Z naszą rodaczką Iloną Kajewską, dyrektor zarządzającą polskiej agencji turystycznej MojaMalta.com z Malty, rozmawia Michał Domański. 


 

Jak to się stało, że trafiła Pani na Maltę? Dlaczego zdecydowała się Pani związać z nią swoje życie? 

 

Powody były zupełnie zwyczajne – pokierował mną los. Wszystko zapoczątkował mój wspólnik Robert Borkowski. Jego firma w tym czasie zajmowała się grupowymi i indywidualnymi wyjazdami na Wyspy Maltańskie na kursy języka angielskiego. Spotkaliśmy się przy okazji organizacji takich kilku wypraw dla studentów. Choć wydawaliśmy się całkowicie różni charakterologicznie, jednocześnie wykonywaliśmy swoje zadania niezmiernie skutecznie i zaczęliśmy doskonale się uzupełniać. Na początku Robert pracował na Malcie, a ja – w Polsce. Dzisiaj wymieniamy się pod tym względem, gdy wymagają tego okoliczności.

 

 

W jaki sposób rozpoczęła się Pani przygoda z branżą turystyczną? Jak zrodził się pomysł stworzenia polskiej agencji MojaMalta.com?

 

Pomysł całego przedsięwzięcia wyszedł od mojego wspólnika. Doszło do tego w następujący sposób: na słonecznej Malcie wylądował on, aby odpocząć od deszczowej Irlandii, i już nie wrócił do tego kraju ani do zwykłej pracy przed komputerem. Zaczął od sprzedaży kursów językowych, potem zajął się też wyjazdami pielgrzymkowymi. Ponieważ udało mu się utrzymać na rynku, został na archipelagu, a potem dołączyłam do niego ja. Z początku funkcjonowaliśmy jako agencja turystyki przyjazdowej (incomingowa) oferująca swoją pomoc dużym polskim i europejskim touroperatorom. Rozpoczęliśmy także sprzedaż naszych ofert przez takie serwisy zakupów grupowych jak Groupon czy TravelBird. Działamy na tej zasadzie zresztą do dzisiaj. Nasza firma tak się rozwinęła, że na początku 2015 r. otworzyliśmy nowe biuro Sven Hedin Travel Group. 

 

 Zatoka Wielki Port (Grand Harbour) z przystanią jachtową w Birgu                                                                                                                                                                              © VIEWINGMALTA.COM

 

 Czy trudno jest pracować w turystyce na Wyspach Maltańskich? Czym się charakteryzuje tamtejszy rynek? Co go odróżnia od naszego, polskiego? 

 

Ja patrzę na to zagadnienie z innej perspektywy. Ostatnie 20 lat życia spędziłam, zarabiając na życie poza granicami Polski. Mnie praca z obcokrajowcami wydaje się prostsza. Czuję, że ocenia się wśród nich rzetelność i realne efekty. Jeśli się sprawdzamy, wszystko idzie dobrze. 

 

Maltę porównałabym do jednej wielkiej sycylijsko-arabskiej osady wielkości Krakowa z obrzeżami. Wszyscy się tu znają albo są ze sobą spokrewnieni lub spowinowaceni. Mimo dużych wpływów brytyjskich, poza kilkoma wyjątkami, na archipelagu nie panuje charakterystyczna dla innych krajów kultura biznesu. Niemalże wszędzie natkniemy się raczej na południowy chaos. Trzeba nauczyć się pływać w tej lokalnej zupie, wiedzieć, czego można się spodziewać i jak temu zapobiegać. Ulubione maltańskie przysłowie mówi Ty podrapiesz moje plecy, a ja podrapię twoje. Nie postrzegam jednak tych warunków jako różnicy, upatruję w nich wyzwanie. Praca wszędzie jest jednakowo trudna i tylko jeśli mamy odpowiednie podejście oraz otwarty umysł, daje pożądane efekty. 

 

W Polsce obowiązują takie same zasady jak wszędzie. Należy być rzetelnym i traktować klientów tak, jak sami chcielibyśmy zostać obsłużeni. Zmiany zachodzą na całym świecie, w każdym kraju trzeba umieć na nie reagować. Może właśnie takie zachowanie przynosi najlepsze rezultaty.

 

 

Czy stara się Pani również promować Polskę w Republice Malty? Poprzez jakie działania? 

 

Tak, oczywiście, cały czas myślimy o jak najlepszym reklamowaniu naszej ojczyzny. Robimy to głównie poprzez budowanie własnej marki. Stawiamy również na rzetelność i dbanie o reputację. Maltańczycy uwielbiają Polaków, kochają świętego Jana Pawła II i często jeżdżą do Polski zobaczyć miejsca związane z życiem, jakie wiódł, zanim został w 1978 r. papieżem. My umożliwiamy im poznanie tego naszego wielkiego rodaka od zupełnie innej strony dzięki wyjazdom jego śladami. 

 

 Uroczysta kolacja podczas wyjazdu typu incentive na Malcie                                                                                                                                   © VIEWINGMALTA.COM 

 

 

Czy agencja turystyczna MojaMalta.com może się poszczycić dużą liczbą polskich klientów? Jakiego rodzaju programy na archipelagu Wysp Maltańskich cieszą się wśród nich największym zainteresowaniem? 

 

Jako agencja turystyki przyjazdowej odpowiadamy za udany pobyt wielu Polaków na Malcie, nawet gdy oni o tym nie wiedzą. Kiedy przyjeżdżają na wakacje wykupione w znanych polskich biurach podróży, to często właśnie my dbamy o to, aby wszystko odbyło się bez problemów. Oprócz tego samodzielnie organizujemy wyjazdy dla klientów indywidualnych, przygotowywane zgodnie z ich wymaganiami i życzeniami. Naszą pracę doceniają szczególnie polscy przedsiębiorcy przyjeżdżający na archipelag wypocząć lub uczyć się języka angielskiego.

 

Polacy kochają Maltę za jej niepowtarzalną atmosferę i klimat, bogatą historię zapisaną w architekturze i licznych zabytkach sprzed kilku tysięcy lat, krystalicznie czyste morze, doskonałą kuchnię i wyśmienite wina oraz mnóstwo atrakcyjnych miejsc do nurkowania, a przede wszystkim za duże poczucie bezpieczeństwa, jakiego nie daje już – niestety – żaden południowoeuropejski kraj. 

 

 

W jaki sposób promuje Pani swoją firmę oraz atrakcje turystyczne Malty, Gozo i Comino na rynku polskim? 

 

Na rynku B2B (ang. Business to Business) nawiązuję głównie kontakty bezpośrednie z klientami. W drugiej połowie 2015 i w 2016 r. weźmiemy udział w kilku międzynarodowych targach turystycznych w Polsce i za granicą. Do osób prywatnych docieramy przede wszystkim za pośrednictwem internetu, mediów społecznościowych i marketingu szeptanego. Zadowolony turysta to najlepsza reklama naszej firmy. Ponad 10 proc. naszych klientów trafia do nas dzięki pozytywnemu wizerunkowi MojaMalta.com. Na forach internetowych nie znajdą Państwo ani jednej negatywnej opinii na nasz temat. Niektórzy traktują ten fakt wyjątkowo podejrzliwie.

 

 

Dlaczego – według Pani – należy choć raz w życiu zawitać do Republiki Malty? Co takiego magicznego i pasjonującego czeka na nas w tym urokliwym zakątku położonym w samym centrum Morza Śródziemnego? 

 

Malta to niezmiernie fascynujący kraj położony na styku kultur. Nigdzie w Europie nie spotkamy tak różnorodnego pod tym względem miejsca, co najważniejsze, znajdującego się jednocześnie w odległości zaledwie 2,5 godz. lotu z Polski. Trzeba tutaj koniecznie przyjechać, żeby nauczyć się relaksować i być szczęśliwym oraz odczuwać na nowo dumę ze swojej historii i tradycji przy równoczesnym niepopadaniu w przesadę i zachowaniu tolerancji wobec innych narodów.

 

 

 

e-mail: info@mojamalta.com                                    www.MojaMalta.com