Czy dla Trójmiasta wielomilionowa promocja jest opłacalna? Urzędnicy przekonują, że tak, ale mieszkańcy są zniesmaczeni – czytamy w Polska Dziennik Bałtycki.
„7 mln zł na halowe mistrzostwa świata w lekkoatletyce w Sopocie, 5 mln zł dotacji dla organizatorów Red Bull Air Race Show w Gdyni, 2,5 mln zł na muzyczny Open’er Festival w tym samym mieście: to tylko niektóre, najpoważniejsze, tegoroczne wydatki promocyjne trójmiejskich samorządów” – informuje dziennik. Władze Gdańska skorzystały także z city placementu. Jak czytamy, miasto zapłaciło 20 tys. zł telewizji TVN, aby twórcy serialu „Prawo Agaty” zechcieli nakręcić jeden z odcinków w grodzie nad Motławą. Trójmiejscy urzędnicy przekonują, że tego typu przedsięwzięcia w dłuższej perspektywie czasu się opłacają.
Kampanie promocyjne, które przekraczają kilkadziesiąt milionów złotych w skali roku, budzą jednak niesmak części mieszkańców. „Bawimy się, imprezujemy, promujemy, tymczasem w Trójmieście ciągle jest mnóstwo nieutwardzonych dróg, brakuje miejsc w przedszkolach i żłobkach, nie ma pieniędzy na ważne projekty komunikacyjne” – dodaje Jan Reszczyński, mieszkaniec Sopotu.
Samorządowy podkreślają, że tego typu działania są skuteczne. Za przykład podają promocję koncernu WNS Global Services w Gdyni, który dzięki współpracy z miastem, otworzył swój oddział w Polsce, co dało kilkadziesiąt miejsc pracy.