TOMASZ OTOCKI
« „O Litwie mniej wiem niż o Chinach”, ten fragment z „Dziadów” Adama Mickiewicza, traktujący o naszym północno-wschodnim sąsiedzie, ma swój odpowiednik w cytacie na temat Łotwy autorstwa znanego polskiego historyka i etnologa z tamtych stron, Gustawa Manteuffla: „O Inflantach wiemy mniej niż o Sumatrze czy Borneo”. To stwierdzenie w ostatnich latach przestało być jednak tak bardzo aktualne. Polacy, choć na razie nie masowo, odkryli dla siebie kraj nad Dźwiną. »
Naszych rodaków na Łotwę przyciągają wspaniała przyroda, interesująca historia, fascynująca architektura Rygi, długa linia brzegowa Morza Bałtyckiego i last but not least – wielokulturowość kraju, w którym obok kościołów luterańskich i katolickich znajdziemy w miasteczkach cerkwie, staroobrzędowe molenny czy synagogi. Trochę mniej mówi się jednak o tym, że Łotwa może być także atrakcyjna dla młodego pokolenia, które o wiele szybciej nadąża za cyfrową rewolucją. W końcu to kraj o najszybszych łączach internetowych w Europie (według rankingu RFBenchmark).
Magazyn All Inclusive pisał w poprzednim numerze o modnym zjawisku cyfrowego nomadyzmu, znanym choćby dobrze z Estonii. Zapraszamy teraz do wyprawy na pobliską Łotwę właśnie tym interesującym tropem.
NOMADZI, WITAJCIE W RYDZE!
Digitālie nomadi lub digitālie klejotāji – tak w języku łotewskim (jednym z dwóch żywych języków bałtyckich, od 2004 r. należącym do języków urzędowych Unii Europejskiej) nazywa się zjawisko, które anonsowaliśmy we wstępie. Serdecznie witamy cyfrowych nomadów w naszej stolicy – mówi mi dyrektor Ryskiej Agencji Turystyki i Inwestycji Rolands Bogdanovs. Od tego pracownika stołecznego samorządu dowiaduję się, że rząd Łotwy pracuje obecnie nad wprowadzeniem wizy dla cyfrowych nomadów, regulacji, którą już rok temu przyjęła Estonia. Estończycy zawsze podążają kilka kroków przed Łotyszami, jednak ci ostatni także nie tracą werwy. To będzie specjalne rozporządzenie imigracyjne, przewidujące wymóg, aby cyfrowi nomadzi przedstawiali zatwierdzoną deklarację dochodów za poprzednie sześć miesięcy z pensją nie mniejszą niż 2,7 tys. euro miesięcznie (przed opodatkowaniem) – zdradza mi Bogdanovs. Prace nad specjalną regulacją potwierdza rzeczniczka minister spraw wewnętrznych, Marii Gołubiewej, Linda Curika: Oczekiwana długość pobytu takiego cyfrowego nomady na Łotwie to rok, z możliwością przedłużenia. Podobnie jak w przypadku osoby pracującej zdalnie w Estonii będzie on mógł przemieszczać się po całej strefie Schengen. Nie wiadomo jednak, czy łotewski rząd upora się z wprowadzeniem nowych przepisów przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się jesienią przyszłego roku. Jeden z urzędników MSW doradza mi wszakże optymizm: Naprawdę, zależy nam na tej regulacji, bo nie chcemy odstawać od naszego północnego sąsiada. To kwestia ambicji młodej, zapatrzonej w Europę republiki.
DYNEBURG JAKO SYMBOL ŁOTWY WIELOKULTUROWEJ
Ryga została założona w 1201 r. przez biskupa Alberta von Buxhövdena (1165–1229), po paru dziesięcioleciach awansowała na członka Hanzy i ważne centrum handlowe w tej części wybrzeża Bałtyku. W zasadzie zawsze był to ośrodek wielokulturowy, co podkreśla w rozmowie ze mną Rolands Bogdanovs. Początkowo opanowana przez mieszczaństwo niemieckie, od XVI w. przechodziła z rąk do rąk. Przez parędziesiąt lat była częścią Rzeczpospolitej Obojga Narodów (w latach 1561–1621), później przejęli ją Szwedzi, a od początku XVIII stulecia została stolicą rosyjskiej guberni. W okresie międzywojennym, gdy Łotwa wybiła się na niepodległość, miasto współtworzyli Łotysze, Niemcy, Rosjanie, Żydzi, Polacy i Litwini. Ponowne nawiązanie do tej wielokulturowości może być magnesem przyciągającym młodych, ambitnych ludzi z całego świata do pracy zdalnej. Tak przynajmniej chciałyby to widzieć nowe władze łotewskiej stolicy, uciekające od kojarzenia miasta ze Wschodem czy byłym ZSRR. Chcemy być metropolią północną, a nie miastem związanym z przestrzenią wschodnią – mówiła mi w 2013 r. kandydatka na mera Rygi, wcześniej znana dziennikarka, Sarmīte Ēlerte.
Wielokulturowość Rygi i Łotwy to nie tylko przeszłość, do której mogą nawiązywać historycy. Sama stolica zamieszkana jest przez Łotyszy i ludzi rosyjskojęzycznych, co stanowi dziedzictwo epoki, w której ten dumny i ciekawy naród tworzył jedną z trzech bałtyckich republik Związku Sowieckiego. Jeżeli pojedziemy do Łatgalii, wschodniej prowincji Łotwy, to w wielu rejonach usłyszymy przede wszystkim język rosyjski. Jednak od wieków w kraju nad Dźwiną mieszkają także Polacy. Dotyczy to przede wszystkim Łatgalii, czyli Inflant Polskich, do I rozbioru (w 1772 r.) będących częścią Rzeczpospolitej. Zapraszamy do Dyneburga, stolicy łotewskich Polaków – mówi naszemu magazynowi Ryszard Stankiewicz, przewodniczący Związku Polaków na Łotwie. W Dyneburgu możemy odwiedzić polską szkołę, pójść na polską mszę do kościoła, zwiedzić Centrum Kultury Polskiej przy ulicy Warszawskiej (Varšavas iela 30), budynek nabyty jeszcze przed wojną, gdy bujnie rozwijała się polskość na Łotwie, następnie przyduszona przez czasy sowieckie. Kto zna język rosyjski, w Dyneburgu nie zginie. Co więcej, może pójść do lokalnego teatru, proponującego ambitne sztuki polskiej reżyserki z Krakowa, Lucy Sosnowskiej (ostatni hit to Bracia Karamazow, wcześniej Sosnowska wystawiała na deskach teatru Hamleta). Koniecznie trzeba odwiedzić również Centrum Marka Rothko, położone w dawnej twierdzy dyneburskiej, prezentujące sztukę współczesną. Rothko, urodzony w 1903 r. amerykański malarz żydowskiego pochodzenia, to prawdziwa ikona miasta. Jeśli w USA ktoś w ogóle zna Dyneburg, to właśnie dzięki tej postaci, podobnie jak Polacy kojarzą go z popularnym niegdyś proniemieckim publicystą Władysławem Studnickim (1867–1953) czy Grzegorzem Fitelbergiem (1879–1953), polskim dyrygentem, kompozytorem i skrzypkiem.
Co ciekawe, Dyneburg nie żyje jednak tylko swoją polską, rosyjską czy żydowską przeszłością, ale ma także coś do zaproponowania młodemu, cyfrowemu pokoleniu. Po mieście oprowadza nas Joren Dobkiewicz, absolwent Państwowego Gimnazjum Polskiego im. Józefa Piłsudskiego, wyzwoliciela Łatgalii spod okupacji bolszewickiej. Ambitny dwudziestolatek jest prezesem organizacji pozarządowej „New East”, działającej na rzecz rozwoju Łatgalii. Joren od zeszłego roku pracuje zdalnie i mówi, że także Dyneburg otwarty jest dla cyfrowych nomadów – posiada własną przestrzeń coworkingową w postaci Dyneburskiego Inkubatora Biznesu (LIAA Daugavpils biznesa inkubators), choć jest to miasto mające zaledwie ponad 80 tys. mieszkańców (dla porównania – Ryga liczy blisko osiem razy więcej). W czasie lockdownu Dyneburg okazał się bardzo bezpiecznym i przyjaznym miejscem. Przeszliśmy na pracę zdalną de facto od października 2020 r. Zimą obowiązywała godzina policyjna. Jednak okolice miasta to duża liczba parków i lasów, rzek i jezior. Nawet będąc w domu, trudno poczuć się zamkniętym w czterech ścianach. Nadal towarzyszy nam poczucie wolności. Gdy wychodzimy z domu, zawsze w pobliżu są las, woda i przyroda – mówi Dobkiewicz. Kto jednak pragnie poczuć trochę wielkomiejskości, ten powinien pomyśleć o zamieszkaniu w Rydze lub Lipawie.
KURLANDIA BLISKO MORZA
Lipawa to trzeci co do wielkości ośrodek miejski w kraju (po Rydze i Dyneburgu), stolica zachodniej prowincji zwanej Kurlandią, miasto o niesamowicie ciekawym klimacie, a co najważniejsze – położone nad morzem. Miłośnicy Bałtyku znajdą tu więc dla siebie spory kawałek plaży (zresztą na Łotwie nie są one tak zatłoczone jak w Polsce). W dodatku Lipawa rozwija się, jest ambitna, może zaoferować piękną architekturę uzdrowiskową z przełomu XIX i XX w., Park Zdrojowy, posowiecki Port Wojenny zwany Karostą, będący dziś całą dzielnicą, a także takie nowości jak Lielais dzintars (po polsku Wielki Bursztyn) – wspaniałą salę koncertową o bursztynowej barwie zbudowaną w 2015 r. według projektu austriackiego architekta Volkera Giencke. W mieście zakochała się Sandra Užule-Fons, pochodząca z Łotwy mieszkanka Warszawy. Dlaczego zdecydowała się na mieszkanie i pracę w Kurlandii?
Jesteśmy z mężem przyzwyczajeni do dużej mobilności, w Warszawie na wiosnę 2020 r. zaczął męczyć nas lockdown, zamknięte lasy, plaże i miejsca uzdrowiskowe, w dodatku nieczynne były szkoły. Na Łotwie, inaczej niż w Polsce, dzieci mogły dalej uczyć się stacjonarnie. Nie chcieliśmy, żeby nasze latorośle spędzały czas tylko przy komputerze. Niech cieszą się przyrodą i czystym powietrzem – mówi w rozmowie z naszym magazynem Užule-Fons. Polsko-łotewskie małżeństwo przyjechało tutaj początkowo na wakacje, jednak zdecydowało się zostać dłużej i wynajęło mieszkanie. Mieszkamy 5, 10 min od morza, pracujemy zdalnie, bo internet na Łotwie jest najszybszy w Europie. Rozkoszujemy się przyrodą. Dzieci chodzą do szkoły, dzięki czemu mogą nauczyć się ojczystego języka rodziców. Zresztą w Lipawie można znaleźć szkołę zarówno z językiem łotewskim, jak i rosyjskim – opowiada Sandra.
Na portalu www.coworkbooking.com łatwo odszukamy przestrzenie coworkingowe, które znajdują się w Lipawie. Są to Lipawski Inkubator Biznesu (LIAA Liepājas biznesa inkubators) oraz Coworking Liepaja. Mąż Sandry codziennie chodził jednak pracować do lokalnej biblioteki. Duży plus tego łotewskiego miasta stanowią niewysokie stawki za wynajem nieruchomości (dwupokojowe mieszkanie w dobrej dzielnicy można wynająć już za 300–350 euro miesięcznie, w Rydze jest o wiele drożej). Minus – podobnie zresztą jak na całej Łotwie – to ceny posiłków w restauracjach lub produktów w supermarketach. Za koszyk z podstawowymi produktami żywnościowymi, za który w Warszawie zapłacimy ok. 60 zł, na Łotwie trzeba wydać jakieś 20–25 euro. Tutaj nawet mleko jest o połowę droższe niż w Polsce – narzeka Užule-Fons, ale zaraz dodaje, że i tak uważa, iż wyjazd do Lipawy okazał się strzałem w dziesiątkę.
AMBITNA WINDAWA
Kurlandię upodobał sobie także Jan Gawlik, student Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, który wyjechał w zeszłym roku w ramach programu Erasmus do Wyższej Szkoły w Windawie (Ventspils Augstskola). Jest to jedno z najpiękniejszych miast Łotwy – zadbane, czyste, kuszące ciekawymi instytucjami kultury, takimi jak lokalna biblioteka czy nowoczesna sala koncertowa. Jak najbardziej można tu pracować zdalnie. Windawa to jeden z trzech łotewskich portów i drugie co do wielkości miasto Kurlandii (zamieszkane przez ponad 33 tys. ludzi). Podobnie jak w Lipawie, Bałtyk jest tutaj na wyciągnięcie ręki. Co więcej, z Windawy można łatwo dostać się na przylądek Kolka (Kolkasrags), który zachwyca piękną przyrodą i dziewiczymi plażami. W miejscowości Mazirbe, liczącej ok. 80 mieszkańców, znajduje się tzw. Dom Liwski (Līvu kultūras centrs), zarządzany przez maleńką społeczność Liwów, niewielką ugrofińską grupę etniczną, mówiącą językiem zbliżonym do estońskiego i fińskiego. To jedna z mniejszości narodowych na Łotwie, co do której państwo ma dużo serca i od lat wspiera rozwój jej kultury.
Jan Gawlik uczył się w Windawie, jednak podjął tu także pracę zdalną. Myślę, że na Łotwie nie jest trudno pracować na zasadzie „home office”. Istnieje wiele miejsc, które sprzyjają takiej pracy. Przykładowo na uczelni, gdzie studiowałem przez cztery miesiące, działa przestrzeń coworkingowa pod nazwą LIAA Ventspils biznesa inkubators. Możesz też spokojnie pracować w pokoju, bibliotece czy na korytarzu. Plusem było to, że w akademiku, który jednocześnie służy jako hotel, miałem bezpłatne wi-fi (sieć otwartą Ventspils), dzięki czemu tego typu praca nie stanowiła problemu. Sieć działała bez zarzutu, choć przez pewien czas występowały problemy w przypadku platformy BigBlueButton, która jest bardzo popularna na Łotwie, jeśli chodzi o pracę zdalną, jednak szybko zostało to naprawione – mówi w rozmowie z naszym magazynem Janek, prywatnie wielki fan futbolu, prowadzący na Facebooku profil Piłkarska Estonia. On ciągle z chęcią wraca do Windawy, w której aktywnie działa Ventspils Digitālais centrs, a obecnie trwają prace nad otwarciem pierwszego na Łotwie Centrum Transformacji Cyfrowej (Digitālā transformācijas centrs), mającego być chlubą miasta i całego regionu.
COWORKING W RYDZE
Przenieśmy się jednak do Rygi, gdyż prawdopodobnie właśnie to miasto będzie najczęściej wybierane przez cyfrowych nomadów jako miejsce do życia i pracy. Stolica Łotwy oferuje im wiele: ciekawe muzea, kina, teatry, interesującą przestrzeń architektoniczną, dobrą komunikację, a także knajpki i lokale, w których można suto zjeść czy napić się dobrej kawy. Na portalu www.coworkbooking.com znajdziemy aż 18 miejsc, które posłużą cyfrowym nomadom do spokojnej pracy w Rydze. Jednym z nich jest Teikums. Jak można przeczytać na stronie internetowej: tętniąca życiem przestrzeń coworkingowa znajduje się w dzielnicy Jaunā Teika. Projektanci stworzyli inteligentne środowisko odpowiednie do pracy samodzielnej lub w zespołach, które jednocześnie zachęca do komunikacji między mieszkańcami. Teikums regularnie organizuje comiesięczne brunche, prezentacje PechaKucha, wykłady, warsztaty, wieczory filmowe itd. Oferta waha się od miejsca we wspólnej przestrzeni biurowej po prywatne biuro. Dostępne są również sale konferencyjne, budki telefoniczne oraz w pełni wyposażona sala dla maksymalnie 100 osób. Bardziej konserwatywni cyfrowi nomadzi mogą się udać do Biblioteki Narodowej (Latvijas Nacionālā bibliotēka), zwanej przez mieszkańców Rygi Gaismas pils, czyli „Zamkiem Światła”. To wybudowane na początku XXI stulecia miejsce oferuje zasobny księgozbiór, a także piękne widoki na prawą stronę Dźwiny, gdzie znajduje się Stara Ryga (Vecrīga), wpisana w 1997 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Jak możemy przeczytać na stronie biblioteki: ciche, spokojne i pełne światła miejsce przeznaczone do ślęczenia nad literaturą jest idealne do wykonywania zadań wymagających silnego skupienia. Przyjdź tutaj jako gość lub zarejestruj się jako czytelnik i skorzystaj z usług świadczonych przez bibliotekę. Inne miejsce w Rydze, stolicy łotewskiego coworkingu, przeznaczone dla cyfrowych nomadów, to chociażby The Mill, znajdujący się w centrum, przy ulicy Krišjāņa Barona, pełnej zabytkowych, wielkich kamienic z przełomu XIX i XX w., będącej kręgosłupem miasta (przez ulicę ciągnie się jedna z najbardziej uczęszczanych linii tramwajowych). Atmosfera pracy jest tu wspaniała, bo mamy widok na całe śródmieście zbudowane w czasach carskich niemieckimi rękami. Do dziś Ryga chlubi się takimi ulicami, jak Krišjāņa Barona, Aleksandra Čaka, Krišjāņa Valdemāra, Marijas czy Dzirnavu. Oglądając domy położone w tych miejscach, dziś często niestety puste, możemy wyobrazić sobie, jak bogato żyło ryskie mieszczaństwo na początku minionego stulecia.
STARA RYGA KUSI ZAPACHEM PRALIN I SMAKIEM BALSAMU
Choć Łotwa, wbrew stereotypowi, nie uchodzi za kraj tani do życia, w dodatku w 2014 r. ówczesny rząd Valdisa Dombrovskisa wprowadził tutaj walutę euro, na którą Łotysze co i rusz narzekają, to przyciąga wspaniałą przyrodą. Ta nadbałtycka republika pełna jest rzek, jezior, na wybrzeżu leżą tak malownicze kurorty, jak zatłoczona latem Jurmała czy spokojniejsze Saulkrasti. Nawet mieszkając w Rydze, możemy spokojnie udać się autobusem na plażę. Jednym z takich miejsc jest willowa dzielnica Vecāķi, do której najszybciej dojedziemy koleją. Plaża jest tu piękna, w dodatku łatwo znajdziemy przytulny lokal, gdzie można usiąść i napić się Ryskiego Czarnego Balsamu (Rīgas Melnais balzams), a także kawy po rysku – mieszanki kawy i tradycyjnego balsamu ryskiego, wzbogaconej o bitą śmietanę, posypanej czekoladą i ziarnami kakaowca. Jako że Łotwa to kraj morski, warto spróbować również lokalnych potraw rybnych. Plaża w Vecāķi stanowi też doskonałe miejsce do uprawiania sportów wodnych.
Stolica Łotwy to jednak nie tylko wspaniałe plaże, ale przede wszystkim cudowna Stara Ryga, przypominająca bardziej Stare Miasto (Gamla stan) w Sztokholmie niż w sąsiednim Wilnie. Nie znajdziemy tutaj barokowych świątyń, jak w tym ostatnim litewskim mieście, a raczej architekturę typową dla miast Hanzy. W Starej Rydze czekają na nas takie perełki, jak np. luterańska katedra zwana Rīgas Doms, protestancki Kościół św. Piotra (Rīgas Svētā Pētera baznīca), zbombardowany w czasie II wojny światowej, ale później odbudowany, katolicka Katedra św. Jakuba (Rīgas Svētā Jēkaba katedrāle) czy katolicki Kościół Matki Boskiej Bolesnej (Rīgas Sāpju Dievmātes baznīca), na którego budowę składał się polski król Stanisław August Poniatowski (1732–1798). Historyczne centrum Rygi nie ogranicza się jedynie do zabytków architektury sakralnej, skądinąd nie tylko chrześcijańskich, bo możemy tu zajrzeć też do jedynej działającej w mieście synagogi (tzw. Synagoga Miejska – Rīgas sinagogas), która cudem przetrwała hitlerowskie barbarzyństwo. Warto zobaczyć Dom Bractwa Czarnogłowych (Melngalvju nams), w którym w marcu 1921 r. podpisano traktat ryski kończący wojnę polsko-bolszewicką. Budynek zupełnie zniszczony podczas II wojny światowej udało się odbudować już w wolnej Łotwie, w latach 90. minionego stulecia. W Starej Rydze obejrzymy także Małą i Wielką Gildię (Lielās ģildes nams), wstąpimy do Muzeum Farmacji (Farmācijas muzejs) i Ryskiego Muzeum Porcelany (Rīgas Porcelāna muzejs). Poza tym warte polecenia są również interesujące architektonicznie budynki Łotewskiego Radia oraz Biržy, czyli Giełdy, w którym mieści się obecnie muzeum sztuki – Mākslas muzejs „Rīgas Birža”. W tym ostatnim gmachu, jeśli dopisze nam szczęście, możemy trafić na atrakcyjną wystawę malarstwa. Ktoś, kto lubi teatr, wpadnie z pewnością do Teatru Rosyjskiego (właściwie Rosyjskiego Teatru im. Michaiła Czechowa), jednak parę kroków dalej znajduje się prestiżowa Łotewska Opera Narodowa i Balet (Latvijas Nacionālā opera un balets), gdzie bywać wypada jeszcze bardziej. Stąd dzieli nas już tylko niewielka odległość od odsłoniętego w 1935 r. symbolu Rygi, będącego miejscem spotkań, w tym i cyfrowych nomadów: Pomnika Wolności (Brīvības piemineklis, zwanego Mildą), który cudem ocalał w czasach sowieckich, a dziś pełni dla ryżan podobną rolę jak Grób Nieznanego Żołnierza dla warszawiaków. Zaraz za Pomnikiem Wolności znajduje się ustawiony w 1924 r. zegar Laimy, czyli najpopularniejszej w krajach bałtyckich fabryki czekolady (www.laima.lv), założonej w 1870 r. przez Theodora Riegerta. W jednym ze sklepów tej firmy, których w Rydze pełno, warto zaopatrzyć się w smaczne praliny o smaku balsamu porzeczkowego.
Ryga nie ogranicza się jednak tylko do odwiedzanego przez turystów z całego świata historycznego centrum. Jednym z magnesów przyciągających Europejczyków jest secesyjna dzielnica położona trochę dalej od Starej Rygi. Stolica Łotwy zresztą uchodzi za miasto pełne secesji, może konkurować pod tym względem z Wiedniem. Jeśli nacieszymy się już lokalną „nową sztuką” (art nouveau), koniecznie trzeba się udać do dzielnicy Moskiewskie Przedmieście (Maskavas forštate), żeby zobaczyć nieco inną Rygę. Nie tak czystą i wypolerowaną, ale wciąż autentyczną. W czasie II wojny światowej mieściło się tu getto, a dziś możemy obejrzeć Muzeum Getta Ryskiego i Holocaustu na Łotwie (Rīgas Geto un Latvijas Holokausta muzejs) oraz ruiny spalonej przez nazistów Synagogi Chóralnej. Do 1941 r. Ryga była miastem, w którym na ulicy słyszało się regularnie język jidysz. Wszystko zostało przerwane przez okupację niemiecką. Dziś na Moskiewskim Przedmieściu, oprócz starych, zaniedbanych, ale mających swą duszę kamienic, znajdziemy odpowiednik warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki, a więc budynek Łotewskiej Akademii Nauk (Latvijas Zinātņu akadēmija). Gdy wjedziemy na ostatnie piętro, ukaże się nam wspaniały widok na całe miasto.
Jeśli mamy jeszcze siłę w nogach, to koniecznie musimy trafić do Centrāltirgus, czyli wielkiej hali o specyficznej architekturze, której przestrzenie służyły kiedyś do przechowywania niemieckich sterowców. Dziś na Targowisku Centralnym można kupić nie tylko sery, mięso i owoce, ale także tak charakterystyczne dla Łotwy produkty, jak np. kiszone jabłka i pomidory. Są też tradycyjnie obecne na łotewskich stołach kawior czy suszona ryba.
PIĘKNA ŁOTEWSKA NATURA
Duży plus Łotwy stanowi jej niewielka powierzchnia (ok. 65 tys. km2). W związku z tym z Rygi możemy sobie urządzać jednodniowe wycieczki do takich atrakcyjnych miast, jak np. Jełgawa (historyczna stolica Kurlandii, prowincji podporządkowanej do III rozbioru Rzeczpospolitej, niestety zbombardowana w czasie II wojny światowej), Jurmała, która przyciąga pięknymi plażami, a także drewnianą architekturą uzdrowiskową, czy Kieś, bodaj najbardziej malownicza miejscowość w kraju, konkurująca o to miano z kurlandzką Kuldygą. Aby zobaczyć większe ośrodki miejskie, takie jak Dyneburg, Lipawa czy Windawa, warto poświęcić trochę więcej czasu i najlepiej w odpowiednim momencie zarezerwować sobie nocleg.
Jednak Łotwa to nie tylko tereny zurbanizowane, ale również wspaniała natura, którą uwielbiają jej mieszkańcy, historycznie stanowiący bardziej naród wiejski niż mieszczański. Mateusz Jakubiak, specjalista ds. turystyki, autor facebookowej strony Pocztówka z Łotwy, poleca nam kilka pięknych miejsc: Przede wszystkim należy wspomnieć o Łatgalii, wschodniej części kraju, mocno związanej kulturowo i historycznie z Polską. Jest to region wciąż nieodkryty turystycznie, co sprawia, że spędzenie w nim czasu na łonie natury stanowi bardzo prostą sprawę. Mam tu na myśli chociażby Park Narodowy „Raźno” (Rāznas nacionālais parks) z drugim co do wielkości jeziorem na Łotwie – Raźno. Można tam wynająć kwaterę nad samą wodą, jak również znaleźć miejsce na nocleg gdzieś pośrodku lasu. Dla tych, którzy już w Łatgalii byli, Mateusz ma inną propozycję: ciekawym kierunkiem są okolice miasta Kieś (po łotewsku Cēsis) i dolina rzeki Amata. Ukryte z dala od cywilizacji pensjonaty dają nam poczucie odseparowania się od wszystkiego. Pozwalają jednocześnie na całodniowe wędrówki wzdłuż rzeki lub okolicznych wiosek. Są jednak także inne atrakcyjne miejsca: jezioro Usma, okolice przylądka Kolka czy miejscowość Viļaka – to tylko kolejne z wielu przykładów.
Warto urządzić sobie wycieczkę do malowniczego miasteczka Kieś (dawniej Wenden), liczącego dziś blisko 15 tys. mieszkańców, kiedyś stolicy polskiego województwa wendeńskiego (istniejącego w latach 1598–1620, a formalnie do kończącego potop szwedzki pokoju w Oliwie w 1660 r.). Jānis Rozenbergs jest od 2013 r. jego merem i czasem marzy o tym, żeby uczynić z niego stolicę Łotwy. Podczas kadencji rzutkiego burmistrza wiele się tutaj wydarzyło – otwarto nowoczesną salę koncertową, dokonano renowacji stacji kolejowej, ale przede wszystkim Starego Miasta, w tym luterańskiego Kościoła św. Jana (Svētā Jāņa luterāņu baznīca) oraz prestiżowej ulicy Ryskiej (Rīgas iela). W mieście pojawia się coraz więcej kafejek i sklepów. Przyjeżdża do niego co roku mnóstwo turystów, którzy odwiedzają miejscowe Muzeum Historii i Sztuki (Cēsu Vēstures un mākslas muzejs), gotycki zamek kawalerów mieczowych (zakonu liwońskiego), centrum nauki i zabawy ZINOO, fermę wielbłądów Rakši, a zimą wyciągi narciarskie Žagarkalns oraz Ozolkalns. W Kiesi natrafimy na rzekę Gauję, będącą mekką turystów złaknionych spotkania z naturą. Zaraz obok miasta znajduje się równie piękna, choć nieco bardziej cicha i spokojna Sigulda (dawniej Zygwold), w której możemy oddać się leniwemu wypoczynkowi, względnie urządzić sobie przejażdżkę jedyną na Łotwie kolejką linową.
NAJSZYBSZY INTERNET
Rolands Bogdanovs z samorządu ryskiego chce zachęcić jak najwięcej cyfrowych nomadów do tego, aby osiedlali się na Łotwie. O planowanym wprowadzeniu specjalnych wiz dla tej kategorii osób już wspominaliśmy. Ryga stanowi główne centrum biznesowe Łotwy, które ma najlepszy zasięg światłowodowy w Europie, zgodnie z Indeksem Gospodarki Cyfrowej i Społeczeństwa Cyfrowego (DESI) na 2020 r. (Komisji Europejskiej), jest jednym z najlepszych ośrodków w dziedzinie łączności – mówi naszemu magazynowi Bogdanovs. Od 2014 r., kiedy Ryga została ogłoszona Europejską Stolicą Wi-Fi (w tym samym roku wraz ze szwedzką Umeą była Europejską Stolicą Kultury), liczba bezpłatnych punktów dostępu tej sieci tylko wzrosła. Najnowsze badanie Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) określa Łotwę jako trzecią pod względem wykorzystania danych mobilnych w przeliczeniu na abonament mobilnego dostępu szerokopasmowego, dlatego miasto nie traktuje już priorytetowo rozwoju nowych bezpłatnych punktów wi-fi, biorąc pod uwagę wysoką jakość, łatwy dostęp i niskie koszty swobodnych danych mobilnych dostarczanych przez takich operatorów telekomunikacyjnych jak LMT, Tele2 i innych – dodaje przedstawiciel samorządu ryskiego.
Czy Ryga jest miejscem przyjaznym dla home office? Bogdanovs nie ma żadnych wątpliwości w tym zakresie: nasza stolica to łatwo dostępne, tętniące życiem, wygodne, przyjazne dla środowiska i zdrowe, wydajne biznesowo miasto. Posiada największe lotnisko w krajach bałtyckich, wysokiej jakości życie kulturalne, a szlaki nadmorskie i przyrodnicze są dostępne w mniej niż 30 min z prawie każdego punktu w Rydze. Choć niektórzy narzekają tutaj na drożyznę, to ceny mieszkań należą do najniższych wśród stolic bałtyckich, a korespondencja z organizacjami rządowymi może być prowadzona elektronicznie, jeśli preferujemy taką formę komunikacji.
STOSUNKI POLSKO-ŁOTEWSKIE
Już w dwudziestoleciu międzywojennym układały się pomyślnie, inaczej niż z Litwą. Obecnie Polska ma na Łotwie dobrą prasę, co wiąże się z faktem, że od 2004 r. jesteśmy sojusznikami w ramach Unii Europejskiej i NATO. W bazie w Ādaži, ok. 20 km od centrum Rygi, stacjonuje kontyngent żołnierzy z Polski. Polskie samoloty od lat patrolują niebo bałtyckie w ramach natowskiej akcji Baltic Air Policing. Wierzymy, że będziecie nas bronić, gdyby coś złego się stało – mówią mi łotewscy politycy.
Relacje polsko-łotewskie to jednak nie tylko wojsko i polityka, ale także biznes. Na Łotwie od lat obecne są polskie inwestycje, choć jak podkreślają Łotysze, mogłyby być o wiele większe. Łukasz Cudny z Ambasady RP w Rydze przedstawia mi zestawienie na temat aktywności polskiego biznesu w nadbałtyckim kraju. W ostatnich latach najbardziej prestiżową sprawą był przetarg na tabor komunikacji zbiorowej w łotewskiej stolicy. Podpoznański Solaris Bus & Coach pozyskał wówczas zamówienie na dostawę 88 autobusów. Ogółem firma dostarczyła już nad Dźwinę 528 pojazdów, z czego 455 do Rygi. Warto dodać, że o ekspansji na Łotwę myśli poważnie PKN ORLEN.
Z kolei Łotysze inwestują także w Polsce, choć tutaj również mogłoby być lepiej. Przez lata za największego inwestora uchodziła spółka Severstallat (Severstal) wytwarzająca rury i handlująca stalą. Najświeższa wiadomość o inwestycjach łotewskich w Polsce pochodzi z czerwca br. Łotewska firma Printful Inc. ma otworzyć w Łodzi centrum specjalizujące się w usługach z zakresu cut and sew (cięcia i szycia). Jest to technika pozwalająca na produkcję i pełną personalizację nadruków na ubraniach – taką informację przekazała Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIH). Jak powiedział prezes i współzałożyciel Printful, Davis Siksnans, w zakład produkcyjny na terenie naszego kraju spółka planuje zainwestować na początek ponad 7 mln zł. W pierwszym roku działalności ma zatrudnić ok. 50 osób, a w następnych latach może być to nawet prawie 200 pracowników.
W obu państwach znajdziemy w sklepach produkty łotewskie i polskie. W kraju nad Wisłą karierę zrobił już jakiś czas temu importowany z Iļģuciems (dzielnicy Rygi) kwas chlebowy. W supermarketach jednej sieci handlowej jeszcze niedawno można było kupić jogurty łotewskie, w tym bardzo oryginalny – o smaku chlebowym. W pojedynczych sklepach z alkoholem natrafimy na Ryski Czarny Balsam, niestety jedynie w wersji klasycznej. Swego czasu popularne były w Polsce kosmetyki marki Stenders. Z kolei na Łotwie produktów polskich jest o wiele więcej, zaczynając od jabłek czy truskawek, poprzez soki, a kończąc na mleku. Sam, zamawiając kawę na plaży w Jurmale, byłem zaskoczony, że podano mi ją z jedną z najbardziej znanych marek mleka w Polsce – Łaciatym.
JAK SIĘ DOSTAĆ
Łotwa jest krajem leżącym na wyciągnięcie ręki, jednak najlepiej wciąż dojechać tam własnym samochodem. Połączenia PLL LOT należą do dość drogich, choć samoloty latają codziennie. Komu jednak zależy na czasie, ten drogą powietrzną może się dostać z Warszawy do Rygi w ciągu godziny. Rail Baltica, obiecywane od lat przez polityków połączenie kolejowe na linii Helsinki–Tallinn–Ryga–Wilno–Warszawa-Berlin, to wciąż melodia przyszłości. Pozytywną wieścią zaskoczyły za to tej wiosny tanie linie lotnicze Ryanair. Już w październiku uruchomione zostaną dwie nowe trasy z lotniska w Modlinie do Rygi i z Krakowa do Rygi. Gwarantuje to szybkie i tanie dostanie się do stolicy Łotwy. Aby w niej zamieszkać, warto oczywiście pomyśleć o wynajmie mieszkania, jednak w Rydze ceny są o wiele większe niż w Dyneburgu, Lipawie czy Windawie.
Łotwa przyciąga swoją bogatą kulturą, historią, położeniem na styku Wschodu i Zachodu oraz pięknem natury. Z wielką przyjemnością można tu pracować zdalnie, wypoczywać, poznawać specyfikę młodego, ambitnego państwa, które pod względem integracji europejskiej prześcignęło już Polskę. W tej interesującej republice nadbałtyckiej można mówić po angielsku (wśród młodych) lub rosyjsku (wśród starszych), obracać się w kręgu cudzoziemców z różnych stron świata, zapisać się na kurs ukochanego przez Łotyszy śpiewu i tańca lub pięknie brzmiącego języka łotewskiego, nawet należeć do lokalnego Stowarzyszenia na rzecz Wspierania Relacji Polsko-Łotewskich „Silesia”. Warto rozważyć przeprowadzkę na jakiś czas na Łotwę i pracę zdalną z tego kraju. Można wówczas wrócić zmienionym, wyciszonym. A to wszystko czeka na nas niecałe 700 km od Warszawy… Przecież do Szczecina jedziemy czasem dłużej!