PIOTR TOMZA

 

Takiego połączenia zaawansowanego rozwoju cywilizacyjnego z surową i dziką przyrodą nie ma chyba w żadnym innym kraju na świecie. Choć może raczej należałoby powiedzieć: „w żadnych innych dwóch krajach”. Bo nazwa „Kanada” nie wszędzie brzmi jednakowo. Za to kraj, do którego odsyła, wszystkich zniewala swym pięknem.

Do tego, żeby Kanada definitywnie podzieliła się na dwie części, brakowało naprawdę niewiele i to całkiem niedawno… W 1995 r. w referendum zorganizowanym przez secesjonistów, domagających się niepodległości dla francuskojęzycznego Québecu, zwolennicy utrzymania jedności państwa zwyciężyli w stosunku zaledwie 50,6 do 49,4 proc. głosów. Kanada pozostała więc jednym krajem, co nie oznacza, że zniknęły wewnętrzne różnice.

 

Ogromne połacie tego drugiego pod względem powierzchni państwa świata (po Rosji) porastają gęste lasy pełne dzikiej zwierzyny i ptactwa. Niezmiernie liczne są polodowcowe jeziora oraz wartkie, krystalicznie czyste rzeki, które stanowią prawdziwy raj dla miłośników turystyki wędkarskiej. Najsłynniejszym symbolem Kanady jest liść klonu – drzewo to występuje powszechnie w tym przepięknym kraju i nadaje niepowtarzalnych kolorów tutejszej jesieni. Popularny kanadyjski produkt eksportowy to pyszny syrop klonowy, używany m.in. jako dodatek do naleśników (pancakes), gofrów czy tostów.   

 

WŁOSKIE POCZĄTKI

Rolę europejskich osadników w Kanadzie słusznie przypisuje się Francuzom i Brytyjczykom. Na wyprawy na drugą stronę Atlantyku wyruszali także wikingowie, którzy wielokrotnie docierali do wybrzeży dzisiejszej Nowej Funlandii. Jednak to właśnie dwaj Włosi, żeglarze z Półwyspu Apenińskiego, Giovanni Caboto, znany bardziej jako John Cabot (1497), oraz Giovanni da Verrazzano (1524) odkryli Kanadę w czasach nowożytnych. 

 

Amerykańska starówka

Historia podziału na anglo- i francuskojęzyczną Kanadę sięga XVIII w., kiedy pokonana w wojnie siedmioletniej Francja oddała Wielkiej Brytanii niektóre swoje kolonie, w tym północnoamerykański Québec – żyzną i malowniczą krainę w dolinie Rzeki Świętego Wawrzyńca i na północ od niej (półwysep Labrador). Zamieszkujący ją frankofońscy katolicy znaleźli się w ten sposób pod rządami wyznających anglikanizm Brytyjczyków, a mimo to potrafili zachować kulturową i językową odrębność.

W prowincji Québec żyje dziś ponad 8 mln mieszkańców, co stanowi ok. 1/4 ludności całej Kanady. Największym miastem tego regionu jest Montreal, ale turyści najchętniej odwiedzają jego stolicę – Québec. Klimatyczna i unikatowa historyczna dzielnica, Vieux-Québec, pochodzi z XVII i XVIII w., a jej wąskie, kręte uliczki oraz zabytkowe budynki pamiętają czasy pierwszego osadnictwa Europejczyków na kontynencie. Poza tym w mieście Québec znajduje się też najstarszy w Kanadzie uniwersytet – Laval, który założony został w 1663 r. (jako seminarium).

 

Jak spadać, to z wysokiego konia

Choć prowincja Québec to prawie 1,7 mln km2, na tle całości państwa wygląda wręcz niepozornie. Powierzchnia Kanady liczy niemal aż 10 mln km2. Większość anglojęzycznej ludności kraju mieszka w rejonie Wielkich Jezior, w południowej części graniczącej z Québekiem prowincji Ontario. Jej stolicą jest największy ośrodek miejski Kanady – Toronto. Nad wysokościową zabudową tej niezmiernie nowoczesnej metropolii góruje Canadian National Tower (CN Tower) – wieża telewizyjna sięgająca aż 553 m (do niedawna najwyższa wolnostojąca budowla na ziemi).

Jednak zamiast podziwiać sięgający pod niebo symbol Toronto, lepiej wybrać się 120 km na południowy zachód, żeby zobaczyć znajdujący się na granicy USA i Kanady słynny wodospad Niagara. Woda spada z niego co prawda z mniejszej wysokości (58 m), ale naprawdę jest na co popatrzeć. Tym bardziej, że kanadyjska część tego cudu natury, tzw. Podkowa (Horseshoe), uchodzi za bardziej efektowną niż amerykańska.

 

Dziki Zachód

Skupienie się większej części ludności na wschodzie kraju sprawia, że ogromne połacie terytorium Kanady na zachodzie i północy pozostają niemal niezamieszkane. Dlatego stanowią prawdziwy raj dla poszukiwaczy przygód, wolności i otwartych przestrzeni.

Graniczące z Alaską terytorium Jukonu, półtora razy większe od Polski – mające powyżej 480 tys. km2 powierzchni, zamieszkuje jedynie 34 tys. ludzi. Ponad 3/4 z nich żyje w miejscowości Whitehorse. Pod koniec XIX w., po odkryciu złota w rzece Klondike w okolicach Dawson City, Jukon stał się miejscem, w którym szukali szczęścia rozmaici awanturnicy, gorączkowo marzący o tym, aby szybko się wzbogacić. Dziś rzeki i jeziora gęsto przecinające tutejszą monumentalną, bezludną tundrę są prawdziwą mekką dla wędkarzy.

W krystalicznie czystych, lodowatych wodach jednego z najlepszych wędkarskich rejonów świata żyją ogromne stada palii jeziorowych (8-kilogramowe sztuki to norma), szczupaków (nietrudno trafić na 90-centymetrowe okazy) czy lipieni arktycznych. Doświadczenie bliskiego obcowania z dziką przyrodą podczas połowu z łodzi, gdy horyzont wyznacza granica lasu i wznoszące się za nią pokryte lodowcem szczyty, trudno jest porównać z jakimkolwiek innym doznaniem.

Do niektórych łowisk można się dostać wyłącznie helikopterem, do innych – także quadem. Zakwaterowanie wędkarze znajdą w świetnie przygotowanych komfortowych ośrodkach utrzymanych w traperskim stylu, takich jak np. Dalton Trail Lodge czy Inconnu Lodge, lub w bardziej surowych myśliwskich chatach rozsianych nad rzekami i jeziorami Jukonu.

Oprócz wędkarstwa można tu także jeździć konno, uprawiać wspinaczkę (znajduje się tu najwyższy szczyt Kanady wznoszący się na wysokość 5959 m n.p.m. – góra Logan) i spróbować spływu kajakiem. Dzikie terytorium Jukonu upodobali sobie również miłośnicy ekstremalnej jazdy rowerem. A wszystko to odbywa się tuż pod okiem licznie zamieszkujących dziewicze lasy niedźwiedzi grizzly, ogromnych stad karibu oraz łosi.

JAK NAJLEPIEJ DOTRZEĆ DO KANADY?

Polskie Linie Lotnicze LOT oraz Air Canada mają w swojej ofercie bezpośrednie połączenia z Warszawy do Toronto w cenie ok. 2–3 tys. zł w obie strony (w zależności od terminu podróży). Do położonego po drugiej stronie kontynentu Vancouver dostaniemy się za 2,5–3,5 tys. zł, przy czym konieczna będzie już przesiadka (na lotnisku Newark Liberty obsługującym Nowy Jork).

Ze względu na ogromne odległości komunikacja lotnicza jest najwygodniejsza także w obrębie samej Kanady. Lot liniami Air North z Vancouver na daleką północ, do stolicy terytorium Jukonu Whitehorse, to koszt rzędu 130–430 dolarów kanadyjskich (w zależności od daty, taryfy i promocji).

 

Raj dla narciarzy

Wędkarstwo na terenie Jukonu to jednak nie wszystko. Aby złapać łososia lub ogromnych rozmiarów halibuta, można wybrać się też na połów oceaniczny na Pacyfik. A nie oddalając się zbytnio od zachodniego wybrzeża Kanady, da się również całkowicie zmienić rodzaj aktywnego wypoczynku. Położone w spektakularnej górskiej scenerii na samym południu Kolumbii Brytyjskiej miasto Vancouver nieprzypadkowo stało się w 2010 r. światową stolicą sportów zimowych.

Rejon Whistler (Whistler Blackcomb), gdzie rozgrywano dwa lata temu większość konkurencji narciarskich XXI Zimowych Igrzysk Olimpijskich, to miejsce, którego miłośnikom szusowania po śniegu nie trzeba specjalnie rekomendować. Słusznie uchodzi za jeden z najlepszych tego typu ośrodków na świecie. Wszystkie kanadyjskie centra narciarskie słynne są zresztą z warunków, jakie ciężko znaleźć nawet na najlepszych alpejskich stokach. Kto raz odwiedził Whistler albo położone po drugiej stronie Gór Skalistych Sunshine Village czy Nakiska (rozgrywano tu konkurencje alpejskie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 1988 r., których gospodarzem było inne kanadyjskie miasto – Calgary), zjeżdżał po zboczach góry Revelstoke albo trafił do Marmot Basin w Parku Narodowym Jasper, może mieć potem problem z powrotem na mniej imponujące trasy. Kanadyjskie Góry Skaliste i umiejscowione na ich obszarze parki narodowe (Banff, Jasper, Kootenay, Waterton Lakes, Yoho) swoim niepowtarzalnym pięknem urzekną zresztą nie tylko narciarzy.

 

Igrzyska dla każdego

Jeśli chodzi o samo Vancouver, warto odwiedzić w nim nie tylko nowoczesną wioskę olimpijską, lecz także kilka z ponad 200 parków, które znajdują się w mieście i jego najbliższym otoczeniu, a przede wszystkim największy z nich – Park Stanleya o powierzchni powyżej 400 ha. Jego atrakcją są m.in. totemy wyrzeźbione przez rdzennych mieszkańców kanadyjskiego wybrzeża Pacyfiku, zwanych Ludźmi Brzegu.

Gdy na dodatek jednym z zacumowanych w malowniczej marinie jachtów wypłyniemy na okalające Vancouver wody Zatoki Angielskiej, a następnie przyjrzymy się wspaniałej panoramie położonego u podnóża gór miasta, z łatwością zrozumiemy, dlaczego to właśnie tutaj Polakom walczyło się na olimpiadzie tak dobrze, że przywieźli z niej aż sześć medali, w tym jeden złoty. Taka sytuacja nie zdarzyła się podczas igrzysk zimowych nigdy wcześniej. Pobyt w Kraju Klonowego Liścia bez wątpienia jest niezapomnianym przeżyciem – i to nie tylko dla sportowców czy miłośników niczym nieskrępowanej wolności…

 

WALUTA, WIZY

Od 1 marca 2008 r. obywatele polscy posiadający biometryczne paszporty (czyli te wydawane od 28 sierpnia 2006 r.) nie potrzebują wiz przy przekraczaniu granicy Kanady (przy pobycie do 6 miesięcy).

Walutą obowiązującą w kraju jest dolar kanadyjski, którego kurs zbliżony jest do dolara amerykańskiego (ok. 3 zł).