Małgorzata Cholewa

Puerto Escondido – mekka nie tylko surferów
W stanie Oaxaca nad Oceanem Spokojnym znajduje się jedyne miejsce na świecie, które oprócz Polski mogłabym nazwać swoim domem – Puerto Escondido, czyli Ukryty Port.

Tutejsza linia brzegowa jest tak malownicza, że stała się tłem do filmu meksykańskiego reżysera Alfonsa Cuaróna I twoją matkę też (2001 r.). Już przy pierwszym spacerze zrozumieliśmy dlaczego: przy pokrytej niemalże białym piaskiem plaży malutkie restauracje serwują dania z zawsze świeżych ryb, a wszystko to na tle niesamowitej zieleni lądu. Nigdy nie zapomnicie tego widoku. Jeśli czytacie, tak jak my, różne przewodniki po Meksyku, dowiecie się, że miejscowa Playa Zicatela sprosta wymaganiom każdego zaawansowanego surfera. Jednak my do nich nie należymy, więc wybraliśmy dla siebie inny zakątek, który wzbudził moją dozgonną miłość. Odkryliśmy tu polską bazę i szkołę surfingu Marcina „Japko” Jabłońskiego. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Mieszkańcy niedużego i niezmiernie klimatycznego Puerto Escondido traktują przybyszów z niespotykaną życzliwością. Niektórzy z nich już po kilku dniach zaprosili nas na kolację. Oryginalne meksykańskie potrawy podawane u Marii w restauracji pod strzechą przypadną do gustu nawet najbardziej wymagającym smakoszom.
    Zamiast surfingu zdecydowałam się w Puerto Escondido na łatwiejszą formę łapania fali, czyli bodyboarding. Dzięki temu podczas gdy inni starali się stanąć na desce, poznałam kilka ciekawych osób. Jednym z nadbrzeżnych restauratorów jest stary hipis. Kiedy odpoczywa na hamaku, pilnuje go krzykliwa papuga. O wczesnym poranku ćwiczą na plaży amatorzy jogi z całego świata. Z uśmiechem na twarzy zaprosili mnie na wspólną zimną herbatę po swoich zajęciach. Natomiast rybak, którego codziennie o wschodzie słońca widziałam wracającego z połowu, sprezentował mi 10 krewetek na śniadanie całkiem za darmo. Puerto Escondido to iście idylliczny zakątek, nie opanowany przez turystów. Trafiają do niego niezmiernie interesujący ludzie, których zapamiętam do końca życia.  

Klimatyczna Oaxaca
Jeśli potrzebujecie wytchnienia od wodnych atrakcji, wybierzcie się do miasta Oaxaca, które słynie z meksykańskiej sztuki współczesnej. Z Puerto Escondido warto pojechać do niego samochodem. Droga przez Sierra Madre Południową (Sierra Madre del Sur) jest kręta, ale zapierająca dech w piersiach. Nasza podróż trwała cały dzień, więc wieczorem poszukaliśmy hotelu i udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.
    O poranku zwiedzanie rozpoczęliśmy od Zócalo, czyli Rynku, naokoło którego w XVI w. Hiszpanie wybudowali obecną stolicę stanu Oaxaca. Słuchaliśmy muzyki mariachi i ukrywając się przed słońcem, rozkoszowaliśmy się zapachami ulicznego jedzenia. Jeśli kiedykolwiek przyjedziecie do Meksyku, koniecznie zajrzyjcie do tanich knajpek i ulicznych sprzedawców. Soki są tutaj świeżo wyciskane, jedzenie zaś utwierdzi was w przekonaniu, że kuchnia meksykańska nie musi być ostra, o ile tego nie chcecie. Możecie przyprawić potrawy sosami, które nie wypalą podniebienia, a dodadzą charakteru każdemu najzwyklejszemu daniu.
    Gdy już pooddychaliśmy najprawdziwszymi aromatami Meksyku, zaczęliśmy zwiedzać to urocze miasto. Koniecznie zobaczcie kolonialne kościoły jezuitów (Templo de la Compañía de Jesús) i pod wezwaniem św. Jana Bożego (San Juan de Dios). Nas zachwyciły ich przepiękne fasady i wnętrza. Zafascynowani Oaxacą przemierzaliśmy małe uliczki wypełnione wielobarwnymi wystawami. Polecamy odwiedzić tutejsze muzea i galerie. Do tych ostatnich wejdziemy bez opłat, a na pewno taka wizyta nakłoni wiele osób do zakupu sztuki lub rękodzieła artystycznego na straganie. Sama doszłam do wniosku, że przywiozę do Polski mało konwencjonalne pamiątki. Choć najsławniejsze są te z Puebli, kupiłam 20 ciężkich, ale jakże kolorowych kafelków, którymi już ozdobiłam moją warszawską kuchnię. Mimo iż ponad 300-tysięczna Oaxaca nie jest wielkim miastem, zadowoli każdego, kto lubi muzea. W Museo de las Culturas de Oaxaca dowiedzieliśmy się, jak wyglądała historia i kultura regionu. W Museo de Arte Prehispánico de México Rufino Tamayo obejrzeliśmy ciekawą kolekcję prekolumbijskiego rzemiosła artystycznego. Te placówki dały nam nie tylko możliwość obcowania ze wspaniałym meksykańskim dziedzictwem. W grubych murach odpoczywaliśmy od gorąca i słońca, co dla nas, nieprzyzwyczajonych do ciągłych upałów Polaków, było wybawieniem. Wycieczkę po stolicy stanu Oaxaca zakończyliśmy w Ogrodzie Etnobotanicznym Oaxaca – Jardín Etnobotánico de Oaxaca, gdzie można usiąść, wdychać cudownie egzotyczne zapachy i podziwiać kaktusy.