Granicząca z Kenią, Tanzanią, Rwandą, Demokratyczną Republiką Konga i Sudanem Południowym Uganda to kraina górskich szczytów i licznych słodkowodnych akwenów. Na zachodzie kraju między Jeziorem Edwarda i Jeziorem Alberta rozciąga się słynny masyw Rwenzori (z majestatyczną Górą Stanleya – 5109 m n.p.m.), w centrum leży jezioro Kioga (Kyoga) połączone Nilem Wiktorii z rozległym Jeziorem Wiktorii na południu.

Ukształtowanie terenu i duży zasób wód oraz wilgotny klimat podrównikowy wpłynęły na rozwój bogatej flory i fauny na tym obszarze. W herbie Ugandy umieszczono dwójkę przedstawicieli królestwa sawanny: koba ugandyjskiego (gatunek antylopy) i koronnika szarego – ptaka z rodziny żurawi. W „Perle Afryki” na tych trawiastych terenach spotkamy też lwy, gepardy, żyrafy, bawoły, nad rzekami natkniemy się na hipopotamy i krokodyle, a w pobliżu jezior – na flamingi i trzewikodzioby (z rzędu pelikanowych). W wilgotnym lesie równikowym porastającym góry (w Nieprzeniknionym Parku Narodowym Bwindi i Parku Narodowym Goryli Mgahinga) schroniły się natomiast ostatnie ogromne goryle górskie na ziemi.  
       Właśnie w sąsiedztwie szczytów Rwenzori na zachodzie kraju (ok. 30 km od miasta Fort Portal), przy wsparciu polskiego inwestora, na zboczu wygasłego wulkanu powstało miejsce jedyne w swoim rodzaju – Papaya Lake Lodge – oaza złożona z 9 przestronnych, przytulnych domków (8 typu cottage i jeden bungalow). Jej właściciele od początku postawili na harmonijne dopasowanie się do lokalnych warunków i jak najpełniejsze przyswojenie sobie afrykańskiego stylu życia. W ten sposób stworzyli nie tyle świetną bazę wypadową do unikatowych atrakcji Ugandy, co bezpieczną przystań, w której goście mogą poczuć się jak u siebie. Ich wysiłki, włożone m.in. w budowę i walkę z formalnościami w zupełnie obcych im realiach, zaowocowały niesamowitymi wręcz efektami. W pierwszej polskiej lodży w „Perle Afryki” na każdym kroku widać jej prawdziwie ugandyjski charakter. Dania w jej restauracji (mieszczącej się w budynku, z którego rozpościera się przepiękna panorama okolicy) nie tylko opierają się w dużej mierze na regionalnej kuchni, lecz także przyrządzane są z uprawianych w pobliżu roślin. Autorskie meble, w które wyposażono pokoje, zostały zrobione m.in. z egzotycznego drewna mavule. Mieszkanki lokalnej wioski pomogły gospodarzom wyczarować ozdobne kosze, maty i wzorzyste plecionki nadające wnętrzom tradycyjnego kolorytu. Dopełnieniem tych inspiracji jest znakomita obsługa. Ten cudowny zakątek to dzieło pary z Polski (Magdy Sadkowskiej i Sebastiana Sielewicza), która 3 lata temu wraz ze swoim 3-letnim wówczas synem Alkiem przyjechała do Ugandy i zapragnęła spełnić w niej swoje marzenia. Kto zawita w ich gościnne progi, przekona się, że świetnie im się to udało. W Papaya Lake Lodge na tarasie z malowniczym widokiem na góry Rwenzori wypijemy kawę słodzoną aromatycznym miodem z kwiatów z regionu Wielkich Jezior Kraterowych (Great Crater Lakes) lub kieliszek białego wina z plastrem świeżo zerwanej papai. W dzień zrelaksujemy się nad basenem, poobserwujemy pelikany i żurawie koroniaste (koronniki) przylatujące nad tutejsze jezioro z Parku Narodowego Królowej Elżbiety (Queen Elizabeth National Park), a wieczorem odpoczniemy przed kominkiem. Chętni mogą spróbować swoich sił w wytwarzaniu rękodzieła pod czujnym okiem Magdy i Resti, zajrzeć na sąsiadującą z obiektem plantację wanilii czy ochłodzić się pod wodospadem. Sebastian z przyjemnością zabierze chętnych na motocyklową przejażdżkę po okolicy, zabierze na mecz piłki nożnej pomiędzy stworzonymi przez nas drużynami Real Garden vs FC Construction, a wieczorem podzieli się swoimi fascynacjami muzycznymi. Alek pokaże swój statek z Gwiezdnych Wojen, zbudowany z liści marakui, patyków i kamieni, zaprosi do zabawy w poławiaczy pereł w naszym basenie. Przez cały czas towarzyszyć nam będzie bujna, soczysta zieleń ugandyjskich lasów. Właściciele tego miejsca włożyli w nie mnóstwo serca i teraz sami dzielą się nim ze swoimi gośćmi. Z takiego zaproszenia trudno nie skorzystać.
www.papayalakelodge.com