TOMASZ OTOCKI

www.przegladbaltycki.pl 

Jesienią 2024 r. pisaliśmy w kontekście Łotwy głównie o Rydze i Jurmale, dwóch miastach „błyskotkach”, które najczęściej odwiedzają polscy turyści udający się do tego kraju. Dziś, mając za bazę wypadową te atrakcyjne miejscowości, chcielibyśmy zabrać was też w dwa inne łotewskie rejony: do dawnych Inflant Polskich (Księstwa Inflanckiego) i Kurlandii, a także pokazać trochę poloników. 

Początek stosunków łotewsko-polskich przypada na XVI w., kiedy to ostatni mistrz zakonu inflanckiego Gotthard Kettler (1517/1518–1587) oraz arcybiskup ryski Wilhelm Hohenzollern (1498–1563) w obliczu zagrożenia ze strony cara moskiewskiego zwrócili się o ochronę do króla Polski Zygmunta Augusta (1520–1572). W dziejach Łotwy rozpoczęły się wówczas tzw. czasy polskie. Same Inflanty Polskie (województwo inflanckie) aż do 1772 r. były częścią Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Kurlandia i Semigalia (jako księstwo lenne Korony Królestwa Polskiego) zostały nawet z nami na dłużej, aż do III rozbioru, który wydarzył się w 1795 r. 

Dziś te tereny, również ze względu na działalność tanich linii lotniczych, stają się coraz bardziej popularne wśród naszych rodaków. Jednak nie wszyscy turyści z Polski zdają sobie sprawę z tego, jak ściśle związana jest ze sobą historia obu krajów. 

Mniej niż o Borneo i Sumatrze

Pytam o to historyka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu prof. dra hab. Bogusława Dybasia, który po tych terenach często podróżuje i niedawno odwiedził Valmierę, czyli historyczny Wolmar, leżący już na terenie tzw. Inflant Szwedzkich (istniejących w latach 1621–1721). Od 1992 r. zajmuję się dziejami Inflant, które przede wszystkim w epoce nowożytnej były powiązane z polsko-litewską Rzeczpospolitą i w stosunku do intensywności tych powiązań poziom wiedzy jest skromny, żeby przywołać znane powiedzenie Gustawa Manteuffla, że polski inteligent więcej wie o Borneo i Sumatrze niż o Inflantach – opowiada mi polski historyk. „Odczarowaniu” tego służy działalność takich instytucji jak Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA, a także pasjonatów takich jak Mirosław Osip-Pokrywka, autor przewodników historyczno-turystycznych po Inflantach. 

Prof. Bogusław Dybaś w rozmowie ze mną wymienia łotewskie miasta, które mają związki z Polską: Kircholm (obecnie Salaspils), miejsce bitwy z września 1605 r. w czasie polsko-szwedzkiej wojny o Inflanty, zakończonej zwycięstwem wojsk Rzeczypospolitej pod wodzą hetmana Jana Karola Chodkiewicza nad trzykrotnie liczniejszymi Szwedami (dziś znajduje się tutaj pomnik z tablicą w językach łotewskim i polskim). Następnie Wenden, a więc współczesny łotewski Cēsis (Kieś), w okresie przynależności do I Rzeczypospolitej będący stolicą województwa wendeńskiego, Turaida, z którą związana jest legenda o Róży z Turaidy, skrzywdzonej przez polskiego oficera Adama Jakubowskiego. Do miast na Łotwie związanych z polskością należy z pewnością Mitawa (dzisiejsza łotewska Jelgava), historyczna stolica Kurlandii, w której w XIX w. działało prestiżowe gimnazjum kształcące też Polaków (choć nie jest prawdą rozpowszechniana często informacja, że uczył się w nim przyszły prezydent Polski Stanisław Wojciechowski). Za to mało kto wie, że w Mitawie, wtedy stolicy carskiej guberni, przez blisko dwa lata mieszkał przywódca ruchu narodowego w Polsce Roman Dmowski (1864–1939). 

To wszystko są miejscowości położone na terenie dawnych Inflant Szwedzkich oraz Kurlandii i Semigalii. A trzeba jeszcze pamiętać o tym, że na wschodzie Łotwy znajduje się odrębna historyczna kraina zwana Łatgalią, a dawniej Inflantami Polskimi, która ma całe zatrzęsienie miejsc związanych z polskością. Do niej za chwilę przejdziemy. 

Mnie jednak interesuje ostatnia podróż profesora. Dlaczego na wakacje wybrał akurat Valmierę (Wolmar), miasto położone ok. 100 km na północ od Rygi, nad rzeką Gaują? Valmierę rekomenduję z kilku względów. Po pierwsze to stolica inflanckiego parlamentaryzmu, tam przeważnie obradował inflancki landtag w XV i XVI w. Poza tym dawny zamek zachowany w postaci ruiny, ale w nim urządzone znakomite i bardzo nowoczesne muzeum, które opowiada dzieje miasta w uniwersalnych kontekstach. Miasto było nieduże, zostało zniszczone także podczas II wojny światowej, ale jego układ – nad rzeką Gaują – bardzo dobrze widoczny. Valmiera jest malownicza, schludna i zadbana. Dawny Wolmar słynął m.in. z chmielu (tzn. jego okolice). Browar Valmiermuiža produkuje znakomite piwo. Mój przyjaciel, wybitny łotewski mediewista prof. Ilgvars Misāns, stwierdził, że to najlepsze piwo na świecie. W pełni się z nim zgadzam, na pewno najlepsze, jakie piłem – uśmiecha się profesor. 

Miasto Platerów

My jednak jedziemy na wschód Łotwy, do Łatgalii (łot. Latgale), czyli dawnych Inflant Polskich. Centrum naszej wyprawy stanowi Krasław (łot. Krāslava), siedziba jednego z lokalnych rejonów (novadsu), po którym oprowadzają nas miejscowi przewodnicy. Już wiemy, że przede wszystkim zwiedzimy tutaj piękny pałac Platerów z parkiem, ale będziemy także chłonąć atmosferę wschodniej Łotwy. Do Krasławia łatwo dojechać z największego miasta Łatgalii – Dyneburga (łot. Daugavpils). Minus miasteczka stanowi niestety słaba baza turystyczna, poza sezonem ciężko się tu nawet napić kawy czy piwa, choć miasto jest stworzone do tego, żeby rozpropagować je turystycznie. 

Jeśli turyści są zainteresowani polskim dziedzictwem historycznym za granicą, to w Krasławiu i jego rejonie z pewnością znajdą wiele miejsc wartych odwiedzenia – deklaruje w rozmowie z magazynem All Inclusive Daniels Dukaļskis, badacz z Muzeum Okręgowego w Krasławiu (Krāslavas novada muzejs). W tym mieście nie możemy pominąć historii Platerów, jednej ze słynnych rodzin rządzących niegdyś Łatgalią. Krasław stanowił kiedyś część Inflant Polskich i nadal mamy tutaj sporo obiektów kulturowych i historycznych z tamtych czasów. Wymienię kilka z nich. Kościół św. Ludwika, zamek hrabiów Platerów i dwory należące do tej możnej rodziny w rejonie – wylicza Daniels Dukaļskis. 

W Kościele św. Ludwika znajduje się obraz namalowany według szkicu Jana Matejki (1838–1893). Jak informuje portal Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA, wzniesiona w latach 1756–1767 świątynia jest zabytkiem unikatowym pod względem historycznym i artystycznym. Została ufundowana, z przeznaczeniem na siedzibę biskupów inflanckich, przez właścicieli Krasławia – Konstantego Ludwika Platera (1722–1778) i jego żonę Augustę z Ogińskich (1724–1791). Od 2003 r. na terenie kościoła prowadzone są prace konserwatorskie finansowane przez państwo polskie, poczuwające się do więzi z lokalną polską historią.

Rozwój Krasławia w XVIII–XIX w. wiąże się głównie z rodziną Platerów, której niektórzy przedstawiciele są dobrze znani w Polsce. Wśród nich można wyróżnić Leona Platera. Ku jego czci, oraz innych bohaterów powstania styczniowego 1863 r., odsłonięto tablicę pamiątkową w pałacowym parku w Krasławiu – przypomina w rozmowie z magazynem All Inclusive Daniels Dukaļskis. 

Leon Plater urodził się w 1836 r. w Kombuļi, wiosce w obecnym rejonie krasławskim, w majątku należącym do rodziny. Do dziś mieści się tu historyczny Kościół św. Józefa. W latach 20. XIX stulecia Platerowie zbudowali w Kombuļi pałac, splądrowany w 1863 r. w wyniku powstania styczniowego. Miejscowy park był słynny na całe Inflanty. Ponoć rosły w nim drzewa i krzewy sześciuset gatunków. Obecnie w Kombuļi, usytuowanej 9 km na północ od Krasławia, znajdują się pozostałości po budynku pałacu i resztki parku.

My wracamy jednak do postaci Leona Platera. Nie dane mu było żyć długo. 8 czerwca 1863 r., podczas powstania styczniowego, został rozstrzelany przy dyneburskiej twierdzy za „podniesienie sztandaru powstania w guberni witebskiej”, do której w czasach carskiej Rosji przynależały Inflanty Polskie. Plater miał uzbroić kilku powstańców i wraz z nimi wziąć udział w udanym napadzie na transport broni należącej do rosyjskiego wojska. Obecnie w twierdzy dyneburskiej, która mieści dziś tak atrakcyjne miejsca jak Centrum Sztuki Marka Rothko, znajduje się tablica upamiętniająca Leona Platera, odsłonięta w 2013 r. przez dwóch prezydentów: Bronisława Komorowskiego i Andrisa Bērziņša. 

Daniels Dukaļskis kontynuuje opowieść o znanych postaciach wywodzących się z rodziny Platerów. Emilia Plater była również bliską krewną hrabiów z Krasławia – dodaje. Akurat tej postaci, znanej z wiersza Adama Mickiewicza Śmierć pułkownika, nie trzeba nikomu przedstawiać. Bardziej niż z Inflantami Polskimi jest zresztą związana z Kopciowem (lit. Kapčiamiestis) w rejonie łoździejskim na Litwie. 

Jakie polskie ślady można znaleźć jeszcze w Krasławiu, w którym aktywnie działa Związek Polaków na Łotwie, a do sierpnia 2024 r. funkcjonowała Polska Szkoła Podstawowa im. Rodu hr. Platerów? Na starym cmentarzu katolickim w Krasławiu znajduje się pomnik ku czci polskich żołnierzy poległych w walkach wyzwoleńczych Łotwy, który może zainteresować osoby studiujące historię wojskowości – informuje nas Daniels Dukaļskis. Został on postawiony w 1929 r., m.in. z inicjatywy krasławskiego oddziału Związku Polaków na Łotwie, którym kierował rzutki młody działacz społeczny Stanisław Łasewicz. Wojska polskie wyzwoliły Krasław spod okupacji bolszewickiej w styczniu 1920 r., kilka dni po zdobyciu Dyneburga. Pomnik polskich żołnierzy stanowi do dziś ozdobę cmentarza, a Polacy regularnie składają przy nim kwiaty.

W jednym z najpiękniejszych miejsc w Krasławiu wzniesiono pomnik polskiego szlachcica Józefa Karnickiego. Miejsce to wiąże się z jedną z najbardziej romantycznych legend miejskich. W Muzeum Okręgowym w Krasławiu znajdują się wystawy „Pięć wioseł” i „Przy jednym stole”, których osobne części poświęcone są historii Polaków w Łatgalii – zachwala Daniels Dukaļskis. Kim był Józef Karnicki? Jak przypomina dr hab. Mirosław Jankowiak w jednym ze swoich artykułów, młodym polskim oficerem, który zakochał się w przepięknej córce hrabiego Platera. Niestety Józef pochodził ze zubożałego szlacheckiego rodu i dlatego został przez hrabiego odprawiony. Młodzi postanowili zatem potajemnie wziąć ślub i wyjechać. Plany ich jednak nie powiodły się. Postanowili, że jeżeli Plater nie wyrazi zgody, to wówczas z rozpaczy wspólnie popełnią samobójstwo. Umówili się, że dziewczyna stanie w oknie wieży, a przygotowując się do wyskoczenia przez okno, zapali świecę i wyskoczy z nią. Ale dziewczyna na polecenie hrabiego była śledzona i samobójstwo zostało udaremnione przez służących. Hrabiankę zabrano z wieży, a świecę straże zdmuchnęły. Młody oficer zrozumiał to jako sygnał do samobójstwa i zastrzelił się. Został pochowany dokładnie w tym samym miejscu, gdzie zginął, a na pomniku z żeliwnym krzyżem pojawił się napis „nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”. Rankiem następnego dnia, po pogrzebie, mieszkańcy miasta zauważyli, że u podnóża góry bije źródełko z bajecznie krystaliczną wodą, która posiada lecznicze właściwości. Wieść głosi, że kto w noc świętojańską napije się tej wody razem z ukochaną osobą, będzie szczęśliwy i kochany do końca swoich dni.

sunset view to the St. John”u2019s church tower from small street with old architecture in town Cesis, Latvia

Ścieżkami Łatgalii

Krasław to niejedyne miejsce w Łatgalii związane z polskością. Trzeba też pojechać choćby do Rzeżycy (łot. Rēzekne), Lucyna (łot. Ludza), Iłukszty (łot. Ilūkste) czy Drycan (łot. Dricāni). 

Rzeżyca, usytuowana wśród jezior, uchodzi za nieformalną stolicę Łatgalii. Na pewno stanowi jedną z dwóch siedzib, obok Agłony (łot. Aglona), lokalnej diecezji katolickiej, której wiernymi są miejscowi Polacy. Znajduje się tutaj m.in. Katedra Najświętszego Serca Jezusowego, zbudowana na przełomie XIX i XX w. przez wziętego architekta z Rygi Floriana Wyganowskiego, zresztą Polaka z pochodzenia. Fasada kościoła wykazuje cechy stylu neoromańskiego, a wnętrze utrzymane jest w stylu neogotyckim.

W Rzeżycy możemy odwiedzić ruiny zamku krzyżackiego, Muzeum Historii Kultury Łatgalii (Latgales Kultūrvēstures muzejs), obejrzeć pomnik „Mary”, a więc jeden z symboli łotewskiej niepodległości, podziwiać świątynie różnych wyznań. Warto w tym miejscu nadmienić, że Łatgalia, a więc dawne Inflanty Polskie, to historycznie tereny katolickie, jednak de facto, już od jakiegoś czasu, podobnie jak cała Łotwa, stanowią obszar współistnienia różnych wyznań: katolicyzmu, prawosławia, staroobrzędowców, luteranów czy baptystów. Miasto Rzeżyca, podobnie jak wiele łatgalskich sztetli, zamieszkane było niegdyś przez przynależącą do kultury jidyszkajt lokalną społeczność żydowską. Jej kres położyła okupacja nazistowska i Holokaust. 

Lucyn, leżący na północny wschód od Rzeżycy, to z kolei miasto urodzenia znanego polskiego pisarza, dziennikarza i podróżnika Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego (1878–1945), autora takich książek jak Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów, Najwyższy lot, Krwawy generał, Lisowczycy: powieść historyczna, Męczeńska włóczęga, Przez kraj szatana czy Lenin. Antykomunista z przekonania miał być po 1945 r. skazany na zapomnienie w Polsce Ludowej. W Lucynie znajduje się od kilku lat skromny kamień upamiętniający Ossendowskiego. Warto jednak wpaść tutaj przede wszystkim po to, żeby poczuć atmosferę wielokulturowego i wielowyznaniowego miasta wschodniej Łotwy. W Lucynie, oficjalnie uznanym za najstarsze miasto Łotwy, znajdują się także ruiny zamku krzyżackiego z XIV w., a także wybudowany w barokowym stylu Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Kolejna łatgalska miejscowość, którą odwiedzamy, nazywa się Drycany. Znajduje się tu Kościół św. św. Szymona i Judy oraz cmentarz z grobem Gustawa Manteuffla (1832–1916), polskiego historyka i etnologa, krajoznawcy, z wykształcenia prawnika, barona pochodzącego z inflanckiej rodziny Manteufflów z inflancko-niemieckiego rodu Soie (Zoge, potem Szoege). Manteufflowie przez lata – podobnie jak Platerowie czy Borchowie – ulegli polonizacji i nadawali ton kulturze i życiu społecznemu Łatgalii. Gustaw Manteuffel, właściwie Felician Nicolai baron Manteuffel-Szoege, urodził się w Drycanach, a na przykościelnym cmentarzu znajduje się symboliczne miejsce jego pochówku wraz z płytą z polskim napisem (umieszczoną dopiero w październiku 2006 r.): Miejsce wiecznego spoczynku Gustawa Manteuffla 1832–1916, wybitnego historyka, prawnika, etnografa. W 2019 r. Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA sfinansował zrekonstruowanie zniszczonej tablicy grobowej.

Jest jeszcze w Inflantach, przy drodze z Krasławia do Lucyna, położone nad jeziorem o tej samej nazwie, miasteczko Dagda. Znajduje się tutaj barokowy Kościół św. Trójcy. Z Dagdą związana jest historia rodziny Bujnickich, którzy mieli tu swój majątek. W 2013 r. w lokalnym kościele odsłonięto tablicę upamiętniającą inflanckiego pisarza Kazimierza Bujnickiego (1788–1878), autora Pamiętników księdza Jordana. Obrazka Inflant w XVII w. Było to dwa lata po tym, jak w Kościele św. Dominika w miejscowości Posiń (łot. Pasiene), znanej z odbywającego się co roku z inicjatywy lokalnego Związku Polaków Festiwalu Kultury Polskiej, odsłonięto tablicę poświęconą poetce Konstancji Benisławskiej (1747–1806). 

Tradycje Suitów

Aby dowiedzieć się więcej o łotewskich polonikach, umawiam się na rozmowę z Mirosławem Osipem-Pokrywką, autorem przewodników po Inflantach. W tym roku ukazał się jego bedeker zatytułowany Łotwa, zaraz po nim Estonia. Osip-Pokrywka wydał także album o Inflantach. 

Miejsc związanych z polskim dziedzictwem kulturowym na Łotwie jest mnóstwo, szczególnie na terenie Łatgalii. Konsekwencją tego jest fakt, że tej krainie historycznej, nazywanej Inflantami Polskimi, poświęcam blisko połowę objętości całej mojej książki. Jednak najbardziej sobie cenię miejsca przeze mnie odkryte nieco przypadkowo podczas kwerendy terenowej. Podam dwa takie przykłady. Pierwszy to zachowana prawie w oryginalnej wersji pracownia chemiczna dawnej Politechniki Ryskiej, z wyposażeniem z przełomu XIX i XX w., w jednym z budynków uniwersyteckich przy parku Kronwalda w Rydze. Tu właśnie uczęszczał na prace laboratoryjne w latach 90. XIX w. nasz przyszły prezydent Ignacy Mościcki. Z tamtejszego archiwum można wydobyć oryginał – w rękopisie – jego pracy dyplomowej – mówi Mirosław Osip-Pokrywka. 

Nasz przewodnik po Łotwie wskazuje na jeszcze jedno miejsce, tym razem w dalekiej Kurlandii (łot. Kurzeme), które powiązane jest z polską historią, choć mało kto o nim słyszał. W głębokiej zachodniej Kurlandii natrafiłem na miejscowość Alsunga, gdzie żyje niewielka grupa etnograficzna Suitów (Suiti), której przestrzeń kulturowa została wpisana w 2009 r. na prestiżową Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO (o Suitach magazyn All Inclusive pisał w 2023 r., gdy wymienialiśmy 33 atrakcje bałtyckie, m.in. z listy UNESCO, na 33 lata niepodległości Litwy, Łotwy i Estonii – przyp. red.). Okazało się, że niezwykle barwne kobiece stroje, noszone na co dzień, nieco podobne do stroju krakowskiego, mają polski rodowód. A to zasługa szlachcianki Barbary Konarskiej, która osiadła tutaj w połowie XVII w. Konsekwencją tej historii jest również kultywowana w tym rejonie wiara katolicka, podczas gdy wszędzie dookoła dominuje protestantyzm – dodaje Osip-Pokrywka. 

Trzy katedry Lipawy

Kurlandia jest rzeczywiście protestancką krainą, ale Polacy zamieszkujący ten region, w którym działają dwa oddziały Związku Polaków na Łotwie: w Lipawie (łot. Liepāja) i Tukums, trzymają się wiernie katolicyzmu. Podczas pobytu w Lipawie warto odwiedzić nie tylko tutejsze Polki, działające w Stowarzyszeniu „Wanda” („Vanda”), które ostatnio wywalczyło „polską ławeczkę” w jednym z miejskich parków, lecz także wstąpić do katolickiej Katedry św. Józefa. Niestety nie znajdziemy już tutaj mszy świętej w języku polskim (inaczej niż w Rydze czy Dyneburgu), jednak wśród wiernych natrafimy często na osoby posługujące się polszczyzną. Katedra w Lipawie została wybudowana w stylu neoromantycznym. Poświęcono ją w 1911 r., tuż przed wybuchem I wojny światowej, gdy Lipawa była prawdziwym Vielvölkerstadt, a więc „miastem wielu narodów” (skądinąd to samo określenie zastosować można też do Rygi). Sporą część ludności, na pewno rzucającą się w oczy, choć mniej niż Żydzi czy Niemcy bałtyccy, stanowili lokalni Polacy. O tej historii opowiada zresztą znawca Lipawy Marek Głuszko w swojej książce Polacy w Lipawie: historia znana, nieznana, zapomniana, wydanej w 2018 r. przez Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA. 

W Lipawie natrafimy również na protestancką Katedrę św. Trójcy. Wznosi się ona przy ulicy Lielā 9. Jej budowę ukończono w 1758 r. Zbudowana jest w stylu barokowym z elementami klasycyzmu. Uwagę zwracają w niej organy, które mają aż 131 głosów, 4 manuały i ponad 7 tys. piszczałek. 

Z najnowszą historią katedry związany jest polski wątek: jedną z firm zaangażowanych niedawno w jej remont była spółka z Krakowa „Bartłomiej Kubiak Konserwacja Zabytków”. Na Łotwie pierwszą jej realizację stanowiła konserwacja i rekonstrukcja stiuków w Muzeum Sztuki „Rīgas birža”, później nastąpiły prace w Zamku Ryskim (łot. Rīgas pils), czyli obecnie rezydencji prezydenta Łotwy (aktualnie, od 2023 r., Edgarsa Rinkēvičsa). 

Trzecia katedra w Lipawie to Sobór Morski św. Mikołaja, położony w specyficznej dzielnicy Karosta (z łot. Kara osta – „port wojenny”). Budowa cerkwi rozpoczęła się w 1900 r., w poświęceniu gotowego budynku uczestniczył w sierpniu 1903 r. sam car Mikołaj II (1868–1918) z rodziną, jeden z głównych fundatorów świątyni. Architektem był Wasilij Kosiakow (1862–1921), pochodzący z Sankt Petersburga, a sobór służył przede wszystkim żołnierzom marynarki wojennej odbywającym służbę w lokalnym porcie – Porcie Aleksandra III. 

Nocleg w więzieniu

W tym miejscu trzeba się zatrzymać, żeby opowiedzieć nieco o Karoście. Wielu turystów uważa ją za największą atrakcję Lipawy. Wzniesiona została od podstaw na północ od ówczesnego centrum miasta. Jej budowa rozpoczęła się pod koniec XIX w. na mocy ukazu cara Aleksandra III (1845–1894). Port został oddzielony od miasta specjalnie przekopanym kanałem, dysponował własną elektrownią, kanalizacją, budynkami wojskowymi i mieszkalnymi, szkołami, instytucjami społecznymi i religijnymi, był „miastem w mieście”. W międzywojniu port należał do marynarki wojennej niepodległej Łotwy, a po 1945 r., gdy Łotwa stała się częścią Związku Radzieckiego, stacjonowała w nim Flota Bałtycka ZSRR. Dziś jest tutaj wiele atrakcji, pomijając wspomniany sobór, też wieża wodna, Szlak Wolności, twierdza, a także więzienie, w którym żądni wrażeń turyści mogą spędzić noc. 

Garnizonowe więzienie Karosta w Lipawie zostało zbudowane na początku XX stulecia i przez cały czas służyło jako miejsce krótkotrwałych kar dyscyplinarnych dla marynarzy i podoficerów marynarki wojennej. Marynarze garnizonu, którzy uczestniczyli w wydarzeniach rewolucji 1905 r., odbywali w nim karę. Budynek był wykorzystywany jako miejsce krótkotrwałych kar dyscyplinarnych dla marynarzy i podoficerów zarówno przez radziecką, jak i łotewską marynarkę wojenną. Jeszcze niedawno, w 1997 r., ostatni ze skazańców wydrapywali na ścianach cel kalendarze, rysunki, hasła i wiadomości – możemy przeczytać na stronie internetowej karosta.lv, dostępnej również w języku angielskim i rosyjskim. 

Nocleg w jednoosobowej celi w więzieniu kosztuje 30 euro, a dwa razy tyle w celi dla trzech osób. Można zjeść śniadanie oficerskie: jajko na twardo, kiełbasa, chleb, warzywa, herbata lub kawa, tudzież śniadanie więźnia: owsianka z dżemem, chleb z kiełbasą i herbata. Wszystko to kosztuje odpowiednio 8 lub 5 euro. 

Od 2019 r. w Karoście odbywa się specjalny festiwal – Gaismas festivāls. Oferuje on sztukę, muzykę, różnorodne zajęcia dla rodzin i dzieci, a także wystawę zabytkowych samochodów.

Miasto muzyki i świąteczne iluminacje

W sprawie pozostałych atrakcji Lipawy kontaktuję się z menedżerką ds. marketingu regionalnej informacji turystycznej Paulą Tumpele. Mimo iż miasto nie posiada folderów reklamowych w języku polskim, jest przekonana, że goście z Polski powinni tu zdecydowanie trafić, choćby przy okazji odwiedzania sąsiedniej Litwy (odległość z Połągi do Lipawy to zaledwie ok. 75 km, niedawno uruchomiono na tej trasie połączenie Lux Express). Lipawa to idealne miejsce dla polskich turystów poszukujących czegoś innego, autentycznego i bogatego zarówno kulturowo, jak i przyrodniczo. Położona na zachodnim wybrzeżu Łotwy, łączy w sobie nadmorski relaks z bogatą historią, artystycznym zacięciem i swobodną, północnoeuropejską atmosferą – twierdzi Paula Tumpele. Proszę ją o wymienienie atrakcji, które mogą się spodobać gościom z Polski. Długa, biała, piaszczysta plaża jest jedną z najpiękniejszych na łotewskim wybrzeżu. Latem idealnie nadaje się do opalania, pływania i spędzania czasu w nadmorskich kawiarniach. Poza sezonem staje się oazą spokoju, idealną na długie spacery, obserwację ptaków i podziwianie surowego piękna morza – mówi menedżerka ds. marketingu regionalnej informacji turystycznej. 

Kolejna sprawa, o której wspomina Paula Tumpele, to piękne drewniane domy, choćby w dzielnicy uzdrowiskowej. Lipawa znana jest też jako „miasto muzyki”, siedziba jedynej na Łotwie, oczywiście poza Rygą, profesjonalnej orkiestry symfonicznej. Wielka Bursztynowa Sala Koncertowa (Lielais Dzintars) – imponujący, nowoczesny budynek – przez cały rok gości koncerty muzyki klasycznej, jazzowej i współczesnej. Sztuka uliczna, galerie i letnie festiwale dodają miastu kreatywnej energii.

Pytam Paulę Tumpele o to, jakie atrakcje miasto przygotowało na późną jesień i zimę. Dowiaduję się, że już 28 listopada 2025 r. na placu Różanym (Rožu laukums) rozbłyśnie główna choinka miasta, oficjalnie rozpoczynając okres świąteczny. Wydarzenie uświetnione zostanie bożonarodzeniową muzyką i serdeczną, rodzinną atmosferą. Przez cały grudzień Lipawa rozświetlona będzie spektakularnymi świątecznymi ozdobami – podświetlanymi rzeźbami, girlandami i instalacjami artystycznymi, tworząc magiczny, zimowy nastrój, idealny na wieczorne spacery.

Wyjątkową sezonową atrakcję stanowi „Liepāja Christmas Tram” – regularny tramwaj miejski udekorowany świątecznymi iluminacjami i ozdobami. Będzie on kursować codziennie, zamieniając zwykłą przejażdżkę w urokliwe, bożonarodzeniowe przeżycie. W marcu 2026 r. Lipawa zorganizuje coroczny spacer świetlny „Rozświetlona Lipawa” – coraz popularniejsze wieczorne wydarzenie, podczas którego budynki, parki, mosty i przestrzenie publiczne zamieniają się w instalacje świetlne i wideo. To kreatywne i wciągające doświadczenie dla odwiedzających w każdym wieku, ukazujące miasto w zupełnie nowym świetle – opowiada Paula Tumpele. 

Nadmorska perełka Kurlandii

Chyba czas zmienić miejsce pobytu i przenieść się do drugiego co do wielkości miasta Kurlandii, a więc 32-tysięcznej Windawy (łot. Ventspils). Miasto nazywane jest „nadmorską perełką”, niektórzy przypisują to rządzącemu przez ponad trzy dekady (od 1988 do 2021 r.) merowi miasta Aivarsowi Lembergsowi, jednak my nie koncentrujemy się na polityce. W Windawie znajdziemy wspaniały zamek krzyżacki z końca XIII w., w którym mieści się obecnie Muzeum Windawy (Ventspils muzejs), luterański Kościół św. Mikołaja, Cerkiew św. Mikołaja, katolicki Kościół św. Krzyża. Warto się przespacerować historyczną dzielnicą Ostgals, zobaczyć miejscowy skansen, a także przyjrzeć się pięknym domom i kamieniczkom położonym na Starym Mieście. Jeśli będziemy mieli szczęście, być może po Windawie oprowadzi nas lokalny polonus Wiktor Bagieński, w 1989 r. założyciel windawskiego oddziału Związku Polaków na Łotwie. Niestety przestał on istnieć, bo lokalna Polonia wymiera. Do tej pory w Kościele św. Krzyża trafimy jednak na mszę świętą w języku polskim. 

Na temat Windawy rozmawiam z Ilze Ķirse, lokalną urzędniczką z wydziału turystyki miejskiej. Windawa to gościnne miasto usytuowane nad brzegiem Morza Bałtyckiego, z czystym, przyjaznym dzieciom środowiskiem miejskim i innowacyjnymi zakładami produkcyjnymi – nie może się nachwalić swojego miasta Ķirse. Pytam ją o lokalne atrakcje turystyczne. Centrum Nauki VIZIUM (Zinātnes centrs VIZIUM) zachwyci każdego, gdyż oferuje ponad 80 interaktywnych i edukacyjnych eksponatów, które pozwalają bliżej poznać naukę w siedmiu galeriach poświęconych technice i naukom przyrodniczym. Na terenie parku linowego, w pobliżu stoku narciarskiego „Lemberga hūte”, znajduje się całoroczny tor saneczkowy – dodaje Ilze Ķirse. 

 

W centrum miasta, na Dużym Placu (Lielais laukums), wznosi się sala koncertowa „Latvija” (Koncertzāle „Latvija”). W Windawie jest kilka wspaniałych miejsc do spacerów. Molo Południowe oferuje malownicze widoki na morze, Park Nadmorski szczyci się największą kolekcją gigantycznych kotwic w krajach bałtyckich, a dla dzieci udostępniono ekscytującą, 380-metrową Ścieżkę Dżunglową. Z odnowionej promenady przy ulicy Ostas rozciągają się panoramiczne widoki na rzekę Wentę (Windawę, łot. Venta) i Bramę Morską, a całość uzupełniają eksponaty dziedzictwa morskiego. Przyrodnicza Ścieżka nad Jeziorem Būšnieki i strome wybrzeże Staldzene wyróżniają się platformami do obserwacji ptaków oraz malowniczymi krajobrazami – dodaje Ilze Ķirse. Ważna informacja dla plażowiczów: plaża w Windawie została odznaczona prestiżową Błękitną Flagą (Blue Flag). Jest to międzynarodowy certyfikat, uznawany w wielu krajach świata, który przyznaje się na rok najczystszym plażom i marinom spełniającym rygorystyczne kryteria. Pod uwagę bierze się m.in. czystość i jakość wody, porządek, dostęp oraz formy dojazdu do kąpieliska, bezpieczeństwo podczas kąpieli, udogodnienia dla osób z niepełnosprawnościami czy działania edukacyjne.  

Gdybyśmy chcieli wyjechać poza Windawę, okalający miasto rejon również oferuje interesujące miejsca. Wieś Jūrkalne to jedno z najbardziej malowniczych wybrzeży na Łotwie, wyróżniające się piękną piaszczystą plażą i najwyższym klifem w kraju. Jezioro Usma, zajmujące powierzchnię ponad 41 km², nadaje się idealnie do uprawiania sportów wodnych, pływania łódką i wędkowania. Latarnia morska Užava została wpisana na listę narodowych zabytków kultury chronionej i znajduje się ok. 20 km na południe od Windawy. Stoi na jednej z trzech wysokich, zalesionych wydm – tzw. Teniroce (28 m wysokości). Z daleka wydma ta przypomina pieczeń, dlatego w XIX w. niemiecka nazwa latarni morskiej w Užavie brzmiała Bakofen – dzieli się ciekawostką z magazynem All Inclusive Ilze Ķirse.

St. Nicholas Cathedral in Liepaja

 

Śladami balsamu ryskiego 

Zjechaliśmy już Inflanty Polskie i Kurlandię, teraz czas zatrzymać się na dłużej w łotewskiej stolicy i jej okolicach. Zazwyczaj polski turysta, początkujący amator Łotwy, ale także ten, który do tego kraju przyjeżdża po raz kolejny, zwiedzanie zaczyna od blisko 600-tysięcznej Rygi (łot. Rīga). 

Rozmawiam z Ritą Petersone, dyrektorką Ryskiej Agencji Inwestycji i Turystyki. Pytam ją, czego polski turysta może oczekiwać w zimowe miesiące w stolicy Łotwy. Zimą Ryga ma wiele do zaoferowania, nie tylko ośnieżone ulice. Jarmark Bożonarodzeniowy na placu Katedralnym (Doma laukums) to obowiązkowy punkt programu, oferujący lokalne rękodzieło, gorące napoje i sezonowe przysmaki. Muzeum Secesji (Rīgas Jūgendstila centrs) zazwyczaj przygotowuje specjalną świąteczną wystawę tematyczną, a w listopadzie odbywa się festiwal świateł „Staro Rīga”, który wypełnia miasto kreatywnymi instalacjami świetlnymi. Ryski Targ Centralny (Rīgas Centrāltirgus) to doskonałe miejsce na degustację wędzonych ryb, świeżych wypieków i zimowych produktów. W mieście znajdują się również lodowiska i trasy narciarskie – podkreśla Rita Petersone. 

Niezależnie, czy zimą, czy latem, warto zwiedzanie łotewskiej stolicy rozpocząć od Starej Rygi (łot. Vecrīga), gdzie wznoszą się m.in. Dom Bractwa Czarnogłowych, w którym w marcu 1921 r. podpisano traktat ryski kończący wojnę polsko-bolszewicką, Muzeum Okupacji Łotwy (Latvijas Okupācijas muzejs), upamiętniające zajęcie kraju przez dwa totalitarne reżimy, dwie katedry: protestancką i katolicką, budynek Sejmu (znany również jako Dom Rycerzy Inflanckich) i gmach rady miejskiej Rygi (Rīgas dome), a także lokalne muzea: Muzeum Farmacji (Farmācijas muzejs), Muzeum Porcelany (Rīgas Porcelāna muzejs) czy Muzeum Wagnera (Riharda Vāgnera muzejs). Miejscem bliskim Polakom jest tutaj Kościół Matki Bożej Bolesnej, zbudowany z inicjatywy m.in. ostatniego władcy Rzeczypospolitej Obojga Narodów – Stanisława Augusta Poniatowskiego (1732–1798). Do dziś odbywają się w nim w każdą niedzielę i święta msze święte w języku polskim, podobnie jak w Kościele św. Franciszka na byłym Moskiewskim Przedmieściu (aktualnie Łatgalskim Przedmieściu – łot. Latgales priekšpilsēta). Od dwóch lat działa przy tej pierwszej świątyni Polskie Centrum im. Jana Pawła II, w którym spotyka się Polonia Ryska, a także licznie mieszkający w łotewskiej stolicy polscy ekspaci. 

Po godzinach spaceru po Starej Rydze warto wstąpić do Łotewskiego Teatru Narodowego (Latvijas Nacionālais teātris) – jeśli nie przeszkadza nam egzotyczny język łotewski, w którym grane są sztuki, albo do gmachu Łotewskiej Opery Narodowej i Baletu (Latvijas Nacionālā opera un balets). Podwoje w historycznym centrum Rygi otwiera dla nas też Teatr Rosyjski im. Michaiła Czechowa (Mihaila Čehova Rīgas Krievu teātris), w którym wystawia się takie przedstawienia jak w W butach do tańca przez syberyjskie śniegi według książki łotewskiej polityczki, pisarki i dyplomatki Sandry Kalniete – to opowieść o czasach sowieckich deportacji, które zaczęły się wraz z okupacją Łotwy w 1940 r.

Na pewno warto odwiedzić w Rydze kwartał secesyjny z pięknymi kamienicami z przełomu XIX i XX w. Znajduje się tu także Muzeum Secesji, a jeśli pójdziemy kilka kroków dalej, natkniemy się na budynek Ambasady RP na Łotwie (przy ulicy Mednieku), która gości tutaj już od lat 30. XX w. 

Obowiązkowy punkt wizyty w łotewskiej stolicy stanowią kulinaria. Możemy zdecydować się na którąś z droższych restauracji  – niestety jedzenie w Rydze nie jest tanie, albo pójść na Targ Centralny, żeby na którymś z tutejszych stoisk kupić kawałek świeżo wędzonej ryby, spróbować solanki lub pielmieni albo zachwycić się jakąś kiszonką, w których specjalizują się nie tylko Rosjanie i Ukraińcy, lecz także Łotysze. Rīgas Centrāltirgus, usytuowany w dawnych hangarach na sterowce, przyciąga od lat turystów z całego świata. Nie tylko konkurencyjnymi wobec drogich lokali cenami, lecz także swoją autentycznością. Tutaj zawsze kupimy świeże owoce i warzywa oraz ryby. Mogą być również suszone, bo taka jest tradycja w Europie Wschodniej. 

Po wizycie na Targu Centralnym warto wpaść na kieliszek balsamu ryskiego (Rīgas Melnais balzams), i to w różnych wersjach – tradycyjnej, ale także owocowej. Można odwiedzić słynny i niezmiernie klimatyczny bar w Starej Rydze „Riga Black Magic” przy Kaļķu iela – jego dzieje zaczynają się już od 1752 r. Na bazie balsamu ryskiego powstają również ciekawe drinki. Kto nie lubi mocnych trunków, ten może spróbować piwa Labietis albo takich tradycyjnych marek jak Valmiermuiža, Mežpils Alus czy Bauskas Alus. 

Warto polecić też łotewskie cydry, np. te wytwarzane przez Sabiles Sidrs, jak i wina owocowe. Spokojnie znajdziemy je w licznych knajpkach w Rydze. 

Jurmała na zimę

Wystarczy 30 min jazdy z łotewskiej stolicy, żeby dojechać koleją elektryczną do najważniejszego uzdrowiska w kraju – do Jurmały (łot. Jūrmala). Miasto składa się z kilku nadmorskich dzielnic takich jak Majori (na tej stacji turyści najczęściej opuszczają pociąg, tu biegnie także główna ulica dla pieszych – Jomas, od której odchodzą także inne, pełne pięknych, drewnianych willi), Dzintari, Bulduri czy Dubulti. Można pojechać też nieco dalej, choćby do kurortu Ķemeri, wokół którego położony jest Park Narodowy Ķemeri (Ķemeru nacionālais parks), zajmujący powierzchnię ponad 380 km². Znajdują się tutaj lasy, bagna, torfowiska wysokie, łąki oraz płytkie przybrzeżne jeziora i wydmy porośnięte suchymi sosnami. W samym Ķemeri natrafimy na piękny park (Ķemeru kūrorta parks), gdzie wznosi się charakterystyczna glorieta (na tzw. Wysepce Miłości), 42-metrowa wieża ciśnień z 1929 r., którą można zwiedzać, piękna, stara cerkiew z 1893 r. czy kościół luterański, konsekrowany w 1897 r. Obecnie zamknięty jest, czekający na inwestora, pochodzący z lat 30. XX w., gigantyczny gmach hotelu, nazywany niegdyś „Białym Statkiem”. 

Rozmawiam z Zandą Riteniece, kierującą departamentem marketingu w lokalnych władzach Jurmały. Pytam ją, jakie propozycje ma to 52-tysięczne miasto na zimę. Zimowe rytuały wellness: sauny i relaks w ciepłej wodzie, to zawsze mogę polecić  – odpowiada Zanda. Baltic Beach Hotel & SPA oferuje kompleks rekreacyjno-wypoczynkowy „Sea Wellness” z basenem z podgrzewaną wodą głębinową (29–30°C), himalajską saunę solną oraz saunę cedrową. Lielupe Hotel by Semarah proponuje z kolei basen kaskadowy, ciepły basen dla dzieci oraz sauny fińską i turecką. Hotel Jūrmala SPA posiada trzy baseny, jacuzzi oraz różnorodne sauny – od łagodnej pary ziołowej po saunę fińską o temperaturze 100°C. Kurshi Hotel & SPA daje możliwość skorzystania z rytuałów ziołowych, tradycyjnych zabiegów w saunie z wykorzystaniem drewna brzozowego i dębowej witki oraz pielęgnacji ciała z naturalnymi peelingami, błotem jeziornym, miodem i cytrusami – dodaje Zanda Riteniece. 

Na późną jesień i zimę łotewskie uzdrowisko przygotowało również interesujące imprezy kulturalne, jak choćby wystawa w Muzeum Jurmały (Jūrmalas muzejs) Moja droga. Od szkoły Rozentālsa do artysty. Alberts Kronenbergs (ekspozycję można oglądać do 30 listopada 2025 r.). Wystawa poświęcona jest jednemu z najbardziej cenionych artystów Łotwy, ilustratorowi książek dla dzieci i twórcy łotewskiego gatunku komiksu, który zilustrował ok. 130 książek – informuje Zanda Riteniece. Z okazji Dnia Niepodległości Łotwy, przypadającego na 18 listopada, Jurmała kusi specjalnym, 20-kilometrowym łańcuchem światła, sięgającym od dzielnicy Priedaine do kurortu Ķemeri. W jego skład wejdzie 12,5 tys. świeczek. Uroczyście zostanie też udekorowana ulica Jomas w centrum Majori, gdzie mieszkańcy najczęściej zatrzymują się na kawę z balsamem ryskim, a także dobre, choć wcale nie takie tanie, obiady i kolacje. 

W dniach 6–31 grudnia odbędzie się w Dzintari Festiwal Bożonarodzeniowy. Dzintari, usytuowane tuż obok Majori (aby je zwiedzić, możemy równie dobrze wysiąść na tej ostatniej stacji), oferuje głównie swoją słynną salę koncertową – Dzintaru koncertzāle, w której lubi występować najbardziej znany łotewski kompozytor i pianista Raimonds Pauls. Festiwal Bożonarodzeniowy to świąteczne koncerty z udziałem wybitnych artystów, chórów i instrumentalistów, z programami od muzyki klasycznej po współczesną – przypomina Zanda Riteniece. 

W grudniu warto będzie wpaść do Jurmały również na obchody przesilenia zimowego, które odbędą się 21 grudnia. Łotysze są wierni swoim pogańskim tradycją, a ich bliskość z przyrodą może zafascynować także polskiego turystę. Podczas tych obchodów odbędzie się przeciąganie kłód drewna, tradycyjne pokazy masek, warsztaty wyrobu świec i wspólny świąteczny posiłek.

Tytułem zakończenia

Kończymy już naszą kolejną podróż po tym atrakcyjnym bałtyckim kraju. Staraliśmy się tym razem pokazać przede wszystkim najważniejsze polonika. Odwiedziliśmy dwie z pięciu historycznych krain składających się na współczesną Łotwę, a więc Łatgalię oraz Kurlandię. Kiedyś wrócimy jeszcze do szerszego pisania o dumnej, stołecznej Rydze, a może zabierzemy was również do Semigalii (łot. Zemgale), której stolicą jest dość ciekawe miasto – Jełgawa (do 1918 r. Mitawa). 

Warto odwiedzać Łotwę, niezależnie od wybranego środka komunikacji. Obecnie można dotrzeć do niej (do Rygi) samolotem z Warszawy (PLL LOT), Gdańska i Krakowa (Ryanair), o połączeniu z Poznaniem myślą łotewskie linie lotnicze airBaltic. Na szczęście funkcjonują także autobusy, a jeśli ktoś jest wytrwały – może do łotewskiej stolicy dojechać pociągiem, oczywiście z przesiadką w Wilnie, albo samochodem (własnym lub wypożyczonym). 

Z pewnością warto Łotwę poznawać, konfrontować się z bogatą lokalną kulturą, architekturą, przyrodą czy kuchnią. Zostaniemy wówczas po stokroć wynagrodzeni.