W najnowszym, już 56., aż 240-stronicowym, wydaniu magazynu „All Inclusive”, w dziale „EuroPodróże” Agnieszka Wasztyl zaprasza nas do Armenii – niewielkiego kraju z ogromnym potencjałem i wspaniałymi ludźmi. Poniżej publikujemy początek jej interesującego artykułu. Cały tekst o fascynującej Armenii można znaleźć na str. 70–77 najświeższego, zimowego numeru magazynu „All Inclusive”, który dostępny jest pod tym linkiem: https://www.all-inclusive.com.pl/najnowszy-numer/

Zapraszamy z całego serca do wciągającej lektury! Agnieszka Wasztyl pisze, że: „Kolebka chrześcijaństwa, państwo z burzliwą i długą historią, górska kraina, w której czas płynie inaczej – gościnna Armenia może zainspirować podróżników szukających czegoś więcej, niż opisywane w przewodnikach atrakcje turystyczne. Zachwycają tu mistyczne wczesnośredniowieczne klasztory w otoczeniu skalistych wąwozów, prehistoryczne, starsze od piramid w Gizie megality Zorac Karer czy lokalne wino z granatu, które kupcy doceniali już w późnym średniowieczu. Do tego niewielkiego kraju na Kaukazie Południowym nie dotarła jeszcze masowa turystyka, co jest jego ogromną zaletą. Jadąc do Armenii, można mieć pewność, że zobaczy się prawdziwe życie zwykłych ludzi, bez sztucznych, komercyjnych atrakcji. Na lotnisku Zvartnots (EVN) w miejscowości Zwartnoc, ok. 10 km na zachód od stołecznego Erywania, lądujemy nad ranem. Pierwsza marszrutka – minibus do centrum stolicy Armenii – odjeżdża dopiero o 7.00. Od razu otacza nas grupa mężczyzn oferujących transport. Jednym z nich jest Levon, który za 20 dolarów zgadza się na kurs do oddalonej o ok. 40 km miejscowości Garni. Cenę i tak zbijamy o połowę. Na horyzoncie widać różowawe niebo. Powoli wstaje dzień, choć minie jeszcze godzina, zanim słońce pojawi się nad górami. Droga do Garni jest malownicza, ale i bardzo wyboista. Co jakiś czas nasz kierowca hamuje, bo przez jezdnię przechodzą owce i krowy. Widać też radiowozy. W Armenii wiele wypadków powodują pijani kierowcy i kontrole są potrzebne. To ma być straszak. Ludzie muszą się pilnować – wyjaśnia nam Levon. Mijamy stare, często poobijane samochody, a ja mam wrażenie, że cofnęłam się w czasie. Branża turystyczna w Armenii dopiero raczkuje i już na pierwszy rzut oka widać, że jest to dużo biedniejszy kraj niż np. sąsiednia Gruzja. Poza Erywaniem ludzie żyją bardzo skromnie. W armeńskiej stolicy mieszka 1,1 mln osób – to dużo, biorąc pod uwagę, że populacja kraju wynosi 3 mln. Mniej więcej 25 proc. ludności Armenii żyje poniżej granicy ubóstwa (dane Banku Światowego z 2020 r.). Nie ma pracy i perspektyw. Młodzi wyjeżdżają do stolicy lub za granicę. Levon nie wyjechał. Za granicą był tylko raz. W sąsiedniej Gruzji. Ja mam dwoje dzieci i codziennie dojeżdżam do pracy do Erywania. Mam do przejechania 120 km w jedną stronę. To moja jedyna opcja. W Armenii o pracę jest trudno, ale w Erywaniu żyje się dobrze – tłumaczy. Levon lubi Polaków. Cieszy się, że można dolecieć do Armenii bezpośrednio z Warszawy. Za czasów ZSRR dużo Ormian pracowało w naszym kraju. Żyło się lepiej niż teraz. Zwłaszcza, że po agresji Rosji na Ukrainę ceny wielu produktów, w tym żywności, poszły w górę. Podobnie jest z kupnem czy wynajmem mieszkań. Do Armenii, tak jak do innych byłych republik radzieckich, uciekło wielu Rosjan, którzy nie chcieli zostać wcieleni do armii i walczyć z Ukraińcami.

Nikt normalny nie chce wojny. A Armenia jest niewielkim państwem, biednym. Nasze stosunki z sąsiadami też nie należą do najlepszych. Z Azerbejdżanem walczymy o Górski Karabach (Arcach), Turcja nadal nie uznaje ludobójstwa Ormian, więc najlepsze relacje mamy z Gruzją. Ale jesteśmy krajem bezpiecznym i gościnnym – opowiada Levon.”

I kończy swój pasjonujący artykuł o pełnej atrakcji i tajemnic Armenii w poniższy sposób: „Erywań nazywany jest „różowym miastem” z powodu wielu budowli z różowego i koralowego kamienia tufowego. Kosmopolityczny, niezwykle zielony, z dużą liczbą przytulnych restauracji i kafejek. Stolica Armenii może nie jest tak elegancka i piękna, jak np. Tbilisi w Gruzji czy Baku w Azerbejdżanie, ale ma kilka interesujących miejsc. Są tutaj klimatyczne cerkwie, prężnie działająca Narodowa Opera Armeńska i Teatr Baletu, Błękitny Meczet zbudowany w XVIII w., ciekawe wystawy i placówki muzealne, jak np. Muzeum Ludobójstwa, które upamiętnia zbrodnie Turków na Ormianach podczas I wojny światowej. Znajdują się tu także ruiny starożytnej twierdzy Erebuni sprzed 2,8 tys. lat. Część armeńskich historyków twierdzi, że to właśnie ta forteca, ufundowana przez króla Urartu Argisztiego I w 782 r. p.n.e., dała początek miastu i ich zdaniem Erywań jest starszy od Rzymu, założonego w 753 r. p.n.e. Zachodni badacze są bardziej zdystansowani i ostrożni w swoich ocenach. Wielu uważa, że mit o Erywaniu starszym od Wiecznego Miasta wymyśliły władze ZSRR, a Erebuni było dawniej niezależnym miastem-twierdzą. Tak czy owak, warto odwiedzić stolicę Armenii. Popularnym punktem spotkań jest kompleks architektoniczny Kaskady, który wznosi się na zboczu wzgórza. Z zewnątrz wygląda jak wielkie schody ozdobione kwietnikami, fontannami, rzeźbami oraz współczesnymi chaczkarami. Nazwa budowli pochodzi od wody spływającej z fontann. Sercem miasta jest plac Republiki. Tutaj organizuje się największe wydarzenia polityczne i kulturalne. Otaczają go okazałe budynki, w których znajdują się m.in. Narodowa Galeria Armenii i Muzeum Historii Armenii, Ministerstwo Finansów, główna siedziba rządu czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Na placu łatwo jest złapać autobus do twierdzy Erebuni. Przejazd trwa ok. 20 min. Poza zabytkami i placówkami muzealnymi warto zajrzeć na największy i najsłynniejszy bazar w Erywaniu – Vernisazh (Vernissage). Od kolorowych straganów można dostać zawrotów głowy. Oferta jest bogata – znajdziemy tu przyprawy, lokalne wina, produkty rękodzielnicze, a także dewocjonalia, rzeczy retro i pamiątki. Ceny należą do bardzo przystępnych i trudno przejść obojętnie obok stoisk. Erywań to miasto, w którym drzemie duży potencjał. Na pewno jest interesujący na city break dla osób pragnących zobaczyć miejsca poza utartym szlakiem turystycznym i chcących powoli odkrywać jego zakamarki, zaułki, a może i tajemnice. Smaczna kuchnia, wyborne wino, gościnność i otwartość mieszkańców oraz dobra baza wypadowa do największych atrakcji Armenii sprawiają, że stanowi idealne miejsce, aby rozpocząć właśnie stąd zwiedzanie tego kompaktowego kraju.”