NIESAMOWITA PODRÓŻ Z NOMADAMI PRZEZ AFRYKAŃSKĄ SAWANNĘ

 

Anna Badkhen, autorka wielokrotnie nagradzanych reportaży z Bliskiego Wschodu, Azji Środkowej, Afryki Wschodniej, rodzinnej Rosji oraz Kaukazu dołączyła do największej grupy nomadów w ich tradycyjnej, corocznej wędrówce wzdłuż południowych obrzeży Sahary. Wędrówka z Ablem to wnikliwa i poruszająca opowieść o życiu Fulan – jednego z ostatnich koczowniczych narodów na świecie. Wzbogacona o historię i zwyczaje plemion neolitycznej Sahary pozwala czytelnikowi dosłownie zanurzyć się w tym jakże odrębnym świecie.

 

Dało się ich słyszeć z daleka. „Tprrr! tprrr!” „Dżet, dżet, dżet!” „Dżot, dżot, dżot!” „Aj, szt, szt, oj, trrrrrr, uh, uh!” Z wirtuozerią powtarzali zawołania, za pomocą których ich przodkowie od zarania dziejów porozumiewali się ze swoimi stadami. Jakby nie podróżowali tylko w przestrzeni, lecz także w czasie, pokonując ery i przeganiając przez ziemie pobrużdżone prehistorycznymi ścieżkami całe bydło, które kiedykolwiek zostawiło tutaj swoje ślady.

 

Tak zaczyna się opowieść Anny Badkhen, czyli „Anny Ba”, jak nazwała ją rodzina Umaru Diakajte, do której dołączyła. Towarzyszyła im przez rok, zaznając trudów wędrówki, głodu, patrząc, jak tracą dzieci z powodu chorób i bydło z powodu suszy, obserwując i poznając ich mentalność oraz relacje rodzinne czy wręcz ksenofobiczny stosunek do innych i zgłębiając, czym dla jest dla nich wędrówka.

 

Fulanie są pasterzami. Co roku przemierzają afrykańską sawannę w poszukiwaniu pastwisk dla swoich stad bydła. Ich życie toczy się w rytmie wyznaczonym przez ich przodków setki lat temu. Ale tym, co „Anna Ba” podkreśla od pierwszych stron książki, jest głęboki związek między pasterzem a każdym zwierzęciem w stadzie. Każdy Fulanin potrafi rozpoznać swoje stado po kurzu, jaki się wokół niego unosi, zanim jeszcze zobaczy poszczególne sztuki bydła na horyzoncie, tak samo, jak odróżnia każdą krowę i każdego byka w stadzie. Żaden Fulanin nigdy nie zarżnąłby swojej krowy, wyjątkiem jest wesele syna. Żywią się głównie mlekiem, prosem i ryżem, od czasu do czasu w ich menu pojawiają się ryby, koźlina i jagnięcina.

 

– Trzy rzeczy sprawiają, że człowiek ma długie i zdrowe życie – powtarzał Umaru podczas kolejnych rozczarowujących posiłków złożonych z mdłego jaglanego kleiku okraszonego sosem z rozdrobnionych ości. – Mleko, miód i mięso krowy, która nigdy nie chorowała – cytuje autorka fulańską receptę na zdrowie, ale podkreśla, że miód jest w buszu rzadkim rarytasem, a Fulanie rzadko jedzą mięso.

 

Wędrówka Fulan, choć praktykowana od wieków, z roku na rok staje się coraz trudniejsza – zagrażają im bojówki islamskie, zmiany klimatyczne oraz nowoczesność, która kusi młodych do porzucenia tradycji swoich przodków. I mimo, że są przyzwyczajeni do niestabilności: znają głód, suszę i wojny, nie rozumieją wszystkich zjawisk, które ich otaczają:

 

Umaru nie słyszał ogólnoświatowej metahistorii o ostatnim globalnym ociepleniu. W ogóle nie słyszał za wiele o naszej planecie. Nawet o Afryce. Nie umiał czytać, nie słuchał radia. Szukał wskazówek na nocnym niebie.

 

Przez stulecia Fulanie zestrajali swoje coroczne wędrówki z pastwisk wykorzystywanych w porze deszczowej na pastwiska wykorzystywane w porze suchej i z powrotem z rytmem wyznaczanym przez pojawianie się kolejnych gwiazdozbiorów. Każda konstelacja oznaczała co innego: nadejście miesięcy pełnych wiatrów, tygodni mżawki lub dni ulew, początek bezlitosnych upałów albo wilgotnych nocy należących do niosących malarię bezwzględnych komarów. Ale już od dekad panuje chaos – pogoda nie słucha się gwiazd.

 

Szacuje się, że na początku XXI wieku po świecie wędruje trzydzieści-czterdzieści milionów nomadów. Spośród nich dwadzieścia milionów to Fulanie. O przestrzeń konkurują z rozrastającymi się miastami i rozwijającymi się gospodarstwami rolnymi wobec coraz skromniejszych zasobów. Demografowie z Zachodu przewidują, że do końca stulecia wszyscy siłą rzeczy osiądą w miastach. Wędrówka z Ablem to unikalny zapis historii narodu, być może skazanego na zagładę. Warto go poznać, zanim zniknie.

 

Recenzje:

 

Obrazowa, godna uwagi książka z kategorii non-fiction.

– „Playboy”

 

Liryczne. Badkhen stworzyła niewymowną kompozycję, łącząc reporterski dryg z najgłębszym uczuciem. Członkowie plemienia Fulani to indywidualności, nie masa. To jednocześnie piękna i trudna proza – interpretowana z wyczuciem i napisana po mistrzowsku.

–„Publisher’s Weekly”