Massimo Bottura jest szefem modeńskiej restauracji „Osteria Francescana”, która może się pochwalić trzema gwiazdkami Michelin oraz dwukrotnym tytułem najlepszej restauracji na świecie. Bottura od lat jest jednym z najgorętszych nazwisk w światowej gastronomii. Dla wielu jest wybitnym szefem kuchni, dla innych obrazoburczym reformatorem włoskiego sposobu pojmowania jedzenia. Jest też społecznikiem, mówcą i wizjonerem. Ma rys charyzmatycznego celebryty, potrafiącego wzbudzić emocje u słuchaczy. Blisko współpracuje z ONZ, a jego organizacja „Food for Soul” stara się odpowiedzieć na wyzwanie powszechnego marnowania żywności – do realizacji swoich celów wykorzystuje artystów i spektakularne wydarzenia. W pierwszym roku działalności udało się jej wykorzystać 25 ton żywności, z których przygotowano ponad 48 tysięcy posiłków. W 2012 roku, po trzęsieniu ziemi w okolicach Modeny, wspierał lokalnych producentów „Parmigiano Reggiano”. Sprzedano wtedy 360 tys. uszkodzonych kręgów sera, co być może uratowało lokalne firmy przed bankructwem.

Siódma edycja Festiwalu Kulinarnego Al Meni w Rimini odbyła się pod koniec września, w 100-lecie urodzin Federico Felliniego. „Al Meni” – czyli „rękoma” w lokalnym dialekcie – to święto dla smakoszy, możliwość degustacji najlepszych dań przygotowanych przez szefów najznakomitszych restauracji i zakupu produktów bezpośrednio od producentów. Teren wokół cyrkowego namiotu – nawiązanie do filmów Felliniego – był centrum wydarzeń, choć stary targ rybny także gromadził tłumy.

Namiot w ogrodach na tyłach głównego placu miasta stanowił scenę dla uroczystości otwierających festiwal. Kilka przemówień było poprzedzonych przez pokazy cyrkowe, podczas których – dosłownie i w przenośni – Bottura był noszony na rękach. Potem zaczęły się degustacje. Prym wiedli najbliżsi współpracownicy Osterii Francescany. Na starym rynku rybnym (Antica Pescheria) pierwszą potrawę podał Takahiko “Taka” Kondo. Jak przystało na Japończyka do dania bazującego na makaronach dodał sos inspirowany zupą miso.

Jessica Rosval, Kanadyjka, która prowadzi Casa Maria Luigia, luksusowy kompleks hotelowy związany z Botturą, podała pieczone małże z zaskakującymi dodatkami.

Każdy Włoch kocha jedzenie i pod tym względem jest i ekspertem, i lokalnym patriotą. Takie centra produkcji i promocji żywności jak Parma, Reggio-Emilia, Modena, Bolonia czy Rimini rozsławiają na świecie nie tylko region Emilia Romagna, gdzie się znajdują, ale całe Włochy.

Wiele najbardziej znanych potraw Półwyspu Apenińskiego pochodzi z regionu Emilia Romania. „Parmegiano Reggiano” to połączenie nazw dwóch miejscowości, ale także pełna nazwa najsłynniejszego sera, zwanego w zbytnim uproszczeniu „parmezanem”. Tradycyjny „ocet balsamiczny” produkowany jest koło Modeny, ten najcenniejszy ma co najmniej 12 lat. Każdego roku przelewa się go z większych do mniejszych beczułek, każda powinna być z innego drewna. Nabiera smaku i gęstnieje. Wieki temu leżakowanie octu zaczynało się, gdy w rodzinie rodziła się córka. Po 12 latach ocet był gotów do spożycia, a dziewczynka była gotowa do zamążpójścia. A „szynka parmeńska”? Nigdzie takiej drugiej nie znajdziecie, bo świnie muszą pić serwatkę, która zostaje po produkcji „Parmegiano Reggiano. Wracając na chwilę do Bottury to jego wierność włoskim składnikom można dostrzec w serialu Netflix „Chef’s Table”, gdzie widzimy Massimo odwiedzającego lokalny targ. Podkreśla, że w jego żyłach płynie ocet balsamiczny, a mięśnie zbudowane są z parmegiano reggiano.

Rimini i Al Meni pomimo przeciwności związanych z pandemią po raz kolejny udowodniły, że są w stanie zgromadzić wielbicieli kuchni włoskiej i tych, którzy kochają wariacje na jej temat. Region Emilia Romania, jak mało który, jest predysponowany do promowania włoskiego dziedzictwa kulinarnego, a Rimini udowodniło, że staje się jednym z prężniejszych ośrodków ambitnej turystyki na wybrzeżu adriatyckim.

 

Autor: JustKowalski