Bayjonn – hotel, w centrum Sopotu – inwestycja na 1000 lat. O budowie, butikowym charakterze i perspektywach na przyszłość rozmawiamy z Andrzejem Grzechnikiem, właścicielem Hotelu Bayjonn w Sopocie.
Bayjonn? Czy to słowo ma jakieś znaczenie?
Tworząc nazwę dla hotelu pragnąłem, aby była ona zupełnie wyjątkowa. Zainspirowały mnie luksusowe arabskie hotele, które słyną ze swojej ekskluzywności i dostojności. Zależało mi także, by kojarzyła się ona ze świeżością i energicznością. W ten sposób powstało słowo Bayjonn – unikalne i w pełni odzwierciedlające wyjątkowość hotelu. Nie ma drugiego miejsca na ziemi o takiej samej nazwie – Bayjonn jest tylko jeden.
Sopot to jeden z najpopularniejszych nadmorskich kurortów. Skąd wziął się pomysł na budowę hotelu właśnie w tym mieście?
Od wielu lat marzyłem, by wybudować hotel właśnie w tu. Jeszcze 15 lat temu okolica Dolnego Sopotu była zaniedbana i niezagospodarowana. Kiedy dowiedziałem się, że miasto planuje rewitalizację tego terenu, zacząłem działać. Kupiłem pobliską działkę, przygotowałem pierwsze projekty hotelu i czekałem. Opłaciło się czekać. Kiedy ruszyły pierwsze prace budowlane nad Centrum Haffnera, równolegle powstawał, także Bayjonn. Budowę udało zakończyć się w 2009 roku. Moje marzenie się spełniło.
Dlaczego akurat hotel? Może równie dobrze sprawdziłby się w tym miejscu jakiś inny lokal?
Początkowe plany obejmowały hotel albo nowoczesny biurowiec. Ja jednak od początku miałem w swojej głowie wizję hotelu i trzymałem się jej do końca.
Czy już w początkowym zamyśle hotel miał wyglądać nietypowo jak obecnie?
Od samego początku postanowiłem, że mój hotel musi się wyróżniać i powstać w zupełnie innej koncepcji, niż ta, którą chce zaproponować miasto. Myślałem o czymś zaskakującym, a zarazem niepowtarzalnym. Przygotowałem więc dwa projekty, a efekty jednego z nich widać obecnie. Od początku zależało mi także na uzyskaniu pozwolenia na dobudowę kolejnych kondygnacji hotelu, ale na to trzeba jeszcze poczekać przynajmniej kilka najbliższych lat.
Czyli są plany rozbudowy?
Tak, planujemy dobudować jeszcze kilka dodatkowych pokoi i apartamentów. Na chwilę obecną hotel liczy 22 pokoje. Docelowo ma ich być około 29. Czyli dotychczasowe miejsca noclegowe wzbogacą się o 14 nowych.
A jeśli chodzi o wnętrza? Czy miał Pan wpływ na projekty poszczególnych pokoi?
Nadzorowałem projektowanie każdego pomieszczenia w hotelu. Żaden z hotelowych pokoi nie jest taki sam. Różnią się zarówno kształtem oraz układem. Zależało mi, aby każdy z nich był jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny. W aranżacjach wnętrz postawiliśmy zaś na wyszukany design i nowoczesność. Chcieliśmy również podkreślić wyjątkowość nadmorskiego kurortu, w którym usytuowany jest Bayjonn. Stąd też we wszystkich pokojach można znaleźć sopockie akcenty.
Jakie konkretnie?
W każdym z pokoi umieściliśmy fototapety przedstawiające mapę starego, przedwojennego Sopotu. Jej fragmenty można znaleźć także na recepcji oraz na korytarzach. Całość jest dopasowana kolorystycznie do wnętrza i spójnie wpasowuje się w nowoczesny charakter hotelu.
Jakich materiałów użyto do budowy Bayjonn’u?
Skupiłem się na tym, aby wszystko było jak najtrwalsze, najbardziej użyteczne. Elewacja hotelu wykonana jest z blachy tytanowo-cynkowej, zaś drewniane akcenty fasady z żywicy prasowanej sprowadzanej ze Szwecji. Jej trwałość szacowana jest na ponad 1000 lat. Przez następne kilkaset lat nie muszę więc martwić się o remonty (śmiech).
Bayjonn przedstawiany jest jako hotel butikowy. Co to znaczy?
Hotele butikowe to często małe, luksusowe obiekty, które wyróżniają się wysokim standardem obsługi, wyszukanym wystrojem wnętrz oraz niepowtarzalną lokalizacją. Butikowy hotel to alternatywa dla turystów, którzy dostrzegają przewidywalności sieciówek lub szukają czegoś nowego. W Bayjonnie stawiamy więc bardzo duży nacisk na indywidualne podejście do naszych gości – zależy nam, by czuli się u nas w pełni komfortowo. Równie istotny jest dla nas wygląd hotelu. Chcemy zachwycać, a równocześnie zaskakiwać. Dokładamy wszelkich starań, aby każdy element Bayjonnu wzbudzał zainteresowanie gości swoją oryginalnością.
Co jest dla Pana najważniejsze w prowadzeniu hotelu?
Najważniejsi są dla mnie ludzie, którzy ze mną pracują. Wszyscy pracownicy Bayjonn’u są bardzo mocno związani z hotelem i utożsamiają się z nim. Praca jest dla nich prawdziwą pasją – w swoich działaniach skupiają się na świadczeniu wysokiej jakości usług i podkreślaniu atrakcyjności hotelu. Bez zaangażowania, pasji i przywiązania personelu do Bayjonnu, sukces tego miejsca nie byłby możliwy.
Jak postrzegają Bayjonn goście, którzy się w nim zatrzymują?
Nasi goście bardzo często podkreślają, że czują się u nas jak u siebie w domu. Zależy nam na tym, by stworzyć im przyjazną, ciepłą atmosferę. Do każdego z nich podchodzimy indywidualnie, staramy się zapamiętać jego upodobania i wymagania. Naszym priorytetem jest sprawić, by każdy mógł poczuć się u nas wyjątkowo.
W jaki sposób opisałby Pan sylwetkę współczesnego gościa hotelowego? Czy jego wymagania rosną, zmieniają się?
Współczesny gość to z pewnością osoba bardzo świadoma – wie, czego szuka, oczekuje wysokiej jakości obsługi i oferty dopasowanej do jego wymagań.
Należy pamiętać o tym, że nie ma dwóch takich samych gości i nie warto ich generalizować. Każdego z nich należy traktować wyjątkowo i spróbować zrozumieć jego potrzeby – wtedy z pewnością będzie usatysfakcjonowany.
Jak ocenia Pan dynamikę rozwoju polskiego rynku hotelarskiego?
Polska to kraj coraz chętniej odwiedzany przez zagranicznych turystów – zwłaszcza po Euro 2012. Rynek hotelarski rozwija się więc coraz bardziej dynamicznie. Odnoszę jednak wrażenie, że wiele nowych hoteli powstaje bez pomysłu, a ich właściciele są nastawieni wyłącznie na zysk. Wobec tak gwałtownego wzrostu konkurencji, bardzo trudno jest im się wyróżnić i przyciągnąć klientów. Myślę, że kluczem do sukcesu są więc: atrakcyjna lokalizacja, pomysł na biznes, pasja oraz wytrwałość.
Jak wygląda sprawa „oblężenia” miast i obiektów noclegowych? Czy jest ich coraz więcej w stosunku do potencjalnych gości?
Większość hoteli przechodzi „oblężenie” zwłaszcza podczas sezonu letniego. Piękna pogoda oraz różnorodność wydarzeń odbywających się w tym czasie sprzyjają licznym odwiedzinom turystów. Z kolei poza sezonem bywa różnie. Myślę, że jeżeli hotel ma w sobie coś atrakcyjnego i intrygującego, przyciągnie turystów niezależnie od pory roku. Dla naszego hotelu „sezon” trwa cały rok. Nie odczuwamy załamania związanego z sezonem. Naszymi stałymi gośćmi są uczestnicy podróży służbowych, szkoleń i konferencji oraz turyści korzystających z hotelowych pakietów pobytowych.
Jakie według Pana błędy najczęściej popełniają niezależni hotelarze przy zarządzaniu obiektem?
Najczęściej popełnianym błędem jest nastawienie hotelarzy na natychmiastowy zysk. Sukces nie przychodzi od razu – trzeba poświęcić dużo czasu, energii i pieniędzy, aby na niego zapracować. Niektórzy właściciele poddają się zbyt szybko, nie wierzą w powodzenie swojego hotelu, brak im intuicji w działaniu.
Inni z kolei boją się podjąć ryzyko – nie słuchają rad, robią po swojemu, ograniczają koszty już w początkowym etapie inwestycji. W efekcie hotel potrzebuje częstych remontów i generuje straty.
Istotne jest więc znalezienie równowagi – należy działać z pasją i gorąco wierzyć w powodzenie hotelu. Jeżeli na jakimś etapie pojawiają się wątpliwości, trzeba zastanowić się, czy inwestycja ma sens, żeby uniknąć późniejszych rozczarowań.
Jakie problemy obecnie spędzają panu jako właścicielowi pojedynczego hotelu sen z powiek?
Problemy? Odkąd pamiętam, sypiam dobrze (śmiech).