Monika Bień-Königsman

www.hiszpanskiesmaki.es

Królestwo Marokańskie to cesarskie miasta: Meknes, Fez, Marrakesz i Rabat, ich medyny i kazby, światowej klasy zabytki. Poza tym wspaniała przyroda, która zapiera dech w piersiach – od oceanu, poprzez zielone oazy, cuda natury, parki narodowe, majestatyczne góry z krętymi drogami, aż po bezkresną pustynię Irk asz-Szabbi (Erg Chebbi) z wysokimi wydmami. Yves Saint Laurent w Marrakeszu znalazł swój drugi dom i stąd czerpał inspiracje do swoich kolekcji. Modę na Maroko rozpoczęli w XIX w. malarze – Delacroix i Matisse. Potem ich śladem poszli pisarze i poeci – Tennessee Williams, Allen Ginsberg, Jack Kerouac, Paul Bowles i William S. Burroughs. 

Wszyscy oni byli oczarowani światem jak z baśni z Księgi tysiąca i jednej nocy. Ręczne rzemiosło dekoracyjne, wzorzyste mozaiki, koronkowe stiuki – to wszystko sprawia, że architektura i wnętrza są tu niepowtarzalne. Tak samo zresztą jak zachody słońca na pustyni podczas przejażdżki na grzbiecie wielbłąda, nocleg w namiocie pod rozgwieżdżonym niebem czy też niespieszne wzbijanie się balonem, a potem lot w kompletnej ciszy, przerywanej tylko odgłosem buchającego ognia. Zabieram was w podróż po niezwykłej krainie, jaką jest Maroko.

Kiedy pierwszy raz obejrzałam film W stronę Marrakeszu (1998 r.), nie znałam jeszcze Maroka. W nadmorskim Brighton w Anglii, gdzie wówczas mieszkałam, był czerwiec i padał deszcz. Kilka miesięcy później, kiedy 31 grudnia o 9.30 wysiadłam z promu w marokańskim Nadorze po całonocnym morskim bujaniu, przywitało mnie słońce.

Autobus miał zawieźć mnie w 9 godz. do Marrakeszu. I faktycznie, pojechaliśmy w jego stronę. Tyle że na miejsce przybyliśmy po dwóch dniach, bo czekały nas przesiadki i nocleg w Rabacie.

Następnym razem do Marrakeszu leciałam z Londynu, potem jechałam pociągiem z Tangeru. Poznałam też inne interesujące miasta, i te królewskie, i te nadmorskie. A potem była długa przerwa w wizytach w kraju zachodzącego słońca. Nie ukrywam, że bardzo tęskniłam. Aż do października 2022 r., kiedy to z przesiadką w Paryżu, razem z grupą dziennikarzy, wylądowaliśmy na lotnisku w Rabacie, żeby podążyć szlakiem królewskich miast, filmowej przygody, pustynnego glampingu i lotów balonem. Ale po kolei… 

Rabat – stolica, która zachwyca

Maroko znajduje się na granicy Europy i Afryki. Królestwo otaczają ciepłe wody Morza Śródziemnego i rozległa część Oceanu Atlantyckiego. Funkcję jego stolicy pełni ponad 600-tysięczny Rabat. Już to miasto doskonale obrazuje, jak pełen kontrastów jest ten kraj, gdzie różne wpływy starożytnych cywilizacji Morza Śródziemnego mieszają się z islamską sztuką i architekturą. Marokańska stolica ciągle znajduje się w cieniu wielkich miast, jak Marrakesz, Meknes czy Fez, a przecież nie ma się czego wstydzić. To zadbane miasto z pięknie utrzymaną zielenią, które pod względem klasy i liczby zabytków w niczym nie ustępuje najbardziej znanej trójce. Do tego atmosfera na jego ulicach jest bardzo przyjazna.

Warto tu podkreślić, że Rabat był pierwszym okupowanym miastem, w którym kolonizatorzy nie zniszczyli starej tkanki. To dzięki francuskiemu wojskowemu i politykowi, marszałkowi Louisowi Lyauteyowi (1854–1934), który sprzeciwił się zrównaniu z ziemią całej medyny (miało tu stanąć nowe miasto), możemy dziś podziwiać niezwykłość tutejszej architektury. Ville nouvelle wzniesiono na południe od starej części, a główną ulicą, która prowadzi przez tzw. Nowe Miasto, jest avenue Mohammed V. Łączy ona ze sobą medynę oraz obszary należące do Pałacu Królewskiego (niedostępny do zwiedzania). 

Na ulicy najprzyjemniej jest wieczorem. Mija upał, a mieszkańcy wylegają tłumnie z domów, żeby odbyć swój ulubiony spacer i zasiąść spokojnie przy kawie. Warto pójść za ich przykładem, a poza tym poświęcić czas na poznanie najważniejszych miejsc i zabytków, takich jak: dzielnica Kasba al-Udaja (Kasbah des Oudayas), ukryta wewnątrz XII-wiecznych murów cytadeli. Jej kręte biało-niebieskie uliczki w andaluzyjskim stylu zapraszają do niespiesznych spacerów. Wieża Hasana zbudowana przez Almohadów, ale niedokończona, miała być minaretem nieukończonego wspaniałego Meczetu Hasana. Ta 44-metrowa konstrukcja i podstawy kolumn są wszystkim, co pozostało z pierwotnego planu. Miejsce to uchodzi dzisiaj za symbol Rabatu. 

Wieża znajduje się tuż obok Mauzoleum Muhammada V. Ten pełen przepychu obiekt stoi w miejscu, w którym władca po powrocie w 1955 r. z wygnania na Madagaskar zebrał tysiące Marokańczyków, aby podziękować Bogu za danie ich krajowi niepodległości, którą Francja uznała 2 marca 1956 r. Bogato zdobiona sala grobowa jest przepięknie udekorowana, oryginalne ręcznie robione płytki zulajdż (zellidż, zellige) pokrywają ściany wokół wielkiego marmurowego grobowca Muhammada V (1909–1961). Dwie najważniejsze ulice handlowe w Rabacie to souk Es Sebbat (Es Sabbate) i rue Souika.

Fez – najstarsza medyna świata

Jeśli można przenieść się w przeszłość, to właśnie tutaj, wyruszając w plątaninę średniowiecznych uliczek, gdzie co krok natrafia się na warsztat rzemieślniczy, w którym wyrabia się różne przedmioty dawnymi metodami. Tu czas naprawdę się zatrzymał. Wewnątrz potężnych murów miejskich, w architekturze medyny, w jej mieszkańcach i ich rękodziele, odnajdziemy prawdziwe stare Maroko.

Medyna w Fezie jest najlepiej zachowaną średniowieczną zabudową w całym świecie islamu. Dlatego najlepiej nie pędzić jej uliczkami w pośpiechu, a znaleźć czas na wolną eksplorację i kontemplowanie świata, którego już prawie nigdzie nie ma. 

Położone na płaskowyżu na wyżynie Sais, na wysokości 500 m n.p.m., liczące blisko 1,4 mln mieszkańców miasto Fez to pierwsza i najstarsza z czterech historycznych stolic Maroka, z przerwami pozostało nią aż do 1912 r., kiedy to Francuzi ostatecznie przenieśli stolicę do Rabatu. To także jedno ze świętych miast świata islamu, obok Damaszku w Syrii, Bagdadu w Iraku czy Buchary w Uzbekistanie. Fez od zawsze pełnił funkcję religijnej, intelektualnej i kulturalnej stolicy kraju. Mieści się tu jeden z najstarszych uniwersytetów na świecie – działający od 859 r. Al-Karawijjin (Al Quaraouiyine). Dziś miasto uwielbiają turyści – zarówno ze względu na imponującą medynę, jak i na ogromny wybór autentycznego marokańskiego rękodzieła. Obecnie to jedno z najważniejszych centrów rzemieślniczych w Maroku. Szczególnie warto odwiedzić garbarnie oraz miejsca, gdzie ręcznie wytwarza się ceramikę, zarówno w postaci małych naczyń, jak i ogromnych stołów oraz fontann, które potem wysyłane są na cały świat.

Wąskie uliczki medyny są tak kręte, że o zgubienie się nietrudno. A tutejsze zabytki w postaci ogromnych pałaców, karawanserajów, fontann i meczetów imponują nawet najbardziej wybrednym podróżnikom. Fez może poszczycić się licznymi medresami (madrasami), czyli teologicznymi szkołami muzułmańskimi, rozpoznawalnymi w całym islamskim świecie. Należy do nich bez wątpienia Medresa Bu Inania (Médersa Bou 'Inania). Ta koraniczna szkoła stanowi prawdziwy klejnot i piękny przykład architektury marokańskiej z połowy XIV stulecia. Na uwagę zasługuje też Medresa Attarine. Jej XIV-wieczna architektura zaskakuje bujnymi dekoracjami, pięknym rzeźbionym drewnem i misternie rozrzeźbionymi sufitami. 

Meknes – marokański Wersal

Z Fezu dosyć blisko jest do Meknes – zaledwie 60 km. To kolejne imperialne miasto. Założyli je w XI w. Almorawidzi. Jego uroda przyczyniła się do nazwania go marokańskim Wersalem. Dzięki żyznej glebie w okolicy uprawia się oliwki, zboża, winogrona, cytrusy itp. 

Poruszanie się po starej części miasta jest dość skomplikowane, jak zresztą po większości medyn, przypominających labirynt wąskich uliczek. Centralny punkt stanowi tutaj plac el-Hadim (Lahdim) – obszerna, prostokątna przestrzeń o wymiarach 200 na 90 m, którą otaczają malownicze mury obronne. Pięknie wkomponowano w nie Bab al-Mansur (Bab Mansour el-Aleuj) – najwspanialszą bramę miejską w Maroku, wzniesioną w 1732 r. Jej centralną część i wieże pokrywają misterne dekoracje ze stiuków oraz płytek zulajdż, które zdobi skomplikowana ornamentyka roślinna, ozdobna kaligrafia czy geometryczne wzory. 

Po drugiej stronie placu znajduje się wejście do pałacu Dżamaji (palais Dar Jamaï). To świetny przykład rezydencji z końca XIX w. Pałacowe mury otacza andaluzyjski ogród ze wspaniałą egzotyczną roślinnością. We wnętrzach mieści się muzeum poświęcone sztuce marokańskiej – Musée Dar Jamaï. Warto tu obejrzeć przepiękną ceramikę, dywany, żeńskie kaftany, wyroby z metalu i wiele innych precjozów. 

W południowej części medyny stoi Medresa Bu Inania (Médersa Bou 'Inania) – niewielka koraniczna szkoła powstała w latach 30. XIV stulecia. Pośrodku jej dziedzińca, zdobionego w sposób typowy dla medres, stoi mała fontanna o cudnej urodzie. Warto rozejrzeć się tutaj dookoła. Dół pokrywa pas z płytek zulajdż, wyżej są stiukowe rzeźbienia, a nad nimi misterne dekoracje wykonane w drewnie oliwnym i cedrowym. 

Obok Meknes znajduje się cenne stanowisko archeologiczne Volubilis. Na wysokim wzgórzu leży najlepiej zachowany w Maroku rozległy kompleks ruin rzymskiego miasta – starożytnej stolicy Mauretanii Tingitańskiej. Do Volubilis wchodzi się przez jedną z dawnych wspaniałych bram. Można tu podziwiać m.in. termy, łuk triumfalny, kapitol (będący kopią świątyni Jowisza w Rzymie), bazylikę i forum, pozostałości murów obronnych, a przede wszystkim doskonale zachowane przepiękne mozaiki. 

Volubilis to także obszar znany z produkcji szlachetnych trunków z rosnącej tutaj winorośli. Najpopularniejszą bodegą jest „Les Celliers de Meknès”, która oferuje zarówno wina czerwone, jak i białe. 

Marrakesz – śladami Yves Saint Laurenta

To miasto nieoczywiste i zaskakujące – z jednej strony bardzo turystyczne, a z drugiej barwne i wzorzyste. O Marrakeszu wypowiedziano już mnóstwo słów, opisano jego zabytki i atmosferę. W jego niepowtarzalnym klimacie zakochał się wielki francuski projektant mody Yves Saint Laurent (1936–2008). Powiedział on niegdyś o Marrakeszu, że dopóki nie poznał jego barw, nie rozumiał kolorów.

Ja chciałabym skupić się na mieście współtwórcy domu mody Yves Saint Laurent. Wreszcie uda mi się zobaczyć jego muzeum, powstałe w 2017 r. Jego bryła zachwyca. Fasada z ceglanymi wątkami przypomina sploty materiału, a sposób ułożenia i przecięcia poszczególnych kostek kojarzy się z delikatną koronką. To wszystko sprawia, że całość idealnie pasuje do wizjonera, jakim był Yves Saint Laurent. Architekci ze studia KO chcieli połączyć w projekcie budynku architekturę Maroka z modą wykreowaną przez francuskiego projektanta i doskonale im się to udało. Bryła obiektu jest zarazem prosta i kontrastowa, dokładnie tak, jak ubrania projektowane przez YSL, który z Maroka czerpał ogromne inspiracje.

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Yves Saint Laurent przyjechał do Marrakeszu w 1966 r. W Czerwonym Mieście przeżył prawdziwe objawienie. Oczarowały go tu kolory, zapachy, smaki, zgiełk targów, tętniące życiem ulice. Kiedy zobaczyłem Marrakesz pierwszy raz, oniemiałem. Przede wszystkim z powodu jego barw. To miasto otworzyło mi oczy na kolory – mówił później francuski projektant mody. Czerwone góry nad malowniczą doliną Ourika, jaskrawe kafelki ułożone na ścianach domów i meczetów, misternie zdobione drzwi inkrustowane masą perłową, fantazyjne wzory dywanów – to wszystko wyglądało wręcz nierealnie.

Projektant znalazł w Marrakeszu swój dom. I tu, razem ze swoim życiowym i biznesowym partnerem Pierre’em Bergé (1930–2017), kupił w latach 80. XX w. ogród francuskiego orientalisty Jacquesa Majorelle’a (1886–1962), ratując go przed zniszczeniem i sprawiając, że stał się jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji nie tylko w mieście, lecz także w całym Maroku. 

Ogród Majorelle (Jardin Majorelle) stanowił ich azyl. Za życia projektanta znacznie przybyło roślin – ze 135 gatunków rozrósł się do ponad 300. Stworzono tutaj też oazę z różnymi gatunkami palm. Nie zapomniano także o kaktusach, które były pasją Majorelle’a. Rośnie tu 20 gatunków tych sukulentów. 

W ogrodzie znajduje się Villa Oasis (dziś znana jako Villa Majorelle), zbudowana na polecenie pierwszego właściciela. Za prace odpowiadał architekt Paul Sinoir, któremu francuski malarz nakazał zachowanie mauretańskiego stylu. Willę widać wyraźnie, bo cała pomalowana jest na błękitny kolor, tzw. Majorelle (bleu Majorelle). 

Podobno malarz tak zainspirował się ozdobami marokańskich domów, które miał okazję podziwiać podczas spacerów po mieście, że zapragnął, aby kobaltowe były nie tylko dodatki, ale cała willa (zarówno na zewnątrz, jak i w środku). W samym ogrodzie kolorystyka również zachwyca. Połączenie jaskrawożółtych donic, niebieskich fontann oraz schodów i ścian z delikatnym ażurem dekoracji okien i bambusowym lasem, palmami i kaktusami w tle robi niezapomniane wrażenie. We wnętrzu willi mieści się interesujące muzeum sztuki berberyjskiej.

Aby zrozumieć Marrakesz, trzeba wybrać się wieczorem na Dżami al-Fana (Jemaa el-Fna), a w dzień popatrzeć na jego tło, czyli zapierający dech w piersiach widok na ośnieżone szczyty Atlasu Wysokiego (Haut Atlas). Będąc na tym rozległym placu, nie zapomnijcie napić się świeżego soku z pomarańczy i mandarynek! A żeby zrozumieć Maroko, warto zobaczyć jego różne oblicza, przy czym zabawa będzie przednia!

Pomiędzy niebem a ziemią

Należy wstać wcześnie, aby dotrzeć na czas do miejsca, gdzie zaczyna się podróż. Ponieważ lot jest o wschodzie słońca, na miejsce przybywamy przed świtem. Panuje magiczna atmosfera. Na gości czeka gorąca marokańska miętowa herbata oraz ciasto pomarańczowe. Teraz jest okazja, żeby w chłodzie poranka, ale z rozgrzewającym napojem w dłoni, przyjrzeć się, jak ogromne kolorowe płachty przekształcają się w statki powietrzne. Wreszcie balony „stają na nogi”, a właściwie na wiklinowe kosze. Czeka już na nas pilot, który zaprasza na pokład. Startujemy tuż przed wschodem słońca. Balon powoli wzbija się do góry, a mnie udziela się panujący dookoła niesamowity spokój. Ciszę przerywa tylko dźwięk wydobywający się z butli gazowej. Zza gór wyłania się słońce, żeby popłynąć po niebie. 

Lot odbywa się dwa razy dziennie o poranku i trwa 40 min. Później temperatura wzrasta, do tego dołącza wiatr. Czas mija bardzo szybko, a szkoda, bo cisza, która panuje na górze, działa terapeutycznie. Balon ląduje na środku pola. Po pasażerów podjeżdżają samochody i zabierają do miejsca wylotu. A tam, w namiocie, czeka już na nich wspaniałe śniadanie. Wielkie srebrne tace są wypełnione owocami, lokalnym pieczywem, plackami i naleśnikami, serami, oliwkami. Do tego oczywiście miętowa herbata lub kawa. Na pamiątkę lotu dostaję certyfikat z odręcznie napisanym, arabskim alfabetem, moim imieniem. A ten magiczny moment, kiedy byłam w powietrzu i patrzyłam na wschód słońca, zostanie ze mną już na zawsze.

Przejażdżka na wielbłądzie i nocleg na pustyni

Perła pustyni Merzouga, co po arabsku oznacza „łaska i błogosławieństwo”, mała saharyjska wioska w południowo-wschodnim Maroku, leży ok. 50 km od granicy z Algierią i na skraju wydm Irk asz-Szabbi (Erg Chebbi). Najlepiej dotrzeć do tej czarującej krainy piasku przed zachodem słońca. Wtedy naszym oczom ukaże się niezwykle piękny widok wielkiej kuli chowającej się za złote wydmy. Wielbłądy czekają na chętnych, którzy są instruowani, jak należy się zachowywać przy zwierzęciu i jak na nim siedzieć.

Bezkres pustyni i, pomimo sporej liczby turystów, cudowny spokój to coś, czego warto doświadczyć. Słońce schodzi coraz niżej, złote piaski tańczą na horyzoncie, a kolory wydm zmieniają się na naszych oczach. Chętni mogą w tym czasie wykonać oryginalne zdjęcia. Przewodnicy karawany są w tym doskonali. Dokładnie instruują, co zrobić, żeby uchwycić słońce w dłoń. 

Do obozowiska na pustyni dociera się samochodem terenowym. Jest już noc, a my dryfujemy po piaskach, co rusz podskakując na wydmach. Na miejscu witają nas lokalni muzycy, gorąca i słodka herbata z miętą oraz droga z czerwonych wzorzystych dywanów. Obozowisko tworzą pokaźnych rozmiarów namioty. W ich wnętrzu znajduje się ogromne łóżko, strefa wypoczynkowa z fotelami i stolikiem, toaleta oraz łazienka z prysznicem. Całość jest urządzona w tradycyjnym marokańskim stylu. Podłogę wyściełają dywany. Ten nowoczesny glamping sprawia, że podróżni mogą poczuć się bezpiecznie i komfortowo. Kiedy gasną wszystkie światła, a nas ogarnia zupełna cisza, robi się wręcz baśniowo. Tak samo bajkowy jest poranek. Trzeba tylko wstać przed wschodem słońca i wyruszyć na wydmy. Można wziąć ze sobą koc i usiąść na chłodnym jeszcze piasku. Teraz pozostaje już jedynie spokojnie czekać… Za chwilę jasna kula wyłoni się zza miękkich wydm. Są takie miejsca na świecie, w których czujesz tak wielką magię, że aż żal je opuszczać. 

Hollywood

Warzazat (Ouarzazate) to nie tylko brama pustyni, lecz także miejsce, gdzie można poczuć się jak na planie filmowym. Leonardo DiCaprio, Russell Crowe, Brad Pitt, Nicole Kidman to sławne postaci, o których miejscowi opowiadają, że gościły w ich mieście. Kręcono tu takie filmy, jak np.: Gladiator (2000 r.), Asterix i Obelix: Misja Kleopatra (2002 r.), Aleksander (2004 r.), Królestwo niebieskie (2005 r.), Babel (2006 r.), Książę Persji: Piaski czasu (2010 r.), Królowa pustyni (2015 r.) czy Lawrence z Arabii (1962 r.). Od kiedy w 1983 r. założono wytwórnię Atlas Corporation Studios (Atlas Studios), powstało tam już ponad 200 produkcji filmowych. Miasto stało się słynne na arenie międzynarodowej, a lokalni mieszkańcy znaleźli zatrudnienie jako pracownicy planów filmowych, sektora turystycznego, a nawet tłumacze. Jeśli tylko chcemy na chwilę wejść w świat kina, mamy możliwość zwiedzenia planu filmowego z przewodnikiem, który wszystko opowie, a kto wie, może nawet pozwoli odegrać scenę filmową, która zostanie nagrana na telefonie. Wierzcie mi, profesjonalność takiego krótkiego filmu może zaskoczyć! Widziałam to na własne oczy.

Riady – mury nie zapowiadają zjawiskowych wnętrz

Riad (lub riyad) to przestrzeń zewnętrzna i jej wspaniała korelacja z architekturą wnętrza, wzajemne przenikanie obu przestrzeni. Surowa, skromna fasada budynków mieszkalnych nie zapowiada tego, co dzieje się w środku. Riady to charakterystyczne marokańskie domy z okresu kolonialnego. Od strony ulicy nie mają okien. Jednak po przekroczeniu progu i przejściu ciemnego korytarza naszym oczom ukazuje się niezwykłe piękno. 

Wewnętrzny dziedziniec zachwyca bujną roślinnością i śpiewem ptaków, które w krzewach znalazły swój dom. Na środku podwórza często znajduje się fontanna. Jeśli dziedziniec składa się z kilku sal, możemy tam też zobaczyć basen. Całość otoczona jest ścianami, których dekoracja może przyprawić o zawrót głowy. Marokańskie wnętrza doskonale tłumaczą, co oznacza horror vacui, czyli lęk przed pustką. Kiedy domy powstawały, dla ich mieszkańców najważniejsza była intymność. Stąd brak okien od strony ulicy. Domownicy nie chcieli, żeby ktoś obcy zaglądał do wnętrz. Dzięki temu rozwiązaniu kobiety mogły czuć się swobodnie bez konieczności zakrywania głowy. 

Dziś w wielu riadach powstają klimatyczne hotele i restauracje, więc te niezwykłe miejsca można zobaczyć osobiście. Doskonały tego przykład stanowi choćby Riad El Amine w Fezie. Ujrzymy tutaj m.in. koronkowe stiuki, wielobarwne mozaiki, arabeski, marokańskie ażurowe lampy i lampiony, miękkie siedziska. W riadzie znajduje się restauracja „La Table de Fès”, 21 eleganckich pokoi i apartamentów dla gości, basen, a przede wszystkim labirynt korytarzy i schodów, które prowadzą nas do kolejnych patiów i ukrytych ogrodów.

Pałace, kasby, meczety

W Maroku architektura urzeka swoimi niezwykłymi detalami – począwszy od drzwi, daszków nad nimi, poprzez balustrady, sufity wykonane z drzewa cedrowego, aż po ramy okien. Dodatkowo mogą być one malowane w oryginalne wzory. Wzorzyste są także ręcznie robione płytki zulajdż. Do tego dochodzą jeszcze muszaraby, czyli ozdobne drewniane kraty zakrywające balkony lub okna. Przypominają one koronki. Również po zewnętrznej stronie okien możemy zobaczyć misterne koronkowe kraty, tym razem wykonane z żelaza. Uwagę przyciągają też ozdobne lampy i lampiony. Co jeszcze? Łuki, rzeźbione stiuki, kołatki na drzwiach, którym często nadaje się kształt stylizowanej dłoni, tzw. ręki Fatimy… To wszystko sprawia, że marokańskie budynki – pałace, kasby (fortece), meczety – czarują niczym baśnie z Księgi tysiąca i jednej nocy. Warto w spokoju nasycić się tym pięknem.

Jak dojechać do Maroka

Zdecydowana większość turystów podróżujących z Polski do Maroka wybiera transport lotniczy. Jest to najwygodniejszy i najszybszy sposób, żeby dostać się na kontynent afrykański. Poza czarterowymi lotami biur podróży regularne połączenia oferują też tanie linie lotnicze. Obecnie Ryanair oferuje połączenia z Krakowa i Wrocławia do Agadiru, a Wizz Air z Warszawy do Marrakeszu i od niedawna także do Agadiru. Oczywiście można również podróżować z przesiadką, np. w Paryżu, skąd jest dostępnych wiele lotów do Maroka. Można też polecieć na południe Hiszpanii i popłynąć promem do marokańskich portów, m.in. z Tarify do Tangeru, z Algeciras do Tangeru, z Almeríi i Motril do miasta Nador, z Motril do Al-Husajma (Al Hoceïma) i Tangeru.

Jak poruszać się po Maroku

Pociągi

Obsługuje je państwowa firma ONCF. Najważniejsza linia kolejowa prowadzi z północy na południe, łącząc główne miasta kraju (TangerRabatCasablancaMarrakesz). Druga linia biegnie z północnego wschodu na zachód, przez miasta Wadżda (Oujda), Fez, Meknes. Łączy się ona w Al-Kunajtirze (Kenitrze) z linią północ-południe i prowadzi w stronę Rabatu. Przedłużenie linii z Wadżdy na południe jest wykorzystywane jedynie do przewozów transportowych. Od kilkunastu lat prowadzi się program rozwoju połączeń kolejowych w Maroku. W 2009 r. oddano 100-kilometrową odnogę linii z Wadżdy do Al-Kunajtiry. Odcinek ten prowadzi z miasta Taurirt (Taourirt) na północ, przecinając pasmo górskie Rif, dociera do Nadoru i kończy swój bieg w porcie Beni Ansar (Beni Ensar). Rozkład jazdy i siatkę połączeń marokańskich pociągów można sprawdzić na stronie internetowej przewoźnika (francuskojęzyczna): www.oncf-voyages.ma.

Autobusy

Główny przewoźnik autobusowy w Maroku to firma CTM. Jego flota składa się z wygodnych, nowoczesnych i klimatyzowanych autobusów jeżdżących między niemal wszystkimi głównymi miastami w kraju. Bilety można zarezerwować na stronie internetowej przewoźnika (francuskojęzyczna): www.ctm.ma.

Poza CTM działają mniejsze lokalne firmy, których autobusy można złapać na miejskich dworcach. Jakość ich floty jest zazwyczaj zdecydowanie niższa od CTM. Warto wiedzieć, że CTM posiada często własne dworce autobusowe.

„Grands Taxis”

Między miastami kursują też taksówki. Zazwyczaj są one 6-osobowe i jeżdżą na określonej trasie. Warto wiedzieć, że ruszają dopiero wtedy, gdy uzbiera się komplet pasażerów. Postoje najczęściej są ulokowane w pobliżu dworca autobusowego. W większych miastach jest ich zazwyczaj kilka, także przy głównych trasach wylotowych.

„Petits Taxis”

To miejskie taksówki, które kursują w wielu marokańskich miastach, przy czym nie mogą wyjeżdżać poza ich granice. Zazwyczaj zabierają do trzech osób i normą jest, że pasażerowie dosiadają się po drodze. Taksówki mają swoje przystanki, ale najłatwiej zatrzymać przejeżdżający pojazd, machając ręką.

Samochód

To bez wątpienia najwygodniejszy sposób podróżowania po Maroku. Wypożyczenie auta nie powinno raczej sprawić żadnych problemów. Do wyboru są zarówno duże międzynarodowe firmy, jak i małe lokalne wypożyczalnie. Jeśli będziecie chcieli skorzystać z usług na miejscu, musicie być przygotowani na to, że umowa, którą dostaniecie, będzie spisana w języku arabskim i francuskim. Dlatego lepiej wypożyczyć samochód wcześniej przez internet. Trzeba też pamiętać, że jeżdżenie po marokańskich drogach i miastach wymaga odrobiny wprawy i dużej dozy cierpliwości, jednak naprawdę warto spróbować. 

Wycieczki zorganizowane

Coraz popularniejszym sposobem na poznawanie lokalnych atrakcji, zarówno wśród turystów podróżujących na własną rękę, jak i tych przylatujących do Maroka z biurem podróży, jest korzystanie z usług lokalnych przewodników (lub agencji turystycznych). To osoby, które doskonale znają swój kraj i mogą podzielić się dużą wiedzą na jego temat, pokazać interesujące miejsca, wytłumaczyć kulturowe zawiłości.

Kiedy jechać do Maroka

To kraj, którego granice lądowe liczą kilka tysięcy kilometrów, przez co ścierają się w nim różne strefy klimatyczne. Pogoda jest więc zróżnicowana nie tylko ze względu na porę roku, lecz także region, w którym przebywamy. Królestwo Marokańskie rozciąga się od wybrzeży Morza Śródziemnego i Oceanu Atlantyckiego, poprzez często ośnieżone szczyty łańcucha górskiego Atlas, aż po saharyjskie pustkowia. Dlatego najpierw należy zastanowić się, w którą część kraju chcemy się wybrać, dokąd będziemy jechać. 

Latem w całym Maroku jest gorąco, a temperatura potrafi przekraczać nawet 45°C w cieniu. To jednak najlepszy moment na wyjazd, jeśli planujecie wycieczki po łańcuchu górskim Atlas, gdzie zawsze chłodniej niż w reszcie kraju. To także okres, w którym Maroko oblegają turyści lubiący spędzać wakacje na plażach i w komfortowych hotelach z basenami.

Jeżeli należymy do wielbicieli turystyki aktywnej, najlepsze będą wiosna i jesień. Jest wtedy nieco chłodniej, ale nadal bardzo słonecznie i ciepło. To idealny czas na objazd kraju i zobaczenie jego największych atrakcji. Najmniej osób odwiedza Maroko zimą. Woda w oceanie staje się wówczas nieprzyjemnie zimna, często pada deszcz, a w górach śnieg.

Królestwo Marokańskie w przeciwieństwie do krajów europejskich nie stosuje zmiany czasu z zimowego na letni. Należy również pamiętać, że na czas ramadanu, czyli świętego, dziewiątego miesiąca w kalendarzu muzułmańskim (co roku przypada on inaczej według kalendarza gregoriańskiego – w 2024 r. od 10 marca do 8 kwietnia), w Maroku cofa się zegarki o godzinę. Czasami trzeba więc przestawiać zegarek o dwie godziny w tył. Długość dnia w kraju zimą wynosi ok. 10 godz., a latem ponad 14 godz.

Pieniądze

Walutą obowiązującą w Maroku jest dirham marokański (MAD). Marokańskie pieniądze możemy wybrać w kantorach w Polsce (w dużych miastach – 1 złoty to mniej więcej 2,5 dirhama) lub zabrać ze sobą do Królestwa Marokańskiego euro i wymienić na miejscu. Należy przy tym pamiętać, że na lotnisku kurs jest zazwyczaj mniej korzystny niż poza nim. Za 1 euro powinniście otrzymać ok. 11 dirhamów, a za 1 dolara ok. 10 dirhamów (kursy z początku grudnia 2023 r.). W dużych miastach powszechne są bankomaty (wypłata gotówki wiąże się najczęściej z pobraniem prowizji). Karty płatnicze akceptuje się zazwyczaj na stacjach benzynowych, w restauracjach i supermarketach. W pozostałych miejscach trzeba być przygotowanym na płatność gotówką. Przed powrotem do Polski najlepiej pozbyć się pozostałych dirhamów (wydać je lub wymienić).

Internet i telefon

Absolutnie nie opłaca się korzystać w Maroku z telefonu z polską kartą GSM. Minuta połączenia to ponad 8 zł, SMS ok. 1,5 zł, a 1 MB danych to równowartość 45 zł. Aby uniknąć tak wysokich opłat i nadal móc korzystać z telefonu, najlepiej już na lotnisku kupić kartę GSM lokalnego operatora. Do wyboru mamy: Maroc Telecom, Inwi i Orange Maroc.

Ceny u wszystkich są podobne i oscylują w granicach 100 dirhamów za 10 GB transferu danych. Większość pakietów obejmuje również nieograniczone darmowe rozmowy w lokalnej sieci. Po nabyciu karty warto poprosić obsługę o jej aktywowanie w naszym telefonie, a następnie sprawdzić, czy wszystko działa. Jeśli będziecie chcieli zrobić to sami, czeka was zmierzenie się z instrukcją w języku arabskim. 

Religia i zwyczaje kulturowe w Maroku

Główną religią w Maroku jest oczywiście islam. Aż ponad 98 proc. tutejszych mieszkańców to muzułmanie. Dlatego trzeba pamiętać, że obowiązuje tu wiele zwyczajów odmiennych od tych przyjętych powszechnie w państwach europejskich. Dla własnego bezpieczeństwa oraz ze względu na szacunek do zastanej kultury warto poznać podstawowe zasady, których należy przestrzegać na miejscu.

Pod powiekami

Kiedy jadę samochodem przez Maroko, moim oczom ukazują się bezkresne przestrzenie i niezwykłe widoki. Z jednej strony mijam pustynne krajobrazy, a z drugiej żyzne doliny obrośnięte gajami palm daktylowych. Jest też majestatyczny Atlas Wysoki, przez który prowadzą strome i kręte drogi, oraz malownicze wybrzeże Oceanu Atlantyckiego, a także urokliwe wioski i miasta, które wtapiają się w kolory gór. Nie dziwię się Yves Saint Laurentowi i innym wielkim twórcom, że Maroko ich oczarowało. Polecam odbyć podróż po tym kraju. Warto tutaj wracać, bo Królestwo Marokańskie za każdym razem pokazuje więcej, odsłania kolejne barwy, które już na zawsze zostają pod naszymi powiekami. A tym, którzy jeszcze przed wyjazdem chcą poczuć niepowtarzalny klimat tego miejsca, rekomenduję obejrzenie filmu W stronę Marrakeszu z młodą Kate Winslet w roli głównej.