Piłka w grze

Polski rynek ride-sharingu jest stosunkowo młody. Pierwsza tego typu platforma pojawiła się u nas zaledwie cztery lata temu. Mimo wielu zawirowań związanych z tzw. łączonymi przejazdami, z roku na rok przybywa fanów tego sposobu transportu. Jak pokazują ostatnie wyniki raportu PWC, 19% z nas już korzysta z tego typu rozwiązań, a 36% planuje to zrobić w przyszłości. Ten ogromny potencjał to wyraźny sygnał, że największy rozwój usług ride sharingowych właśnie się zaczyna i jest o co powalczyć.

Dynamiczny wzrost rynku usług ride sharingowych widoczny jest już nie tylko w USA, skąd się wywodzi, ale również, a może przede wszystkim w Europie. Polska to tylko jeden z wielu krajów, które wspólnie tworzą rynek z prognozowanym dochodem (w roku 2018) na poziomie niemalże 7,5 miliarda dolarów[1]! Polski rynek jest niezwykle ważny dla operatorów aplikacji ride sharingowych. Szybko się rozwija i wciąż oferuje sporą przestrzeń do zagospodarowania. Eksperci prognozują, że sytuacja ta nie zmieni się przez najbliższe lata, zwłaszcza że, jak wynika z badań, Polacy są otwarci na nowe technologie i coraz częściej deklarują mniejsze przywiązanie do posiadania własnego samochodu.

 

 

Mnóstwo korzyści

Według raportu „Czym i jak chcą jeździć Polacy? Trendy w branży motoryzacyjnej” przygotowanego przez PwC aż 68 % badanych twierdzi, że współdzielenie przejazdów znacznie poprawiło ich możliwości transportowe. Głównym powodem jest z pewnością kwestia ceny. Korzystanie z aplikacji ride sharingowych, które dodatkowo prześcigają się w promocjach i zniżkach, którymi walczą o klientów, jest o wiele tańsze niż podróżowanie taksówkami. Najbardziej aktywny w tym aspekcie jest europejski Taxify, który oferuje nawet 50 procentowe zniżki na przejazdy. Współdzielenie podróży jest także bardziej korzystne na tzw. dłuższych dystansach będąc w tej chwili jedną z najtańszych opcji transportu między miastami. Polacy zwracają dużą uwagę także na kwestie czysto ekologiczne. Aż 62 % badanych stwierdziło, że współdzielenie podróży to model przyjazny środowisku. Mniejsza ilość samochodów, z których korzysta wspólnie więcej osób, nie tylko wpływa na redukcję zanieczyszczeń, ale też na ilość korków w mieście czy dostępność miejsc parkingowych. Spora część – bo aż 66 %[2] – badanych upatruje we współdzieleniu podróży również nowe możliwości zarobku. Widać to głównie na przykładzie aplikacji ride sharingowych, które przez kierowców traktowane są zarówno jako główne źródło dochodu, jak i pracę dorywczą wykonywaną np. tylko w weekendy.

W Polsce alternatywą dla tradycyjnych korporacji taksówkarskich są dwie aplikacje – amerykański Uber, oraz europejski Taxify. Ta druga platforma ride sharingowa działa w największych miastach Polski (Warszawa, Kraków, Wrocław, niebawem Trójmiasto) i dzięki polityce cenowej rozwija się na polskim rynku bardzo dynamicznie. Tylko w czerwcu liczba przejazdów zamawianych za jej pośrednictwem w Polsce była aż dwukrotnie większa niż w maju. – Pobieramy od kierowców zaledwie 15 procent prowizji od każdego kursu. To najtańsza prowizja na polskim rynku aplikacji ride sharingowych. Dzięki temu kierowcy jeżdżący z nami mogą zarabiać więcej, a klienci cieszyć się tańszymi przejazdami – komentuje Alex Kartsel Country Manager Taxify Polska.

 

 

Ścisła czołówka

Jak się okazuje, przejazdy z prywatnymi kierowcami są w Polsce, w porównaniu do Europy, niezwykle popularne. Badanie przeprowadzone przez ORB International w 10 europejskich stolicach pokazało, że Warszawa jest w czołówce miast, pod względem popularności aplikacji ride sharingowych. W stolicy Polski w minionym roku z usług współdzielonych przejazdów skorzystało 31% mieszkańców. To więcej, niż w Berlinie (12%), Sztokholmie (23%) czy w Rzymie (19%)[3]. Wśród osób, które w Warszawie zdecydowały się skorzystać z zamówienia samochodu z kierowcą za pośrednictwem aplikacji, najczęstszym powodem było bezpieczeństwo – takie usługi zamawiali ci, którzy wracali do domu późnym wieczorem. Ponadto korzystanie z tego typu aplikacji to, według warszawiaków, często najszybszy transport w dobrej cenie.

Jak widać Polska to wciąż bardzo atrakcyjny rynek dla aplikacji ride sharingowych z ogromną przestrzenią do zagospodarowania i zawalczenia o konsumentów. Pojawia się więc pytanie, czy po ekspansji w największych miastach Polski przyjdzie czas na te mniejsze? Jak pokazuje przykład choćby Torunia, w którym nie działa obecnie żadna tego typu aplikacja jest o co powalczyć. Zwłaszcza, że do miasta Mikołaja Kopernika w samym 2017 roku przyjechało ponad 2 miliony turystów![4]

 


[1] https://www.statista.com/outlook/368/102/ride-sharing/europe#

[2] https://www.pwc.pl/pl/pdf/publikacje/raport-trendy-w-branzy-motoryzacyjnej-2017.pdf

[3] https://www.orb-international.com/wp-content/uploads/2017/09/ORB-UBER-Driver-Poll-09-2017-Final-Tabs.pdf

[4] http://visittorun.com/sites/default/files/attachment/raport_turystyczny_torun2017_0.pdf