Katarzyna Siekierzyńska

Po wielu wspaniałych podróżach do Indii, mając jednak w pamięci przemieszczające się od rana do nocy tłumy ludzi, przytłaczający ruch na ulicach, krzyki, wrzawę, wysypiska śmieci i brud, pierwsze moje zetknięcie z Cejlonem było czyste, magiczne i uzdrawiające.

O Sri Lance, kraju w kształcie perły położonym na wyspie Cejlon na Oceanie Indyjskim, napisano już prawie wszystko. Chciałam, żeby moja lankijska przygoda była jednak wyjątkowa i odbiegała od standardowych szlaków turystycznych.

Ayubowan to po syngalesku życzenia długiego i szczęśliwego życia wypowiadane na powitanie każdego gościa na wyspie. Mieszkańcy Sri Lanki – Lankijczycy – są bardzo ciekawi świata i traktują przybyszów z wielką uprzejmością i szacunkiem. Ja także zostałam ciepło przywitana na lotnisku przez mojego przewodnika Harry’ego i jednocześnie kierowcę wynajętego samochodu. Mieliśmy spędzić razem najbliższe 13 dni.

Sri Lanka, leżąca na Cejlonie i okolicznych mniejszych wyspach, zajmuje obszar ok. 65,6 tys. km2 i zamieszkuje ją 22,2 mln mieszkańców, w tym 75 proc. to Syngalezi, 11 proc. Tamilowie, 9 proc. lankijscy Maurowie (lankijscy muzułmanie) oraz lankijscy Malajowie, Burgerowie, Cyganie i Weddowie. W ofercie turystycznej tego kraju znajdziemy cudowne plaże, ciepły turkusowy ocean, tropikalne lasy i parki narodowe, wycieczki po górskich terenach, zabytki wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO, a także plantacje herbaty i przypraw, w tym najlepszego cynamonu na świecie, kopalnie kamieni szlachetnych oraz medycynę ajurwedyjską. Cejlon stanowi prawdziwą kopalnię wiedzy i możliwości, a ja zamierzałam codziennie odkrywać jego tajemnice.

Słonie cejlońskie są mniejsze od tych afrykańskich, charakteryzują się też mniejszymi uszami i ciosami

Zwiedzanie z codzienną filiżanką cejlońskiej herbaty

Na mojej lankijskiej trasie znalazły się po kolei Negombo, Galle, Weligama, Kandy, Hatton, Nuwara Eliya, Ella, Bandarawela i Passikudah – położone w dziewiczej części wyspy – oraz popularne wśród turystów Polonnaruwa, Sigirija, Dambulla i Kolombo. Chciałam poznać też szeroką ofertę hotelową Sri Lanki – obiekty agroturystyczne, ośrodki ajurwedyjskie, ekskluzywne hotele 5-gwiazdkowe i klimatyczne, butikowe.

Pobyt na Cejlonie rozpoczęłam od noclegu w mieście Negombo, oddalonym zaledwie o ok. 40 km na północ od Kolombo. To ważny port rybacki, który codziennie zaopatruje okolicznych mieszkańców w świeże makrele, tuńczyki, krewetki, homary czy kraby. Słynie z pięknych piaszczystych plaż nad Oceanem Indyjskim. Zachowało się tu wiele ciekawych architektonicznie budynków i kościołów z czasów kolonialnych. Na pewno warto spędzić w Negombo przynajmniej jeden dzień.

Jeżeli wspominamy już o dawnych czasach, warto nadmienić, że w XIII w. inwazje Tamilów i innych zewnętrznych najeźdźców zepchnęły cywilizację syngaleską na południe wyspy i doprowadziły do rozpadu prężnego państwa buddyjskiego ze stolicą w Anuradhapurze na kilka księstw feudalnych. Potem w XVI stuleciu pojawili się Portugalczycy, którzy objęli monopolem lukratywny handel przyprawami, a po nich, w XVII w., Holendrzy. W 1796 r. kontrolę nad wyspą przejęli Brytyjczycy. Cejlon pozostawał pod ich panowaniem aż do uzyskania niepodległości w lutym 1948 r.

Z Negombo pojechaliśmy na południe do Galle. To tutaj w 1505 r. przypłynął pierwszy portugalski statek, a Portugalczycy zaprojektowali osadę oraz wspaniały fort (wzniesiony w 1588 r.), rozbudowany w późniejszym okresie przez Holendrów, a potem także przez Brytyjczyków. Na jego terenie oprócz restauracji, kafejek i sklepików mieszczą się dwa kościoły – holenderski (Groote Kerk z 1755 r.) i anglikański (All Saints’ Church z 1871 r.) – oraz Narodowe Muzeum Morskie. Zabytkowy zespół w Galle wraz z fortem został wpisany w 1988 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO jako najlepszy przykład ufortyfikowanego miasta, zbudowanego przez Europejczyków w Azji Południowej i Południowo-Wschodniej, które odzwierciedla wzajemne przenikanie architektury europejskiej i tradycji południowoazjatyckich. Charakterystyczny punkt stanowi wzniesiona przez Brytyjczyków biała latarnia morska. Jej dzieje sięgają 1848 r. Postawiono ją na końcu popularnego deptaka – miejsca wieczornych spotkań mieszkańców i turystów nad brzegiem Oceanu Indyjskiego.

Z Galle udaliśmy się na umówione wcześniej spotkanie oraz nocleg w ekskluzywnym resorcie Cape Weligama, który należy do sieci Resplendent Ceylon, założonej przez rodzinę Fernando – znanych plantatorów i producentów herbaty marki Dilmah. To jeden z najpiękniejszych ośrodków wypoczynkowych na świecie. Ten luksusowy obiekt został wpisany do prestiżowej grupy hoteli Relais & Châteaux. W zachwyt wprawia już jego spektakularne położenie na klifie, ciekawa architektura wnętrz i najwyższa jakość wyposażenia willi. Jedną z największych atrakcji stanowi bezkrawędziowy 60-metrowy basen w kształcie półksiężyca z pięknym widokiem na Ocean Indyjski – Moon Pool. Na samym szczycie, na wysokości 40 m n.p.m., na obszarze ok. 12 akrów wtopiono w bujną roślinność 39 prywatnych willi i apartamentów, nazwanych na cześć znanych podróżników, pisarzy czy odkrywców. Ja mieszkałam w willi upamiętniającej Roberta Knoxa (1641–1720), angielskiego kapitana w służbie Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Cape Weligama wielokrotnie uznawany był przez TripAdvisor za najlepszy hotel w Azji. Nagrodzono go również za interesujące rozwiązania designerskie wdrożone przez znanego tajskiego architekta Leka Bunnaga. Spędziłam w tym miejscu dwie noce i był to idealny wypoczynek. Bajeczne widoki, profesjonalna obsługa konsjerża oraz znakomita kuchnia lankijska i europejska w połączeniu z codzienną filiżanką herbaty Dilmah tworzyły niezwykłą atmosferę. Ten obiekt znajduje się jednak poza zasięgiem finansowym przeciętnego turysty. Tym, którym na niego stać, polecam spędzić tu minimum jedną noc. Ceny za apartament dwuosobowy zaczynają się od 474 dolarów.

Kojący i rozluźniający masaż stemplami na bazie ryżu

Ząb Buddy i Królewskie Ogrody Botaniczne

Sri Lanka nie ma niestety rozbudowanej sieci autostrad i dróg szybkiego ruchu, więc żeby dostać się do kolejnego punktu podróży, Kandy, musieliśmy wrócić się do Kolombo i stamtąd wyruszyć do tzw. Trójkąta Kulturalnego. Obejmuje on, poza wspomnianym już Kandy, historyczną stolicę syngaleskiego buddyjskiego państwa, święte miasto Anuradhapurę oraz zabytkową Polonnaruwę. Na tym obszarze mieści się najwięcej cejlońskich obiektów wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.

Duże utrudnienie dla turystów z Europy, pragnących podróżować po wyspie samodzielnie samochodem, stanowi ruch lewostronny – pozostałość po brytyjskich czasach kolonialnych. Dlatego polecam wynajęcie przez miejscowe biuro podróży auta z kierowcą lub przewodnikiem.

Kandy, położone w centrum Cejlonu, w Prowincji Środkowej, wyróżnia się bardzo łagodnym klimatem. Jest prawdziwą mekką dla buddystów, a największą atrakcję turystyczną stanowi tutaj Świątynia Zęba (Sri Dalada Maligawa) oraz cudowne drzewo figowca pagodowego Bodhi. Wiele osób do tej pory wierzy w legendę o jego uzdrowicielskich mocach i wykonuje specjalny rytuał wokół niego. Ja też się przyłączyłam. Na pewno nie zaszkodzi!

Oprócz Świątyni Zęba ogromne wrażenie robi również 27-metrowy posąg białego Buddy Bahirawakanda Vihara (w Sri Maha Bodhi Viharaya), siedzącego majestatycznie na wzgórzu w pozycji dhjanamudra (w stanie głębokiego skupienia). Widać go niemal z każdego punktu miasta, ale nie jest łatwo do niego dotrzeć. Chętnych czeka ok. 1 km wspinaczki po schodach, a w upalne dni stanowi to nie lada wyzwanie. Wchodząc pod górę, turyści często są zaczepiani przez makaki, które domagają się uwagi i jedzenia, a czasami bywają także agresywne. Warto jednak dotrzeć na sam szczyt, bo wśród wiernych czczących Buddę panuje dobra, relaksująca energia i można poczuć harmonię z otoczeniem. Ze wzgórza roztacza się wspaniały widok na jezioro Kandy (Kiri Muhuda), miasto, zielone wzgórza i inne okoliczne obiekty.

Niedaleko centrum Kandy znajdują się Królewskie Ogrody Botaniczne Peradeniya, rozciągające się na obszarze ok. 60 ha. Ich dzieje sięgają 1371 r., kiedy to król Wickramabahu III wstąpił na syngaleski tron i utrzymywał swój dwór w Peradeniyi nad rzeką Mahaweli. Podwaliny pod tutejszy ogród botaniczny położył Alexandar Moon w 1821 r. Na tym terenie uprawiał on kawę i cynamon. Ogród botaniczny został oficjalnie utworzony w 1843 r. Ponieważ jestem wielbicielką krajobrazów, roślin i kwiatów, moją uwagę zwrócił tzw. Dom Orchidei. Wokół niego można zobaczyć kilka wytrzymałych tropikalnych storczyków, w tym największą orchideę na świecie – Grammatophyllum speciosum (orchideę tygrysią), która wytwarza kłosy kwiatowe o długości do 2,5 m, oraz zieloną orchideę (Coelogyne meyeriana).

Lankijski król kokosów i woda kokosowa

Mój przewodnik Harry był nieoceniony, bo poza przekazywaniem mi cennej wiedzy o swoim kraju i prowadzeniu samochodu w naprawdę trudnych warunkach drogowych dbał także o moje zdrowie. Codziennie na trasie podróży zatrzymywaliśmy się przy straganach ze świeżymi kokosami, uzupełniając elektrolity i witaminy w organizmie.

Na Cejlonie rośnie niemal przy każdym domu thambili, czyli królewski kokos. Kiście z pomarańczowymi orzechami można kupić przy drogach. Posiadają one nadzwyczajne właściwości zdrowotne i są wykorzystywane w medycynie ajurwedyjskiej. Lekarze twierdzą, że pijąc codziennie orzeźwiającą i odświeżającą wodę kokosową, można spowolnić procesy starzenia się skóry. To naturalne źródło magnezu, wapnia, potasu, fosforu – wszystkich składników niezbędnych do prawidłowego nawodnienia organizmu. Lankijski król kokosów dostarcza węglowodanów, witamin, mikroelementów, pomaga niemowlętom na potówki, a płyn z niego stosuje się u dzieci cierpiących na biegunki.

Sigirija (Lwia Skała) z pozostałościami starożytnego pałacu i twierdzy króla Kassapy (ok. 448–495)

Wiecznie zielone herbaciane wzgórza

Po zwiedzeniu Kandy i noclegu w pięknym prywatnym kompleksie Athulya Villas ruszyliśmy w góry do Hatton, gdzie znajduje się drugi obiekt należący do rodziny Fernando, producentów słynnej herbaty Dilmah. Mowa tu o niezmiernie klimatycznym Ceylon Tea Trails. Działa on pośród wiecznie zielonych wzgórz herbacianych w okolicach miejscowości Nuwara Eliya i Kandy, na wysokości mniej więcej 1250 m n.p.m. Miałam okazję zamieszkać tutaj w jednej z pięciu odrestaurowanych historycznych rezydencji plantatorów herbaty, tuż nad brzegiem jeziora Castlereagh. Każda z nich jest bogato wyposażona, a goście mają zapewnioną obsługę konsjerża. Bungalowy Ceylon Tea Trails, jak się o nich mówi, wielokrotnie nagrodzono tytułem TripAdvisor Travelers’ Choice i wpisano do prestiżowej grupy hoteli Relais & Châteaux. Ceny za noc w apartamencie dwuosobowym zaczynają się tu od 829 euro.

Cały rejon od miasta Nuwara Elija w stronę miejscowości Hatton i dalej do Norwood to wiecznie zielone wzgórza herbaciane. Zbieranie liści herbaty na Sri Lance odbywa się ręcznie. Zajmują się tym głównie Tamilki, które pracują ciężko na plantacjach. Każda z nich potrafi zebrać od 17 do 25 kg liści dziennie. Cejlon słynie z najlepszych herbat na świecie. Tutejsza branża herbaciana daje zatrudnienie ponad 2 mln ludzi.

Historia herbaty na Sri Lance jest ciekawa, bo w zasadzie główną bohaterką upraw w czasach kolonialnych była początkowo kawa (aż do XIX stulecia). W wyniku choroby kawowca – plagi rdzy kawowej, rodzaju grzyba – zainteresowano się herbatą. Pierwsze eksperymentalne nasiona przysłane z Indii trafiły do Królewskich Ogrodów Botanicznych Peradeniya w 1839 r. Kolejną ich partię wysłano w 1842 r. do rejonu Nuwara Elija w celu sprawdzenia ich przydatności na górzystym terenie. W 1841 r. bracia Worms z Wielkiej Brytanii próbowali eksperymentować z sadzonkami z Chin, jednak bez spektakularnych sukcesów, a to z uwagi na zbyt wysokie koszty produkcji. Za pierwszego plantatora herbaty uważa się Szkota Jamesa Taylora (1835–1892), który przybył na wyspę w 1852 r., żeby pracować jako zarządca na plantacji kawy Loolecondera niedaleko Kolombo. Już 15 lat później, bo w 1867 r., założył w tym samym miejscu, na powierzchni 7,5 ha, pierwszą herbacianą plantację – Loolecondera Estate. Dla miłośników tego zielonego złota Cejlonu niezwykle ciekawe doświadczenie stanowi zwiedzenie jednej z fabryk wytwarzających herbatę. W tej okolicy znajduje się ich kilka, m.in. Dambatenne Tea Factory w Haputale, Pedro i Bluefield w Nuwara Elija, Helpewetta w Ella oraz Dunkeld Estate nad brzegiem jeziora Castlereagh, którą miałam okazję zwiedzić. Poznałam w niej cały skomplikowany proces produkcyjny.

Wszystko zaczyna się od sortowania i czyszczenia zebranych liści, potem następuje istotny proces więdnięcia, a następnie rolowanie, rozdrabnianie, aż do fermentacji i ponownego sortowania, które określa grades herbaty, czyli jej jakość. Zielone złoto Cejlonu zbiera się ręcznie i zrywa się tylko 2–3 świeże listki ze szczytu krzewu. Specjaliści uważają, że najlepszej jakości herbata rośnie na wysokości powyżej 1200 m n.p.m. – tzw. high grown tea. Z kolei ta uprawiana na plantacjach usytuowanych na wysokości 600–1200 m n.p.m. ma nazwę mid grown tea. Istnieje wiele metod klasyfikacji herbaty, a jedną z nich jest wielkość liścia.

Jeśli nie lubimy mocnego naparu, nie kupujmy produktów oznaczonych skrótem BOP (Broken Orange Pekoe), BOPF (Broken Orange Pekoe Fannings) czy GFBOP (Golden Flowery Broken Orange Pekoe) ani herbat z łamanych liści i miału. Podczas rozmów w sklepach z zielonym złotem Cejlonu dowiedziałam się, że Polacy najchętniej kupują tutaj herbaty BOP. Charakteryzują się one mocnym, ciemnym i aromatycznym naparem oraz powstają z łamanych liści. Herbaty zielona i czarna pochodzą z tej samej rośliny – Camellia sinensis. Różni je jednak proces produkcji. Zielona herbata powstaje z liści nie poddawanych oksydacji (fermentacji). Bardzo delikatny smak i najcenniejsze właściwości zdrowotne posiada herbata biała. Wytwarza się ją z pączków, młodych listków, które zawierają trzykrotnie więcej przeciwutleniaczy (antyoksydantów), niż starsze liście. To najdroższy rodzaj herbaty. Na Sri Lance zielone złoto pakuje się na miejscu zbiórki, na plantacjach, dlatego też zachowuje ono swoją świeżość i jest bogate w przeciwutleniacze.

Jak powiedział Merrill J. Fernando, dziś już 93-letni założyciel i producent herbaty marki Dilmah: Herbata to dzieło hojnej natury i mistrzowskiej ręki człowieka. Niezwykłe warunki klimatyczne uczyniły z tej południowoazjatyckiej wyspy prawdziwy raj dla herbaty. Hojność przyrody jest jednak mądrze wykorzystywana przez miejscowych plantatorów. W odróżnieniu od innych miejsc na naszym globie, gdzie uprawia się herbaciane krzewy, na Cejlonie proces zbiorów odbywa się ręcznie.

W dalszej drodze odwiedziłam prywatne plantacje przypraw – cynamonu, goździków, pieprzu i kurkumy. Sama mieliłam korę cynamonowca oraz pieprz, napawając się mocnymi zapachami. Odwiedziłam też sklepy z kamieniami szlachetnymi, bo Sri Lanka słynie m.in. z pięknych szafirów, rubinów, ametystów, turmalinów, topazów i szmaragdów. To właśnie z Cejlonu pochodził 12-karatowy niebieski szafir, wykorzystany przez jubilerów do stworzenia dużego pierścionka zaręczynowego dla Diany Frances Spencer (1961–1997), późniejszej księżnej Walii. Po jej śmierci klejnot przekazano księciu Harry’emu, a on wspaniałomyślnie podarował go swojemu bratu Williamowi jako prezent zaręczynowy dla Kate Middleton, od września 2022 r. księżnej Walii. Ja także kupiłam sobie na wyspie srebrne kolczyki z szafirami.

Po ekscytującej przygodzie z herbatą oraz kamieniami szlachetnymi, jadąc z Hatton, odwiedziłam najbardziej znane turystom miasto Nuwara Elija, zwane również „Małą Anglią”, co zawdzięcza m.in. swojemu klimatowi. Ta nieduża, 30-tysięczna miejscowość, którą założył w 1846 r. Sir Samuel Baker (1821–1893), brytyjski podróżnik i odkrywca, do tej pory urzeka kolonialną architekturą i iście wiktoriańską atmosferą. W tutejszych obiektach noclegowych goście tradycyjnie zasiadają przy kominkach i sączą pochodzącą z okolicznych plantacji herbatę. W mieście istnieje też 18-dołkowe pole golfowe (Nuwara Eliya Golf Club), z elitarnym klubem dla dżentelmenów The Hill Club, założonym w 1876 r. przez brytyjskich plantatorów kawy. To jedno z najbardziej urzekających miejsc na Sri Lance. Cały obszar Nuwara Elija, kojarzony głównie z rozległymi plantacjami herbaty, określany jest także mianem krainy wodospadów. Dla mnie najbardziej spektakularne z tutejszych wodogrzmotów to St. Clair’s, tzw. Mała Niagara Sri Lanki (o wysokości 80 m), oraz 97-metrowy Devon.

Mała dziewczynka i Szczyt Małego Adama

Z Nuwara Elija udaliśmy się do Ella, gdzie turyści docierają zazwyczaj słynnym pociągiem z Kolombo lub Kandy. Ten popularny skład nazywany jest Podi Menike (Mała dziewczynka) lub Udarata Menike (Dziewczynka ze wzgórz). Droga koleją z Kolombo to ponad 290 km krętych torów, mostów, tuneli, a także najpiękniejszych widoków zielonych wzgórz herbacianych, wodospadów i lasów deszczowych. Odcinek z Kandy do Ella to tylko 150 km, ale pociąg pokonuje go w ok. 6 godz. Tę trasę zalicza się do najpiękniejszych na świecie. W okolicach Ella znajduje się też znany turystom 25-metrowy wodospad Ravana. W jego wodach wiele osób zażywa orzeźwiającej kąpieli.

Ella stanowi najlepszą bazę wypadową dla zainteresowanych górskimi wycieczkami oraz zdobyciem Little Adam’s Peak (Szczytu Małego Adama). Z racji mojego zamiłowania do trekkingów nie mogłam pominąć tej wyprawy w moim programie. Po wspaniałym noclegu w Ceylon Tea Bungalows w miasteczku Bandarawela, wśród plantacji herbaty, kwitnących roślin, kolorowych kwiatów i błogiej ciszy, mogłam spokojnie rozpocząć dzień już bardzo wcześnie rano i o godz. 4.20 wyruszyć z centrum miejscowości na szlak prowadzący na szczyt. Otaczały mnie malownicze plantacje herbaty i lasy sosnowe.

Podejście nie należy do przyjemnych, bo wspinanie odbywa się tu po wąskich betonowych i kamiennych schodach. Niektórzy wynajmują tuk-tuka i pokonują połowę trasy bez żadnego wysiłku. Ale jeśli chce się zobaczyć wschód słońca na Little Adam’s Peak (1141 m n.p.m.), to nie ma co narzekać i trzeba maszerować. Tuż przed 6.00 można podziwiać prawdziwą eksplozję barw – od pomarańczowej i żółtej aż do strzelających jasnym światłem pierwszych promieni słonecznych. Warto było tutaj dotrzeć, bo to jedno z najpiękniejszych miejsc do podziwiania wschodu słońca, a także niezwykłych widoków rozciągających się ze szczytu. Poza Little Adam’s Peak istnieje też dwa razy wyższy Adam’s Peak (Szczyt Adama, 2243 m n.p.m.), nazywany również świętą górą przez hinduistów, buddystów, muzułmanów i chrześcijan indyjskich, znajdujący się niedaleko osady Nallathanniya (Dalhousie). Wyprawę na ten drugi szczyt, z powodu napiętego harmonogramu, musiałam przełożyć jednak na następny wyjazd.

Ella ściąga także tych, którzy chcą zobaczyć widowiskowy Nine Arch Bridge, zwany też mostem na niebie. Wąwóz z tą przeprawą stanowi niezwykłe miejsce na trasie cejlońskiej kolei. Most wiaduktowy o dziewięciu łukach ma już ponad 100 lat i kilka razy dziennie przejeżdża przez niego pociąg jadący do Ella. Zbudowany jest z kamienia, cegieł i cementu, a to wszystko bez użycia stali. Nine Arch Bridge rozciąga się na wysokości 944 m n.p.m., ma ponad 91 m długości i wznosi się blisko 25 m nad ziemią.

Raj dla surferów i lankijskie Malediwy

Po pełnej wrażeń wycieczce wyruszyliśmy nad wschodnie brzegi Sri Lanki, do na razie najsłabiej odkrytej przez turystów części wyspy. Nie znajdziemy tu wielu luksusowych hoteli, przytulnych pensjonatów czy prywatnych rezydencji, jak na nastawionym na masową turystykę zachodnim wybrzeżu. Poczujemy za to spokój i ciszę, nacieszymy oczy cudownymi dziewiczymi plażami, turkusowym i ciepłym oceanem oraz bogactwem dzikiej przyrody.

Wschodnie wybrzeże nazywane jest rajem dla surferów, szczególnie to w okolicy Arugam Bay, gdzie mieści się wiele szkółek surfingowych. Zatrzymałam się w położonym przy dwukilometrowej plaży i nad malowniczą zatoczką Passikudah 5-gwiazdkowym hotelu Anantaya Passikudah, polecanym przez obsługujące mnie lankijskie biuro podróży. To jedno z najpiękniejszych miejsc na Cejlonie, przypominające rajskie wybrzeże Malediwów. Hotel otrzymał wiele nagród turystycznych, w tym Travelers’ Choice 2019 serwisu TripAdvisor. Dla osób, które przyjechały na wyspę na dłużej niż 14 dni, polecam pozostanie w tym rejonie i zwiedzenie północno-wschodniego wybrzeża z portowym miastem Trikunamalaja (Trinkomali, Trincomalee) z zachowanym portugalskim fortem Fredrick pochodzącym z lat 20. XVII w., a także usytuowanej 110 km na południe, na przybrzeżnych wysepkach na Oceanie Indyjskim, miejscowości Madakalapuwa (Batticaloa). Natrafimy tu na tzw. miasteczka śpiewających ryb i najpiękniejsze cejlońskie plaże. Passikudah i Arugam Bay stanowią dwa najbardziej popularne miejsca turystyczne we wschodniej części Sri Lanki, znane z pięknej piaszczystej linii brzegowej i płytkiej laguny ze spokojną ciepłą wodą. Dość często odwiedzają je turyści, którzy znajdują tu korzystne cenowo hotele oraz pyszną egzotyczną kuchnię.   

Nilaveli Beach, ok. 15 km od miasta Trikunamalaja, to według pasjonatów dziewiczej przyrody, spokoju i piękna natury jedyna tak dziewicza plaża w okolicy. Dodatkowo w odległości 1 km od niej znajduje się tropikalna wysepka Pigeon z pięknymi rafami koralowymi, przyciągająca miłośników nurkowania i snorkelingu. Warto także pojechać do Parku Narodowego Maduru Oya, żeby poznać osady weddyjskie, zobaczyć oryginalne obrzędy i tańce tych „ludzi lasu”. Spędziłam w tym rejonie Sri Lanki dwa dni, po czym ruszyliśmy do zabytkowego miasta Polonnaruwa, należącego do tzw. Trójkąta Kulturalnego – obowiązkowego punktu programu każdego turysty. Miejsce to zostało wpisane w 1982 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Koniecznie trzeba tu zobaczyć ruiny rezydencji królewskiej, wspaniałe zabytki hinduistyczne oraz monumentalne pozostałości otoczonego potrójnym murem bajecznego miasta ogrodu, założonego w XII stuleciu przez króla Parakramabahu Wielkiego. Powinno się tutaj spędzić cały dzień, ale musiałam trzymać się mojego programu i szybko dojechać do najbardziej przeze mnie wyczekiwanego punktu programu – ośrodka ajurwedyjskiego Amuna (Amuna Holistic Ayurvedic Retreat) położonego niedaleko miasta Sigirija.

Ajurwedyjskie ośrodki na Sri Lance

Ponieważ interesuję się ajurwedą od wielu lat, przestrzegam jej zasad i ciągle odkrywam nowe metody jej stosowania, postanowiłam, że chętnie odwiedzę jeden z ośrodków ajurwedyjskich na Sri Lance. Chciałam mieć możliwość porównania tutejszego leczenia i zabiegów medycznych z tymi, które miałam okazję poznawać wielokrotnie w Kerali w Indiach. Ajurweda to potężna nauka i drzemie w niej wielka moc. W wolnym tłumaczeniu to wiedza o życiu, znana w Indiach od ponad 5 tys. lat, a na Cejlonie od ponad 3 tys. lat. Legenda głosi, że książę Widźaja, czyli Zwycięzca, został wypędzony z Królestwa Sinhapura w północnych Indiach w VI w. p.n.e., przypłynął na Sri Lankę i został tutejszym królem. Był biegły w znajomości ajurwedy, więc wspólnie ze swoim lekarzem zaczęli stosować ją na wyspie.

Veda oznacza wiedzę, a ayur to życie. W 1979 r. ajurweda została oficjalnie uznana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) za jedną z koncepcji zdrowia i terapii. Od stu lat wykłada się ją na indyjskich uniwersytetach. Właśnie teraz przeżywa chyba największy okres rozkwitu. Dzieje się tak, ponieważ ludzie są zmęczeni medycyną konwencjonalną, lekarzami, którzy leczą zazwyczaj wybiórczo pod kątem jednego organu, opierając się na swojej specjalizacji. W naszych czasach potrzebujemy holistycznego patrzenia na człowieka. Coraz częściej doceniamy to wszystko, co jest związane z naturą. Myślimy bardziej eko, ubieramy się eko, wybieramy ekologiczną żywność, wypoczywamy na łonie przyrody.

Wszystkim, którzy poszukują praktycznej, prostej i holistycznej formy zdrowego życia na poziomie fizycznym, duchowym oraz psychicznym, a także tym, którzy chcą zmiany, ajurweda może pomóc. Stanowi ona alternatywę dla medycyny konwencjonalnej.

Księgi wedyjskie określają ajurwedę jako dyscyplinę, która uczy nas, jak postępować, żeby długo żyć, zachować zdrowie i witalność, bardziej rozumieć prawdziwą naturę życia, siebie samych i środowisko, w którym żyjemy. Jej podstawową zasadą jest położenie nacisku na związek umysłu i ciała. Osiągnięcie stanu równowagi i harmonii zapewnia zdrowie na długie lata. To umysł wywiera najgłębszy wpływ na ciało, a uwolnienie się od chorób zależy w dużej mierze od naszego nastawienia. Także uczucia mają wpływ na zdrowie. Stan radości, przebaczanie, pozytywne myślenie wpływają korzystnie na nasz umysł. Z kolei złość, gniew, zazdrość, nienawiść osłabiają równowagę. Celem ajurwedy jest zapobieganie chorobom, oczyszczenie organizmu, uodparnianie i przedłużanie życia. Co ważne, może być ona bez żadnych obaw praktykowana przez każdego, niezależnie od wieku, religii czy postawy życiowej.

Ajurweda tłumaczy, że stanowimy część wszechświata i że z niego przenika do wszystkich istot żywych wielka energia życiowa – prana, która przejawia się w pięciu żywiołach. Są to ogień, ziemia, woda, powietrze i przestrzeń (eter). Tworzą one w człowieku trzy podstawowe energie – dosze: wata, pitta i kapha. Te dynamiczne siły nieustannie poruszają się w aktywnym balansie, utrzymując organizm przy życiu. Każdy z nas rodzi się z ich pewną kombinacją, posiada więc unikalny typ genetyczny, czyli prakriti (określany też często mianem konstytucji).

Ajurweda wyjaśnia, że gdy prowadzimy niezdrowy tryb życia, podlegamy chorobom cywilizacyjnym (cukrzyca, problemy kardiologiczne, depresja, otyłość), a gdy mamy za mało ruchu, źle się odżywiamy, to zaburzamy równowagę naszego organizmu – trzech fundamentalnych energii ciała. Ten stan nierównowagi, powstały na skutek naszych życiowych wyborów, to vikriti. Ajurweda ma za zadanie przywrócenie równowagi i harmonii. Znajomość prakriti – swojego typu doszy – stanowi klucz do samouzdrowienia. Możemy wsłuchiwać się w nasze ciało, jego potrzeby oraz słabe punkty i odpowiednio reagować.

Medycyna ajurwedyjska opiera się na metodach naturalnego uzdrawiania. Wykorzystuje ziołolecznictwo, zabiegi na ciało i masaże mające na celu pobudzenie energii oraz usunięcie z organizmu toksyn (tak fizycznych, jak i mentalnych), jego regenerację, aktywizację systemu odpornościowego i opóźnienie procesów starzenia. Szczególnie polecana jest przy problemach neurologicznych, podczas walki z bezsennością, przewlekłym stresem, w nerwicach, problemach z koncentracją i pamięcią, przy zmęczeniu, osłabieniu funkcji systemu immunologicznego, migrenach, bólach pleców, dolegliwościach układu krążenia, nerwowego, hormonalnego czy trawiennego. Oczywiście lekarze ajurwedyjscy na każdą z tych dolegliwości zalecają inne terapie i zabiegi lecznicze, kuracje oczyszczające – panchakarma, odmładzające lub odchudzające. Potrafią rozpoznać chorobę po zewnętrznych oznakach: z pulsu, wyglądu języka, jakości skóry, oczu i palców u rąk. Z ich ajurwedyjskiej praktyki wiadomo także, że osoby wata mają tendencję do zaburzeń zwyrodnieniowych, pitta – do wysokiego ciśnienia i alergii, a kapha – do przybierania na wadze, depresji, cukrzycy i chorób krążenia. Nieodłącznym elementem procesów zdrowotnych jest odpowiednio skomponowana dieta. Uwzględnia ona typ ciała (prakriti), jak też obecnie występujące zaburzenia (vikriti).

Dopełnienie do zaleceń i zabiegów medycznych oraz diety stanowią joga i medytacja. To nierozerwalny związek między ciałem a umysłem, świadomością a duszą. Te ćwiczenia prowadzą do osiągnięcia stanu harmonii i równowagi wewnętrznej. Zgodnie z ajurwedyjską definicją zdrowia: pełne zdrowie nie opiera się jedynie na braku wyraźnych symptomów chorobowych, lecz stanowi stan absolutnie dobrego samopoczucia w całej swojej istocie.

Mając te wszystkie podstawowe informacje, dotarłam do absolutnie wyjątkowego miejsca na Cejlonie – małej ekologicznej wioski, gdzie na obszarze 20 akrów ulokowano drewniane domki pokryte strzechą, restaurację pod dachem, z otwartą przestrzenią i tradycyjnym paleniskiem, lobby oparte na wielkich balach z malowniczym widokiem na okoliczne pola uprawne oraz skromne pokoje konsultacyjno-terapeutyczne dla pacjentów. Ajurwedyjska osada położona jest w rejonie miasta Dambulla, ok. 2 km od Amaya Lake. Otaczają ją dziewicze tereny, pola uprawne i bujna tropikalna roślinność. Roztaczają się stąd piękne widoki na okoliczne góry. Widać krzątających się miejscowych rolników, którzy codziennie dostarczają świeżych ekologicznych warzyw i owoców oraz ziół na posiłki i zabiegi lecznicze. Goście mogą uczestniczyć w zajęciach jogi i medytacji. Po zbadaniu przez lekarza i określeniu doszy każdy otrzymuje swój indywidualny harmonogram zabiegów, posiłków oraz ćwiczeń.

Amuna Holistic Ayurvedic Retreat oferuje 7- i 14-dniowe pakiety zdrowotne: Panchakarma – oczyszczający, Rejuvenation – odmładzający, Weight Loss i Slimming Programme – odchudzający, Anti-ageing – przeciwstarzeniowy i wiele innych. Ja miałam tylko 3 dni, więc poddałam się zabiegom odmładzającym.

W komfortowych domkach można znaleźć kolorowe tuniki i zwiewne parea. Zakłada się je przed ajurwedyjskimi zabiegami. Są również parasole chroniące przed słońcem, bo do pokojów zabiegowych czy restauracji trzeba przejść przez pole, pokonując odcinek co najmniej 500 m. Do dyspozycji gości oddano też rowery. To jeden z najciekawszych i najbardziej zaskakujących ajurwedyjskich ośrodków, jakie odwiedziłam. Szczególnie mocno polecam go osobom pragnącym poznać zasady długiego życia, które chcą poddać się prostym, naturalnym metodom terapeutycznym oraz spróbować świeżych ekologicznych posiłków przygotowywanych na opalanej węglem drzewnym tradycyjnej kuchni.

Po zabiegach, w ramach wolnego czasu, udało mi się zwiedzić pobliską Dambullę i najważniejszy obiekt w mieście – buddyjską Złotą Świątynię Dambulla, wpisaną w 1991 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Wykuty w skale klasztor składa się z pięciu sanktuariów. Stanowi największy i najlepiej zachowany zespół świątyń skalnych na Cejlonie. Jest on niezmiernie cenny ze względu na buddyjskie malowidła ścienne, pokrywające powierzchnię 2,1 tys. m², oraz aż 157 posągów. Cały kompleks łatwo dostrzec z każdej strony miasta. Ujrzymy w nim m.in. olbrzymich rozmiarów posąg złotego Buddy w mudrze dharmaczakra (głoszenia doktryny), nazywanej też „gestem kaznodziei”. Duże wrażenie robią także figury przedstawiające uczniów Buddy (w naturalnych rozmiarach), kroczących do świątyni.

Słonie, Sigirija i Kolombo

Następny dzień przeznaczyłam na zwiedzanie Parku Narodowego Minneriya, gdzie na blisko 9 tys. ha powierzchni można obserwować największe skupisko słoni na Sri Lance. Przewodnicy opowiadają nam o nawet 400 osobnikach, które migrują z Parku Narodowego Wasgamuwa w poszukiwaniu pożywienia i schronienia w lesie. Można tu również spotkać m.in. makaki rozczochrane i endemiczne langury, jelenie sambarskie oraz całe spektrum ptasich gatunków – od marabutów jawajskich, dławigadów i pelikanów indyjskich aż po kormorany, czaple i papugi. Natkniemy się tutaj też na jaszczurki, warany, pytony tygrysie czy krokodyle różańcowe. Bardzo się ucieszyłam, że podczas naszej wycieczki jeepem udało się zobaczyć piękną rodzinę słoni. To przecież jedna z największych atrakcji wyspy i jej symbol. Słonie można spotkać także w innych tutejszych parkach narodowych – w zajmującym powierzchnię ok. 979 km² Yala i mniejszym, rozciągającym się na obszarze 308 km², Udawalawe na południu Cejlonu.

Po wspaniałym dniu spędzonym wśród dziewiczej przyrody czekał na mnie kolejny przystanek – Sigirija i nocleg w luksusowym hotelu Water Garden Sigiriya. Roztacza się z niego wspaniały widok na niezwykłą Lwią Skałę i fortecę. To pozostałości po dawnym mieście, cytadeli i pałacu z V w., wpisane w 1982 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Wejście na ten granitowy blok o wysokości ok. 180 m, górujący nad rozciągającą się ze wszystkich stron dżunglą, stanowi nie lada wyzwanie i nie wszyscy decydują się na taką wyprawę. Ci, którzy dotrą na szczyt, na pewno nie będą zawiedzeni. Pałac zachwyca niebywałym rozmachem i jak na owe czasy rozwiniętymi technikami konstrukcyjnymi. U podnóża skalnego bloku władca stworzył ogrody z basenami, wodotryskami i fontannami, działające do dzisiaj podczas opadów. Król Kassapa (ok. 448–495) był wielbicielem kobiecego ciała, gościł więc w pałacu przedstawicielki płci pięknej z różnych stron świata. Na szczycie Lwiej Skały zbudował ogromne baseny, gdzie mógł podziwiać damy dworu lub nałożnice królewskie. Do ruin prowadzi ciąg korytarzy i schodów, dochodzących do paszczy kolosalnego lwa z cegły i gipsu.

Wejście na granitowy blok zajmuje od dwóch do trzech godzin, a przedostatni etap stanowi tzw. Platforma Lwa, gdzie mieściły się prywatne pokoje królewskie. Na samym szczycie zachowały się ówczesne urządzenia klimatyzacyjne, chłodzące królewski tron, a także systemy odwadniające i studzienki kanalizacyjne do odprowadzania wody z obiektów basenowych. Ze 180-metrowej wysokości roztacza się cudowny widok na otaczające nas zielone równiny.

Z Lwiej Skały ruszyliśmy w kierunku Kolombo, gdzie czekał na mnie nocleg w 5-gwiazdkowym hotelu butikowym Maniumpathy. Przedtem mieszkało tu pięć pokoleń znanej i bogatej rodziny lankijskiej. Teraz historyczny dom funkcjonuje jako przytulny, wygodny i elegancki hotelik oferujący siedem pięknie wyposażonych pokojów w stylu wiktoriańskim. Na terenie luksusowej posiadłości znajduje się ogród, basen, restauracja i pokój wypoczynkowy. Na pewno tutaj wrócę!

Mój pobyt na wyspie dobiegł końca, a ja pełna wrażeń i nowych pomysłów już myślę o następnej wyprawie, bo Sri Lanki nie da się poznać podczas jednego wyjazdu, nawet kilkutygodniowego. Pomimo kryzysu związanego z pandemią COVID-19 oraz skomplikowanej sytuacji politycznej i gospodarczej, Cejlon został uznany w 2021 r. przez znany brytyjski dziennik The Daily Telegraph za jeden z 20 najlepszych i najbardziej bezpiecznych kierunków do odwiedzenia podczas europejskiej zimy. Sri Lanka znalazła się też w 2023 r. w pierwszej 10 najbardziej instagramowych miejsc na naszym globie według portalu podróżniczego Big 7 Travel. Cejlon potrzebuje bardzo turystów i ponownego otwarcia na świat. Ten kraj ma więcej do zaoferowania od niejednego europejskiego państwa. Odwiedzajmy więc śmiało Sri Lankę, bo to unikatowa perła na Oceanie Indyjskim.