W naszym najnowszym, wiosenno-letnim, aż 244-stronicowym numerze magazynu All Inclusive w ramach cyklu Polacy w Turystyce nasz redaktor naczelny MICHAŁ DOMAŃSKI rozmawia z pełną energii i sympatyczną rodaczką, jaką jest LAURA KUZAK-MARKOWSKA, prowadząca na przepięknym, pachnącym przyprawami Zanzibarze biuro podróży Zan Pol Tour. Poniżej publikujemy początek tego interesującego dwustronicowego wywiadu. Za miłą i owocną współpracę przy jego powstaniu dziękujemy: Laura Kuzak Markowska, Laura Zanzibar – wycieczki po polsku, Zan Pol Tour. Całą rozmowę o magicznym Zanzibarze można przeczytać na str. 240–241 najnowszego, wiosenno-letniego wydania magazynu All Inclusive, który dostępny jest pod tym linkiem: https://www.all-inclusive.com.pl/najnowszy-numer/  

Zapraszamy z całego serca do lektury!

Jak to się stało, że związała Pani swoje życie z Zanzibarem? Dlaczego postanowiła Pani otworzyć firmę turystyczną i pracować na co dzień właśnie na tej rajskiej wyspie?

O Zanzibarze marzyłam od momentu, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam opublikowane w internecie zdjęcie z wakacji, na którym biały piasek plaży kontrastował z oceanem w odcieniach turkusu, szmaragdu i błękitu. Wówczas ta rajska wyspa wydawała mi się tak odległa, że wręcz nierealna. Kiedy w prezencie ślubnym dostaliśmy od przyjaciół voucher na podróż poślubną, nie zastanawialiśmy się zbyt długo, nasz wybór padł na Zanzibar. Moje marzenia miały stać się rzeczywistością…

Siedem lat temu przyjechaliśmy tutaj pierwszy raz. Zachwyciliśmy się wyspą, ludźmi, klimatem, zapachami, smakami i ciepłem. Podobało nam się wszystko. Przypadkowo poznaliśmy mieszkających na Zanzibarze Polaków, którzy byli zainteresowani rozwojem swojego biznesu hotelowego i poszukiwali inwestora. Mój mąż namówił swojego przyjaciela do udziału w tym projekcie. Tym samym umożliwił nam powrót na wyspę i już osiem miesięcy później zamieszkaliśmy na słonecznym Zanzibarze. Mąż pracował nad realizacją inwestycji hotelowej, a ja szukałam zajęcia dla siebie. Jako nauczycielka matematyki, bez wystarczającej znajomości języka, miałam małe szanse na znalezienie pracy, zajęłam się więc fotografią. Dysponowałam dużą ilością czasu i nowym, dobrym aparatem. Robiłam zdjęcia wszystkiemu i wszędzie. Na początku były to głównie atrakcje turystyczne, hotele i ludzie, ale z czasem zaczęłam oferować komercyjne sesje – zarówno wakacyjne, jak i ślubne. Swoje fotografie publikowałam na stronie internetowej i w mediach społecznościowych. Starałam się kusić moich znajomych urokami Zanzibaru. Jeździłam dala dala (miejscowymi taksówkami zbiorowymi, rodzajem minibusa z naczepą), żeby móc poznawać zakamarki wyspy. Po roku, kiedy już powstał hotel, zaczęli odwiedzać nas znajomi. Pokazywałam im Zanzibar od turystycznej strony, jednocześnie odkrywając przed nimi jego mniej znane zakątki. Sprawiało mi to ogromną radość. Cieszyłam się z poznawania nowych ludzi, którym mogłam opowiadać o tym, co na wyspie najpiękniejsze. Zadowoleni goście polecali mnie z kolei swoim znajomym i dzięki temu coraz więcej osób chciało ze mną odkrywać uroki Zanzibaru. Od tego właśnie zaczęła się moja przygoda z turystyką.