Przemysław Saleta Ciechana nie wylewa, ale w sporze o prawa mniejszości seksualnych między Dariuszem Michalczewskim a browarnikiem Markiem Jakubiakiem  stanąłby po stronie Michalczewskiego.

Sam nie jest jednak aż takim liberałem, jak jego kolega-bokser. Jeśli bowiem chodzi o możliwość wychowywania dzieci przez gejów i lesbijki, radzi poważnie się nad tym zastanowić.

Nie ma nic do homoseksualistów w boksie, piłce nożnej i w jakiejkolwiek innej dyscyplinie. Uważa, że nie jest to coś, czym należałoby się ekscytować. – Podkreślanie czyichś preferencji seksualnych od razu obniża klasę sportowca. Powinniśmy mówić o tym, jak szybko ktoś biega albo jak dobrze boksuje, a nie czy lubi chłopców czy dziewczynki – mówi Przemysław Saleta w MenStream.pl.

Były kick-bokser i bokser nie ekscytuje się też problemami robotników. Choć właśnie nakręcił serial Najcięższe zawody, w którym wyciska z siebie siódme poty między innymi w odlewni metalu i kopalni węgla kamiennego, nie zazdrości im, ale też nie współczuje. Uważa, że każdy jest kowalem swojego losu. Nawet młodzi ludzie z biednych rodzin. – Powtarzam im, że nawet jeśli są z małych miejscowości i mają trudniejszy start, to też mogą coś osiągnąć. Tylko muszą chcieć, próbować i pracować – tłumaczy w rozmowie z MenStream.pl.

Saleta sam zrobił karierę startując z nieciekawej pozycji. Całą młodość spędził w niewielkim miasteczku na krańcu Dolnego Śląska, gdzie nie było ani siłowni, ani klubu bokserskiego, a jedyne źródło wiedzy o sztukach walki stanowiły poradniki w gazetach. Pierwszą sztangę zrobił z drąga i przywiązanych do jego końców kamieni. W końcu dostał pieniądze na prawdziwy sprzęt do ćwiczeń, a później odważył się pojechać na studia do Warszawy. Nie po to, żeby uczyć się na najlepszej uczelni, a dlatego, że w stolicy był klub kick-boxingu. A później już jakoś poszło.

– Jeśli poświęcasz czas swojemu hobby i robisz to wystarczająco długo, jest szansa, by zamienić to w źródło utrzymania – mówi w portalu MenStream.pl niegdysiejsza gwiazda sztuk walki. Dodaje jednak, że zdaje sobie sprawę, iż nie każdemu się to udaje. I część z ludzi ląduje później przy przysłowiowej łopacie. Mimo to Przemysław Saleta jest przeciwny przywilejom nadawanym niektórym grupom zawodowym, często przedstawianym jako poszkodowane. – Rachunek ekonomiczny weryfikuje wszystko. Nie widzę powodu, żeby jedną grupę zawodową wyróżniać kosztem innej. Zwłaszcza, że niektóre z nich są bardzo rozpuszczone – mówi w rozmowie dla MenStream.pl.

Przemysław Saleta podkreśla jednak, że jeśli chodzi na przykład o polskie górnictwo, o którym jest ostatnio szczególnie głośno, sytuacja jest szczególnie skomplikowana. – W tym przypadku powinien być to rynek po części chroniony. Na przykład państwowe firmy powinny mieć obowiązek kupowania polskiego węgla nawet jeśli jest on droższy od rosyjskiego – tłumaczy.

Saleta zdradza też, które z zajęć, z jakimi zmierzył się na planie serialu, podobało mu się najbardziej. To bez wątpienia praca snajpera. Można się przy niej i zmęczyć, i nagłówkować. Gdyby w Polsce powtórzył się wojenny scenariusz z Ukrainy, były pięściarz nie wahałby się pójść na linię frontu. Nawet jeśli ryzykowałby życie. – Oczywiście nikt nie chce umrzeć jutro na ochotnika, ale śmierć nie jest czymś, co mnie przeraża.  Lepiej umrzeć jak lew niż żyć jak owca – mówi w MenStream.pl Przemysław Saleta.

autor: Tomasz Sąsiada

źródło: portal MenStream.pl z Grupy Money.pl