ANDRZEJ SARAPATA

« Oba królestwa należą do najbardziej zurbanizowanych i najgęściej zaludnionych państw w Europie i równocześnie przodują we wdrażaniu gospodarek opartych na zrównoważonym rozwoju i ochronie środowiska. Mieszkający tu mężczyźni należą do najroślejszych na świecie. Z kolei najwyżej położone punkty obu krajów są niższe od najwyższego budynku globu. Znane z zamiłowania do rowerów, przyrody i liberalnego prawa, Belgia i Holandia oferują niezmiernie różnorodne przeżycia na obszarze ponad trzykrotnie mniejszym niż Polska. Jednym z nich jest podążanie za dwoma niezwykłymi wydarzeniami II wojny światowej. Niemiecka ofensywa w Ardenach i aliancka operacja „Market Garden” stanowią najważniejsze wojenne epizody w historii Europy, w których wybitny udział mieli Polacy. »

Vierdaagsefeesten w Nijmegen to ponad tysiąc widowisk.

Nadeszła jesień. Większość z nas ma już za sobą wakacyjne podróże. Wygrzaliśmy się w słońcu na plażach, popluskaliśmy w wodzie, podziwialiśmy kolorowe letnie krajobrazy. Ci szczęściarze, którzy mają jeszcze w zanadrzu do wykorzystania dni wolne od pracy, powinni rozważyć wyprawę wczesną jesienią do niedalekiej Belgii i Królestwa Niderlandów.

Te dwa zachodnioeuropejskie państwa zainteresują szczególnie pasjonatów historii. Właśnie teraz, we wrześniu, mają tu miejsce niezwykłe wydarzenia kulturalne związane przede wszystkim z okresem II wojny światowej. Fantastyczne, nowoczesne muzea, widowiskowe rekonstrukcje historyczne, marsze i różnego rodzaju uroczystości – tam trzeba po prostu być!

MAŁE WIELKIE ARDENY

Z Polski najszybciej można się tutaj dostać, lecąc na lotnisko Charleroi (Aéroport de Charleroi Bruxelles-Sud) na południu Belgii, skąd samochodem w dwie godziny dotrzemy do serca regionu. To miejsce zupełnie wyjątkowe w tej części Europy, gdyż Ardeny wyrastają ponad otaczający je pęd życia i konsumencką presję współczesnego świata. Zachowują swój niesamowity klimat i są naturalnym antidotum na przemęczenie dla na co dzień zabieganych Europejczyków, którzy licznie je odwiedzając, nadal potrafią się w nich zagubić. I choć region staje się kilka razy w roku centrum największych sportowych wydarzeń, znajdują się tu tętniące życiem uzdrowiska, a wspaniałe muzea przypominają o wstrząsających wydarzeniach historycznych, to panująca wokół atmosfera pozwala odetchnąć i naładować baterie.

TRAPIŚCI I „JAMBON D’ARDENNE”, CZYLI PRZEZ ŻOŁĄDEK DO SERCA

Od wieków w budynkach Zakonu Cystersów Ściślejszej Obserwancji, czyli trapistów, mnisi produkowali piwo na własne potrzeby. Kiedy w drugiej połowie XIX w. trunek przekroczył klasztorne mury, zyskał sławę, wielbicieli i… falsyfikatorów, sprzedających podróbki. Niedzielący się swoimi recepturami trapiści próbowali walczyć z oszustami, ale dopiero w 1998 r. zawiązali stowarzyszenie International Trappist Association (ITA) dbające o ochronę znaku towarowego. Dobry humor towarzyszący degustacji ich piwa jest rezultatem nie tylko świetnego smaku trunku, ale także spełnienia dobrego uczynku. Wszak zgodnie z pierwotną zasadą klasztorną, a obecnie również ze statutem stowarzyszenia, zyski ze sprzedaży przeznacza się na utrzymanie klasztorów i akcje charytatywne. Najbardziej popularnym piwem, produkowanym przez największy belgijski przyklasztorny browar trapistów jest Chimay pochodzący z opactwa Scourmont (L’abbaye Notre-Dame de Scourmont). Inne to np. Orval wytwarzany na terenie Abbaye d’Orval czy Rochefort warzony w opactwie założonym w XIII w. (L’abbaye Notre-Dame de Saint-Remy à Rochefort). Wszystkie browary położone są w Ardenach. Do tego ostatniego warto się też wybrać, aby odwiedzić Grotte de Lorette, jaskinię wiodącą aż do głębokości 60 m. Podczas wyprawy zwiedzimy także komnaty Sabatu i Kataklizmu (Salle du Sabbat, Salle du Cataclysme). W tutejszych grotach w trakcie bitwy o Ardeny chronili się mieszkańcy Rochefort.

Hardigny 44’ – rekonstrukcja i pirotechniczne show w Bastogne z okazji 75. rocznicy bitwy o Ardeny.

LA ROCHE-EN-ARDENNE – PERŁA ARDENÓW

Spacerując urokliwymi uliczkami miasteczka La Roche-en-Ardenne, zwanego perłą Ardenów, docieramy do „Maison Bouillon & Fils”, oberży prowadzonej przez Philippe’a Bouillona, specjalizującej się w kolejnym ardeńskim cudzie podniebienia, czyli wielkiej Jambon d’Ardenne (szynce ardeńskiej). Wielkiej nie tylko przez wagę, ale również i sławę. O ardeńskiej szynce pisano już w starożytności, a aktualnie jest jedyną belgijską wędliną noszącą znak jakości (ChOG – chronione oznaczenie geograficzne, które daje gwarancję, że co najmniej jeden z etapów produkcji odbywa się w danym regionie).

Widoczny znak średniowiecznej świetności La Roche-en-Ardenne stanowią górujące nad nim ruiny Château Féodal. Roztacza się stąd piękny widok na dolinę i całe miasteczko. Jak w każdym porządnym zamku, także i tutaj można czasem natknąć się na ducha jego dawnej mieszkanki, tragicznie zmarłej hrabianki. Legenda o Berthe de La Roche jest żywa wśród mieszkańców i ekscytuje turystów, powodując silniejsze bicie serca szczególnie u młodszych globtroterów. Dzięki malowniczemu położeniu nad zakolem rzeki Ourthe La Roche okrzyknięto perłą Ardenów. Już w pierwszym przewodniku turystycznym wydanym w języku niderlandzkim pastor Pierre Perk tak pisał o tym miasteczku: La Roche leży w centrum wspaniałego krajobrazu, który zostawia niezatarte wspomnienia w pamięci tego, kto choć raz miał przyjemność zobaczyć to urocze miejsce. Jednak podczas II wojny światowej to jego urokliwe położenie było jednocześnie przyczyną wielkiej tragedii. Jak pisze historyk Anthony Beevor: Miejscowość La Roche stała się celem bombardowań prowadzonych przez obie strony konfliktu. W ich wyniku śmierć poniosło 114 cywilów, a spośród 639 domów do zamieszkania nadawały się jedynie cztery. Kiedy w 1955 r. ojciec Philippe’a otwierał w La Roche masarnię, mógł równocześnie rozwijać swoją wielką historyczną pasję kolekcjonerską. Znajdował w mieście i okolicznych lasach pamiątki z okresu wojny. Wiesz, każdy ma jakiegoś konika. Mój ojciec zbierał karabiny, naboje i wojskowe hełmy, czego w tamtych czasach nie brakowało – dodaje Philippe. Zaraz po wojnie mieszkańcy zdewastowanego przez walki regionu korzystali ze zniszczonego i pozostawionego przez wojsko sprzętu. Poza tym wiele artefaktów skrywała tutejsza ziemia. Z pasji rodziny Bouillon powstało przy głównej ulicy miasta niezmiernie interesujące Muzeum Bitwy w Ardenach (Musée de la Bataille des Ardennes). Na trzech poziomach, zajmujących powierzchnię 1,5 tys. m², odnajdziemy dioramy prezentujące oryginalne ubrania i sprzęt amerykańskich, brytyjskich i niemieckich żołnierzy oraz odnalezione, m.in. przez ojca Philippe’a, pamiątki z pola bitwy, ponad 20 pojazdów wojskowych i dokumenty oraz zdjęcia przekazane przez weteranów. Co ciekawe, znajduje się tu również oryginalna maszyna szyfrująca Enigma, co przypomina o brytyjskim udziale w toczonych na tym terenie walkach, a w sercach polskich turystów wywołuje przyjemne uczucie dumy.

SZOSA, TOR I SPA

Z La Roche-en-Ardenne ruszamy syci krajobrazami, historyczną wiedzą i specjałami tutejszej kuchni. Kierując się w stronę Bastogne i szukając sportowego oddechu, zdajemy sobie sprawę, że podążamy szlakiem, najstarszego (rozgrywanego od 1892 r.) i zaliczanego do tzw. pięciu pomników kolarstwa, jednodniowego wyścigu Liège–Bastogne–Liège. Ardeny to zresztą wyjątkowe miejsce dla miłośników dwóch kółek. Każdej wiosny odbywa się tutaj tzw. Ardeński Tryptyk, czyli trzy wielkie klasyki: Walońska Strzała (La Flèche Wallonne), Liège–Bastogne–Liège i Amstel Gold Race. Inaugurują one cykl europejskiej rywalizacji i są ważnym sprawdzianem dla największych nazwisk rywalizujących w zawodowym peletonie. Obok profesjonalistów doskonale przygotowane ścieżki w Ardenach przemierza na dwóch kółkach mnóstwo amatorów. Prowadzą tędy europejskie trasy rowerowe, a także mniejsze lokalne szlaki. Rower to wyśmienity sposób na odkrywanie Ardenów, pozwalający cieszyć się ich przyrodą i dotrzeć do bardziej oddalonych miejsc. Należy jednak pamiętać, że tutejsze ukształtowanie terenu wymaga dobrej kondycji i odpowiedniego przygotowania.

Innym sposobem na poznanie regionu są spływy kajakowe, organizowane m.in. w oddalonym od La Roche o zaledwie 30 km Durbuy, które cieszy się sławą „najmniejszego miasta świata” (la plus petite ville du monde). Oczywiście przez Ardeny wiodą również liczne szlaki turystyki pieszej. Dotrzemy nimi do najdzikszych zakątków tego rozległego masywu wyżynno-górskiego czy na najwyższy szczyt Belgii – Signal de Botrange. Nie jest to spektakularna wspinaczka, jednak jakby nie było, góra licząca 694 m n.p.m. (plus 6-metrowa wieża ze schodkami) należy do Korony Europy.

Miłośnicy przyrody szukający w Ardenach noclegu odnajdą pola kempingowe, ale także kilka niezwykle ciekawych ośrodków glampingowych. Ten coraz popularniejszy sposób spędzania wolnego czasu i zakwaterowania łączy w sobie zalety obcowania z naturą z luksusowymi warunkami. Wszak samo słowo glamping wywodzące się z połączenia angielskiego glamorous i camping podkreśla zalety tej formy wypoczynku. Glamping ma wiele twarzy, jeśli chodzi o kształt i formę obozowiska. Możemy spodziewać się tradycyjnych namiotów z bogatym wyposażeniem, jurt, namiotów sferycznych, szałasów, a nawet minidomków i całkiem sporych kwater urządzonych w starych chatach. To, co je łączy, to położenie gwarantujące bliskość przyrody i zasady funkcjonowania podkreślające ekologiczne rozwiązania i dbanie o środowisko naturalne. We wspomnianym Durbuy mieści się ośrodek Durbuy Green Fields, który obok noclegu w glampingowych warunkach zapewnia podczas wakacji koncerty, występy artystów i wydarzenia taneczne. Z kolei w Martelange, tuż przy granicy belgijsko-luksemburskiej, znajduje się Nutchel Forest Village Les Ardennes, gdzie można nocować w 26 komfortowych domkach zlokalizowanych na terenach leśnych. A takich interesujących miejsc w Ardenach jest więcej.

Kolejnymi kultowymi wydarzeniami sportowymi w tym regionie są wyścigi samochodowe na legendarnym torze Spa-Francorchamps. Legendarnym, ponieważ pierwsze zawody (Grand Prix du Royal Automobile Club de Belgique) odbyły się tutaj w 1922 r., a motocykliści pokonywali trasę o długości blisko 16 km łączącą Spa-Francorchamps z Malmédy i Stavelot rok wcześniej. W 1925 r. w Grand Prix Europy rywalizowali tu kierowcy bolidów jednomiejscowych. Rok wcześniej odbył się tutaj drugi najstarszy w Europie wyścig długodystansowy: 24 Heures de Spa (obecnie TotalEnergies 24 Hours of Spa). W 1950 r., w pierwszym sezonie swojego istnienia, zadebiutowała tu także Formuła 1. Najsłynniejszymi zakrętami na torze są Eau Rouge i Raidillon. W 2010 r. podczas Grand Prix Belgii jeżdżący w barwach Renault Robert Kubica zajął w wyścigu trzecie miejsce. Pomimo zmiennej pogody, a może właśnie dzięki niej, na ardeńskie zawody przybywają rokrocznie tysiące kibiców.

Tor położony jest niedaleko słynnej miejscowości Spa. Uzdrowisko zyskało sławę i było licznie odwiedzane przez ludzi poszukujących ukojenia swoich dolegliwości jeszcze na długo przed pojawieniem się w okolicach pierwszych samochodów. Tutejsze gorące źródła stały się modne, a miasto rozkwitało. Wizytowały je największe postaci tamtych czasów, w tym car Piotr I Wielki (1672–1725). Na jego cześć zostało nazwane jedno ze źródeł bijących w centrum miasta. W pijalni (Pouhon Pierre-le-Grand), w której można spróbować carskiego zdroju, znajduje się lista słynnych kuracjuszy korzystających z dobrodziejstw tutejszych wód. Są to naprawdę wielkie nazwiska, jak chociażby Victor Hugo (1802–1855) czy Alexander Dumas (1802–1870). W mieście znajduje się także jedno z najstarszych na świecie kasyn – Casino de Spa, które swoją działalność rozpoczęło w 1763 r. Choć nie ma na to jednoznacznych dowodów (albo po prostu nie potrafiłem ich znaleźć, co od razu dyskwalifikowałby mnie w kocich, iskrzących oczach małego Belga), urodził się tu najprawdopodobniej nie kto inny, jak Herkules Poirot. Krótka wzmianka o bracie detektywa pojawia się w powieści Wielka czwórka (autorstwa Agathy Christie, wydanej w 1927 r.) i samo miasto również chętnie przyznaje się do bycia domem rodzinnym jednej z największych postaci literatury kryminalnej. Co ciekawe, w oddalonym o zaledwie 40 km od Spa Liège urodził się i mieszkał w dzieciństwie Georges Simenon (1903–1989), ojciec kolejnej wielkiej postaci detektywistycznej – paryskiego komisarza Maigret.

BASTION BASTOGNE

Ofensywa w Ardenach (Bataille des Ardennes) to jedno z najważniejszych wydarzeń II wojny światowej na froncie zachodnim. Nazywana przez historyków „ostatnią szansą Hitlera” czy „ostatnim tchnieniem wojsk pancernych Hitlera”, była jedną z największych amerykańskich bitew w historii. Miała także kapitalne znaczenie dla osłabienia wojsk nazistów na froncie wschodnim. Stanowiła jeden z powodów, dla których Armia Czerwona tak szybko poruszała się w stronę Berlina. Starcia w Ardenach w okresie 16 grudnia 1944 – 29 stycznia 1945 zaowocowały zbliżoną liczbą ofiar po obu stronach. Wśród Niemców było łącznie około 80 tysięcy zabitych, rannych i zaginionych. Po stronie amerykańskiej straty wyniosły 75 482 osoby, w tym 8407 zabitych. Brytyjczycy stracili 1408 osób, z czego 200 poległo na polu walki (Antony Beevor, Ardeny 1944. Ostatnia szansa Hitlera, wydawnictwo Znak Horyzont 2016). Przed rozpoczęciem niemieckiej ofensywy Ardeny były miejscem, gdzie odsyłano amerykańskich żołnierzy dla odpoczynku. Nazywane w tamtym czasie, jak pisze w swojej książce Beevor, zacisznym rajem dla zdrożonych żołnierzy, w którym Marlena Dietrich (1901–1992) dla amerykańskich wojskowych śpiewała szlagier Lili Marleen, wkrótce stały się miejscem najokrutniejszych walk zachodnich aliantów z Niemcami. Jak określił to major Richard Winters: Wszyscy, którzy przeżyli Bastogne, mają jakieś, czasem głęboko ukryte, rany. Rany Bastogne były bardzo widoczne. Miasto w wyniku bombardowań i ostrzału artyleryjskiego zostało niemal całkowicie zniszczone. Oddziały amerykańskie walczyły tu o każdy metr ziemi, opóźniając niemieckie natarcie. W efekcie do Bastogne przybyły posiłki pod dowództwem generała Anthony’ego McAuliffe’a (1898–1975). Utworzyły one pierścień obrony wokół miasta. Warunki, w których walczyli żołnierze, były dramatyczne. Przejmujący mróz, opady śniegu, brak dostaw, jedynie podstawowe racje żywnościowe i mgła. Wojskowy szpital zorganizowano w tutejszym kościele i koszarach. Amerykanie dokonywali heroicznych czynów, a niemieckie natarcia raz za razem się załamywały. Generał major Wehrmachtu Heinz Kokott po bitwie wspominał: Byliśmy 900 m od Bastogne, a i tak nie zdołaliśmy wkroczyć do miasta. Dzięki poprawiającej się pogodzie po kilku dniach wystartowały alianckie samoloty, bombardując pozycje Niemców i zrzucając amunicję oraz żywność dla obrońców Bastogne. Z południa nadciągały wojska generała George’a Pattona (1885–1945), którym udało się przebić do otoczonego miasta. Pomimo kolejnych niemieckich prób natarcia Bastogne pozostało niezdobyte. Wkrótce Niemcy rozpoczęli odwrót, który w połowie stycznia 1945 r. zakończył się ich wyparciem na zajmowane przed ofensywą tereny.

„KOMPANIA BRACI”

Odbudowane ze zgliszcz Bastogne stanowi wspaniały dowód na niezłomność Walończyków. Z przedwojennych zabytków zachowało się niewiele – gotycki Kościół św. Piotra (Église Saint-Pierre) i fragment murów obronnych z XIV w. Odradzające się miasto stało się miejscem pamięci wojennych wydarzeń. Generałowie Patton i McAuliffe zostali uhonorowani pomnikami i patronują tutejszym placom i ulicom. W należących do belgijskiej armii koszarach Bastogne Barracks, gdzie w trakcie obrony swój sztab mieli Amerykanie, utworzono muzeum (Centre d’Interprétation de la Seconde Guerre Mondiale). Tuż obok znajduje się warsztat rekonstrukcji pojazdów wojskowych, w którego halach można zobaczyć m.in. odrestaurowany czołg Sherman Firefly, zwany Cobrą, który pod dowództwem por. Charlesa Boggessa jako pierwszy dotarł do oblężonego miasta (26 grudnia 1944 r.). Z kolei przy Avenue de la Gare 11 znajduje się Muzeum Krzyczących Orłów, czyli słynnej 101 Dywizji Powietrznodesantowej (Musée de la 101e Division aéroportée, 101st Airborne Museum). To w jej szeregach służył żołnierz, którego losy śledziliśmy w Szeregowcu Ryanie. To historia Kompanii E, 506 Spadochronowego Pułku Piechoty tej właśnie dywizji stała się kanwą Kompanii braci Stephena E. Ambrosiego (1936–2002), na podstawie której Tom Hanks i Steven Spielberg wyprodukowali nagrodzony w 2002 r. Złotym Globem serial pod tym samym tytułem. Droga prowadząca do tzw. lisich nor, czyli niewielkich okopów (dwuosobowy okop indywidualny miał wymiary 180 cm na 60 cm i ok. 1–1,5 m głębokości), w których chronili się walczący żołnierze, doprowadza do niewielkiego pomnika ufundowanego m.in. przez Toma Hanksa. Monument upamiętnia wszystkich walczących żołnierzy i stanowi symboliczną mogiłę poległych w bitwie o Ardeny spadochroniarzy z Kompanii E. Pobliski las jest magiczny i tak jak wtedy przypomina olbrzymią salę przykrytą zielonym dachem, który wspierał się na licznych brązowych kolumnach (Antony Beevor, Ardeny 1944. Ostatnia szansa Hitlera). Panuje tutaj absolutna cisza, która ponad 75 lat temu była przerywana przez serie z karabinów maszynowych i wybuchy pocisków wśród gałęzi, które siały z góry deszczem zabójczych odłamków, drzazg i połamanych pni (Stephen E. Ambrose, Kompania braci, wydawnictwo Bellona 2018).

Słynny Marsz Czterech Dni, zwany także Spacerem Świata, ściąga co roku do Nijmegen ponad 45 tys. osób.

MARDASSON I BASTOGNE WAR MUSEUM

W 1950 r. na oddalonym o 2 km od centrum Bastogne wzgórzu Mardasson powstał największy pomnik ku czci rannych i zabitych Amerykanów walczących w bitwie o Ardeny. Został zaprojektowany przez belgijskiego architekta Georgesa Dedoyarda (1897–1988) w kształcie pięcioramiennej gwiazdy (widocznej z lotu ptaka), z łacińską inskrypcją: Liberatoribus Americanis Populus Belgicus Memor („Pamięci Amerykańskich Wyzwolicieli – Belgowie”). Na ścianach budowli wiszą tablice z opisami bitwy, a pod monumentem znajduje się krypta ozdobiona mozaikami, które wykonał francuski malarz Fernand Léger (1881–1955). W tym miejscu odbywają się rokrocznie uroczystości związane z upamiętnieniem walk.

Tuż obok pomnika swoją siedzibę ma Bastogne War Museum. Jeśli ktoś jest zmuszony wybrać tylko jedną historyczno-wojenną ekspozycję w tym regionie, koniecznie powinien odwiedzić właśnie tę placówkę muzealną. Jak mówi twórca scenografii do tutejszych zbiorów, a równocześnie autor wystawy w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, Christophe Gaeta […] w przypadku muzeum, kluczową sprawą jest opowiadanie historii z różnych perspektyw, czyli uczynienie wszystkiego, co możliwe, aby ludzie mogli rozpoznać samych siebie w ramach przekazanej im treści. Podczas zwiedzania Bastogne War Museum narratorami są czterej bohaterowie, których drogi zimą 1944 r. krzyżują się w Ardenach. Dyrektor placówki Mathieu Billa wyjaśnia: Za pośrednictwem naszego audioprzewodnika przyjmujemy punkt widzenia nie tylko żołnierza amerykańskiego oraz niemieckiego, ale także cywilów. Zawsze zapominaliśmy, żeby pokazywać, jak mieszkańcy, a zwłaszcza kobiety i dzieci, doświadczali horroru II wojny światowej. Teraz to się zmienia. Zwykłą codzienność i dramatyczne wydarzenia widzimy oczami 13-latka Emila Mostade’a, młodej nauczycielki Mathilde Devillers, niemieckiego porucznika 26 Dywizji Grenadierów Ludowych Hansa Wegmüllera i amerykańskiego spadochroniarza Roberta Keane’a ze słynnej 101 Dywizji Powietrznodesantowej. Każda z postaci przedstawia swoją wizję konfliktu i własny punkt patrzenia na innych bohaterów. Obok tradycyjnych zbiorów muzealnych, pamiątek, artefaktów, dokumentów czy pojazdów wojskowych i dioram, znajdziemy tu nagrania z uczestnikami tamtych wydarzeń. Poza tym każdy ze zwiedzających bierze udział w multimedialnych spektaklach. Nasi wirtualni przewodnicy cały czas nam towarzyszą, a ich opowieści sprawiają, że stają się coraz bardziej realni. Każdego roku muzeum odwiedza ok. 150 tys. gości i zdecydowanie warto być jednym z nich.

NUTS WEEKEND

Jedną z największych atrakcji historycznych obchodów są rekonstrukcje wojenne. Ta odbywająca się w Hardigny, wiosce położonej obok Bastogne, wywołuje ogromne wrażenie. Liczba pojazdów, zaangażowanych ludzi, pirotechnika i świetny scenariusz – wszystko na najwyższym poziomie. Będąc w tym miejscu dzień wcześniej, usłyszałem język polski wśród rekonstruktorów ubranych w amerykańskie mundury. Przepraszam chłopaki, ale co tutaj robicie? – zapytałem zaskoczony. Przyjechaliśmy na zaproszenie naszych zagranicznych partnerów – odpowiedział z uśmiechem jeden z amerykańskich Polaków. Jesteśmy grupą rekonstrukcyjną ze Stowarzyszenia Historycznego Wielka Czerwona Jedynka. Staramy się przekazywać wiedzę o Polakach i osobach pochodzenia polskiego, służących w wojsku amerykańskim. Szacuje się, że podczas II wojny światowej stanowili oni mniej więcej milionową grupę – dodał mój rozmówca. Żegnając się z nimi, jestem pod wrażeniem ich wiedzy i pasji.

W trakcie obchodów centrum Bastogne opanowuje tłum ludzi obserwujących paradę pojazdów wojskowych. Czołgi, transportery opancerzone, jeepy, motocykle, furgonetki tworzą kilkusetmetrową kolumnę przejeżdżającą przez miasto. Wszyscy uczestnicy ubrani są w stroje z epoki, które można było uzupełnić i kupić na odbywającej się równocześnie w Bastogne Barracks giełdzie.

To pejzaż Ardenów pełnych wielkich wydarzeń, wielkich ludzi i wielkich emocji. Polecam je wszystkim z całego serca.

„O JEDEN MOST (NIE) ZA DALEKO”

Największa w historii operacja powietrznodesantowa rozpoczęła się 17 września 1944 r. Jedna ze stref zrzutu alianckich spadochroniarzy znajdowała się kilkanaście kilometrów na północ od Eindhoven, między miejscowościami Best i Son. Pierwsi amerykańscy żołnierze wylądowali na okolicznych polach entuzjastycznie witani przez mieszkańców. Ich celem było zdobycie pobliskich mostów i dotarcie do Eindhoven. W tym rejonie zaczynała się moja podróż szlakiem operacji „Market Garden”. Oddalone o zaledwie 15 min jazdy samochodem od centrum Eindhoven muzeum Wings of Liberation (Bevrijdende Vleugels) powstało jako czasowa wystawa w 40. rocznicę wyzwolenia tej części Niderlandów. Kompleks znajduje się w lesie graniczącym z miejscem desantu. Zbiory to w większości wykorzystywane w operacji „Market Garden” samoloty i szybowce, broń, czołgi i pojazdy wojskowe. Organizuje się tu także wycieczki zabytkowymi jeepami po strefie zrzutu i istnieje możliwość nauki pilotowania na symulatorze lotów. Miłośnicy historii i podróżnicy, którzy odwiedzą te rejony we wrześniu, powinni z uwagą śledzić plan corocznych uroczystości związanych z wyzwoleniem Eindhoven (www.thisiseindhoven.com/en). Co ciekawe, każde większe holenderskie miasto organizuje własne obchody. Jedną z atrakcji są parady odrestaurowanych pojazdów wojskowych. Podczas nich dziesiątki samochodów, motocykli i ciężarówek z epoki przemierzają okoliczne drogi. Kiedy wyprzedzasz je na autostradzie, robi się naprawdę interesująco.

Kolejną atrakcję stanowią zrzuty spadochroniarzy. W kilku historycznych punktach setki skoczków, również z Polski, prezentują swoje umiejętności, oddając hołd poległym i przypominając historyczne wydarzenia. Wyzwolenie Eindhoven nastąpiło 18 września 1944 r. Ciekawostką opisaną w książce Arnhem przez Antony’ego Beevora (wydawnictwo Znak Horyzont 2018) jest fakt, że jeden z członków kierownictwa wielkiej firmy elektrycznej Philipsa z Eindhoven przekroczył linię frontu z mapą pokazującą pozycje wszystkich niemieckich dział. Dla przypomnienia warto dodać, że zarząd Philipsa już wcześniej udowodnił, po której stronie walczących w II wojnie światowej jednoznacznie się opowiada. Frits Philips (1905–2005), zarządzający podczas okupacji fabryką w Eindhoven, przyczynił się do uratowania życia 382 pracowników firmy pochodzenia żydowskiego. Podobnie było zresztą w warszawskiej fabryce Philipsa. Pomimo nakazu produkcji dla III Rzeszy, zatrudniano ok. 2,5 tys. pracowników, z których większość należała do Armii Krajowej. Powróćmy jednak do Eindhoven… Wojska XXX Korpusu dowodzone przez generała porucznika Briana Horrocksa (1895–1985) wjechały do miasta ok. godz. 18.00. Zostawiając niezjedzoną kolację, mieszkańcy wypadli ze swoich domów i niebawem wszędzie rozległy się krzyki radości i śmiech, a wszyscy podskakiwali, od młodych po starców (Antony Beevor, Arnhem). Obecnie co roku na placu Ratuszowym (Stadhuisplein) pod pomnikiem upamiętniającym ofiary II wojny światowej odbywają się doniosłe uroczystości przypominające te wydarzenia. Parada wojskowa, koncerty orkiestr, wspomnienia poległych, pochód z pochodniami i w końcu najważniejsze, czyli uhonorowanie weteranów, którzy w coraz mniejszych grupach, ale wciąż docierają na obchody.

WOJNA NALEŻY DO MUZEUM

Muzeum wojenne w Overloon (War Museum Overloon, Oorlogsmuseum Overloon) jest pierwszym i zarazem największym niderlandzkim muzeum wojskowym. Miasteczko, w którym się znajduje, stanowiło arenę najintensywniejszej pancernej batalii na ziemiach holenderskich. W efekcie walk okolica została zamieniona w pustynię gruzów, cmentarzysko żołnierzy i ciężkiego sprzętu wojskowego. Atak aliantów na niemieckie umocnienia rozpoczął się 30 września i trwał w tym miejscu aż do 14 października. Jednak dopiero kilka dni później, bo 18 października, niemiecki opór został przełamany, co oznaczało zakończenie wielkiej bitwy. Jeden z ewakuowanych przed walką mieszkańców Overloon, Harry van Daal, zszokowany rozmiarami zniszczeń, zaproponował, żeby w miejscu działań powstało muzeum. Zostało ono oficjalnie otwarte już 25 maja 1946 r. Placówka muzealna posiada niezmiernie ciekawe wystawy stałe. Znajduje się tu ponad 150 pojazdów i dział z okresu II wojny światowej, w tym m.in. amerykański czołg Sherman, którego wieża została uszkodzona w wyniku ostrzału niemieckiej Pantery. W zbiorach muzeum możemy także zobaczyć kolekcję sprzętu wojskowego z okresu zimnej wojny i późniejszych konfliktów. Ogromne wrażenie robi potężna barka wykorzystywana przez Amerykanów podczas działań militarnych w Wietnamie. Kolejnymi ciekawostkami są oryginalny samochód, którym przed nazistami uciekała holenderska para królewska, czy jedna z większych w Europie kolekcji amunicji z ponad tysiącem naboi i pocisków. Muzeum co roku gości Militracks, czyli największy zlot niemieckich historycznych pojazdów pancernych. Dla rowerzystów War Museum Overloon otworzyło nad głównym holem wystawienniczym pierwszy na świecie most ze ścieżką rowerową, którą bezpłatnie można przejechać i spojrzeć z góry na tutejsze bogate zbiory.

NIJMEGEN – MARSZ ZACHODZĄCEGO SŁOŃCA

Trasa XXX Korpusu Horrocksa pomiędzy Eindhoven i Nijmegen to fragment „Hell’s Highway”, gdzie toczyły się zacięte walki o strategiczne cele, których wagą było powodzenie całej operacji „Market Garden”. Wielką bitwę stoczono w samym Nijmegen, doprowadzając do ruin wiele dzielnic tego miasta. Założona przez rzymskich legionistów osada (pod nazwą Noviomagus Batavorum) dzięki swojej lokalizacji stała się ważnym punktem handlowym w czasach starożytnych. W tutejszym muzeum Valkhof (Museum Het Valkhof) znajdują się kolekcje rzymskich artefaktów. Jego nowoczesny budynek usytuowany jest w parku Valkhof, gdzie toczyły się krwawe walki o most na rzece Waal. Kilkukrotnie powstrzymywane przez Niemców ataki aliantów sprawiły, że dowództwo zdecydowało się na przeprawę łodziami części oddziałów i zaatakowanie przeciwników z drugiej strony. Ostatecznie nienaruszona konstrukcja przeszła w ręce wojsk alianckich. W miejscu, gdzie 76 lat wcześniej kapitan Henry Keep pokonywał szeroką na 300 m rzekę Waal, wybudowano nowy most, który od kilku lat jest codziennie świadkiem wspaniałej uroczystości upamiętniającej tamte wydarzenia i 48 poległych podczas przeprawy amerykańskich żołnierzy. Marsz Zachodzącego Słońca (Sunset March) stanowi inicjatywę holenderskich kombatantów, którzy niezależnie od pogody codziennie przemierzają most i w ten sposób oddają hołd Amerykanom walczącym za ich wolność. Na przeprawie znajduje się 48 par lamp, które sukcesywnie włączają się podczas pochodu. Ale Nijmegen to nie tylko Marsz Zachodzącego Słońca, to także miejsce, w którym odbywa się jedna z największych imprez marszowych na świecie. Każdego roku ponad 45 tys. zapaleńców dociera tu w ramach De Vierdaagse, czyli międzynarodowego Marszu Czterech Dni, którego 104. edycja odbędzie się w dniach 19–22 lipca 2022 r. Podczas festiwalu, obok wydarzeń sportowych, można też wziąć udział w wielu koncertach największych gwiazd muzyki. W Nijmegen działa również jedyne w Holandii Muzeum Rowerów Velorama (Nationaal Fietsmuseum Velorama). Fragment ocalonego Starego Miasta przy placu Grote Markt to miejsce niesamowicie urokliwe, a renesansowy budynek Boterwaag (pokaźnych rozmiarów wagi miejskiej) jest wizytówką miasta.

GROESBEEK – MUZEUM WOLNOŚCI

Oddalone od Nijmegen o 12 km Muzeum Wolności w Groesbeek (Freedom Museum) to kolejny punkt na mapie historycznej trasy operacji „Market Garden”, a także ofensywy „Veritable” (znanej również jako bitwa o Reichswald). W tym rejonie lądowała grupa amerykańskich spadochroniarzy biorąca udział w natarciu na mosty na rzece Waal. Nowoczesny budynek z dachem w kształcie rozłożonej czaszy spadochronu przypomina tamte wydarzenia i równocześnie wspaniale wpisuje się w lekko pagórkowaty krajobraz. Stała multimedialna wystawa przenosi odwiedzających w okres międzywojnia, czasy II wojny światowej oraz konsekwencje podziałów spowodowanych żelazną kurtyną. Obok autentycznych przedmiotów, pamiątek osobistych, sprzętu wojskowego i umundurowania, w tym m.in. polskiego żołnierza, znajdziemy tutaj wiele interaktywnych zadań, które pozwolą nam wcielić się w postaci zwykłych mieszkańców Holandii.

ARNHEM – O JEDEN MOST ZA DALEKO

Z Nijmegen do Arnhem jest ok. 20 km i trasę tę można pokonać w 30 min. W 1944 r. zakładano, że XXX Korpus Horrocksa dotrze tu w ciągu kilkudziesięciu godzin od rozpoczęcia operacji. Brytyjscy spadochroniarze, którzy 17 września wylądowali kilkanaście kilometrów na zachód od Arnhem, mieli tego dnia dojść do mostów nad Dolnym Renem, opanować je i utrzymać do czasu przybycia posiłków. Przeprawa kolejowa została przez Niemców wysadzona, a kilkusetosobowy batalion Johna Frosta (1912–1993) zdobył przyczółek na północnym krańcu mostu drogowego. Przez cztery dni lekko uzbrojone oddziały Frosta powstrzymywały ciężkie niemieckie kontrataki. Kiedy okazało się, że wsparcie nie dotrze, że brakuje amunicji, wyczerpana i zdziesiątkowana garstka żołnierzy zaprzestała oporu. John Frost stał się bohaterem brytyjskich oddziałów desantowych, a w 1978 r. przeprawa nad Dolnym Renem w Arnhem została przemianowana na most jego imienia. Dla każdego miłośnika historii to miejsce kultowe. Najlepszy widok na most znajduje się na brzegu rzeki tuż obok małego pawilonu mieszczącego darmowy oddział Airborne Muzeum (Airborne at the Bridge), w którym można uzyskać wszelkie informacje na temat operacji „Market Garden” oraz posłuchać relacji świadków tamtych wydarzeń. Znajduje się tutaj także Centrum Informacji Turystycznej. Co roku we wrześniu przy Airborne Memorial ma miejsce ceremonia z udziałem brytyjskich, polskich, holenderskich i niemieckich przedstawicieli władz oraz weteranów walk o Arnhem. Wspaniała oprawa szkockich orkiestr, grających m.in. Blue Bonnets over the Border (słynna szkocka ballada, która podczas wojny była sygnałem do formowania się w kompanie), stanowi wyraz pamięci o poległych. W ramach dostępnych za darmo wydarzeń Bridge to Liberation na moście i brzegach Dolnego Renu odbywa się multimedialny spektakl oraz koncerty muzyczne. Celem imprezy jest dotarcie do młodej widowni i przekazywanie wspomnień w nowoczesny i atrakcyjny sposób. Z kolei w pierwszą sobotę września odbywa się Airborne March (Airborne Wandeltocht), czyli największy jednodniowy marsz pamięci ponad 1,7 tys. brytyjskich i polskich żołnierzy poległych w bitwie o Arnhem. W pierwszym pochodzie w 1947 r. wzięło udział ok. 2 tys. uczestników. Obecnie rokrocznie w przemarszach na różnych dystansach uczestniczy prawie 40 tys. osób.

MUZEUM SIŁ POWIETRZNODESANTOWYCH W HARTENSTEIN

Na willowych przedmieściach Arnhem, w położonym ok. 5 km na zachód Oosterbeek, swoje stanowisko dowodzenia miał generał major Robert Roy Urquhart (1901–1988), dowódca brytyjskiej 1 Dywizji Powietrznodesantowej. Hotel Hartenstein był również jednym z ostatnich poważnych punktów oporu aliantów po tej stronie Dolnego Renu. Do odbudowanego po wojnie budynku przeniesiono w 1978 r. zbiory otwartego w 1949 r. Muzeum Sił Powietrznodesantowych (Airborne Museum at Hartenstein). Wystawę oficjalnie otworzył sam generał Urquhart. W tym centrum pamięci bitwy o Arnhem znajdziemy niezwykle ciekawe zbiory artefaktów i osobiste relacje uczestników walk. Zebrano tu wiele pamiątek polskich żołnierzy, ich wspomnień, dokumentów i odznaczeń. W podziemiach budynku mieści się multimedialna ekspozycja (Airborne Experience) próbująca odtworzyć atmosferę panującą podczas działań wojennych. Huk wybuchających pocisków, ostrzał z ckm-ów, komendy z radiostacji, a wszystko w otoczeniu makiet rozsypujących się budynków, gruzów, zniszczonych samochodów, zdjęć i filmów prezentujących walki. Ta część wystawy zdecydowanie przypadnie do gustu młodszym gościom.

CMENTARZ WOJENNY W OOSTERBEEK

Niedaleko Hartenstein położony jest aliancki cmentarz wojenny. Wśród ponad 1,7 tys. nagrobków znajdują się 73 groby żołnierzy polskiej 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Również tutaj każdego roku odbywają się doniosłe uroczystości wspomnieniowe. Symbolem przekazywania pamięci o poległych żołnierzach jest ceremonia złożenia kwiatów przez holenderskich uczniów, którym asystują starsze osoby, które w 1945 r. same były dziećmi i jako pierwsze składały wiązanki na żołnierskich grobach w Oosterbeek. Od lat 80. odwiedzają to miejsce harcerze z 7 Harcerskiej Drużyny Czerwonych Beretów im. generała Stanisława Sosabowskiego z Lęborka. Dekorują biało-czerwonymi flagami kamienne krzyże z nazwiskami polskich bohaterów i pozostawiają przy każdym nazwisku zdjęcie poległego spadochroniarza.

MILA BIAŁEJ WSTĄŻKI

Przebywając w tej okolicy we wrześniu (tylko wówczas jest to możliwe), koniecznie trzeba przemierzyć Milę Białej Wstążki (White Ribbon Mile). To krótki spacer pomiędzy starym kościołem w Oosterbeek a punktem ewakuacji nad brzegiem Dolnego Renu, skąd w nocy z 25 na 26 września 1944 r. udało się przetransportować na drugą stronę rzeki ponad 2,3 tys. żołnierzy. Romańska świątynia bardzo ucierpiała podczas walk, po wojnie została częściowo odbudowana. W rozłożonej na ołtarzu Biblii można zobaczyć otwór po wystrzelonym ponad 75 lat temu pocisku. Tuż obok kościoła znajduje się dom Kate ter Horst (1906–1992), Anioła z Arnhem (Angel of Arnhem), w którym opiekowała się kilkuset rannymi żołnierzami. Ewakuacja odbywała się w głębokich ciemnościach i strugach ulewnego deszczu. W związku z całkowitym zakazem porozumiewania się, żeby nie zgubić drogi, pomiędzy kolejnymi etapami odwrotu, rozwieszono białą wstążkę stworzoną z rozprutych spadochronów. Był to drogowskaz do miejsca, skąd 20 i 23 Kanadyjska Kompania Polowa Królewskiego Kanadyjskiego Korpusu Inżynierów prowadziły przeprawę na bezpieczną stronę i na zajmowane przez żołnierzy generała Sosabowskiego pozycje w Driel. Na brzegu znajduje się tablica upamiętniająca tamte wydarzenia.

DRIEL – POLSKI PRZYCZÓŁEK

O jeden most za daleko (1977 r.) to jeden z filmów, które w dzieciństwie rozpalały moją wyobraźnię, a grana przez Gene’a Hackmana postać Stanisława Sosabowskiego jako dowódcy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej stała się przykładem wojskowej roztropności zagłuszonej zbyt optymistyczną oceną sytuacji. Jak wiadomo, generał nie miał zbyt dobrego zdania na temat planowanej akcji, kiedy jednak polscy spadochroniarze wylądowali w krytycznym momencie operacji, dali dowód swojego męstwa i odwagi. Mieszkańcy Driel, małej miejscowości, do której z Arnhem można dotrzeć autobusem lub samochodem w ciągu 15 min, zapamiętali polskich żołnierzy z jak najlepszej strony. Ich głównym celem było zapewnienie obrony przyczółka, wsparcie walczących po drugiej stronie Dolnego Renu Brytyjczyków i następnie ochrona ewakuacji. To tutaj w końcu dotarł XXX Korpus Horrocksa. W miejscowym kościele znajduje się niewielkie muzeum prezentujące historię działań Polaków w trakcie operacji „Market Garden”. Na głównym skwerze miejscowości – placu Polski – znajduje się pomnik Surge Polonia oraz tablica pamiątkowa generała Sosabowskiego. Znajdziemy tu także ulicę na cześć dowódcy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. W ramach obchodów rocznicowych polscy i holenderscy spadochroniarze wykonują nad okolicą pokazowe skoki. W Driel działa prężnie Fundacja Driel-Polen, której przewodniczy obecnie Arno Baltussen. Pielęgnuje ona pamięć o bohaterach z Polski, organizuje uroczystości i wspiera polsko-holenderskie relacje.

MUZEUM KRӦLLER-MÜLLER

Po bitwie o Arnhem Niemcy zarządzili ewakuację miasta. Dotyczyło to także rannych i hospitalizowanych cywilów, którzy na piechotę i bryczkami dotarli do odległego o 20 km muzeum należącego do fundacji i rodziny Krӧller-Müller. Blisko 400 pacjentów w zaimprowizowanym tutaj przez Czerwony Krzyż szpitalu spędziło osiem miesięcy. Tuż obok sal, w których przebywali, pod usypaną sztuczną wydmą, w specjalnie przez dyrekcję wybudowanym schronie, leżała ukryta m.in. największa prywatna kolekcja dzieł Vincenta van Gogha (1853–1890). W kwietniu 1945 r., wkrótce po podpisaniu rozejmu, z pomocą kanadyjskich żołnierzy, których czołg chwilę wcześniej stał na szczycie wydmy chroniącej zbiory, obrazy powróciły na swoje miejsce. Aktualnie kolekcja holenderskiego mistrza liczy blisko 90 obrazów i ponad 180 rysunków, co sprawia, że jest drugą najliczniejszą na świecie. Możemy tu podziwiać m.in. Taras kawiarni w nocy czy Jedzących kartofle. Obok dzieł słynnego Holendra zachwycimy się obrazami kolejnych gigantów sztuki: Pabla Picassa, Paula Signaca, Georges’a Seurata, Claude’a Moneta, Pieta Mondriana i wielu innych twórców.

Muzeum założone przez Helene Krӧller-Müller zostało otwarte w tym miejscu w 1938 r. Jest położone w niewielkim, ale pięknym Parku Narodowym De Hoge Veluwe (Nationaal Park De Hoge Veluwe) z niespotykanymi nigdzie indziej w Holandii roślinami i dzikimi zwierzętami. Część Kröller-Müller Museum stanowi imponujący 25-hektarowy ogród z ponad 160 rzeźbami, w którym możemy podziwiać dzieła m.in. Augusta Rodina, Aristide’a Maillola, Jeana Dubuffeta czy Henry’ego Moore’a. Założenie wspaniale realizuje marzenia fundatorów, aby kompleks stał się miejscem, gdzie stworzona ludzką ręką sztuka spotyka się z cudami natury.

GLAMPING I DOMKI HOLENDERSKIE

W okolicach Parku Narodowego De Hoge Veluwe, podobnie jak w belgijskich Ardenach, odnaleźć można bardzo ciekawe ośrodki glampingowe, które w Królestwie Niderlandów również cieszą się ogromną popularnością. Jednym z nich jest położony w Otterlo Tiny House of Happiness oferujący noclegi w doskonale wyposażonych minidomkach czy usytuowany tuż obok głównej bramy prowadzącej do parku – Droomparken, który obok tej lokalizacji dysponuje także wieloma miejscami noclegowymi w pozostałej części Holandii. Ten rodzaj wypoczynku szybko rozwija się też w Polsce, o czym świadczą powstające co roku nowe nieszablonowe ośrodki.

Warto w tym miejscu nadmienić, że Holendrzy znani są z umiłowania podróży z przyczepami kempingowymi, kamperami, korzystania z domków mobilnych czy sezonowego wynajmu tzw. domków holenderskich. Co interesujące, te ostatnie, w Polsce określane mianem „holendrów”, na całym świecie noszą nazwę domków brytyjskich, ponieważ to Brytyjczycy stoją za stworzeniem ich konstrukcji, rozwojem i następnie popularyzowaniem. Holendrzy najczęściej kupują takie domki właśnie w Wielkiej Brytanii, a następnie transportują je na swoje działki. Szkieletowa struktura domków holenderskich pozwala na stworzenie wygodnego mobilnego apartamentu, w którym znajdują się wszelkie udogodnienia oraz podział na salon, sypialnie, kuchnię i łazienkę. Jednocześnie w dalszym ciągu są to konstrukcje mobilne. Stosunkowo łatwo można przetransportować je w inne miejsce. Wakacyjne zalety tego rozwiązania poznają także i zaczynają coraz bardziej doceniać Polacy. Kiedyś domki holenderskie były kojarzone najczęściej z zakwaterowaniem podczas wyjazdów za pracą, dziś stają się coraz modniejsze i widoczne także w polskich kurortach. Odpowiednio wyposażone, docieplone i dostosowane do naszych warunków pogodowych, produkowane w Polsce, stają się ciekawą alternatywą dla całorocznych pensjonatów czy hosteli. Tak więc ekspansja komfortowych brytyjskich domków holenderskich w polskim wykonaniu trwa (również na terenie Belgii i Holandii!).

TURYSTYKA MILITARNA

Powróćmy jednak do turystyki militarnej, śladami działań wojennych. Stanowi ona nie tylko dużą atrakcję przeznaczoną dla uczniów poznających historię swojego kraju, ale także niezmiernie intrygującą formę spędzania wolnego czasu dla każdego, kto choćby tylko pobieżnie interesuje się przeszłością. Nic więc dziwnego, że coraz chętniej turyści uczestniczą w widowiskowych spotkaniach członków grup rekonstrukcyjnych i miłośników militariów oraz uroczystościach rocznicowych z udziałem władz i weteranów. Najważniejsze polskie miejsca pamięci poznaje niemal każde dziecko. Jednak ścieżki naszych narodowych bohaterów możemy przemierzać na całym świecie. Przykładem niech będzie ta relacja z naszej wyprawy do Królestwa Niderlandów i Belgii szlakiem ardeńskiej ofensywy i operacji „Market Garden”, którą serdecznie wszystkim polecamy.

 

 

RAMKA 1:

POZNAJ HISTORIĘ – LIBERATION ROUTE EUROPE

Liberation Route Europe (LRE) to nazwa, pod którą kryje się stale rozbudowywany międzynarodowy szlak pamięci, łączący miejsca, w których rozegrały się przełomowe wydarzenia w historii współczesnej Europy. Szlak biegnie przez główne regiony na trasie ofensywy zachodnich sił sprzymierzonych – z południowej Anglii przez plaże Normandii, belgijskie Ardeny, Brabancję, Arnhem, Nijmegen, las Hürtgen, aż do Berlina. Dalej wiedzie do Gdańska, gdzie niemal dwa pokolenia później wybuchła demokratyczna rewolucja kładąca kres podziałowi Europy. Liberation Route Europe otwiera możliwość osobistego odkrycia i poznania szlaku, który przemierzały siły alianckie w ostatniej fazie działań wojennych. Trasa prowadzi drogą wyzwolenia kontynentalnej Europy spod okupacji nazistowskiej, skupiając się szczególnie na ukazaniu długotrwałych konsekwencji II wojny światowej. Liberation Route Europe przekracza granice państw, które od tak dawna dzieliły nasz kontynent, wiążąc pamięć poszczególnych narodów o wojnie, a poprzez badanie jej złożonego dziedzictwa z wielu historycznych perspektyw wzywa do podjęcia wspólnej, międzynarodowej dyskusji. Ta Europejska Droga Wyzwolenia łączy tę historię z życiem współczesnej Europy i innych części świata, podkreślając rolę wzajemnego pojednania i promując refleksję nad wartością naszej wolności zdobytej z tak ogromnym trudem. Celem Fundacji LRE podejmowanym we współpracy z międzynarodowymi partnerami jest powiązanie Liberation Route Europe z innowacyjnymi i trwałymi produktami oraz specjalnymi ofertami turystycznymi. Mają one lepiej ukazać te tak absolutnie przełomowe karty w historii Europy i umożliwić ich „dotknięcie” odwiedzającym z całego globu. Liberation Route Europe dociera również do naszego kraju, który po II wojnie światowej znalazł się w sowieckiej strefie wpływów. Wydarzenia związane z wielkim światowym konfliktem i drogą Polski do wolności pokazują doświadczenia Polaków i innych narodów Europy Środkowo-Wschodniej, pod wieloma względami odmienne i mało znane zachodnim Europejczykom.

RAMKA 2:

Podróże po Belgii i Holandii podczas pandemii

Podróżowanie w czasach pandemii COVID-19 wymaga bieżącej kontroli sytuacji epidemiologicznej. Na w większości polskojęzycznej stronie internetowej https://reopen.europa.eu/pl/ znajdują się aktualne informacje na temat różnych obowiązujących środków bezpieczeństwa – m.in. wymogów dotyczących kwarantanny, szczepień, testów dla podróżnych oraz Unijnego Certyfikatu COVID (UCC), który ułatwi swobodne przemieszczanie się w granicach Unii Europejskiej. Kraje Wspólnoty uzgodniły skoordynowane działania w celu ponownego otwarcia turystyki. Należą do nich m.in. nadzorowane przez Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) z siedzibą w Szwecji aktualizacje wspólnej mapy z kolorystycznymi oznaczeniami regionów określającymi strefy ryzyka podzielone na cztery kategorie: zieloną, pomarańczową, czerwoną i ciemnoczerwoną. Polska od połowy czerwca należy do regionu zielonego. Belgia to kraj z wyższą liczbą zachorowań i należy do strefy pomarańczowej, część Królestwa Niderlandów to obszar czerwony. Wjazd do obu krajów, tranzyt, jak i swobodne poruszanie się po nich są możliwe, wymagają jednak określonych działań, w tym m.in. posiadania Unijnego Certyfikatu COVID, testu PCR, wypełnienia formularza lokalizacji pasażera czy w przypadku Holandii – deklaracji zdrowia. Oczywiście wszędzie obowiązują zasady zachowania dystansu społecznego, unikania zatłoczonych miejsc czy noszenia maseczek i częstego mycia rąk. W obu państwach prowadzona jest także cały czas powszechna akcja szczepień przeciwko COVID-19 zwiększająca szansę na zmniejszenie liczby zachorowań i powrót do sytuacji sprzed pandemii.

Poniżej publikujemy linki do trzech stron internetowych z aktualnymi informacjami na temat sytuacji epidemiologicznej w Królestwie Niderlandów, Belgii i Brukseli – stolicy Europy:

https://www.government.nl/topics/coronavirus-covid-19/tackling-new-coronavirus-in-the-netherlands/travel-and-holidays/holidaying-in-the-netherlands
https://www.info-coronavirus.be/en/

https://visit.brussels/en/article/coronavirus-info-state-of-play-brussels

 

RAMKA 3:

ZRÓWNOWAŻONY ROZWÓJ KRÓLESTW

Współcześni holenderscy i belgijscy przedsiębiorcy należą do jednych z najbardziej świadomych i innowacyjnych liderów wdrażania gospodarki opartej na zrównoważonym rozwoju i dbającej o środowisko naturalne. Obserwując bacznie negatywne zmiany klimatu i wyciągając wnioski z przeszłości, współpracują z ośrodkami naukowymi w celu osiągnięcia neutralności klimatycznej i dążą do wypełnienia w tym zakresie przyjętych kilka lat temu strategii biznesowych. Takie podejście daje im przewagę konkurencyjną oraz wiedzę, która realnie przekłada się na prowadzenie przez nich działalności. Dzięki temu zdobywają uznanie w oczach mieszkańców i budują globalne zaufanie do marek mających swoją siedzibę w obu królestwach. Przykładem niech będzie choćby planowana na 2022 r. (od 14 kwietnia do 9 października) w położonym tuż przy Amsterdamie mieście Almere Międzynarodowa Wystawa Ogrodnicza Floriade Expo 2022 (International Horticultural Exhibition Floriade Expo 2022; https://floriade.com/en/). Zgodnie z zapowiedziami organizatorów odbywające się raz na 10 lat targi będą świętem zieleni i zrównoważonej technologii. W czterech strefach tematycznych uczestnicy zaprezentują ekologiczne rozwiązania ograniczające zanieczyszczenie środowiska oraz sprzyjające rozwojowi przyjaznych i zrównoważonych miast. Obok wystaw, prezentacji i warsztatów odbędzie się wiele paneli dyskusyjnych dotyczących szukania rozwiązań największych aktualnych problemów wynikających z nadmiaru emisji CO2 i innych zagrożeń, których źródłem jest działalność człowieka. Wszystko w zielonym otoczeniu, przypominającym ogrody. W każdym z ponad 40 krajowych pawilonów odbędą się pokazy proekologicznych rozwiązań z zakresu architektury, zagospodarowania odpadów, rozwoju zielonej infrastruktury miast. Zgodnie z wieloma naukowymi opracowaniami położenie nacisku na zieloną stronę technologii oraz promocja zrównoważonego rozwoju staną się w najbliższych latach jednymi z wiodących trendów gospodarczych na świecie. Floriade Expo 2022 będzie z pewnością jednym z ważniejszych wydarzeń z tego obszaru. Poza ważnym głosem w dyskusji na temat przyszłości świata tę międzynarodową wystawę ogrodniczą w Almere zaplanowano również jako doskonałe miejsce dla miłośników natury i turystów. Szczegóły na temat biletów i rezerwacji, a także obostrzeń związanych z trwającą pandemią COVID-19 odnajdą Państwo na stronie: https://floriade.com/en/price-information/.

Innym przykładem nowoczesnej działalności przedsiębiorców pochodzących tym razem z Belgii są inwestycje Revive, młodej innowacyjnej spółki deweloperskiej rewitalizującej stare postindustrialne tereny, zmieniając je w przyjazne, ekologiczne i zintegrowane przestrzenie miejskie. Revive jako pierwsza belgijska firma otrzymała w 2012 r. międzynarodowy certyfikat B-Corporation, potwierdzający zrównoważone podejście do osiągania zysków przy równoczesnym dbaniu o pozytywny wpływ na społeczeństwo i ochronę środowiska. Revive, realizując projekty, zachowuje najwyższe standardy ekonomiczne, społeczne, środowiskowe i te związane ze strategicznym planowaniem przestrzennym. Przy współpracy z Alides REIM, istniejącą od 1892 r. firmą rodzinną, która zajmuje się kompleksową realizacją inwestycji deweloperskich, Revive pracuje m.in. nad rewitalizacją Stoczni Cesarskiej – terenów położonych w sercu Młodego Miasta w Gdańsku, nad brzegiem Martwej Wisły. Teren obejmujący 16 ha ma stać się miejscem, które zamieni się w wielofunkcyjną dzielnicę miejską, z kwartałami mieszkalnymi, przestrzeniami biurowymi, butikowymi sklepami, punktami usługowymi i szeroką ofertą kulturalno-rozrywkowo-hotelową.