Ewa Treszczotko

«Nigdy nie widziałam przygnębionego czy narzekającego Brazylijczyka. Oczywiście nie liczę rozpaczy po przegranym meczu w piłkę nożną reprezentacji narodowej lub lokalnego klubu. To jedyna sytuacja, gdy Brazylijczycy okazują smutek».

Ten największy kraj Ameryki Południowej (zajmujący powierzchnię ponad 8,5 mln km2 i zamieszkiwany przez ok. 215 mln ludzi) jest większy od wszystkich krajów Unii Europejskiej razem wziętych i piąty pod względem wielkości swojego terytorium na naszym globie (siódmy pod względem liczby ludności). Brazylia składa się z 5 regionów i 26 stanów. Opisano ją w tysiącach przewodników, folderów turystycznych i katalogach biur podróży na tysiące możliwych sposobów. To ziemia paradoksów i kontrastów.

Przedstawiając walory turystyczne Brazylii, nasuwa się tylko jedno pytanie: od czego zacząć? Czy od kultowego Rio de Janeiro ‒ esencji tego, co Brazylia ma najlepsze, czy od São Paulo ‒ miasta o najwyższej populacji na kontynencie (aż 12,5-milionowej!)? A może lepiej zacząć od rajskich plaż i lasów Amazonii na północy kraju i skończyć na południu, przy zapierających dech w piersiach wodospadach Iguaçu (Cataratas do Iguaçu) i bardziej europejskiej niż latynoskiej Kurytybie? Czy też przedstawić to rozległe państwo od północno-wschodniego wybrzeża po centralny zachód, od ulic zachwycającego kolonialną architekturą, wpisaną zresztą na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO, Salvadoru, przez futurystyczną Brasílię, aż po ekologiczne, bagienne połacie stanu Mato Grosso? Brazylia ma wszystko i nie jest to kierunek na jeden sezon, ale na całe życie…

Brazylijczycy są radośni z natury. Co jeszcze warto o nich wiedzieć?

Najlepiej zacząć opisywać Brazylię od tego, co wspólne dla każdej części kraju – czyli jej mieszkańców. Jest ich według statystyk ok. 216,4 mln (dane z 2023 r.). Mimo różnych kolorów skóry, pochodzenia, wierzeń i statusów materialnych łączy ich jedno – emocjonalność i ekspresja radości życia tu i teraz. Codzienna, tak naturalna, swobodna bliskość międzyludzka i niestronienie od dotyku nieraz onieśmiela obcokrajowców, nawet przybyłych z tego samego kontynentu. My, mieszkańcy Europy Centralnej czasem nie mamy odwagi lub odrobiny refleksji, aby docenić chwilę szczęścia i od razu okazać emocje. Brazylijczycy są w tym mistrzami, należą do szczęśliwych realistów, nie rozpamiętują przeszłości i nie snują dalekosiężnych planów na przyszłość, mają temperament i charyzmę. O problemach nie rozmawiają prawie wcale – zostawiają je w domu. Uważają, że nie powinno się przytłaczać innych zmartwieniami, bo każdy ma swoje. Rodzina jest priorytetem: żaden brazylijski mechanik nie naprawi auta na prośbę niecierpliwego klienta w sobotni wieczór, bo to czas dla bliskich. Po tygodniu pracy, który przepisowo wynosi 44 godz., weekend, a w szczególności niedziela, stanowi porę na odpoczynek. Wówczas najważniejsze jest bienestar, czyli dobre samopoczucie.

Witając się z Brazylijczykiem, pamiętajmy o lekkim przytuleniu i o dwóch buziakach, lub przynajmniej jednej z tych czynności, a żegnając się – o przytuleniu. W wypadku mężczyzn lekki uścisk i braterskie poklepanie po plecach także będzie poprawne. W Brazylii przyjście w znane miejsce, tj. do pracy, na siłownię, na imprezę okolicznościową, a nieraz nawet do fryzjera, bez wyraźnego zaakcentowania „ceremoniału” pożegnania i powitania z gospodarzem i innymi obecnymi osobami, uchodzi za brak dobrych manier. Nie próbujmy „po cichu” wymknąć się ze spotkania towarzyskiego – możemy urazić tym organizatora.

Krytyka i pouczanie jest tym, na punkcie czego typowy Brazylijczyk jest przewrażliwiony. Obcokrajowcy nie powinni też mówić źle o Brazylii, nawet jeśli w ich obecności miejscowi ją krytykują. Brazylijczycy mają podejście do ojczyzny, takie jak matka do dziecka, która sama je strofuje, ale obraża się, gdy robią to obcy. Należy po prostu uśmiechać się i słuchać, a nawet skomplementować odwiedzany kraj. Brazylijczycy lubią żartować i śmiać się, również z samych siebie. W 2010 r. do Kongresu Narodowego (Congresso Nacional do Brasil) dostał się zawodowy klown i popularny komik Francisco Everardo Oliveira Silva, Tiririca, który do dziś działa aktywnie w polityce i po raz czwarty z rzędu został wybrany do Izby Deputowanych (Câmara dos Deputados) – izby niższej parlamentu federalnego Brazylii. Rozmowy o brazylijskiej polityce w 2023 r. to jednak stąpanie po kruchym lodzie, ponieważ społeczeństwo jest niemalże po równo podzielone na zwolenników obecnego (Luiz Inácio Lula da Silva, Lula) i byłego prezydenta (Jair Bolsonaro).

Myśląc o „typowym” Brazylijczyku, my Europejczycy, widzimy różne obrazy, zazwyczaj wykreowane przez media, filmy i znanych sportowców. Faux pas będzie komentarz w stylu: Wyglądasz jak typowy Brazylijczyk, tudzież: Hmm…, nie wyglądasz na Brazylijkę/Brazylijczyka. Nie istnieje coś takiego, jak wygląd typowego Brazylijczyka! To informacja warta wykrzyknika na końcu zdania. Wpływy europejskie (druga najliczniejsza Polonia, zaraz po USA, szacowana nawet na 3 mln, znajduje się w Brazylii), ludność rdzenna (indígenas, povos ameríndios), potomkowie afrykańskich niewolników i Azjaci (w większości Japończycy) spowodowali, że różnorodność stanowi dziś charakterystykę Brazylii. Spotkamy tu wszystkie możliwe typy urody, a ta jest tu nad wyraz ważna. Brazylijki i Brazylijczycy są pewni siebie i dumni ze swojego wyglądu, dlatego uwielbiają chirurgię plastyczną. Według danych International Society of Aesthetic Plastic Surgery (ISAPS) Brazylia w tej dziedzinie wyprzedza nawet USA (dane do 2014 r.: 161 tys. operacji okolicy oczu, 515 tys. powiększenia piersi, 129 tys. modelacji brzucha, 63 tys. powiększenia pośladków). Tutaj wykonuje się ok. 13 proc. ogółu operacji plastycznych na świecie. Brazylia częściowo refunduje zabiegi z zakresu medycyny estetycznej dla najuboższych, oferując je po znacznie niższych cenach, w tym też implanty piersi i pośladków. W samym Rio de Janeiro działa ponad 20 szpitali publicznych świadczących takie usługi. Jest tu lepsza jakość zabiegów niż w USA, i to przy niższej cenie, a do tego nie ma krytyki społecznej, a wręcz panuje admiracja piękna, nieważne czy naturalnego, czy spod chirurgicznego skalpela.

Wspólną cechę Brazylijczyków i ich sąsiadów z państw hiszpańskojęzycznych stanowi specyficzne poczucie czasu i tendencja do spóźniania się, tak charakterystyczna dla wszystkich Latynosów, o czym my, punktualni Polacy, powinniśmy pamiętać. Odwiedzając Brazylię, uzbrójmy się więc w cierpliwość, bo w Ameryce Łacińskiej nie mówi się czas to pieniądz, ale czas to prezent.

Rzeczy święte, czyli futbol i muzyka

Mimo iż w Brazylii znajduje się największa katolicka wspólnota na świecie oraz istnieje wiele innych wierzeń, tylko futbol stanowi religię ponad podziałami – jej wyznawcami są biedni i bogaci, mieszkańcy zarówno dużych miast, jak i prowincji. Brazylijczycy dominują w kilku dyscyplinach: siatkówce, sportach walki i sportach motorowych. Ale futbol jest tylko jeden. Mają oni przekonanie, że są najlepsi na świecie w grze w piłkę nożną i na każdych mistrzostwach świata zakładają z góry wygraną, bo to przecież Brazylia, bo to ich ukochany futebol. O uprzywilejowanej pozycji tego sportu świadczy chociażby to, że najpopularniejsze sieci supermarketów w kraju, jak Guanabara czy Mundial, które są otwarte nawet w Boże Narodzenie i Nowy Rok, w Rio de Janeiro zostały zamknięte na 2 godz. w grudniu 2022 r. podczas występu Brazylii w ćwierćfinale Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej 2022 w Katarze. Rozgrywane kilka razy w miesiącu mecze lokalnych drużyn na stadionie Maracanã w Rio de Janeiro (oficjalna nazwa Estádio Jornalista Mário Filho) gromadzą na trybunach ok. 65–70 tys. kibiców (maksymalna pojemność obiektu to 78 838 miejsc), a drugie tyle ogląda mecz na ekranach telewizorów w pobliskich barach. Dla porównania na dwukondygnacyjnych trybunach PGE Narodowego w Warszawie znajduje się 58 580 miejsc siedzących. Najważniejsze cztery drużyny z siedzibą w Rio to Flamengo, Fluminense, Botafogo i Vasco da Gama, z czego Flamengo, założone w 1895 r., jest najbardziej znanym klubem piłkarskim w kraju, noszącym przydomek Rubro-Negro (Czerwono-czarni), który pochodzi od jego barw (czerwono-czarnych). Upodobania co do zespołu, któremu się kibicuje, dziedziczy się z dziada pradziada i nikogo to nie dziwi. Zadaniem brazylijskiego ojca czy matki jest zabranie dziecka na mecz, tak jak kiedyś zrobili ich rodzice. Jest to traktowane niczym niepisany obowiązek rodzicielski, jak nauczenie swojej pociechy jazdy na rowerze.

Równie wielką miłością co futbol Brazylijczycy darzą muzykę. Powinna ona być taka, aby chciało się do niej tańczyć. Dzięki bogactwu rytmów i brzmień mawia się, że muzyka w Brazylii to osobny wszechświat. Samba to duma i niematerialny produkt eksportowy numer jeden, to mieszanka europejskiej polki i afrykańskich bębnów. Błędnym jest przekonanie, że każdy Brazylijczyk potrafi ją tańczyć. Jeśli ktoś mówi, że tego nie robi, to możliwe, że słucha bossa novy, która stanowi „wolniejszą” wersję samby z wpływami francuskiego impresjonizmu i amerykańskiego jazzu. Aby oswoić się z typowym rytmem tego stylu muzyki brazylijskiej i przenieść w realia Rio de Janeiro lat 50. XX w. warto obejrzeć dwa sezony serialu W rytmie bossa novy (Coisa Mais Linda, premiera 2019 r.), który jest dostępny na platformie Netflix. Do popularnych gatunków muzycznych należą również pagode (uwielbiany przez słynnego brazylijskiego piłkarza Ronaldinho), forró oraz funk (zwłaszcza wśród młodzieży). Muzyka w Brazylii nawiązuje do afro-brazylijskich religii i tradycji, takich jak candomblé, lundu i maracatu.

Największe muzyczne święto to karnawał odbywający się od piątku aż do południa w Środę Popielcową przed Wielkim Postem. Próby szkół tańca przed najsłynniejszym karnawałem w Rio de Janeiro intensyfikują się już w listopadzie, dlatego jeśli czyimś marzeniem jest udział w tanecznej paradzie w barwach jednej z kilkunastu najlepszych szkół, a nie oglądanie jej z pozycji widza na trybunach, należy być na miejscu najpóźniej w drugiej połowie listopada i z dyscypliną uczestniczyć w cotygodniowych treningach.

Rio de Janeiro – brazylijskie „all in one”

Nazywa się je Cudownym Miastem (po portugalsku Cidade Maravilhosa). Jeśli planujesz swoją pierwszą podróż do Brazylii, to nie zastanawiaj się, którą część kraju wybrać, tylko leć do Rio i dodaj do niego jakiś inny punkt, np. wodospady Iguaçu, Amazonię czy Salvador. Nie można poznać tego gigantycznego kraju bez wizyty w Rio de Janeiro. Dlaczego? Rio kumuluje wszystko to, co najlepsze dla turystów w Brazylii. Znajduje się tutaj uważany za największy miejski las tropikalny na świecie (zajmujący powierzchnię ok. 40 km²) – Park Narodowy Tijuca. Można wykąpać się w nim w licznych kaskadach ukrytych w soczyście zielonych gąszczach drzew, a także spróbować wspinaczki górskiej. Tu, w Rio można nauczyć się tańczyć sambę, pójść na uliczne imprezy w rytmach funku (dzielnica Lapa), posmakować kuchni narodowej, poznać historię Brazylii od przybycia pierwszych kolonizatorów, zobaczyć luksusowe życie bogatych i celebrytów (dzielnica Barra da Tijuca; polecam dostępny z polskim lektorem na platformie Netflix serial Maldivas, premiera 2022 r., którego akcja toczy się w typowym kondominium bogatego Rio), ale też ujrzeć realia comunidades, znanych jako fawele, czyli dzielnice nędzy. Tu wreszcie można poopalać się na słynnych plażach Copacabany, Ipanemy czy Leblon i pójść na mecz piłki nożnej na stadion Maracanã. Jeśli będziesz w Rio w lutym, poznasz, czym są prawdziwe upały i… prawdziwe ulewy. Cariocas, jak nazywa się mieszkańców miasta, żartują, że jeśli wytrzymałeś Rio 40 Graus (Rio 40 stopni, nawiązanie do tytułu filmu z połowy lat 50. XX w., ale też letniej pogody i upałów sięgających 40°C), już jesteś w połowie cariocą… Do priorytetów podczas pobytu w Rio należą m.in. zobaczenie z bliska pomnika Chrystusa Odkupiciela (Cristo Redentor) i podziwianie spektakularnej panoramy miasta z jednego ze wzgórz, np. z Głowy Cukru (Pao de Açúcar, 396 m n.p.m.), Wzgórza Dwóch Braci (Morro Dois Irmãos, 533 m n.p.m.), Skały Marsla (Pedra da Gavea, 844 m n.p.m.), Pięknej Skały (Pedra Bonita, 699 m n.p.m.) czy wielu innych.

Rio de Janeiro pokochają esteci, wielbiciele sportu i zdrowego stylu życia, gdyż panuje tutaj kult ciała. Wielu ludzi jest tu po prostu pięknych, bo jak mówią miejscowi, większość roku chodzą w bikini lub kąpielówkach. Nie spotkamy się tutaj ze snobistyczną modą eksponowania drogich marek i nazwisk projektantów. Ciało to strój, liczą się kształty, promienna twarz, muśnięta słońcem skóra, włosy jak z reklamy szamponu i zadbane paznokcie, czyli atrybuty, których uliczny złodziej nie może ukraść. Rio to natura, kultura i energia, której nie sposób wyrazić słowami, trzeba ją poczuć na żywo na własnej skórze.

São Paulo ‒ brazylijski Nowy Jork?

Sampa, jak nazywają je miejscowi, to największe miasto półkuli południowej. Wraz z obszarem metropolitarnym (Região Metropolitana de São Paulo, tzw. Grande São Paulo) liczy ponad 22 mln mieszkańców. Ta pełna drapaczy chmur betonowa dżungla jest stolicą najbogatszego stanu w Brazylii o tej samej nazwie. Przemysłowy moloch stanowi siedzibę przedstawicielstw, filii lub oddziałów setek firm zagranicznych i wiodących koncernów medialnych, dlatego São Paulo określa się gospodarczą stolicą kraju. Mentalność paulistas, czyli mieszkańców Sampy, i cariocas to dwa przeciwne bieguny. Mawia się, że Rio się bawi, a São Paulo pracuje. Paulistas uchodzą za mało otwartych jak na Brazylijczyków, bardziej punktualnych i skupionych na pracy. Być może wpływa na to fakt, że w Grande São Paulo mieszka największa (aż 1,6-milionowa!) wspólnota japońska poza Japonią.

Punkt centralny tego olbrzymiego miasta to mierząca blisko 2,8 km Avenida Paulista. Na odwiedzających São Paulo czekają m.in. bazar miejski (Mercadão, Mercado Municipal Paulistano), Muzeum Afro-Brasil (Museu Afro Brasil) i Teatr Miejski (Theatro Municipal). Miasto słynie z interesującego życia kulturalnego, dobrych restauracji i urozmaiconego życia nocnego (dzielnica Bela Vista). Należy pamiętać o możliwych tutaj opóźnieniach komunikacyjnych. Największy korek samochodowy w historii São Paulo wynosił 344 km, co wyjaśnia, dlaczego miasto posiada ponad 200 lądowisk dla śmigłowców.

Brasília, raj dla architektów i dom dla urzędników

Wielu obcokrajowców, którym zada się pytanie o stolicę Brazylii, da sobie chwilę na zastanowienie. Na początku XX stulecia nikt nawet by nie pomyślał, że stolicą będzie miasto, które jeszcze nie istnieje. Brasília powstała od zera na suchym płaskowyżu. Zbudowano ją w ciągu 4 lat (1956–1960) za kadencji odważnego i zdeterminowanego do zapisania się na kartach historii prezydenta Juscelina Kubitschka (1902–1976), którego motto i hasło wyborcze brzmiało „50 lat postępu w 5” – oczywiście za jego kadencji. Motywami budowy nowej stolicy było uaktywnienie niezagospodarowanego interioru i zapewnienie bezpieczeństwa w razie ataku instytucjom rządowym, jak Kongres Narodowy, ministerstwa i siedziba prezydenta – zlokalizowane w głębi kraju byłyby trudno dostępne siłom nieprzyjaciela. Miało to też zademonstrować powojennemu światu, że Brazylia jest otwarta na przyjęcie jeszcze wielu imigrantów, bo obszar interioru ma ku temu predyspozycje.

21 kwietnia 1960 r. stolicę przeniesiono z Rio de Janeiro do Brasílii. Zbudowanie jej od podstaw pochłonęło ogromne koszta. Miasto zostało zaprojektowane na kształt kondora z rozpostartymi skrzydłami. Kreatorami tej wizji są słynny brazylijski architekt Oscar Niemeyer (1907–2012) i urbanista Lúcio Costa (1902–1998). Materiały budowlane musiały być transportowane na plac budowy na pustkowiu często drogą powietrzną. Budynki, urzeczywistnienie projektów dziś już ikonicznego Niemeyera, są futurystyczne i mogą służyć za scenerię filmu fantastycznonaukowego. Brasília miała być nowoczesna i bogata, ale ściągnęli tu w poszukiwaniu pracy mniej uprzywilejowani i pełne baraków dzielnice biedy zaczęły powstawać równie szybko, co samo miasto, tworząc kontrast obnażający rozwarstwienie społeczne w kraju. Nawet robotnicy, którzy pracowali przy budowie nowej stolicy, nieraz nie mieli za co wrócić do swoich domów, więc zostali, osiedlając się na przedmieściach. Brasília to wizja „miasta idealnego”, surowych i minimalistycznych form, nazywana architektoniczną utopią XX w. W 1987 r. wpisano ją na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Dziś w „domach z betonu” mieszkają przede wszystkim urzędnicy państwowi. Zarobki i standard życia są tutaj wyższe niż w innych miastach kraju.

Wodospad Igazu

Amazonia, „płuca świata” i region Norte

Region Północny, czyli Região Norte, jest największym, bo stanowiącym aż ponad 45 proc. ogółu powierzchni kraju (zajmuje obszar blisko 3,9 mln km²) i obejmującym siedem stanów, a zarazem najrzadziej zaludnionym spośród wszystkich regionów (na 1 km² przypada tu zaledwie mniej niż 5 osób). To właśnie tutaj znajduje się Amazonia ze swoim głównym miastem – 2,5-milionowym Manaus. Z tutejszego lotniska (Manaus Airport – MAO) miłośnicy natury z całego świata rozpoczynają eksplorację rozległego lasu deszczowego. Amazonii nie trzeba przedstawiać ani reklamować. Wyprawy w głąb amazońskiego lasu deszczowego (Floresta Amazônica) owocują bliskim kontaktem z egzotyczną fauną i florą. Szacuje się, że Amazonia jest domem dla ok. 16 tys. gatunków roślin i zwierząt oraz 390 bln drzew. Eksploracja tropikalnego lasu deszczowego daje również szansę na odwiedzenie osad grup ludności rdzennej, które kultywują tradycje i zwyczaje swoich przodków, skutecznie opierając się wpływom zachodniej cywilizacji. Żywą debatę stanowi tu wycinka drzew, zawłaszczanie ziemi i wydobycie złóż naturalnych, nadużywane przez proceder korupcji. Amazonia nazywana jest globalnym filtrem powietrza, dlatego Brazylia nie ma wolnej ręki w kwestiach decyzyjnych i musi brać pod uwagę głos międzynarodowej społeczności.

Dwa stany Região Norte, Pará i Amapá, mają dostęp do linii brzegowej Atlantyku. Posiadają one malownicze plaże, jak np. Praia de Alter do Chão, Praia do Cururu, Praia da Fazendinha, Praia do Goiabal, które choć niezbyt znane obcokrajowcom przez dość trudny dostęp do nich, są warte zobaczenia.

Południe Brazylii, czyli Europa po drugiej stronie Atlantyku

Będąc w stanach Parana, Santa Catarina i Rio Grande do Sul, wchodzących w skład Regionu Południowego (Região Sul do Brasil), można odnieść wrażenie, że to Europa, a nie Ameryka Południowa. Panuje tu nieco chłodniejszy klimat niż w większości kraju. W XIX w. i na początku XX stulecia licznie osiedlali się tutaj imigranci z Europy, wiedzeni nadzieją na lepsze życie niż w targanej politycznymi konfliktami Europie lub oszukani przez nagabywaczy obiecujących świetlaną przyszłość i darmową ziemię, jak to miało miejsce w wypadku ubogich polskich chłopów. Przybyło tu najwięcej Niemców, Polaków, Włochów i Ukraińców, którzy wraz z potomkami Portugalczyków i Hiszpanów stworzyli znany współcześnie obraz południa Brazylii. Região Sul do Brasíl to tereny dobrze prosperującego rolnictwa, głównie hodowli bydła i upraw zbóż, oraz produkcji przemysłowej.

Nie dziwi tutaj nikogo Brazylijczyk z typowo polskim nazwiskiem, a w Kurytybie, blisko 2-milionowej stolicy stanu Parana, w wielu restauracjach można zjeść pierogi. Niektórzy nawet nazywają ją „Chicago Ameryki Południowej”. Niedaleko Kurytyby, w stanie Rio Grande do Sul, w 1906 r. powstała polska wieś Áurea (początkowo nosząca nazwę Rio Marcelino), dziś będąca już 3,5-tysięcznym miasteczkiem. Ta tzw. polska stolica w Brazylii (Capital Polonesa do Brasil) w 90 proc. jest zamieszkana przez osoby polskiego pochodzenia. Ludzie posługują się tu językiem polskim w takiej formie, jaka była powszechna ponad 100 lat temu, gdy przybyli w to miejsce ich przodkowie.

Turyści odwiedzają południe kraju przede wszystkim ze względu na przyrodniczy fenomen, jakim są wodospady Iguaçu, ogłoszone 11 listopada 2011 r. jednym z siedmiu nowych cudów natury (New 7 Wonders of Nature). Kaskady sięgają wysokości aż 82 m ‒ największa z nich to Diabelska Gardziel (po portugalsku Garganta do Diabo) po stronie argentyńskiej, a ich łączna liczba to 275. Cataratas do Iguaçu można podziwiać zarówno na terytorium Brazylii, jak i Argentyny. Najlepiej jednak obejrzeć cały kompleks z obu stron.

„Dusza Brazylii jest w Bahii”. Nordeste ‒ białe plaże, bieda i folklor

W Regionie Północno-Wschodnim Brazylii, czyli Região Nordeste do Brasil, natrafimy na najpiękniejsze plaże w kraju – z białego, jasnego i miękkiego jak mąka piasku, rozłożone wzdłuż linii brzegowej aż siedmiu stanów: Alagoas, Bahia, Ceará, Maranhão, Paraíba, Pernambuco, Piauí i Rio Grande do Norte. Panują tu doskonałe warunki do uprawiania sportów wodnych, jak surfing czy kitesurfing. Popularne jest forró, melancholijny taniec w parach mający status dziedzictwa kulturowego. Nordeste, mimo niekwestionowanego uroku, to najbiedniejszy region w Brazylii, nawiedzany przez długie i częste susze, które skłaniają urodzone tutaj osoby do migracji zarobkowej w inne części kraju.

Najbardziej rozpoznawalnym miastem regionu, czwartym pod względem wielkości w Brazylii (po São Paulo, Rio de Janeiro i Brasílii), jest blisko 3-milionowa stolica stanu Bahia ‒ zachwycający piękną kolonialną architekturą w stylu barokowym, szczególnie tą w historycznej części Pelourinho (popularnie zwanej Pelô) – Salvador. Na każdym kroku widać tu wciąż żywe wpływy kultury afrykańskiej – przywiezionej kilka wieków temu przez niewolników, głównie z ludu Joruba, pochodzącego z terenów Nigerii, Togo, Beninu i Ghany – zaadaptowane w brazylijskich realiach. Zobaczymy tutaj kobiety w tradycyjnych strojach ludowych, pokazy sztuki walki capoeira oraz lokalne tańce. Bahia znana jest z najlepszych w kraju szkół boksu i brazylijskiego jiu-jitsu – właśnie stąd pochodzi wielu wybitnych sportowców. W tym stanie praktykuje się ludowe czarownictwo (tzw. makumba) i obrzędy z zakresu afroamerykańskiej religii candomblé. Mówi się, że właśnie tu znajduje się dusza Brazylii. Cały świat usłyszał o Salwadorze i Pelourinho, gdy Michael Jackson nagrał tutaj teledysk do piosenki They Don’t Care About Us, będącej manifestem przeciw rasizmowi.

Szybkowar i zaparzacz do kawy w każdym domu, czyli Brazylia od kuchni

Bez względu na to czy jest to kuchnia taniego hostelu, kącik do gotowania w domku w faweli czy luksusowy penthouse, zawsze znajdą się tam: szybkowar, płócienne sitko do kawy i zazwyczaj termos. Prosty, aluminiowy szybkowar stanowi wszechobecny sprzęt i przyrządza się w nim domowe obiady.

Brazylijczycy nie wyobrażają sobie dnia bez cafezinho, czyli kawusi. Nawet dzieciom nie broni się picia kawy. Podobnie jak Kolumbijczycy, przyrządzają kawę, filtrując ją przez płócienne sitko lub używając kawiarki w stylu włoskim i piją ją o każdej porze dnia. Brazylia zajmuje pierwszą pozycję wśród największych producentów kawy na świecie (przed Wietnamem, Kolumbią i Indonezją). W emocjonującej południowoamerykańskiej debacie, czy lepsza jest kawa kolumbijska, czy brazylijska, ta druga wygrywa zdecydowanie pod względem ilości (ok. 39 proc. światowej produkcji). Według ekspertów Kolumbia ma wyższej jakości kawę, bo w tym kraju bardziej selekcjonuje się ziarna, wybierając tylko te dojrzałe i czerwone. Z kolei Brazylia, chociaż dominuje ilością zbiorów, to wiele kaw powstaje tu „hurtowo” z zielonych, nie w pełni dojrzałych ziaren. Kawa brazylijska jest mimo to pyszna, przy tym ogólnodostępna i nigdy droga. Najpopularniejsze w supermarketach marki to Melitta, Pilão i 3 Corações, a cena za 0,5 kg nie przekracza 20 reali brazylijskich (ok. 17 zł).

Słowo churrasco zna każdy Brazylijczyk. To grillowane mięso przyprawione wyłącznie gruboziarnistą solą. To dzięki vaqueiros, znanym na świecie jako gaúchos, czyli konnym pasterzom bydła, churrasco jest tak popularne w Brazylii, Argentynie, Urugwaju i Paragwaju. Niedzielne obiady w churrascarias – steak house’ach, gdzie między stołami krążą kelnerzy, ucinając kawałki mięs gościom prosto na talerz, stanowią część stylu życia Brazylijczyków.

Za brazylijską potrawę narodową uchodzi feijoada, gulasz na bazie czarnej fasoli z różnymi rodzajami mięsa. Co gospodyni, co restauracja to trochę inna feijoada, dlatego może się zdarzyć, że danie zjedzone po raz pierwszy nie posmakuje. Wtedy powinniśmy spróbować go gdzieś indziej, aż nas zachwyci. W stanie Bahia i ogólnie w przybrzeżnej części Nordeste poleca się potrawę moqueca (muqueca), gęstą zupę rybną na mleku kokosowym, która jest dumą regionu. Na przekąskę idealne będą acarajé, smażone pulpeciki z masy fasolowej, wypełnione nadzieniem z rozgniecionych krewetek i aromatycznymi dodatkami.

Za iście brazylijski specjał uchodzi mało znana gdziekolwiek indziej tapioka, czyli skrobia z manioku. Pod wpływem wysokiej temperatury ten biały proszek zmienia konsystencję, dlatego robi się z niego naleśniki i omlety bez użycia oleju. Crepes de tapioca serwowane są zarówno na słono, jak i na słodko.

Melodyjnie brzmiące słowo açaí oznacza brazylijskie ciemnofioletowe jagody, zakwalifikowane w państwach zachodnich jako modny superfood. Serwuje się je mrożone w formie deseru w kubku, pucharku lub waflowym rożku. To doskonała alternatywa dla klasycznych lodów mlecznych. Często deser jest dosładzany i ma wiele dodatków, jak mleko w proszku, banany czy płatki owsiane. Dlatego też warto zapytać o açaí puro, czyli czyste, 100-procentowe acai bez cukru, aby poznać autentyczny smak tych jagód. Nie tylko acai, ale wszystkie owoce w Brazylii są przepyszne. Najlepiej sięgnąć po te prawie nieznane w Polsce, jak acerola, żabotikaba (jabuticaba), cupuaçu i fruta-do-conde (fruta-pinha), czyli flaszowiec łuskowaty.

Wśród deserów najsłynniejsze są brigadeiros, kuleczki z masy na bazie zagotowanego mleka skondensowanego z dodatkami. Dużą popularnością cieszą się także „babki” pieczone w brytfance, nazywane tu bolos. Występują one w wielu wariantach smakowych, np.: bolo marchewkowe, waniliowe, kukurydziane, ananasowe, czekoladowe, kokosowe, z manioku, bananów.

W kategorii wyrobów z procentami prym wiodą caipirinha i zimna cervejinha, czyli piweczko (Brazylijczycy uwielbiają zdrobnienia). Caipirinha to koktajl z roztartej mięty z limonką z dodatkiem brązowego cukru (choć w praktyce często zastępuje się go białym, bo jest tańszy i ogólnodostępny), koniecznie sporej ilości kostek lodu i brazylijskiego wysokoprocentowego napoju alkoholowego z fermentowanego soku trzcinowego, czyli cachaçy. Taki drink ma wiele wariacji, np. caipivodca (caipirosca, caipirodka), gdzie cachaça zostaje zastąpiona wódką, albo morangoska, gdzie zamiast limonek dodaje się truskawki. W cieplejszych częściach Brazylii, zwłaszcza latem, króluje schłodzone piwo, które towarzyszy plażowiczom i osobom spotykającym się przy churrasco.

Stereotypy i błędy w międzynarodowej reklamie

Według oficjalnych rządowych danych, aż 93 proc. ogółu turystów w Brazylii stanowią turyści krajowi – sami Brazylijczycy (źródło: Deutsche Welle Brasil – DW Brasil, 02.05.2023 r.). To znaczna różnica w porównaniu z innymi państwami w Europie, Azji czy nawet w samej Ameryce Łacińskiej. Opierając się na statystykach pochodzących z 2019 r. (przed pandemią), Brazylię odwiedziło 6,4 mln obcokrajowców (dane Światowej Organizacji Turystyki – UNWTO), czyli tyle, co w tym samym czasie 175 razy mniejszą Republikę Dominikańską i o 2 mln mniej niż japońskie miasto Osakę. Chociaż 6,4 mln to duże liczby, w proporcji do gigantycznego terytorium i potencjału turystycznego należy oczekiwać więcej.

Zdaniem ekspertów stosunkowo niewielki udział turystów zagranicznych wcale nie wynika z przestępczości, bo to nie jest charakterystyka tylko Brazylii, ale np. też od lat walczącego z kartelami narkotykowymi Meksyku, który odwiedza dziewięć razy więcej obcokrajowców. Jednakże ostrzeżenia na stronach internetowych większości ambasad państw europejskich, np. Niemiec czy Polski, przed wyższym niż na Starym Kontynencie prawdopodobieństwem napaści na tle rabunkowym z bronią w ręku, może budować negatywny obraz, oparty na marginalnych sytuacjach. Kinowy hit z 2002 r. Miasto Boga (Cidade de Deus) dodatkowo spopularyzował świat najmniej uprzywilejowanych grup społecznych i łatwego dostępu do broni.

Wpływ na stosunkowo niewielką liczbę turystów zagranicznych mogą mieć wysokie ceny międzynarodowych połączeń lotniczych i braki w infrastrukturze. Wciąż jest mało lotów do Amazonii. Przykładowo do Manaus istnieją jedynie trzy połączenia międzynarodowe w tygodniu (z Bogotą, Panamą i Miami). Brakuje również lotnisk międzynarodowych na północy kraju, gdzie plaże są piękne, ale trudno do nich dotrzeć. Prawie każdy przybyły z Europy turysta trafia najpierw na lotnisko w São Paulo i ma tam przesiadkę.

Najczęściej wymienianym powodem niewielkiej liczby turystów zagranicznych są nietrafione międzynarodowe kampanie marketingowe, jak budzący kontrowersje slogan promowany przez Brazylijski Instytut Turystyki (Embratur) Brazil, visit and love us, który wywołuje dwuznaczne, seksualne skojarzenia. Brazylia, według ekspertów, promuje niewłaściwy image i nie potrafi wyeksponować własnych sukcesów, np. organizacji XX Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w 2014 r. i Letnich Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 r. Po pandemii to południowoamerykańskie państwo ma nową szansę na skuteczną globalną kampanię, adekwatną do bogactwa natury, wspaniałej kultury i ciepła, z jakim przyjmuje turystów. Ten piękny i gigantyczny kraj z pewnością warto odwiedzić.

Dokumenty, wymogi wizowe i zdrowie

W celu odwiedzenia Brazylii jako turysta obywatele polscy są zwolnieni z obowiązku posiadania wizy i mogą przebywać tam jednorazowo do 90 dni w okresie 180 dni. Pobyt można łatwo przedłużyć do 180 dni, wypełniając wniosek online i uiszczając opłatę w wysokości 110 reali brazylijskich (ok. 93 zł), a następnie przedstawiając wymagane dokumenty (bilet powrotny, dowód posiadania wystarczających środków finansowych, ważny paszport) w oddziale Policji Federalnej (Policía Federal – PF). W styczniu 2022 r. Brazylia wprowadziła digital nomad visa. Jest to nowy typ wizy skierowany do obcokrajowców pracujących zdalnie. Cyfrowi nomadzi mogą przebywać w Brazylii przez rok z opcją przedłużenia na dwa lata, jeśli wykażą, że ich miesięczny dochód jest większy lub równy 1500 dolarów / 1400 euro lub posiadają na koncie oszczędności równe lub wyższe niż 18 300 dolarów / 17 000 euro i wykonują pracę zdalną już przez minimum trzy miesiące. W Brazylii powstała pierwsza w Ameryce Łacińskiej i druga na świecie (pierwsza znajduje się na portugalskiej Maderze) wioska dla cyfrowych nomadów. Stworzono ją przy plaży nieopodal miasteczka Pipa w stanie Rio Grande do Norte.

W razie nieprzewidzianych zdarzeń losowych podczas pobytu w Brazylii Polacy mogą skontaktować się z Ambasadą RP w Brasílii lub Konsulatem Generalnym RP w Kurytybie. Przed podróżą z Europy nie ma obowiązkowych szczepień, rekomenduje się jednak szczepienie przeciw żółtej febrze. Osobom planującym wielokrotne wizyty w Ameryce Południowej zaleca się posiadanie Międzynarodowej Książeczki Szczepień, tzw. żółtej książeczki.

Od tego roku można polecieć z ITAKĄ (bezpośrednio Dreamlinerem) na wakacje do Brazylii – Salvador i Wybrzeże Kokosowe