ELŻBIETA PAWEŁEK

 

<< Ma wszystko, czym można uwieść gości – spektakularną scenerię Pirenejów, rwące górskie potoki, parki przyrody i piękne szlaki wędrowne. Narciarzom oferuje biały raj na stokach Grandvaliry, smakoszom – wyborną kuchnię, łowcom okazji – zakupy w strefie wolnocłowej. Na dodatek znajduje się tutaj jedno z największych górskich SPA w Europie! Tak wielu pokusom nikomu nie uda się oprzeć. >>

 

Andora powierzchnią ustępuje Warszawie i jest znakomitym przykładem na to, że małe jest piękne. W księstwie nie ma kryzysu ekonomicznego, a wskaźnik bezrobocia pozostaje bardzo niski. Niegdyś był to kraj rolników, pasterzy i mekka… szmuglerów. Dziś przeżywa gospodarczy i turystyczny boom, wprawiając w zdumienie ekonomistów. – Jako niewielkie państwo wciąż jesteśmy słabo znani przez Polaków. Ale to się szybko zmieni – wyraził nadzieję Francesc Camp Torres, minister turystyki i środowiska Księstwa Andory, podczas czerwcowego pobytu w Polsce.  

 

Andorczycy chwalą się, że mają w swoim kraju 300 słonecznych dni w roku. Może to dzięki temu są często uśmiechnięci i pełni pozytywnej energii. Według statystyk przeżywają wszystkich ludzi na świecie – średnia wieku przekracza tu 83 lata! Nic dziwnego, że liczba mieszkańców Andory zwiększa się z roku na rok. Jeszcze sto lat temu w księstwie żyło jedynie 3 tys. osób, dziś – już ponad 80 tys. Najwyraźniej służy im górski klimat, czyste powietrze, względny spokój od stuleci i pieniądze płynące wartkim nurtem z turystyki.

 

Łowcy okazji

Nie ściągałoby tu jednak aż 9 mln turystów rocznie, gdyby nie raj podatkowy. Przyciąga on jak magnes amatorów bezcłowych zakupów, wśród których przodują Francuzi, Hiszpanie i Rosjanie. Nie przeoczą żadnej cenowej okazji w 5 tys. tutejszych sklepów. Największymi atrakcjami kusi zakupowych turystów ponad 20-tysięczna Andorra la Vella (po katalońsku Stara Andora), stolica kraju. Jej główna aleja – l’avinguda Meritxell – aż mieni się od świateł luksusowych butików, prezentujących ostatnie kolekcje Yvesa Saint Laurenta, Prady czy Valentino, i perfumerii z flakonami od Chanel, Diora czy Armaniego. Tuż obok czekają na klientów rzędy sklepów z alkoholem z całego świata, gdzie sprzedaż trunków połączona jest z degustacją. Możemy więc wejść tylko po to, aby spróbować ulubionego wina, ale jak powstrzymać się przed nabyciem wyśmienitego porto czy miejscowego likieru z ziół po 5 euro za litr…

Podobnie działają sklepy z wędlinami. Cieniutkie plastry katalońskich szynek krojonych na naszych oczach rozchodzą się błyskawicznie, a obok nich kuszą jeszcze kozi ser i różne rodzaje słodyczy. Po degustacji pora obejrzeć cacka jubilerskie, zegarki, narty z ostatniej kolekcji Rossignola i Salomona, sprzęt dla wspinaczy… Na każdej wystawie napisy mówiące o „wielkiej wyprzedaży”, „promocji”, „okazji” zapraszają do środka. Można od tego stracić głowę i mnóstwo euro, które stanowi tu oficjalną walutę, choć Andora nie należy do Unii Europejskiej. Na szczęście centrum zakupowe stolicy zajmuje tylko kilka ulic. Samo miasto również nie jest duże i doskonale nadaje się na piesze wędrówki. Jednak ze względu na górzyste ukształtowanie terenu mniej wysportowani spacerowicze mogą dostać zadyszki, zwłaszcza gdy niosą torby z zakupami.

 

Andorczycy jak Polacos

Za najpiękniejszą część stolicy uchodzi Barri Antic, czyli starówka. Magicznie wygląda zwłaszcza o zachodzie słońca, gdy rozbłyskują pierwsze uliczne latarnie. Warto zobaczyć XI-wieczny Kościół św. Szczepana (Església de Sant Esteve). Kilka kroków dalej stoi były andorski parlament (pełnił tę funkcję do 2011 r.) – Casa de la Vall. Budynek z surowego kamienia, ze strzelistą wieżą przypomina warowną rezydencję. Nie wydaje się duży, ale i posłów urzędowało w nim tylko 28. Przechowuje się tutaj symboliczne klucze do siedmiu parafii (z katalońskiego parròquies), na które podzielono kraj. Zgodnie z tradycją początki państwa andorskiego sięgają 805 r., kiedy to cesarz Karol Wielki w ramach wdzięczności za waleczność mieszkańców podczas bitew z Maurami przybyłymi z Afryki nadał Andorze prawa miejskie. W 1278 r. kataloński biskup z Urgell i hrabiowie Foix z pobliskiej Francji zawarli układ, że będą wspólnie rządzić tym obszarem. Do dziś Andora ma dwie głowy państwa: hiszpańskiego biskupa z miasta Urgell (Seo de Urgel) i prezydenta Republiki Francuskiej, choć jest to zwierzchnictwo czysto formalne. W marcu 1993 r. Andorczycy opowiedzieli się w referendum za suwerennym księstwem parlamentarnym. Hiszpanie w żartach mówią o nich czasami polacos (Polacy), bo za urzędowy język przyjęli kataloński, który wydaje im się równie egzotyczny jak polski. Określenie to przyjęło się jednak przede wszystkim w stosunku do Katalończyków.

Andora przypomina istną wieżę Babel. Rozbrzmiewają w niej niemal wszystkie języki świata. I to nie tylko za sprawą rzeszy turystów. W księstwie mieszka dwa razy więcej cudzoziemców (głównie Hiszpanów, Portugalczyków i Francuzów) niż rdzennych Andorczyków. Dlaczego tak się dzieje? – Gwarantujemy stabilność, spokój, a do tego jesteśmy podatkowym rajem – tłumaczy mi Justo, właściciel knajpki w Barri Antic. Zna wielu obcokrajowców, których skusiły w Andorze dobre kontrakty, niektórzy z nich zajmują wysokie stanowiska menedżerskie. Justo wątpi jednak, czy uda im się zdobyć andorskie obywatelstwo, ponieważ czeka się na nie 20 lat i nawet ślub z Andorką lub Andorczykiem niczego nie przyspieszy. 

 

W cudownym Meritxell

Andora nie ma zbyt wielu zabytków. Na uwagę zasługują głównie romańskie kościoły z IX–XIII w. Część z nich zachowała się w całkiem dobrym stanie, wraz z oryginalnymi, średniowiecznymi malowidłami i rzeźbami. Najsłynniejszą ze świątyń jest Sant Joan de Caselles w parafii Canillo, będąca wizytówką Andory. W środku panuje półmrok, przez małe okna wpada niewiele światła, a my czujemy, jakby czas się zatrzymał… Kolejnym naszym przystankiem powinno być Santuari de Meritxell (Mare de Déu de Meritxell), czyli Sanktuarium Matki Boskiej z Meritxell (położone na wysokości 1527 m n.p.m.), równie ważne dla Andorczyków jak dla Polaków Jasna Góra. W święto Matki Boskiej z Meritxell (8 września) z całego kraju ściągają tu pielgrzymki. Według legendy miejscowy pasterz zobaczył na śniegu kwitnący krzew, a pod nim drewnianą figurkę Maryi z Dzieciątkiem. Próbowano przenieść ją do pobliskich kościołów. Za każdym razem jednak nagle znikała i wracała zawsze w to samo miejsce, gdzie wzniesiono w końcu sanktuarium. Obecna drewniana rzeźba jest kopią oryginalnej figury z XII w.

Wiele tajemnic i zabytków kryją też tutejsze muzea. Do moich ulubionych należy Museu de la Miniatura (Muzeum Miniatury) w Ordino. Wystawia tu swoje prace Nikolaï Siadristyi, ukraiński artysta mieszkający na stałe w Andorze. Z podziwem oglądam jego mikroskopijne dzieła sztuki w złocie: różę osadzoną w środku wypolerowanego ludzkiego włosa, piramidy egipskie nie większe od główki od szpilki itd. Poza tym warto odwiedzić także Museu del Perfum (Muzeum Perfum) w EscaldesEngordany, Museu del Tabac (Muzeum Tytoniu) w dawnej fabryce w Sant Julià de Lòria czy Museu Nacional de l’Automòbil (Narodowe Muzeum Samochodu) w Encamp z ciekawą kolekcją starych aut, motorów i rowerów.

 

Nieskalane królestwo przyrody

Wydaje się, że natura i wspaniałe krajobrazy Pirenejów stanowią największe walory Andory. Surowa sceneria granitowych skał, z których buduje się też tutejsze domy, budzi respekt i kusi poszukiwaczy przygód na wędrownych szlakach. Wystarczy założyć wygodne buty i wyruszyć w drogę. Trasy są dobrze oznakowane i prowadzą przez parki przyrody i górskie przełęcze, wzdłuż maleńkich, leśnych strumyków oraz rwących rzek, które wspaniale nadają się do uprawiania raftingu. Z każdej strony dociera tu szum wody, a co kilka kroków spotykamy kamienne mostki i kapliczki. Im wyżej, tym krajobraz staje się bardziej dziki, a wokół słychać jedynie odgłos krowich dzwonków. W słońcu błyszczą oczka jezior, będących pod całkowitą ochroną – nie wolno się w nich kąpać ani łowić ryb. Andorę można śmiało nazwać ekologicznym rajem, ponieważ nie rozwinął się tutaj żaden przemysł. Na rowerzystów czeka dwadzieścia wspaniałych szlaków. Niektóre z nich wymagają sporych umiejętności, zwłaszcza na odcinkach, gdzie gościły słynne wyścigi kolarskie – Tour de France i Vuelta a España. Najdłuższa trasa (Port d’Envalira) liczy 26 km i prowadzi z Escaldes-Engordany przez Encamp do Canillo. Wyróżnia się zapierającymi dech w piersiach widokami i uroczymi zabytkami, m.in. Santuari de Meritxell i romańską świątynią Sant Joan de Caselles. Jeśli znudzą się nam wycieczki rowerowe, możemy pojeździć konno lub zagrać w golfa.

 

Pirenejski raj dla narciarzy

Zimą Andora zamienia się w mekkę miłośników białego szaleństwa, którym oferuje dwa nowoczesne ośrodki narciarskie i 300 km tras. Można tu poszaleć na terenach należących do stacji Vallnord (100 km nartostrad, dwie trasy FIS), chętnie wybieranej przez młodych ludzi, albo Grandvaliry, będącej największym centrum sportów zimowych w całych Pirenejach. Odkąd sześć lat temu dołączono do niej stoki Porte des Neiges po francuskiej stronie, jej areał narciarski liczy już 2 tys. hektarów, a oprócz tego 67 wyciągów, dwa oświetlone snowparki, ponad tysiąc armatek śnieżnych oraz windy i schody ruchome ułatwiające komunikację. Uroki tutejszych ośrodków odkryło już wielu polskich miłośników białego szaleństwa m.in. dzięki tanim przelotom linii Wizz Air do pobliskiej Barcelony (z Warszawy, Gdańska, Katowic i Poznania) czy bezpośrednim połączeniom naszego LOT-u ze stolicą Katalonii oraz popularnym w mediach Polskim Dniom w Andorze, które organizowane są od kilku lat pod koniec sezonu narciarskiego przez zespół Infoski.pl. Ostatnia impreza (w marcu 2012 r.) ściągnęła wiele gwiazd i celebrytów. Swój koncert dał podczas niej Grzegorz Turnau.

Na początku tego roku (10–12 lutego) na czarnej trasie w Grandvalira-Soldeu odbywały się zawody Pucharu Świata Kobiet w Narciarstwie Alpejskim. Przyciągnęły one aż 14 tys. widzów. Warto wspomnieć, że każda z malowniczych miejscowości Grandvaliry ma swój charakter. Leżąca najwyżej Pas de la Casa słynie z życia nocnego. Jeśli się bawić, to właśnie tutaj! Grau Roig stawia zaś na zimową przygodę. Oferuje jazdę na skuterach śnieżnych, wycieczki psimi zaprzęgami, na rakietach śnieżnych, loty na paralotni czy wyprawy heliski. Spokojne Canillo z kolei w sam raz nadaje się dla początkujących narciarzy i rodzin z dziećmi. Stąd nowoczesną gondolą łatwo dostaniemy się na stoki El Forn – jedno z piękniejszych miejsc w Andorze. Jeśli zaś lubimy freestyle, najlepiej wybrać El Tarter. Na wyciągnięcie ręki będziemy mieli jeden z najlepszych snowparków w Europie! Miłośnikom górskich kolei można polecić Encamp. Stąd przeskoczą szybką Funicamp (wagonik dla 24 osób) na Cortals, jeden z najwyższych szczytów Grandvaliry (2502 m n.p.m.).  

Po kilku godzinach białego szaleństwa czas rozejrzeć się za jakąś knajpką. Na głód najlepszy okazuje się chleb nacierany czosnkiem i pomidorami, maczany w aromatycznej oliwie. To pa amb tomàquet, moim zdaniem, największy andorski przysmak. Dodatkowo warto zamówić rostes amb mel – szynkę zapiekaną w miodzie, której wyśmienity smak jest zasługą świeżych lokalnych produktów. Coś na wzmocnienie można wypić w Iglú Bar, znajdującym się w rejonie Pla de les Pedres (2150 m n.p.m.), tuż przy trasie narciarskiej. Jeśli natomiast zapragniemy rozgrzać się po zimowych rozrywkach, czekają na nas tutejsze termy. Kosmiczny budynek ze szkła i stali Caldea Thermoludic Centre, jednego z największych górskich SPA w Europie, robi ogromne wrażenie. Do wyboru mamy sauny, łaźnie tureckie, baseny zewnętrzne z gorącą wodą, masaże podwodne i kąpiele w solankach. Wszystko, czego tylko dusza zapragnie. Ale nic w tym dziwnego, ponieważ – jak ktoś mi kiedyś powiedział – w Andorze spełniają się marzenia.

 

POLSKIE FIRMY W ANDORZE

Małe, ale piękne Księstwo Andory przyciąga coraz większą liczbę Polaków. Obsługę w języku polskim zapewniają m.in. miejscowe biura turystyczne Eventhalia z Arinsal i Internova Turisme z Escaldes-Engordany. Z kolei organizatorem cyklicznych wyjazdów narciarskich do Andory z czterech lotnisk w Polsce (Gdańsk, Katowice, Poznań i Warszawa) jest od kilku lat firma Infoski.pl.