Nasz rodak Maciej Leszek Ryczko, dyrektor generalny biura podróży Polviet Travel z siedzibą główną w Ho Chi Minh (dawnym Sajgonie) w Wietnamie, w rozmowie z Michałem Domańskim


 

 Jak doszło do tego, że związał Pan swoje życie z Wietnamem? Dlaczego wybór padł właśnie na to państwo w Azji Południowo-Wschodniej? 

 

Można powiedzieć, że stało się tak w wyniku zaplanowanego przypadku… W Wietnamie pojawiłem się pierwszy raz z wyprawą naukową z Uniwersytetu Warszawskiego w 1999 r. Wówczas kraj ten zupełnie mi się nie spodobał. Ponownie wybrałem się do niego rok i dwa lata później, aby zrealizować uniwersyteckie projekty naukowe. Byłem wtedy zafascynowany i zauroczony Kambodżą i Laosem. Studia mijały bardzo szybko i pojawiła się możliwość pisania pracy magisterskiej w Azji. Niestety, do wyboru miałem jedynie wyjazd do Chin lub Tajwanu, co nie do końca mi odpowiadało. Moje podejście zmieniła śp. dr hab. Teresa Halik (1949–2015) – wspaniała sinolog i wietnamistka z Uniwersytetu Warszawskiego. Poradziła mi, żebym napisał pracę o Wietnamie, gdyż z tego kraju mam już blisko do Kambodży i Laosu. Skorzystałem z tej rady w 2002 r. Jak się później okazało, była to dobra decyzja. Gdy bliżej poznałem Wietnam, zmieniłem zdanie na jego temat. Na początku zatrzymałem się w wietnamskiej stolicy – Hanoi. Najpierw jako student otrzymałem pokój w akademiku. Potem zostałem nauczycielem angielskiego w prywatnych szkołach, a w końcu pracownikiem handlowym polskich firm. Od 2005 r. na stałe mieszkam w klimatycznym Sajgonie, który stanowi zdecydowanie moje miejsce w Wietnamie. 

 

Wizyta w starym domu naszego wujka w delcie rzeki Mekong w Wietnamie © POLVIET TRAVEL

 

Dlaczego zdecydował się Pan poświęcić turystyce? Jaka jest historia powstania polsko-wietnamskiego biura podróży Polviet Travel?

 

Z turystyką byłem związany już w Polsce, gdzie zdobyłem uprawnienia pilota wycieczek i zdałem egzamin państwowy, ale nigdy nie udało mi się brać udziału w żadnym wyjeździe z grupą w tym charakterze. Później miałem okazję zajmować się usługami turystycznymi trochę przypadkiem. Organizowaliśmy wesele w Wietnamie, na które zaprosiłem wielu znajomych z Polski. Ku mojemu zaskoczeniu przyjechało bardzo dużo osób, każda z nich chciała zwiedzić coś więcej. Moje ówczesne biuro zajmowało się więc dodatkowo organizacją pobytu dla prawie 50-osobowej grupy gości. Po ich powrocie do Polski zaczęli się odzywać kolejni znajomi i znajomi znajomych i pytać, czy możemy im zorganizować pobyt, doradzić, popilotować wycieczkę itd. Traktowałem to jako dodatkowe zajęcie aż do momentu, kiedy pewna firma poprosiła o przygotowanie wyjazdu incentive. Musiała jednak podjąć się tego agencja z lokalną licencją turystyczną. Miałem jeden dzień na zastanowienie się. Do rejestracji trzeba było podać nazwę, najlepiej prostą i czytelną, taką, żeby każdy wiedział od razu, co robimy. Istniało już wtedy biuro Polviet.com Business Consulting, więc wybór padł na Polviet Travel, co wydawało się idealnym pomysłem.

 

Od 2016 r. wraz z wejściem w życie nowych licencji musieliśmy zdecydować, czy staramy się o licencję Inbound and Outbound Tour Operator, trudną do zdobycia i kosztowną. Podjęliśmy ryzyko i dzisiaj jesteśmy jednym z grona prawie 2 tys. touroperatorów tzw. first class z możliwością działania pod własnym szyldem na terenie państw należących do Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN).

 

 

Czy łatwo odnaleźć się w branży turystycznej w Wietnamie i na Półwyspie Indochińskim? Czym się charakteryzuje tamtejszy rynek? Co go odróżnia od naszego, polskiego? 

 

Bardzo trudno odnaleźć się na tutejszym rynku. Gdy zaczynaliśmy działalność, wystarczył wpis w urzędzie. W Wietnamie funkcjonowało kilkaset tysięcy biur, agencji i firm turystycznych. Panowało wówczas nastawienie na konkurencję cenową. Postanowiłem od początku, że nie będziemy brać udziału w takiej walce o klienta. Zaproponujemy coś innego, bo to jest jedyna szansa na wyróżnienie się. Postawiliśmy na ciekawe i niebanalne pomysły, indywidualne podejście do każdego, kto z nami podróżuje, i profesjonalną polską obsługę. Udało się. Mimo zawirowań na rynku i częstych zmian przepisów prawnych (co jest specyficzne dla Wietnamu) nie traciliśmy naszych gości, a wręcz przeciwnie, zyskiwaliśmy nowych. Okazało się, że brakuje tu takiego podejścia – podczas negocjacji za obniżeniem ceny idzie spadek jakości, o czym turyści nie są informowani. Postanowiliśmy, że nie będziemy działać w ten sposób, ale od razu zaoferujemy najlepszą cenę. Każda obniżka kosztów pociąga za sobą zmianę jakościową, o czym zawsze informujemy naszych gości. Na początku było ciężko, wiele osób nie rozumiało tego, co robimy. Na dłuższą metę przyniosło to rewelacyjne efekty. 

 

 

W jaki sposób próbuje Pan promować swoją firmę i atrakcje turystyczne Wietnamu i całych Indochin w Polsce? Kto jest partnerem Polviet Travel w naszym kraju? 

 

Polviet Travel promuje się w sposób naturalny. Wraz ze wzrostem liczby operacji podejmuje się również więcej działań promocyjnych. Głównym kanałem promocji są nasi goście – kto skorzysta z naszych usług, na pewno poleci nas kolejnym osobom. To najbardziej efektywny sposób. Oczywiście, pamiętamy o promowaniu się w internecie, ale oferujemy produkt dość indywidualny, więc masowe kampanie marketingowe w naszym przypadku się nie sprawdzą. Pojawiamy się w Polsce na imprezach branżowych od 2016 r., mamy swoje dwie ulubione imprezy i na nich także będziemy w 2017 r. W prasie turystycznej promujemy się w magazynie All Inclusive, co zdecydowanie nam odpowiada, ponieważ dzięki temu docieramy do odpowiedniej grupy osób. W Polsce współpracujemy już z ponad setką biur podróży.

 

 

Czy Wietnam i Azję Południowo-Wschodnią odwiedza obecnie wielu polskich turystów? Ilu klientów z Polski obsługuje rocznie biuro podróży Polviet Travel? Co cieszy się wśród nich największą popularnością? 

 

W ostatnich latach do Wietnamu i całego regionu bardzo chętnie wybierają się turyści indywidualni, grupy zorganizowane i uczestnicy wyjazdów firmowych. Głównym powodem jest zapewne fakt, że to miejsce jednocześnie egzotyczne i wyjątkowo bezpieczne. Obecnie obsługujemy już kilka tysięcy osób rocznie w sześciu krajach. Największą popularnością cieszy się zdecydowanie Wietnam. Na drugim miejscu jest Kambodża, coraz lepiej zorganizowana i oferująca coraz więcej atrakcji. Jednak w tej chwili najszybciej przybywa nam gości w Singapurze i Mjanmie (dawnej Birmie), gdzie zapraszamy na wycieczki z polskim przewodnikiem. 

 

 

Dlaczego – Pańskim zdaniem – warto choć raz w życiu wybrać się do Wietnamu i na Półwysep Indochiński? Co jest takiego magicznego, pasjonującego w tej części kontynentu azjatyckiego?

 

Dla każdego znajdzie się w tym regionie coś niezmiernie interesującego. Są tu wspaniałe zabytki, wyśmienita i różnorodna kuchnia, ciekawe metropolie, ale też prawdziwa dżungla i zapomniane przez cywilizację wioski, cudowne plaże i wyspy, wysokie góry z jaskiniami czy parki narodowe z egzotycznymi gatunkami zwierząt. Starożytna stolica Pagan w Mjanmie, kompleks Angkor w Kambodży, wietnamska zatoka HLong, tajlandzki Bangkok, laotańskie miasto Luang Prabang (Louangphrabang) i Marina Bay w Singapurze działają jak magnes. Azja Południowo-Wschodnia to wymarzone miejsce zarówno dla rodziny z dziećmi, grupy starszych osób, jak i wielbicieli imprez i rozrywek czy miłośników wypraw rowerowych lub motocyklowych. Poza tym stanowi niezmiernie bezpieczny kierunek z przyjazną, ciepłą pogodą. 

 

Bycie świadkiem na weselu w Kambodży to wielkie wyróżnienie i obowiązek © POLVIETTRAVEL

 

Jednak najwięcej magii mają w sobie ludzie. Mieszkańcy Półwyspu Indochińskiego są serdeczni, ciągle uśmiechnięci i po prostu ciekawi przybyszów z innych części świata. Dlatego zawsze ostrzegamy, że Azja wciąga, i od razu dodajemy, iż trzeba to sprawdzić samemu.

 

 

e-mail: biuro@polviet.comwww.polvietravel.com