Zespół prawników AirHelp zmienia branżę odszkodowań lotniczych, oferując konsumentom „sprawiedliwość jako usługę”. Nigdy przedtem nie można było dochodzić swoich praw przed sądem, ponosząc niewielki koszt i przede wszystkim – nie ryzykując. Od początku swojej działalności, czyli od 2013 r., firma doprowadziła do kilku przełomowych orzeczeń, które wpłynęły na zmiany w stosowaniu przepisów dotyczących praw pasażerów.

 

Z polskiego podwórka

 

Podróżni niejednokrotnie korzystają z „lotów łączonych”. Przykładowo chcąc dolecieć do Nowego Jorku, decydują się na przesiadkę we Frankfurcie czy Londynie. AirHelp w minionym roku wygrał sprawę sądową w imieniu klienta, któremu linia lotnicza chciała wypłacić rekompensatę za zakłócony kurs, będący jedynie częścią jego wyprawy lotniczej. Sąd potwierdził, że opóźnienie bądź odwołanie jednego z lotów powoduje, że pasażerowie nie docierają na miejsce docelowe we wskazanym czasie, a więc odszkodowanie powinno zostać obliczone z uwzględnieniem długości całej podróży.W wielu przypadkach oznacza to wyższą kwotę należnej rekompensaty, a różnica może wynieść nawet 350 euro za osobę.

 

– Powyższe orzeczenie jest niezwykle istotne z punktu widzenia pasażerów, ponieważ określa prawidłowy sposób interpretacji przepisów Rozporządzenia WE 261 z 2004 r., a tym samym uniemożliwia przewoźnikom nieuzasadnione obniżanie rekompensat. Pomimo tego, że żaden z innych sądów nie jest zobligowany do identycznej interpretacji, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że powyższe orzeczenie będzie respektowane w podobnych sprawach – komentuje Magdalena Bursa-Łapińska, Radca Prawny współpracujący z AirHelp.

 

Wyroki, które zmieniły prawa pasażerów w UE

 

Dotychczas pasażer, który podczas przesiadki nie zdążył wsiąść do kolejnego samolotu, aby otrzymać odszkodowanie musiał udowodnić, że powodem tego zdarzenia było opóźnienie poprzedniego lotu. W przeciwnym przypadku przewoźnik nie wypłacał rekompensaty. AirHelp udowodnił, że to linia lotnicza ponosi odpowiedzialność za tego typu sytuacje, ponieważ nie wzięła pod uwagę czasu przemieszczania się pomiędzy terminalami, które są ustalane indywidualnie przez poszczególne lotniska.

 

Również dzięki wsparciu AirHelp uregulowane zostało podróżowanie z niemowlętami. Do tej pory linie lotnicze uchylały się od odpowiedzialności, twierdząc, że dzieci w wieku do dwóch lat nie mają prawa do otrzymania rekompensaty, ponieważ nie zajmują własnego miejsca na pokładzie samolotu. Jednakże, jak to podkreślił prawnik AirHelp, opiekunowie niemowlaka są zobowiązani do zakupu biletu dla niego, podobnie jak pozostali pasażerowie, a więc powinni być traktowani na takich samych warunkach.

 

– To nie tylko ważne zwycięstwo dla tej poszkodowanej rodziny oraz dla zespołu prawników AirHelp, ale także istotny krok w kierunku respektowania przepisów Unii Europejskiej. Prawa pasażerów stanowią fundamentalną część praw konsumentów, więc niniejsze orzeczenie pozytywnie wpłynie na wszystkich – dodaje Magdalena Bursa-Łapińska.

 

Nietypowe wymówki przewoźników

 

Na jednej z greckich wysp linia lotnicza twierdziła, że ​​opóźnienie było spowodowane koniecznością oczekiwania na odszronienie samolotu przez słońce. Z kolei w Niemczech przewoźnik kwestionował istnienie pasażera, który wystąpił o odszkodowanie.

 

W Wielkiej Brytanii natomiast linie lotnicze jako przyczynę zakłóconego lotu zgłosiły „przypadek medyczny”. Jak się okazało w kolejnych krokach dochodzenia, polegał on na tym, że pokładowa toaleta nie spełniała norm czystości po wizycie jednego z pasażerów z problemami zdrowotnymi. Pilot zdecydował się wstrzymać lot do czasu jej posprzątania, pomimo tego, że w samolocie było kilka innych łazienek, a lot trwałby tylko 45 minut.

 

W Finlandii AirHelp wygrał sprawę, w której opóźnienie kursu spowodowało dwóch pasażerów, będących pod wpływem alkoholu. Załoga samolotu musiała ich wyprowadzić, a także naprawić rozbite przez nich okno. Sąd zakwestionował słuszność określenia tego przypadku mianem „okoliczności nadzwyczajnej”.

 

Działalność takich firm jak AirHelp sprawia, że linie lotnicze coraz częściej ponoszą odpowiedzialność i wypłacają pasażerom należne odszkodowania, zamiast niezgodnie ze stanem faktycznym przypisywać zaistniałe opóźnienie „czynnikom wyższym”.