Promowanie Krakowa, jako kandydata na organizatora igrzysk w 2022 r., w Soczi nie przyniosło oczekiwanych efektów. Jednak i tak Małopolska ma coraz większą szansę na powodzenie, ponieważ inni kandydaci podliczają koszty i stwierdzają, że nie stać ich na to przedsięwzięcie – czytamy w Gazecie Wyborczej.

Jak Kraków pokazał się w Soczi? Zorganizowano wystawę zdjęć oraz koncert symfoniczny (nie były to wydarzenia ponadprogramowe). Do tego miała odbyć się konferencja prasowa polskiej delegacji (koszt wyjazdu – ok. 90 tys. zł), ale została odwołana ze względu na pogrzeb ojca posłanki Jagny Marczułajtis-Walczak. Małopolscy urzędnicy (anonimowo) przyznają, że wyjazd delegacji nie należy do najbardziej udanych. Mimo to Kraków ma coraz większą szansę zostać organizatorem igrzysk w 2022 r., ponieważ pozostali kandydaci (Monachium, Sztokholm, Oslo, Pekin, Ałma Ata i Lwów) powoli rezygnują z udziału w tym przedsięwzięciu m.in. z powodu ogromnych kosztów.

Monachium zrezygnowało, ponieważ obywatele wypowiedzieli się negatywnie, o tym pomyśle w referendum. W podobnej sytuacji jest Oslo, które rozważa, czy nie zrezygnować (55 proc. obywateli na „nie”). Sztokholm również wycofał się z kandydowania. „Pekin nie jest mocnym kandydatem, bo igrzyska w 2018 r. odbędą się w Pyeongchangu w Korei Południowej. Międzynarodowy Komitet Olimpijski raczej nie zdecyduje się na zorganizowanie kolejnych w Azji. Lwów również nie jest faworytem ze względu na niestabilną sytuację Ukrainy” – czytamy w Gazecie Wyborczej. Reasumując: możliwe, że o kandydaturę będzie starać się tylko Kraków i Ałma Ata.

Dopiero w połowie marca będzie znany budżet igrzysk w Krakowie.