SONIA BAŁA

www.kochambackpacking.pl

« Samolot powoli obniża wysokość, o czym ciśnienie oddziałujące na ciało przypomina wyraźniej niż punkty odniesienia widoczne z okien – tam wzrok się gubi, dając się zwieść obezwładniającej pustce ciągnącej się po horyzont. To kazaski step – przestrzeń tak rozległa, że trudno byłoby sobie ją wyobrazić, gdyby nie dało się jej zobaczyć na własne oczy. »

Kazaska jurta na stepie niedaleko miasta Ałmaty z drzwiami zwróconymi tradycyjnie na wschód

Bezkres płaskiego krajobrazu, ciągnący się po horyzont, półdzikie konie i nomadzi, którzy przemierzają pustkowia wraz ze swoimi stadami, obozując w jurtach – z takim widokiem Kazachstan kojarzy się najczęściej. Brzmi to jak klisza, ale w dużej mierze to państwo rzeczywiście tak wygląda. Jednak ten niemal dziewięciokrotnie większy od Polski kraj (zajmujący powierzchnię blisko 2,725 mln km²) ma nam do zaproponowania o wiele więcej, a za sprawą dynamicznie rozwijającej się turystyki i coraz liczniejszych ofert tanich lotów kolejni podróżni mają szansę się o tym przekonać. Poza bezkresem stepu odnaleźć w nim można zawrotnie wysokie szczyty Tien-szanu, ukryte w głębi kraju pustynie i kaniony o fantazyjnych formach oraz bajkowe jeziora, wpisane malowniczo w górski krajobraz. Znajdzie się tutaj także wiele ciekawych miejsc dla zainteresowanych historią, i to nie tylko tą sięgającą czasów słynnego Czyngis-chana (ok. 1162–1227), ale znacznie bliższą, o której przypominają obecne w kazaskich miastach pomniki dawnych sław Kraju Rad i postsowiecka architektura.

Dla kogo jest Kazachstan? To miejsce zdecydowanie dla tych, którzy lubią przeżywać przygody na łonie natury i są gotowi zrezygnować z odrobiny komfortu, aby ich doświadczyć. Kraj ten wprawdzie cieszy się coraz większym zainteresowaniem, ale infrastruktura turystyczna wciąż dopiero się w nim rozwija, nie należy więc spodziewać się tu (oczywiście poza kazachstańską stolicą Nursułtanem i największymi, 1,9-milionowymi Ałmatami) licznych 4-, 5-gwiazdkowych hoteli czy restauracji serwujących przysmaki europejskiej kuchni. Trzeba nastawić się raczej na samodzielnie organizowany transport, zakwaterowanie w dość skromnych obiektach noclegowych lub prowizorycznych pensjonatach, spędzanie nocy pod namiotem lub w jurtach, a także na lokalne, proste jedzenie. W zamian otrzymujemy piękno dzikiego krajobrazu w niewyobrażalnej dawce, serdeczność mieszkańców, którzy jeszcze nie zdążyli zmęczyć się masową turystyką, oraz autentyczność starej i niezmiernie ciekawej kultury środkowoazjatyckich nomadów.

Piesze wędrówki po Ałatau Zailijskim

Kazachstan to niezwykle rozległe państwo, ale poruszanie się po nim i zwiedzanie poszczególnych atrakcji nie jest tak kłopotliwe, jak mogłoby się początkowo wydawać, a to z racji, że ogromna ich część skoncentrowana jest na południu kraju. Dzięki temu można je zobaczyć nawet podczas dwutygodniowego wyjazdu.

Południowa granica kraju opiera się na dużym odcinku o potężny łańcuch górski Tien-szan, który ciągnie się przez ok. 2,5 tys. km od Chin przez Kazachstan i Kirgistan aż do Uzbekistanu. To właśnie w jego malowniczej części zwanej Ałatau Zailijskim (z najwyższym szczytem Tałgarem – 4973 lub 4979 m n.p.m.) znajdują się jedne z najciekawszych, a zarazem najłatwiej osiągalnych kazaskich szlaków trekkingowych. Bezproblemowy dostęp do nich gwarantują położone u samych stóp gór Ałmaty – największe miasto kraju i jego dawna stolica (do 1997 r.). Łatwo się tu dostać tak z innych regionów Kazachstanu, jak i z zagranicy (gwarantuje to m.in. miejscowy międzynarodowy port lotniczy).

W Ałatau Zailijskim coś dla siebie znajdą początkujący i zaawansowani piechurzy. Położone ok. 25 km na południe od centrum Ałmatów ośrodek narciarski Szymbułak (Shymbulak) i centrum sportów zimowych Medeu stanowią główne punkty wypadowe w góry. Dostanie się do nich jest niezwykle łatwe – wystarczy wsiąść w odpowiedni autobus miejski, żeby po mniej więcej pół godzinie znaleźć się u podnóża pasma dającego niemal nieograniczone możliwości trekkingowe.

Do jednych z najchętniej wybieranych i stosunkowo łatwych szlaków należy ten na polanę Kok-Żeilau (Kok-Zhailau). Trasa zaczyna się w miejscu zwanym Proswieszczeniec (Prosveschenets), kilka kilometrów przed Medeu, i po dwóch godzinach leśnej wędrówki doprowadza na rozległą górską łąkę, z której rozciąga się spektakularny widok. To popularny cel weekendowych wycieczek wśród mieszkańców Ałmatów – często spotkać tutaj można całe rodziny piknikujące w malowniczej scenerii. Nie należy jednak obawiać się tłumów, znanych np. z naszych Tatr. Wystarczy odbić w jeden z licznych, rzadziej wybieranych szlaków, aby cieszyć się ciszą, spokojem i posiadaniem niezwykłych krajobrazów na wyłączność. Zapewnia to choćby trekking na szczyt Kumbel (3220 m n.p.m.). W porównaniu do polskich gór wysokość ta może się wprawdzie wydawać znaczna, lecz w Kazachstanie ma ona zupełnie inny wymiar. Nie trzeba obawiać się tu żadnych technicznych trudności, ale strome podejście wymaga nieco kondycyjnego przygotowania. Z Kumbla i sąsiedniego wierzchołka Trzech Braci (Tri Brata, Three Brothers – 2860 m n.p.m.) podziwiać można zarówno wspaniałą panoramę ośnieżonych czterotysięczników okalających dolinę Medeu, jak i rozpościerające się u samych stóp gór Ałmaty. Szczególne wrażenie miasto robi po zachodzie słońca, gdy rozświetlone kontrastuje z otaczającą je ciemnością. Warto rozważyć tutaj nocleg w namiocie, żeby stać się świadkiem tego widowiska. Kempingi w górach nikogo nie dziwią i sami Kazachowie chętnie spędzają w ten sposób czas, dobrze jest więc pójść w ich ślady i nastawić się na przeżycie przygody w pełnej bliskości z naturą.

Dla osób spragnionych dłuższych wędrówek i stawiających sobie ambitniejsze trekkingowe cele dobrym wyborem będzie szlak na Przełęcz Turystów (Tourists Pass – 3950 lub 3980 m n.p.m.). Trasa wiedzie z Medeu, a jej przebycie zajmuje 3–4 dni. Konieczne jest posiadanie własnego namiotu i dobre przygotowanie do noclegu w takich warunkach, gdyż kazaskie góry raczej nie mają zbyt rozbudowanego zaplecza kwaterunkowego. Tu piechur skazany jest na ogół na samodzielność, biwakowanie i nieraz dość spartańskie warunki, lecz dzięki temu może wciąż podziwiać dziewiczą naturę, której niemal nie tknęła ludzka ręka. Trasa na Przełęcz Turystów, choć zdecydowanie bardziej wymagająca niż ta na Kumbel i Kok-Żeilau, prawdopodobnie zapewni nam jeszcze więcej satysfakcji z uwagi na nieustannie zmieniający się krajobraz: od zalesionych brzegów rzek, przez rozległe i puste wysokogórskie doliny, po księżycowy, surowy pejzaż w najwyższych partiach szlaku.

Narciarski raj

Jeśli ktoś znajdzie się w kazaskich górach poza letnim sezonem turystycznym, to też nic straconego, rejon Ałmatów ma do zaoferowania przyjezdnym znacznie więcej, niż można by się spodziewać. Wspomniany już Szymbułak, usytuowany na średniej wysokości powyżej 2,5 tys. m n.p.m., to także największy i najnowocześniejszy w całej Azji Środkowej ośrodek narciarski. Słynie z doskonałych warunków śniegowych i dużej liczby słonecznych dni w roku (ponad 300). Dla narciarzy i snowboardzistów oddano w nim do użytku więcej niż 20 km tras o różnym stopniu trudności, do których dowożą wygodne gondole i wyciągi krzesełkowe. Jest tutaj również snowpark, a nawet specjalna poduszka dla trenujących akrobacje. Do tego warto dodać możliwość uprawiania freeridingu, a także obecność szkoły narciarskiej i snowboardowej oraz wypożyczalni sprzętu w kurorcie. W Medeu, położonym u stóp Szymbułaka, znajduje się kolejna atrakcja dla fanów sportów zimowych – najwyżej położone na świecie profesjonalne lodowisko (1691 m n.p.m.). Kazachstan może nie wydawać się najoczywistszym wyborem na spędzenie urlopu dla miłośników białego szaleństwa, ale świetne warunki, długi sezon (od listopada do maja), niezła i wciąż dynamicznie rozwijająca się infrastruktura, jak również konkurencyjne ceny sprawiają, że zdecydowanie warto go w takim kontekście rozważyć.

Jezioro Kaindy (Kajyngdy) z podwodnym lasem

Jeziora jak z pocztówek

Obie wspomniane wcześniej trasy trekkingowe kończą się przy jednym z najsłynniejszych i zarazem najbardziej emblematycznych kazaskich jezior – Wielkim Jeziorze Ałmatyńskim (Big Almaty Lake – 2511 m n.p.m.). Intensywny turkus wód tego akwenu, otoczonego szczelnie przez masywne trzy- i czterotysięczniki, to jeden z pocztówkowych widoków kraju. Śmiało można powiedzieć, że na żywo miejsce to wygląda jeszcze bardziej zachwycająco, a jego popularność nie odbiera mu nic z naturalnego uroku.

Kazachstan słynie z malowniczo położonych jezior, a Ałmatyńskie stanowi jedynie przedsmak tego, na co natrafimy w rejonach usytuowanych ok. 200 km na wschód od dawnej stolicy kraju. Z zagęszczeniem takich cudów przyrody mamy do czynienia w niedalekiej odległości od miejscowości Saty – wioski, w której poza kilkunastoma domami, sklepami i niewielką stacją benzynową nie ma właściwie nic. Z tego względu jest to też idealne miejsce, żeby na własne oczy zobaczyć życie kazaskiej prowincji. Mniej więcej 15 km na południowy wschód od wsi Saty, w głębi gór, na wysokości 1867 m n.p.m., leży jezioro Kaindy (Kajyngdy) – z całą pewnością jeden z niewielu takich akwenów na świecie.

Kaindy powstało w wyniku gigantycznego osuwiska, do którego doszło na początku stycznia 1911 r. (podczas trzęsienia ziemi w dolinie Czongkemin, w dzisiejszym północnym Kirgistanie). Osady wapiennych skał zablokowały dolinę, a wraz z nią rzekę, tworząc naturalną tamę. Rosnące tu niegdyś świerki stały się częścią jedynego w swoim rodzaju lasu, ukrytego obecnie w większości pod lustrem wody, i tylko ich obumarłe i skamieniałe wierzchołki, odbijające się w idealnie gładkiej tafli, pozwalają domyślić się, co zaszło w tym miejscu. Woda, przesycona składnikami mineralnymi, zmienia okresowo swój kolor, od zielonego po intensywnie niebieski, zachowując zarazem zaskakującą przejrzystość. Jest to niezwykły widok, ale Kaindy ponoć największe wrażenie robi, gdy zajrzy się pod powierzchnię i zobaczy gąszcz podwodnego lasu w pełnej krasie. Nie jest to niemożliwe – w jeziorze da się ponurkować, trzeba jednak liczyć się z dość trudnymi warunkami, maksymalna temperatura wody wynosi tutaj zaledwie 6°C.

Wśród nomadów

Z Saty warto również ruszyć na południowy zachód, aby dotrzeć do urzekającej swą zielonością doliny Kolsai (Kolsay), skrywającej trzy kaskadowo ułożone jeziora. To idealne miejsce, żeby nacieszyć się spokojem kazaskich gór, a także zobaczyć, jak żyją nomadzi – pasterze, którzy sezon letniego wypasu spędzają wysoko na pastwiskach, zakładając tymczasowe obozowiska, mieszkając w jurtach i przenosząc się co kilka tygodni wraz ze swoimi stadami. Koczownicy są silnie wpisani w krajobraz kulturowy Kazachstanu, a poznanie z bliska ich tradycji i stylu życia może się okazać wspaniałym doświadczeniem. Dobrym pomysłem jest więc zamieszkanie na trochę w jurcie i spędzenie czasu z kazaską rodziną. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, ale coraz częściej gospodarze godzą się na przyjęcie turystów pod swój dach lub też oferują nocleg w specjalnie przygotowanych do tego komfortowych jurtach. Noc w takim miejscu to fantastyczna przygoda i wycieczka w przeszłość do czasów, kiedy nie było prądu, internetu i bieżącej wody, a ludzie gromadzili się wokół pieca i po prostu byli razem.

Inną metodą, aby zbliżyć się do świata nomadów i lepiej go poznać, jest wybranie się w Kazachstanie na konny trekking. Konie są niezmiernie ważne dla kazaskiej kultury – nomadzi spędzają w siodle ogromną część swojego życia, pracując przy wypasie owiec i kóz, przemieszczając się w trudnym, górskim terenie czy bawiąc się. Popularny sport w kraju – kokpar (znany również jako kok-boru albo buzkaszi) – to gra, którą zawodnicy rozgrywają właśnie konno. Nie obowiązują w niej żadne skomplikowane zasady, a rozgrywka jest tyleż widowiskowa, co dość brutalna i dzika: zawodnicy każdej z dwóch drużyn walczą o to, żeby poderwać podczas jazdy z wyznaczonego na środku boiska kręgu martwego kozła lub barana (współcześnie zastąpionego niekiedy kukłą) i wrzucić go do bramki (wzniesionego z ziemi czy częściej betonu okręgu z dziurą pośrodku) rywali. Do dziś, przemierzając bezkresne kazaskie doliny i stepy, można zobaczyć mężczyzn dosiadających koni i walczących zaciekle w tej zadziwiającej konkurencji. W wielu rejonach kraju zwierzę to wciąż jest najczęściej używanym i najlepiej dostosowanym do warunków środkiem transportu, dlatego z pewnością warto zobaczyć świat z kazaskiej perspektywy, tj. z siodła. Wspomniana dolina Kolsai jest do tego doskonałym miejscem – organizacja konnego trekkingu nie jest tutaj trudna, a przejażdżka między pierwszym a drugim jeziorem dostarczyć może niezapomnianych wrażeń i widoków.

Konie i przyrządzane dzięki nim produkty mają także swoje szczególne miejsce w tradycyjnej kazaskiej kuchni. Do prawdziwych rarytasów należy kumys – sfermentowane mleko klaczy, o niewielkiej zawartości alkoholu i cukru, a smaku raczej nieznośnym dla podniebienia nieprzyzwyczajonej osoby. Jeśli jednak znajdziemy się już w tych rejonach, nie powinniśmy rezygnować ze spróbowania tego napoju. Na tutejszych stołach wśród różnych mięs, które w tym kraju są bardzo chętnie spożywane, i to w dużych ilościach, często pojawia się też konina. Nierzadko jest składnikiem farszu tradycyjnych pierogów w kształcie sakiewki, tzw. mant, oraz sosu do dania na bazie makaronu, zwanego lagmanem. W kuchni Kazachstanu niezwykle trudno o potrawy bezmięsne czy wegańskie. Wynika to z warunków, w jakich żyją na co dzień nomadzi – jako ludy wędrowne, nie decydują się na uprawę roli, lecz jedzą to, czego mają pod dostatkiem dzięki swoim stadom: mięso oraz przetwory mleczne.

Potężny Kanion Szaryński, długi na blisko 155 km, można podziwiać ok. 200 km na wschód od Ałmatów

Magiczne kaniony

Kazachstan to jednak nie tylko malownicze góry. Niezliczone kilometry kazaskich stepów skrywają cuda przyrody tak niecodzienne, że podobnych nie sposób odnaleźć w całej Azji Środkowej. Mowa tu przede wszystkim o Kanionie Szaryńskim – jednej z najsłynniejszych atrakcji tego regionu. Znajduje się on w samym sercu kazaskiego stepu, w którego tkance, na odcinku przekraczającym 150 km, rzeka Szaryn wycięła cały szereg przedziwnych figur i formacji. Najpopularniejszą jego częścią jest tzw. Dolina Zamków (Valley of Castles) – miejsce często przyrównywane do słynnego Wielkiego Kanionu Kolorado w stanie Arizona w USA. Skalą nie może równać się z amerykańskim odpowiednikiem, lecz feerie kolorów skał – od piaskowożółtych, pastelowych po wszelkie odcienie czerwieni i pomarańczy – oraz ich fantazyjne kształty, nie bez przyczyny kojarzone z fortyfikacjami, w niczym mu nie ustępują.

Samą Dolinę Zamków turyści odkrywają na ogół na dwa sposoby – maszerując szlakiem wiodącym górną krawędzią kanionu, skąd doskonale widać jego rozmiar (głębokość dochodzącą do 300 m i długość wynoszącą 154 km), lub też schodząc do wnętrza, żeby skonfrontować się z majestatem natury i pozwolić sobie na błądzenie w skalnym labiryncie. Na zamknięciu tego zapierającego dech w piersiach wąwozu czeka na gości nie lada niespodzianka – spora oaza, ulokowana w zakolu rzeki i wciśnięta między potężne skały, gdzie można przenocować, czy to we własnym namiocie, czy też w oferowanych na wynajem bungalowach (krytych słomą szałasach wzniesionych na palach z bambusa), jurtach mieszczących do ośmiu osób i dość skromnych, choć komfortowych, pokojach (należących do kompleksu turystycznego Eco-Park). Jak najbardziej warto się na to zdecydować, tym sposobem spędzi się w spektakularnym Kanionie Szaryńskim więcej czasu i na własne oczy doświadczy, jak wraz ze zmieniającymi się porami dnia i światłem miejsce to nabiera nowego wymiaru.

Mimo iż Dolina Zamków to bezsprzecznie najpopularniejsza atrakcja tego typu w rejonie, to nie jedyna. Dysponujący własnym środkiem transportu mogą pokusić się o eksplorację okolicy rzeki Szaryn, w tym mniej znanych, lecz równie imponujących pozostałych czterech kanionów: Temirlik, Żółtego, Czerwonego i Bestamak, które leżą w pobliżu (w odległości zaledwie kilkunastu kilometrów). Każdy z nich ma swoją specyfikę i swój klimat, ale wszystkie są popisem sił przyrody – wiatru i wody, rzeźbiących przez miliony lat ten księżycowy krajobraz.

Góra inna od wszystkich

Podobnie dzieje się w przypadku innej kazaskiej atrakcji. Chociaż równie imponująca, to przez swoje dość niedostępne położenie jest zdecydowanie mniej kojarzona. To Bektau-Ata – specyficzny masyw górski (jego wysokość w najwyższym punkcie dochodzi do 1242 m n.p.m.) ukryty pośrodku stepu, mniej więcej w połowie drogi między stołecznym Nursułtanem (Nur-Sułtanem) a Ałmatami, niecałe 70 km na północ od miasta Bałchasz (Balkhash). Niewielu turystów dociera w te rejony, sami Kazachowie rzadko Bektau-Atę odwiedzają, choć z całą pewnością należy do tych miejsc, które szkoda byłoby ominąć podczas podróży po kraju, bo na długo zapada w pamięć.

Bektau-Ata stanowi kolejny przykład zdolności rzeźbiarskich natury, w tym sił wulkanicznych. Wyrastający jakby pośrodku niczego masyw górski wydaje się utworzony z setek warstw topiących się granitowych skał, ciasno sprasowanych i poddanych ogromnym naciskom. Efekty są imponujące: zaskakujące formy – od obłych, jakby zastygłych w procesie topienia, po gąbczaste i porowate – z każdym krokiem tylko pobudzają wyobraźnię i uruchamiają skojarzenia. Warto dać się ponieść nogom i eksplorować kolejne zakamarki, natrafiać na coraz ciekawsze kształty, puścić wodze fantazji, a ostatecznie ze szczytu spojrzeć na rozciągający się pod nogami step. Bektau-Ata to bez wątpienia jedno z tych miejsc, w których można doświadczyć jego potęgi, wyrażającej się w bezkresie przestrzeni i głuchej ciszy.

„Ałtynemel”, Śpiewające Wydmy (Śpiewające Piaski)

Park śpiewających wydm

Ponad 150 km na północny wschód od Ałmatów krajobraz zachwyca jeszcze oryginalniejszym połączeniem: stepu, pustynnych wydm i kolorowych gór Aktau. To Park Narodowy „Ałtynemel” (Altynemel sayabaǵy), który chroni te szczególne elementy kazaskiego pejzażu. Jego okolice nie są tak częstym celem wycieczek jak Kanion Szaryński czy jezioro Kaindy, niemniej zdecydowanie warto poświęcić trochę czasu i wysiłku, aby tu dotrzeć. Na sporym obszarze utworzonego w 1996 r. parku poszczególne atrakcje porozrzucane są w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, jeśli więc chcemy je wszystkie zobaczyć, warto zarezerwować przynajmniej dwa dni oraz dysponować własnym środkiem transportu. Najlepiej zdecydować się na wynajem samochodu z napędem na cztery koła, żeby nie ugrzęznąć na jednej z tutejszych piaszczystych dróg.

Wielobarwne góry Aktau stanowią jeszcze jeden przykład tego, jak wiele kazaski krajobraz zawdzięcza milionom lat erozji. Miękkie i mniej trwałe skały uległy zniszczeniu, a przetrwały te najbardziej odporne. Dziś tworzą one masyw, którego warstwy, mieniące się kolorami szarości, bieli, pomarańczy i żółci, poprzekładane są jak w gigantycznym torcie.

Za najbardziej zaskakującą atrakcję Parku Narodowego „Ałtynemel” uchodzi jednak słynny obszar nazywany Śpiewającymi Wydmami (Singing Dunes). Wyrastają one niespodziewanie nawet na 150 m wysokości (Singing Barchan) pomiędzy dwoma niewysokimi pasmami surowych gór, stepem i doliną rzeki Ili, zamykającą widok od południa. Aby przekonać się o niezwykłości tego połączenia, warto wdrapać się na jedną z nich – co nie jest łatwe, zważywszy na osuwający się ciągle spod nóg piasek – i podziwiać wspaniałe widoki w pełnej krasie. W trakcie wspinaczki można też stać się świadkiem zjawiska, które przydało wydmom wielkiej sławy – ich śpiewu. Piach przesypujący się z jednej strony na drugą wydaje głęboki, basowy dźwięk. Z uwagi na to, że wydm jest w trzykilometrowej linii kilka, o różnej wysokości, to każda brzmi swoim specyficznym głosem. To prawdziwy spektakl natury, którego sekrety ponoć wciąż nie są do końca znane naukowcom starającym się wyjaśnić ten fenomen.

Chociaż tereny Parku Narodowego „Ałtynemel” i okolic dziś wydają się dzikie i niedostępne, niegdyś były zamieszkiwane. Dowodem na to są zachowane tutaj kamienne kurhany nomadów (zwane zbiorczo Besszatyr, Bes-Shatir), zasiedlających te rejony jeszcze w epoce żelaza (najprawdopodobniej w VI–IV w. p.n.e.). Ze względu na szczególną wartość kazaskiego parku, tak w wymiarze krajobrazowym, jak i kulturowym, postanowiono w lutym 2002 r. zgłosić go do wpisania na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.

Kazachstan dawny i dzisiejszy

O bogatej starożytnej historii regionu świadczą też petroglify zachowane w nieodległym rezerwacie archeologicznym Tamgały, położonym na północ od miejscowości Karabastau. Znalazły się one w 2004 r. na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Kompleks zawiera ponad 5 tys. naskalnych rysunków, datowanych od epoki brązu poprzez wczesne czasy koczownicze, okres dominacji plemion Saków, usuńskich oraz turskich aż do początków XX stulecia, a także pozostałości starożytnych osad, ołtarzy, grobowców i cmentarzysk, co razem tworzy unikatowy obraz kulturowy tego miejsca. Łącznie podziwiać tu można 48 cennych kompleksów archeologicznych, które dają świadectwo m.in. wiedzy rolniczej, obyczajowości i organizacji życia społecznego zamieszkujących niegdyś te tereny ludów pasterskich.

Jeśli chodzi o nieco bardziej współczesne materialne dziedzictwo kulturowe Kazachów, to trzeba stwierdzić, że jego przykładów nie ma zbyt dużo. Chociaż kraj ten leżał w obrębie dawnego Jedwabnego Szlaku, który wydał wspaniałe dzieła architektury np. w sąsiednim Uzbekistanie, to niestety w Kazachstanie do naszych czasów nie zachowało się ich wiele. Dziś w krajobrazie miast dominuje na ogół socrealistyczne budownictwo, często o utylitarnym, a nie artystycznym charakterze, poprzetykane gdzieniegdzie ciekawszymi budowlami, jak cerkwie czy meczety. Specyficznym wyjątkiem na tej architektonicznej mapie jest jednak kazaska stolica – dzisiejszy Nursułtan, jeszcze nie tak dawno znany pod nazwą Astana (do marca 2019 r.). Miasto przedziwne, powstałe z wielkim rozmachem, wyrosłe pośrodku stepu, liczące obecnie ponad 1,1 mln mieszkańców, ulokowane w północnej części kraju (na Pogórzu Kazaskim) i zaprojektowane ponad miarę jego aktualnych potrzeb. Szerokie arterie centrum, otoczone nowoczesnymi, szklanymi budynkami, są zazwyczaj puste, złote elewacje reprezentacyjnych gmachów piętrzą się nad rozległymi placami, na których nikt się nie gromadzi. To wszystko sprawia, że Nursułtan odbiera się zwykle jako dość dziwną metropolię, fascynującą w swej odmienności. Dlatego jeśli mamy okazję odwiedzić stolicę Kazachstanu, zdecydowanie warto to uczynić i pozwolić sobie na spokojne błądzenie wśród zaskakujących przykładów współczesnej środkowoazjatyckiej architektury, takich jak największy na świecie, osiągający wysokość 150 m, namiot (Chan Szatyr, Khan Shatyr Entertainment Center), w którym zlokalizowane jest olbrzymie centrum rozrywkowo-handlowe (na jego otwarcie w lipcu 2010 r. przyjechali prezydenci Rosji, Ukrainy, Turcji, Białorusi, Armenii, Tadżykistanu, Kirgistanu, książę, następca tronu Abu Zabi i król Jordanii!), czy 105-metrowa wieża widokowa Bäjterek – niekwestionowany symbol miasta. Inne jeszcze oblicze prezentuje Nursułtan nocą, gdy jego futurystyczne budowle stają się tłem dla nieograniczonej zabawy światłem i kolorem.

Dziewicza przyroda, interesująca kultura, bogata historia, cenne kompleksy archeologiczne, wielkomiejska architektura niczym z filmu science fiction – powyższy przegląd kazaskich atrakcji turystycznych pokazuje, jak wiele różnorodnych doświadczeń daje podróż do tego fascynującego kraju. Wciąż jednak jest to ledwie ułamek tego, co ma on do zaoferowania gościom z całego świata. Kazachstan intensywnie się rozwija na polu turystyki i pewnie z biegiem czasu zacznie się komercjalizować, zatracając nieco swoje autentyczne, rustykalne i tak pociągające oblicze. W lokalnych, stale zwiększających swoją liczbę biurach podróży w Ałmatach czy Nursułtanie znaleźć można już szeroki wybór organizowanych wycieczek, które obiecują zwiedzanie i poznanie najważniejszych atrakcji czekających w okolicy. Z kolei Kazachowie coraz chętniej zapraszają do swoich domów, przekształcając je w komfortowe pensjonaty czy turystyczne kwatery. Dobry pomysł na wojaże po Kazachstanie stanowi wynajęcie terenowego samochodu i samodzielne przemierzanie stepów oraz docieranie do kolejnych cudów natury, stanowisk archeologicznych i zabytków kultury. To łatwe i stosunkowo niedrogie rozwiązanie. Poza tym daje ono możliwość spokojnej eksploracji mniej znanych zakątków i uniezależnia od miejscowego transportu publicznego, który jest dość słabo zorganizowany. Dojazd w bliskie sąsiedztwo atrakcji turystycznych własnym autem z napędem na cztery koła jest tutaj zupełnie powszechny i akceptowalny, nie obowiązują surowe przepisy dotyczące zakazu ruchu zmotoryzowanego (co w razie umasowienia kazaskiej turystyki może się niestety dramatycznie odbić na przyrodzie), a wybór takiego środka transportu może być przygodą samą w sobie. Warto również nauczyć się podstawowych zwrotów po rosyjsku i nie liczyć zbytnio na znajomość języka angielskiego, którym w tym kraju nie posługuje się dużo osób. A potem wystarczy już tylko kupić bilet, wsiąść do samolotu i lecieć do Kazachstanu, żeby przeżyć niezapomniane chwile!