Trwający sezon zimowy zachęca do odwiedzania kurortów sportów zimowych w kraju i za granicą. Wielu aktywnych rodaków decyduje się na wyjazd do austriackich ośrodków narciarskich, by cieszyć się bezpieczną jazdą na nartach i snowboardzie. Na alpejskich stokach zarządzanych przez renomowanych operatorów każdego ranka zastaniemy wyrównane i dobrze oznaczone trasy narciarskie. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę jakim nakładem sił i środków zapewnia się przyjemne i bezpieczne korzystanie z nart.

 

Marka „Pitztal” znana jest dobrze miłośnikom białego szaleństwa. Na końcu tyrolskiej doliny możemy jeździć bardzo wysoko, niemal 3500 metrów n.p.m. a sezon trwa wyjątkowo długo, nawet do początku maja. To wszystko za sprawą lodowca, który zajmuje nieckę między potężnymi skalnymi szczytami i jest gwarantem wyśmienitych warunków śniegowych. Lodowiec Pitztal to nie jedyne miejsce, gdzie w dolinie można jeździć na nartach. Bliżej wjazdu do doliny znajduje się drugi ośrodek – Hochzeiger – który także zaprasza narciarzy, szczególnie tych, którzy cenią rodzinną jazdę. Mogą oni korzystać z 9ciu wyciągów, a wiele stoków ma ekspozycję na południe, gwarantując bardzo dobre nasłonecznienie.

 

Po zakończeniu dziennych jazd, gdy 54 kilometry tras pustoszeją, do akcji wkraczają ratraki. Ośrodek Hochzeiger dysponuje flotą 9ciu maszyn, z których 6 jest odpowiedzialnych za utrzymanie tras narciarskich, a pozostałe 3 są oddelegowane do innych zadań, jak utrzymanie śniegu przy wyciągach, fun parkach, restauracjach i miejscach odpoczynku.

 

Kierowanie ratrakiem to wielka odpowiedzialność, która od austriackiego operatora wymaga nie tylko umiejętności podobnych do tych, którymi musi wykazać się np. kierowca dużej ciężarówki. Każdy z operatorów jest także po części meteorologiem, hydrologiem i biologiem. Jeżdżą po stromych stokach, często w tandemach, mijając – na kilka centymetrów – ciężkimi maszynami paliki oznakowania tras. Warto dodać, że koszt każdego ratraka to ok. 500,000 euro. Podczas pracy ratraki komunikują się z satelitami, by określić grubość śniegu. Specjalny monitor wewnątrz maszyny wskazuje z dokładnością niemal do centymetra grubość pokrywy śnieżnej, dodatkowo sygnalizując ją kilkoma kolorami – czerwony oznacza, że śniegu jest mniej niż 50 cm, a żółty, że nawet ponad 1,5 metra. Dodatkowe czujniki mierzą pochylenie wzdłużne i poprzeczne ratraka. 

 

Śnieg zaczyna być towarem deficytowym w dzisiejszych czasach i zarządzanie nim wymaga stosowania zaawansowanej technologii. Geolokalizacja połączona z dokładną mapą terenu – każdemu metrowi kwadratowemu może być przyporządkowane nawet 20 punktów pomiarowych – pozwala na dodanie śniegu tylko w tych miejscach, gdzie jest to niezbędne. Istotna jest także ekologia. System pozwala na to, by ratrak pracował na optymalnej trasie co skutkuje obniżeniem zużycia paliwa. 

 

Christian Kirchebner, dyrektor ds. technicznego utrzymania tras w Hochzeiger, spotyka się ze swoim zespołem na codziennym briefingu dokładnie o 16,00. Tam ustalany jest zakres prac, który bierze pod uwagę warunki pogodowe. Gdy w nocy będzie padać śnieg ratraki wyjadą powtórnie o 4ej rano. Christian Kircheben z dumą podkreśla, że „dzięki takim maszynom i wysiłkowi moich ludzi jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczną jazdę na nartach i wydłużyć sezon narciarski o kilka dni, gdy inne ośrodki mogą już być nieczynne”.