MARCIN WESOŁY

                                                                                                               FOT. MIASTO I GMINA BOLKÓW

<< Wcale nie jest łatwo pisać o Dolnym Śląsku, gdy człowiek się tam urodził i pędził szczęśliwy żywot. Kusi wówczas, aby przywoływać przede wszystkim miejsca, do których się tęskni, z którymi związane są lata błogiego dzieciństwa, a potem młodości. A przecież ten region południowo-zachodniej Polski oferuje o wiele więcej atrakcji dla każdego! >>

Przyszedłem na świat w Złotoryi, mieście u stóp Wilczej Góry (367 m n.p.m.), gdzie do dzisiaj szuka się złota (choćby tylko podczas letnich zawodów w płukaniu tego kruszcu). Lata edukacji spędziłem we Wrocławiu, skąd na szkolne wycieczki wożono nas w Góry Sowie, Góry Stołowe, Karkonosze czy do Kotliny Kłodzkiej. Na wakacje rodzice podrzucali mnie do dziadków, którzy mieszkali w jednej ze wsi, malowniczo położonych na Pogórzu Kaczawskim, niedaleko Bolkowa – obecnie na tutejszym zamku co roku w lipcu odbywa się festiwal muzyczny Castle Party dla fanów gotyckiego rocka, a na przełomie sierpnia i września ma miejsce Festiwal Podróżników Trzy Żywioły. Dziadek zabierał mnie do lasu albo na łąkę i pokazywał storczyki, salamandry plamiste i czasem płochliwe muflony. Zrywał dla mnie jeżyny, które potem jadłem, posypane cukrem. Wybierał najlepszy leszczynowy kij, aby zrobić mi porządny łuk do zabawy w Robin Hooda. Za to ja znosiłem babci do domu grzyby: borowiki, podgrzybki i kanie, których wielkie kapelusze skwierczały potem smażone na maśle.

 

Wrocław i jego okolice przewijają się na kartach tzw. Trylogii husyckiej Andrzeja Sapkowskiego (mowa o powieściach: Narrenturm, Boży bojownicy i Lux perpetua). Wielkim miłośnikiem dolnośląskiej stolicy okazał się brytyjski historyk Norman Davies. Dzięki jego pracy Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego czytelnicy mogą szerzej poznać zmienne losy Wrocławia na przestrzeni dziejów. Z kolei w realiach przedwojennego niemieckiego Breslau rozwiązywał zagadki policyjne Eberhard Mock, główny bohater cyklu powieści kryminalnych Marka Krajewskiego. Według Bogusława Wołoszańskiego, znanego twórcy programu Sensacje XX wieku, najwięcej tajemnic w Polsce pozostaje do odkrycia właśnie na Dolnym Śląsku! Mówią o tym też zresztą ogólnopolskie kampanie, promujące ten zachwycający fragment naszego kraju. We Wrocławiu organizuje się także wiele ważnych wydarzeń kulturalnych, np. międzynarodowe festiwale muzyczne (Jazz nad Odrą, Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans) oraz filmowe (Festiwal Kina Amatorskiego i Niezależnego KAN, MFF T-Mobile Nowe Horyzonty, dawniej MFF Era Nowe Horyzonty).

FOT. STANISŁAW KUMEK 

Ratusz na wrocławskim Rynku – elewacja wschodnia z zegarem z 1580 r.

Ratusz na wrocławskim Rynku – elewacja wschodnia z zegarem z 1580 r.

 

W gościnnych progach

Na Dolnym Śląsku łatwo daje się wyczuć magiczny klimat, który emanuje niemal zewsząd. Oczarowuje bujna przyroda, niekiedy unikatowa w skali kraju, przyciąga długa i burzliwa historia spowijająca mury miejscowych wiekowych zamków i pałaców, których ogółem znajdziemy tu więcej niż nad słynną rzeką Loarą we Francji. Poza tym wabi też niezwykła uprzejmość mieszkańców miast i miasteczek oraz uroczych wiosek, nierzadko leżących gdzieś na odludziu. Swoimi zapachami i smakami zaprasza również znakomita regionalna kuchnia, w której wyczujemy wpływy wschodnie (dotarły w ten rejon wraz z repatriantami zza Buga po II wojnie światowej) oraz niemieckie czy czeskie. Nigdzie w Polsce także piwo nie smakuje tak dobrze, jak na Dolnym Śląsku. Nic w tym dziwnego, bowiem działają na nim liczne nieduże lokalne browary. Świeżo uwarzonych trunków w złocistych odcieniach popróbujemy już w samym centrum wrocławskiego Starego Miasta.

Region może dodatkowo poszczycić się dużą liczbą parków krajobrazowych, co wpływa na ściśle zrównoważony rozwój infrastruktury przemysłowej, a jednocześnie sprzyja powstawaniu np. gospodarstw agroturystycznych. Innymi słowy, ludzie naprawdę mają szansę pooddychać tutaj czystym powietrzem. Dzięki tym walorom Dolny Śląsk zaspokoi gusta chyba każdego turysty. W tym bogactwie wybór ulubionego miejsca nie jest wcale oczywisty. Jednak nie należy się spieszyć z jego znalezieniem. Lepiej zarezerwować sobie więcej czasu na spokojne odkrywanie piękna tego rejonu.

 

Zza zamkowych murów

Dolnośląskie wędrówki rozpoczniemy w Bolkowie, historycznym miasteczku, pięknie wkomponowanym we wzniesienia Pogórza Kaczawskiego. Góruje nad nim Zamkowe Wzgórze (396 m n.p.m.) ze średniowiecznym zamczyskiem (Zamek Bolków) z XIII w., uważanym obecnie za jedną z najstarszych i najbardziej przyciągających zabytkowych budowli obronnych w Polsce. Oryginalną konstrukcją wyróżnia się w nim masywna zamkowa wieża, wysoka na 25 m i rozpoznawalna już ze znacznej odległości. W przekroju poprzecznym przypomina swoim kształtem łzę. Miało to istotne znaczenie w czasie ofensywy najeźdźcy. Ostra krawędź wieży została ustawiona w kierunku południowym, ponieważ z tej strony spodziewano się większości ataków. Podczas natarcia minimalizowało to ryzyko trafienia pociskami z katapult, a w późniejszych okresach również kulami armatnimi, które – ku wielkiemu zaskoczeniu nieprzyjaciela – odbijały się od muru rykoszetem. W najniższych partiach tej zwartej, kamiennej konstrukcji znajduje się tzw. loch głodowy. Początkowo nie było do niego bezpośredniego dostępu, co dramatycznie wpływało na los skazańców. Po ogłoszeniu wyroku strącano ich tam z wysokości ok. 10 m. Podobno nie ginęli bezpośrednio od upadku, lecz zachowywali życie przez okres mniej więcej tygodnia. Niektórzy z jeńców spijali w desperacji wodę, ściekającą z wilgotnych ścian lochu. Tym udawało się przeżyć nieco dłużej. Dzisiaj wieża służy za punkt widokowy, z którego rozpościera się wspaniała panorama Bolkowa oraz Pogórza Kaczawskiego.

    FOT. MIASTO I GMINA BOLKÓW

zamek Bolków z charakterystyczną, 25-metrową wieżą z tzw. dziobem

 

O Zamku Bolków krążą również różne legendy, powiązane z historią najnowszą, a szczególnie z wydarzeniami z czasów II wojny światowej. To tu w nieodnalezionym do tej pory podziemnym pomieszczeniu miała zostać ukryta przez Niemców słynna Bursztynowa Komnata, arcydzieło sztuki snycerskiej z XVIII w., wykonane przez mistrzów gdańskich na zamówienie ówczesnego króla pruskiego Fryderyka I Hohenzollerna. Była ona w rzeczywistości misternym wystrojem jego gabinetu w Pałacu Charlottenburg pod Berlinem. Kilkanaście lat później dzieło to zachwyciło przebywającego z wizytą w Prusach cara Piotra I Wielkiego. W efekcie otrzymał je w podarunku, jako dowód przyjaźni Fryderyka Wilhelma I – następcy Fryderyka I. Wówczas komnata trafiła do Petersburga. W 1941 r. zrabowali ją hitlerowcy i przewieźli następnie do Królewca (obecnie Kaliningradu). Dalsze jej losy nie są znane. Od końca wojny poszukują tego wspaniałego arcydzieła niezliczeni łowcy tajemnic, którzy podobno zwracają się o pomoc nawet do radiestetów i jasnowidzów. Na liście potencjalnych miejsc ukrycia Bursztynowej Komnaty (obejmującej różne lokalizacje zarówno w Polsce, jak i za granicą) znalazł się także i Bolków.

Warto wspomnieć też o tym, że budowla pojawiła się w polskich serialach, np. Wiedźminie oraz Tajemnicy twierdzy szyfrów. Poza tym odbywają się tutaj liczne imprezy o charakterze kulturalnym, m.in. wiernie odtwarzane turnieje rycerskie, organizowane przez miłośników czasów średniowiecza należących do Bractwa Rycerskiego Zamku Bolków, oraz jeden z największych w Europie festiwali rocka gotyckiego – Castle Party, czy Festiwal Podróżników Trzy Żywioły.

 

900 lat dziejów

Turyści odwiedzający Bolków udają się zazwyczaj również do pobliskiej miejscowości Świny, aby zobaczyć ruiny tutejszej malowniczej warowni usytuowanej na wzgórzu. Jej pozostałości odznaczają się unikalnym urokiem oraz klimatem. Jest to zarazem (jak i Zamek Bolków) jedna z najbardziej wiekowych twierdz obronnych na tzw. Szlaku Zamków Piastowskich, który ma łącznie 146 km i przebiega przez tereny województwa dolnośląskiego. Historia wsi Świny sięga początków państwa polskiego. Wspominają o niej już czeskie kroniki z początku XII w. Jeszcze wcześniej na miejscu dzisiejszych ruin istniał gród obronny oraz osada. Krążą także legendy, że zamki Świny i Bolków są połączone kilkukilometrowym podziemnym przejściem, co w kontekście hipotez związanych z miejscem ukrycia Bursztynowej Komnaty przydaje dodatkowej tajemnicy. W 2008 r. uroczyście świętowano 900-lecie istnienia warowni. Choćby dlatego warto tutaj przyjechać i przez moment spróbować przenieść się w czasie i poczuć atmosferę sprzed dziewięciu wieków.

W pierwszej połowie XVII w. w tych murach pracował nad swoimi pismami Jakub Böhme (Boehme), niemiecki mistyk, filozof religii, uważany za ojca nowoczesnego gnostycyzmu. Uchodzi on za pierwszego filozofa, który porzucił łacinę, aby tworzyć w języku niemieckim. Jego myślą zainspirował się m.in. Adam Mickiewicz. Wartą odnotowania ciekawostką jest fakt, że w 2006 r. zjawił na Dolnym Śląsku zafascynowany postacią Jakuba Böhme hollywoodzki gwiazdor – aktor Nicolas Cage, znany m.in. z filmów Zostawić Las Vegas, Dzikość serca czy Kapitan Corelli. Odwiedził on wtedy dawną kamienicę filozofa w Zgorzelcu.

 

Wulkany i agaty

Ze względu na dość przyjazne ukształtowanie terenu oraz piękną przyrodę okolice Bolkowa są idealnym miejscem do uprawiania turystyki pieszej oraz rowerowej. Wprost niewiarygodne wydaje się to, że w dalekiej prehistorii graniczące z miasteczkiem obszary Pogórza i Gór Kaczawskich pokrywały groźne wulkany. Dziś pozostały po nich jedynie wzniesienia. Najokazalsze z nich stanowi Ostrzyca (niedaleko wsi Proboszczów), zwana „śląską Fudżi” ze względu na swój kształt przywodzący na myśl najsłynniejszą górę Japonii. Jej wierzchołek jest zwieńczeniem pradawnego wulkanicznego komina oraz znakomitym punktem widokowym (501 m n.p.m.). W okresie rozwoju kultury łużyckiej mieściło się tutaj centrum kultu słońca. Źródła podają, że podczas reformacji w pobliżu Ostrzycy osiedliło się wielu innowierców, należących do jednej z protestanckich sekt. Podobno sam diabeł miał ich zabrać do piekła w wielkim worku, lecz po drodze zawadził o szczyt wzniesienia, wór się rozdarł, a oni powypadali i rozproszyli się po okolicy. 

Region Pogórza i Gór Kaczawskich należy do najbardziej zróżnicowanych pod względem geologicznym i tektonicznym. Powszechnie występują w nim rudy miedzi, ołowiu, srebra i żelaza, które eksploatowano tu od średniowiecza. Niektóre ze starych, zamkniętych wyrobisk wciąż służą jako punkty dzikiego pozyskiwania skał i minerałów o zjawiskowych kształtach i kolorystyce. Niezmienną sławą cieszą się kaczawskie agaty, jedne z najpiękniejszych kamieni półszlachetnych na świecie, mieniące się niemal całą gamą kolorów tęczy. Według XII-wiecznej wizjonerki św. Hildegardy z Bingen, żarliwej propagatorki uzdrawiania przy użyciu naturalnych metod, te minerały pomagają leczyć stany podgorączkowe, rozmaite infekcje, epilepsję oraz… powstrzymują lunatyzm. Poza tym dają się we znaki jadowitym gadom, a dzieci chronią przez złośliwymi elfami. Swoje pochodzenie, podobnie jak np. słynne larimary z Republiki Dominikańskiej, agaty zawdzięczają procesom wulkanicznym. Ta spowita niegdyś lawą ziemia, obfita w naturalne bogactwa, od zawsze zresztą wydawała się ludziom niezmiernie atrakcyjna. Świadczą o tym ciągle odkrywane pradawne warownie i grodziska, średniowieczne obiekty sakralne, a także tajemnicze zamki i pałace. Wpływ na to miała również na pewno wspaniała przyroda, nawet współcześnie nie do końca poznana.

Wąwozy i spadziste zbocza porastają tu rozległe połacie lasów, pełne buków i lip, świerków i jaworów. Spacerując po nich w październiku, na własne oczy przekonamy się, jak wygląda złota polska jesień. Latem zaskoczy nas urodzaj dziko rosnących owoców – malin, czarnych borówek, jeżyn czy orzechów laskowych. Miejscowi rokrocznie przetwarzają je w oparciu o rodzime receptury i zapełniają swoje spiżarnie nalewkami, konfiturami, miodami oraz winami domowej roboty. Oszołomi nas też ogromna liczba roślin objętych ochroną, wśród których znajdują się niezwykłe gatunki storczyków. Podczas leśnych wędrówek z pewnością nie raz spotkamy sarny, jelenie, dziki oraz lisy. Natomiast jeśli dopisze nam więcej szczęścia, to np. w sąsiedztwie miejscowości Lipa, na terenie największego chronionego obszaru w Sudetach Zachodnich – Parku Krajobrazowego Chełmy (159,90 km² powierzchni) – ujrzymy stado wyjątkowych kopytnych ssaków – muflonów, przodków owcy domowej. Zwierzęta te pochodzą z Korsyki i Sardynii, na terytorium Polski zaś zostały sprowadzone na początku XX w. Rozpoznamy je bardzo łatwo po dużych i masywnych rogach, charakterystycznie ślimakowato skręconych.

 

Na tropie salamander i templariuszy

W okolicy Lipy powstał też specjalny rezerwat w celu ochrony jednego z symboli Pogórza Kaczawskiego – salamandry plamistej, czyli ogoniastego płaza o wyjątkowym czarno-żółtym lub czarno-pomarańczowym ubarwieniu. Stworzenie to znane jest człowiekowi od dawna, a wzmianki o nim pojawiają się w starych kronikach. Dawniej wierzono, że salamandry rodzą się w ogniu. Poza tym natknięcie się na tego płaza w ciągu dnia miało wróżyć nadejście deszczu, podobnie jak nisko przelatujące jaskółki. Jadu (ponoć pachnącego jak wanilia) z gruczołów na ich grzbiecie używano jako środka pomagającego w wywołaniu stanu transu bądź halucynacji. We wspomnianej wsi Lipa znajdują się również ruiny zamku, zbudowanego na przełomie XIII i XIV w. Niestety, wiele elementów tej budowli zostało trwale uszkodzonych, a inne, takie jak kamienne portale, gotyckie czy renesansowe obramowania, z czasem rozgrabiono. Charakterystyczny i rzucający się w oczy fragment dawnego grodziska stanowi tzw. piramida. Najprawdopodobniej została postawiona znacznie wcześniej niż reszta murów i była częścią pierwotnego, średniowiecznego zamku, którego budowę przypisuje się… templariuszom. Podczas letniego przesilenia przez otwór w jej szczycie promienie słońca wpadają prosto do wnętrza i oświetlają murowane wgłębienie przypominające studnię. Istnieją hipotezy, według których piramida służyła templariuszom do obserwacji astronomicznych…

W tej okolicy warto jeszcze odwiedzić Groblę, jedną z piękniejszych wsi Pogórza Kaczawskiego, położoną zupełnie na uboczu, daleko od jakiegokolwiek zgiełku. Nazwa miejscowości pochodzi od terenu, który rozdziela rzekę Nysę Małą i potok Młynówkę, tworząc naturalny wał ziemny. W czasach przedchrześcijańskich istniało tu prawdopodobnie miejsce pogańskiego kultu Słowian ze świętym gajem, poświęconym bóstwom, duchom przodków oraz siłom natury. Później wieś stała się celem pielgrzymek. Być może zauważymy, iż w murze przykościelnym został wyrzeźbiony krzyż pokutny z wyrytym nożem. Ponoć było to narzędzie zbrodni, którego użył kochanek, aby zabić narzeczoną. Grobla stanowi idealną bazę wypadową do pobliskiego Rezerwatu Nad Groblą, gdzie wije się ścieżka przyrodnicza prezentująca interesujące gatunki flory, m.in. jarzęby brekinie. Wielbiciele aktywnego wypoczynku na łonie natury odnajdą tutaj swój raj. Co ciekawe, wieś zdążyła również zasłynąć wśród winiarzy, doceniających świetne wino, pochodzące z tutejszych niewielkich, przydomowych winnic.

 

Złote początki

Na koniec zatrzymamy się jeszcze w mieście Złotoryja, aby ostatecznie dojechać do Zamku Grodziec. To jedna z najstarszych miejscowości w tej części Europy. Prawa miejskie otrzymała od Henryka I Brodatego już w 1211 r. Wtedy osiedlili się tu niemieccy koloniści, głównie górnicy, których opanowała gorączka złota. Eksploatacja złotonośnych złóż zapewniła miastu dynamiczny rozwój oraz renomę. Kilkuset górników ze Złotoryi zginęło w przegranej bitwie z Mongołami pod Legnicą (1241 r.). Wśród zabitych był również książę śląski, krakowski i wielkopolski Henryk II Pobożny. Przez stulecia tutejsza ludność znosiła różne nieszczęścia. Nie ominęły jej trzykrotne najazdy husytów, wojna trzydziestoletnia (1618–1648), epidemie oraz cykliczne klęski żywiołowe. Obecnie to urocze, kilkunastotysięczne miasteczko kusi wieloma zabytkami oraz atrakcjami. Z Baszty Kowalskiej roztacza się malowniczy widok na okolicę. Wśród zbiorów Muzeum Złota odnajdziemy narzędzia do wypłukiwania drobin kruszcu pochodzące z całego świata. Muzealna wystawa pozwala zapoznać się też z metodami wydobywania w dawnych kopalniach. Większość eksponatów podarował placówce Leopold Schmetterling – nauczyciel i kolekcjoner urodzony w Tarnopolu. Oryginalną pamiątką z wizyty w muzeum może być np. naturalna biżuteria. Górnicze tradycje miasta są w dalszym ciągu kultywowane. Czuwa nad tym Polskie Bractwo Kopaczy Złota. Każdego roku, w ostatni tydzień maja, organizuje się Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w Płukaniu Złota. W 2000 i 2011 r. Złotoryja pełniła nawet funkcję gospodarza światowych zawodów w tej specyficznej dyscyplinie. Miasto ma także swoich sławnych mieszkańców: Mariusza Szczygła, dziennikarza, reportera i pisarza, autora m.in. Gottlandu – znakomitego zbioru poświęconego Czechom, oraz aktora Andrzeja Chyrę (urodzonego w Gryfowie Śląskim), znanego np. z roli Gerarda Nowaka w filmie Dług.

FOT. WYDZIAŁ PROMOCJI STAROSTWO POWIATOWE W ZŁOTORYI

Złotoryjskie Muzeum złota (ul. Zaułek)

Złotoryjskie Muzeum złota (ul. Zaułek)

 

Mniej więcej 13 km na północy-zachód od Złotoryi, na powulkanicznym, bazaltowym, stromym wzgórzu na wysokości 389 m n.p.m. osiadł późnogotycki Zamek Grodziec, uważany za jedną z największych atrakcji w rejonie Pogórza Kaczawskiego. Niegdyś znajdował się w tym miejscu gród zachodniosłowiańskiego plemienia Bobrzan. Kręcono tu m.in. Wiedźmina oraz Przyłbice i kaptury. Odkryli go również filmowcy ze Szwecji, Belgii, Rosji oraz Francji. Dzięki tym przedsięwzięciom zamek gromadzi fundusze, które przeznacza na mozolne renowacje, mające przywrócić jego dawną świetność. Podczas II wojny światowej nie uległ żadnym zniszczeniom. Dopiero po jej zakończeniu doszło tutaj do zdarzenia, które odmieniło wygląd twierdzy. Otóż podobno pijany radziecki żołnierz strzelił w jej kierunku samozapalającym się pociskiem, wskutek czego zabytkowa budowla spłonęła. Po wojnie rozpoczęto poszukiwania rozmaitych skarbów zrabowanych przez III Rzeszę. Bezlitośnie rozkuwano wiekowe mury, drążono dziedziniec. Ponoć szukano depozytów, które Niemcy pod koniec 1944 r. zbierali od ludności cywilnej we Wrocławiu. Nie wiadomo, czy złoto oraz inne kosztowności trafiły ostatecznie do Grodźca. Według niektórych istnieją tu jakieś niedostępne piwnice. Oto kolejna zagadka, czekająca na wyjaśnienie.

FOT. WYDZIAŁ PROMOCJI STAROSTWO POWIATOWE W ZŁOTORYI

Na terenie zamku grodziec kręcono m.in. sceny do filmu Taras Bulba

Na terenie zamku grodziec kręcono m.in. sceny do filmu Taras Bulba

 

Zamek Grodziec stanowi jedno z najciekawszych miejsc w regionie, oferuje niepowtarzalny klimat minionych wieków. Po wejściu na basztę warto raz jeszcze spojrzeć na panoramę Pogórza Kaczawskiego i być może pomyśleć o rychłym powrocie w te strony. Do odwiedzenia jest jeszcze wiele atrakcyjnych zakątków, gdzie ślady historii i zachwycająca przyroda tworzą jedną całość. To właśnie magia pełnego tajemnic Dolnego Śląska.