Tomasz Otocki

www.przegladbaltycki.pl

« „Ryga to piękna kokietka”, taki jest tytuł jednego z tekstów do broszury „Polska, Łotwa, Razem”, wydanej w 2014 r. przez Kancelarię Senatu. Łotewską stolicę porównywano już do eleganckiego pudełka czekoladek firmy Laima oraz nazywano „błyskotką”, na równi ze swoim siostrzanym miastem – Jurmałą (Jūrmala). »

Ta symbioza Rygi (Rīga) i Jurmały przypomina relację między Gdańskiem a Sopotem. Jeśli jest się na krótkim wypadzie w stolicy Łotwy, warto odwiedzić też Jurmałę nad Morzem Bałtyckim, położoną zaraz obok. 

Tym razem, drodzy czytelnicy magazynu All Inclusive, nie udamy się nad Gauję ani do Kurlandii (Kurzeme), choć przez jurmalskie Ķemeri przechodzi historyczna granica właśnie tej prowincji. Zostaniemy na kilka dni w Rydze, gdzie warto pochodzić po lokalnych bulwarach, muzeach, napić się dobrego bałtyckiego piwa albo kwasu chlebowego. A gdy nadejdzie jesień, wtedy przyjdzie czas na długie wieczory przy kieliszku balsamu ryskiego (Rīgas Melnais balzams) i bardziej kameralne rozrywki.

Zegar Laimy, miejsce spotkań

Nasze spotkania z łotewską stolicą najczęściej zaczynamy od dworca autobusowego albo od międzynarodowego lotniska położonego w gminie Mārupe (Riga Airport – RIX). Tym razem dziwnym trafem dostaliśmy się już do najstarszej części miasta – Starej Rygi (Vecrīga) – i stoimy przed imponującym Domem Bractwa Czarnogłowych. To najmłodszy zabytek na ryskim Starym Mieście, zniszczony w czasie II wojny światowej i odbudowany dopiero w 1999 r. (mimo to zdążył być już siedzibą prezydenta Łotwy). W 1921 r. podpisano tu traktat polsko-sowiecki (tzw. traktat ryski), kończący wojnę z bolszewikami, ustanawiający „granicę ryską”, którą dzieliliśmy przez 18 lat z republikami sowieckimi: Rosją, Białorusią i Ukrainą. Naprzeciwko Domu Bractwa Czarnogłowych znajduje się siedziba rady miejskiej, a obok – Muzeum Okupacji Łotwy (Latvijas Okupācijas muzejs), o którym jeszcze wspomnimy. 

Pędzimy tymczasem na spotkanie pod Pomnikiem Wolności (Brīvības piemineklis, nazywanym potocznie przez Łotyszów Mildą), który odsłonięto w listopadzie 1935 r. Nie usunęli go nawet Sowieci, gdy po II wojnie światowej Łotwa znalazła się w Związku Radzieckim. Podobno uratowała go urodzona w Rydze radziecka rzeźbiarka Wiera Muchina (1889–1953). To najczęstsze miejsce spotkań ryżan, porównywalne może z leżącym po sąsiedzku zegarem Laimy (bałtyjskiej bogini losu i szczęścia), patronki łotewskiej fabryki czekolady, która także znajduje się na naszej dzisiejszej trasie. 

Duch w operze

Co robić, gdy pada, a pogoda nad Zatoką Ryską (Rīgas jūras līcis) nie zawsze rozpieszcza? Na pewno warto wpaść do teatru lub opery, choć liczba spektakli w językach innych niż łotewski wciąż jest ograniczona. Taką drogą podążyła w marcu Joanna Lusek, kierowniczka Działu Kresów i Kultur Pogranicza Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, która Łotewskiej Opery Narodowej i Baletu (Latvijas Nacionālā Opera un Balets) nie może się nachwalić: Koniecznie warto skorzystać z możliwości zobaczenia któregoś z proponowanych spektakli. Repertuar jest bogaty, a artyści doskonali. Goście rekrutują się nie tylko z miasta, lecz także z zagranicy. Późnym wieczorem, gdy budynek opery zatopiony jest w ulicznych światłach, można zobaczyć, wręcz podziwiać, również jego przepiękne wnętrza. Gustowne kryształowe żyrandole, wszechobecna czerwień i złocenia dopełniają atmosfery pełnej ekscytacji przed każdym przedstawieniem.

W Łotewskiej Operze Narodowej i Balecie podjęła pracę śpiewaczka Ewa Sawczuk, która od lat mieszka w Rydze, z mężem Łotyszem. Śpiewa piosenki m.in. Olgi Daukszty (1893–1956), polskiej poetki i nauczycielki znad Dźwiny. Sawczuk piękny występ zaprezentowała w Lublinie jesienią 2023 r. podczas „Zaduszek łotewskich”. Następnie artystka wyruszyła w trasę po różnych regionach Łotwy, z tym samym repertuarem. Jest to jedyny teatr operowy w krajach bałtyckich – mówi All Inclusive Ewa Sawczuk. – Tradycje wokalne i taneczne pomogły Łotyszom zachować tożsamość narodową przez setki lat. Choć Łotwa jest małym krajem, jest też supermocarstwem pod względem muzykalności, więc warto skorzystać z ich oferty artystycznej. Obok wirtuozowskich umiejętności technicznych możemy podczas spektakli w operze usłyszeć także wspaniałą ekspresję i energię – wyjaśnia Polka.

Jak informuje polska artystka, dyrektor artystyczny i główny dyrygent opery Mārtiņš Ozoliņš jest „prawdziwą osobowością artystyczną”. Jego temperament za pulpitem, a także jego gust i szczerość sprawiają, że publiczność w operze ma szanse usłyszeć dzieła operowe z brawurowymi występami orkiestry, z idealnie dobrymi tempami i niuansami dynamicznymi – dodaje Ewa Sawczuk. 

Dla osób zainteresowanych spektaklami w Łotewskiej Operze Narodowej i Balecie warto wspomnieć, że we wrześniu 2024 r. będzie można obejrzeć i posłuchać m.in. Jezioro łabędzie, Madame Butterfly, Księgę dżungli, a także Opowieści Hoffmanna. Ceny biletów kształtują się na różnym poziomie, od 10 do 70 euro, w zależności od miejsca. Od jakiegoś czasu można jednak również zwiedzić wnętrza opery. Wycieczka trwa godzinę. Za taką przyjemność trzeba zapłacić 15 euro, dla dzieci i emerytów przewidziane są zniżki w wysokości 50 proc. 

Zamek Światła, czyli miejsce dla moli książkowych

Kolejny charakterystyczny budynek Rygi (ale już po drugiej stronie Dźwiny, na tzw. Zadźwiniu, łot. Pardaugava) stanowi zbudowany dekadę temu gmach Biblioteki Narodowej Łotwy (Latvijas Nacionālā bibliotēka – LNB). Zamek Światła (Gaismas pils) otwarto w sierpniu 2014 r. Został on zaprojektowany przez światowej sławy łotewskiego architekta Gunārsa Birkertsa (1925–2017). Jest to jeden z najbardziej ambitnych budynków o przeznaczeniu kulturalnym w historii kraju. Biblioteka Narodowa Łotwy posiada ponad 4 mln pozycji poświęconych łotewskiemu dziedzictwu narodowemu: materiały o Łotwie i Łotyszach, publikacje łotewskie i zagraniczne, a także dzieła autorów łotewskich. Jednakże dysponujemy również materiałami w wielu różnych językach, włączając w to materiały dotyczące polskiego dziedzictwa i języka polskiego – informuje mnie koordynatorka projektów w Bibliotece Narodowej Łotwy Laura Jurova. 

O polskim papieżu Janie Pawle II (1920–2005) protestanccy Łotysze nie wiedzą może bardzo dużo, poza tym, że odbył on w 1993 r. wielką pielgrzymkę do trzech krajów bałtyckich, powtórzoną ćwierć wieku później przez papieża Franciszka, znalazło się w Rydze jednak miejsce związane z najsłynniejszym mieszkańcem małopolskich Wadowic. I nie mam tutaj na myśli Polskiego Ośrodka im. św. Jana Pawła II, otwartego w grudniu 2023 r. przy Kościele Matki Bożej Bolesnej w Rydze (Sāpju Dievmātes Romas katoļu baznīca), gdzie na mszę świętą po polsku gromadzą się także polscy turyści. Miejsce związane z Karolem Wojtyłą znalazło się także w… Bibliotece Narodowej Łotwy. Posiadamy czytelnię poświęconą papieżowi Janowi Pawłowi II, zlokalizowaną na piętrze M. Znajduje się tam Centrum Referencyjno-Informacyjne Biblioteki. Czytelnia otrzymała imię papieża w związku z jego wsparciem dla krajów bałtyckich w okresie Śpiewającej Rewolucji w latach 80. Koło czytelni znajduje się kopia krzesła specjalnie zaprojektowanego dla papieża. Krzesło stanowi część mebli ołtarzowych i przedmiotów zaprojektowanych przez architekta biblioteki Gunārsa Birkertsa dla papieża podczas jego wizyty w USA w 1987 r. – dodaje Laura Jurova.

Smutna pamięć o okupacji

Tzw. Śpiewająca Rewolucja to czas wybijania się krajów bałtyckich na niepodległość od Związku Sowieckiego. Zaczęła się podczas pierestrojki („przebudowy”) w 1988 r., gdy powstawały lokalne fronty narodowe, walczące najpierw o autonomię od Moskwy, a później – o niepodległość. Taką znaczącą działaczką Łotewskiego Frontu Ludowego (Latvijas Tautas fronte – LTF), głównej łotewskiej organizacji niepodległościowej, była eksminister spraw zagranicznych Łotwy Sandra Kalniete. Dziś w Teatrze Rosyjskim Michaiła Czechowa w Rydze (Mihaila Čehova Rīgas Krievu teātris), który nie ma nic wspólnego z putinizmem, możemy obejrzeć przedstawienie oparte na jej książce W butach do tańca przez syberyjskie śniegi (Ar balles kurpēm Sibīrijas sniegos). Spektakl opowiada historię rodziny wywiezionej w latach 40. XX w. w głąb Związku Radzieckiego, w wyniku represji stosowanych przez okupanta sowieckiego wobec patriotycznie nastawionych Łotyszy. Takiego losu doświadczyła rodzina Sandry Kalniete, a sama łotewska polityk, pisarka i dyplomatka urodziła się w grudniu 1952 r. w Togurze w obwodzie tomskim. 

Niestety, ale takie były dzieje wielu Łotyszy (w 1940 r. niepodległa Republika Łotewska została brutalnie anektowana przez Związek Sowiecki) i o tym opowiada choćby Muzeum Okupacji Łotwy, które najlepiej odwiedzić w dwóch miejscach: na placu Strzelców Łotewskich (Latviešu strēlnieku laukums), a także na rogu ulicy Stabu, gdzie znajduje się tzw. Dom na rogu (Stūra māja). To prywatne muzeum, akredytowane przez państwo, założone w 1993 r. Prowadzi je i zarządza nim publiczna organizacja charytatywna – Stowarzyszenie Muzeum Okupacji Łotwy (LOMB). Jej prezesem jest urodzony w 1931 r. w Rydze Valters Nollendorfs, emerytowany profesor języka i literatury niemieckiej na Uniwersytecie Wisconsin-Madison. W 2006 r. Sejm Republiki Łotewskiej (Saeima) zatwierdził ustawę o Muzeum Okupacji Łotwy, która zapewnia państwowe wsparcie finansowe dla tej placówki. Największe dofinansowanie pochodzi jednak od międzynarodowej społeczności łotewskiej – zarówno organizacji, jak i indywidualnych darczyńców. Podobna placówka (pod nazwą VABAMU) znajduje się w Tallinnie w Estonii – los tych republik w 1940 r. był identyczny. 

W Muzeum Okupacji Łotwy możemy odwiedzić stałą wystawę, która prowadzi nas po łotewskich dziejach w XX w. – od czasu niepodległości kraju w latach 1918–1940, poprzez II wojnę światową i zmieniające się jak w kalejdoskopie władze okupacyjne, najpierw sowieckie (od 1940 r.), później niemieckie (od 1941 r.), a następnie znowu sowieckie (od 1944 r.). Kolejną część interesującej ekspozycji stanowi okres powojenny, gdy w miejscowych lasach walczyli tzw. leśni bracia (mežabrāļi), bałtyccy żołnierze wyklęci. Wystawa kończy się na odzyskaniu przez Łotwę niepodległości w maju 1990 r. i konsekwencjach tego wydarzenia. 

Pierwotnie Republika Łotewska ogłosiła swoją niepodległość tydzień po polskiej deklaracji z 11 listopada 1918 r., a więc już po kapitulacji Niemiec, 18 listopada. W okresie międzywojennym oba sąsiadujące ze sobą wówczas kraje łączyły wspólne obawy przed „możnymi Europy”, a jak podkreśla profesor Ēriks Jēkabsons z Uniwersytetu Łotwy w Rydze (Latvijas Universitāte – LU), państwo polskie było „gwarantem niepodległości Republiki Łotewskiej” przed Związkiem Sowieckim. Nad Dźwiną mieszkała także liczna mniejszość polska, której przedstawicielką była już wspomniana poetka i nauczycielka Olga Daukszta. 

Teraz musimy podjechać kilka przystanków autobusem. Budynek u zbiegu ulic Brīvības (w czasach sowieckich Lenina) i Stabu (Engelsa) stanowił łotewską siedzibę NKWD i następnie KGB. Z czasem kamienica zyskała nazwę Domu na rogu. Było to miejsce przesłuchań, przetrzymywania, a nawet egzekucji Łotyszy, których reżim okupacyjny uważał za wrogów państwa. W czasie okupacji sowieckiej KGB wszczęło 48 tys. spraw karnych za „przestępstwa antypaństwowe”. Kiedy Republika Łotewska odzyskała niepodległość, KGB zostało uznane za organizację przestępczą i rozwiązane na Łotwie.

Jeszcze kilka lat temu duże kontrowersje w kraju budził pomysł odtajnienia kartotek KGB. We wspomnianym Muzeum Okupacji Łotwy można poczuć „chwilę grozy”, którą dobrze zrozumieją starsze pokolenia pamiętające dawny system, a młodzi być może uświadomią sobie w jakich szczęśliwych czasach żyjemy. 

„Jūgendstils”, czyli łotewska secesja

Kilku naszych przyjaciół „zagubiło się” jeszcze w Bibliotece Narodowej Łotwy, bo spędzić w niej można cały dzień. Możecie skorzystać z naszego cyfrowego audioprzewodnika lub zamówić wycieczkę z przewodnikiem. Oferujemy zwiedzanie z przewodnikiem w języku angielskim, niemieckim, rosyjskim, a także w języku polskim – uspokaja nas Laura Jurova.

Gdy poznamy już XX-wieczne dzieje Łotwy, warto trochę cofnąć się w czasie i zastanowić się, dzięki czemu Ryga znana jest w świecie. To miasto nadbałtyckie, hanzeatyckie, ale także secesyjne, czasami stawiane na równi z Wiedniem. 

Polecam wszystkim odwiedzić kwartał kamienic zbudowanych w stylu art nouveau (po niemiecku jugendstil), w którym znajduje się Ryskie Centrum Secesji (Rīgas Jūgendstila centrs). Jesteśmy jedynym muzeum w krajach bałtyckich poświęconym dziedzictwu secesji – informują nas w placówce. Przepiękny budynek muzeum powstał w 1903 r. jako prywatny dom słynnego łotewskiego architekta Konstantīnsa Pēkšēnsa (1859–1928), który zaprojektował go wspólnie z Eižensem Laube (1880–1967, jego nazwisko wspomnimy, gdy będziemy pisać o nadbałtyckim Ķemeri). Na fasadzie monumentalnej budowli znajdują się ozdobne płaskorzeźby ze stylizowanymi motywami roślin i zwierząt występujących na Łotwie. Rzeźby znalazły zastosowanie także w aranżacji wnętrz. Imponujące kręcone schody to jedno z najwspanialszych arcydzieł nie tylko w Rydze, lecz także w Europie – mówi magazynowi All Inclusive pracowniczka muzeum, w którym znajdują się autentyczne secesyjne mieszkanie oraz nowoczesna ekspozycja cyfrowa. Wnętrze w pełni oddało istotę secesji, począwszy od układu pomieszczeń, oryginalnych malowideł ściennych i plafonów, a skończywszy na wyposażeniu. Prezentowane są tu meble, zastawa stołowa, dzieła sztuki, zegary, odzież, hafty i inne przedmioty używane w Rydze na przełomie XIX i XX stulecia.

Filiżanka porcelany i drewniana Ryga

Jeśli lubimy różne bibeloty, takie jak te, które znajdowały się w domach ryskich mieszczan na początku XX w., powinniśmy zrobić sobie wycieczkę do Ryskiego Muzeum Porcelany (Rīgas Porcelāna muzejs). Mieści się ono w historycznym centrum miasta, na ulicy Kalēju, i oferuje zwiedzającym najszerszą kolekcję porcelany wyprodukowanej w Rydze. Głównie chodzi o wyroby z tutejszych fabryk Kuzniecowa i Jessena, które lądowały na stołach całego Imperium Rosyjskiego na przełomie XIX i XX stulecia. Można je było spotkać także w Warszawie, stolicy Kraju Nadwiślańskiego, jak złośliwie mówili urzędnicy carscy. 

Ryskie Muzeum Porcelany powstało na bazie spółki akcyjnej „Porcelana Ryga” („Rīgas porcelāns” – dawny producent porcelany w Rydze). W 2000 r. kolekcja została przekazana miastu, a sama placówka muzealna powstała rok później. Trzon kolekcji stanowią zbiory Ryskiej Fabryki Porcelany (Rīgas porcelāna rūpnīcas) – osiem tysięcy różnych artykułów porcelanowych wytwarzanych od połowy XIX do końca XX w.

Choć Ryga słynie z secesji, co potwierdza Ryskie Centrum Secesji, to charakterystyczny element miejskiego krajobrazu stanowią drewniane domy. Taka architektura jest typowa dla całego regionu, począwszy od Rygi, poprzez Tallinn, aż po Helsinki. Dwa lata temu w Wilnie otwarto Muzeum Drewnianej Architektury Miejskiej, podczas gdy w stolicy Łotwy na ulicy Malarzy (Krāsotāju iela) działa centrum renowacji Drewniana Ryga (Koka Rīga). Nie jest to jednak tradycyjna placówka muzealna (jedynie pomieszczenia na piętrze zaadaptowano na niewielkie, lecz bardzo interesujące muzeum), a miejsce, gdzie renowacji poddaje się drewniane elementy okolicznych zaniedbanych budynków oraz organizuje się wykłady, warsztaty, wystawy i inne wydarzenia kulturalne, pomyślane głównie z myślą o lokalnych mieszkańcach. 

Jeśli mówimy o „uroczym zaniedbaniu”, to musimy skierować się w stronę Moskiewskiego Przedmieścia (znanego też jako Maskaczka). Obecnie bezpieczniej używać nazwy Łasztownia (Lastadija), gdy mówimy o terenach bliżej Starej Rygi (Vecrīga), albo nazwy Łatgalskie Przedmieście. Ulica Moskiewska stała się ulicą Łatgalską i niech tak zostanie – deklaruje moja przyjaciółka z Rygi, Beata Surgoft, która dobrze pamięta czasy sowieckie i nie życzy sobie ich powrotu. Mnie „Moskiewskiego Przedmieścia” trochę szkoda, ale muszę uszanować nową łotewską modę. Otóż Łotysze gremialnie solidaryzują się z napadniętą w lutym 2022 r. Ukrainą, stąd w całym mieście znajdziemy flagi ukraińskie – od budynków państwowych po lokalne kafejnice. Dlatego też jakiś czas temu z ryskiego krajobrazu zniknęły nazwy takie jak ulica Moskiewska, Gogola, Lermontowa, Puszkina…

Ryga hipsterska

Tematyka napaści zbrojnej na Ukrainę bliska jest naszej lokalnej rozmówczyni, Oldze Baranowej, która w Kijowie ma rodzinę. Zanim ją odwiedzi, zabiera nas do swoich ulubionych miejsc w stolicy Łotwy. Uwielbiam Spīķeru kvartāls (Spīķeri). To dzielnica, w której odbywają się różne wydarzenia kulturalne. Byłam tam na „Białej Nocy” i często uczestniczę w pokazach filmowych z przyjaciółmi. Jest tam zawsze dużo ciekawych rzeczy do zobaczenia – dzieli się swoimi wrażeniami. Spīķeru kvartāls rozciąga się właśnie na byłym Moskiewskim Przedmieściu. Wśród miejsc, które polecam w Spīķeri, jest przede wszystkim Riga Flea Market, gdzie regularnie odbywają się pchle targi, na których można kupić unikatowe przedmioty. W sezonie letnim dzielnica słynie z koncertów na świeżym powietrzu i pokazów filmowych pod gołym niebem. Interesujące są również różnorodne wydarzenia kulturalne i imprezy, np. forum „Biała Noc” – mówi Olga, której rodzina związana jest z Rygą od kilku pokoleń. 

Jak reklamują na oficjalnej stronie Spīķeri (www.spikeri.lv) Riga Flea Market stanowi świetną alternatywną opcję zakupów dla wszystkich miłośników przedmiotów vintage i tych ręcznie robionych. Odwiedzający mogą znaleźć w ofercie wiele wspaniałych rzeczy, od odzieży, artykułów gospodarstwa domowego, starych płyt winylowych i aparatów fotograficznych po piękną odzież i ręcznie robioną biżuterię. 

Olga zabiera nas także w inne rejony łotewskiej stolicy, położone nieco dalej od Łasztowni. Jednym z moich ulubionych miejsc w Rydze jest kolejna dzielnica – Tallinas kvartāls. To miejsce tętni życiem, pełno tam młodzieży i możliwości ciekawych rozmów. Często spotykam tam nowych ludzi i czuję energię miasta. Innym wyjątkowym punktem jest Kościół św. Marii Magdaleny (Rīgas Svētās Marijas Magdalēnas Romas katoļu draudze), gdzie kiedyś pracowałam. W czasie pracy lubiłam wchodzić na górę i podziwiać piękny widok na Rygę.

Tallinas kvartāls, który ma 15 tys. polubień na Facebooku (jak na stolicę Łotwy to całkiem dużo), stanowi miejsce, gdzie znajdziemy dużo kafejek, barów i restauracyjek. Odbywają się tu również liczne koncerty. W Tallinas kvartāls jest „hipstersko”, choć chyba to słowo wyszło ostatnio z mody. Można jednak powiedzieć, że istnieje „hipsterska Ryga”. Miera iela, położona zaraz obok Tallinas kvartāls, jest bardzo popularna wśród młodych ludzi. Znajdziesz tam dużo świetnych kawiarni, małych sklepów i galerii sztuki. To takie miejsce, gdzie można spotkać wiele interesujących osób i poczuć alternatywną atmosferę miasta – mówi Olga Baranowa. 

Śladami wielokulturowości

Skoro byliśmy już na Moskiewskim Przedmieściu nie możemy pominąć tematyki żydowskiej. W czasie II wojny światowej istniało w tej dzielnicy getto żydowskie. Do dziś zachowały się tutaj ruiny synagogi chóralnej, w której w 1941 r., po wkroczeniu do Rygi armii niemieckiej, spalono kilka tysięcy ludzi, głównie mieszkańców stolicy Łotwy i Kowna. Na Łasztowni znajduje się też stary cmentarz żydowski, dziś przekształcony w park. 

Lolita Tomsone, która jest specjalistką ds. historii łotewskich Żydów i dyrektorką Žaņa Lipkes memoriāls, proponuje nam szlak żydowski. Polecam nowy cmentarz żydowski w dzielnicy Šmerlis, tam w przeciwieństwie do „starego cmentarza” zachowały się nagrobki. Na pewno warto wpaść do Pejtaw szul, czyli do synagogi w Starej Rydze. Przy secesyjnej ulicy Alberta znajduje się dom, w którym żył znany historyk idei i filozof, urodzony w 1909 r. w Rydze Isaiah Berlin – mówi nam Lolita Tomsone. Takich miejsc jest zresztą więcej, żeby wspomnieć o starym żydowskim szpitalu Linas Tzedek. Otóż w pierwszej połowie XX w. Ryga stanowiła prawdziwy Vielvölkerstaat, a więc miasto wielu narodów. Obok Łotyszy, Rosjan, Niemców bałtyckich żyli tu Żydzi, Polacy, Litwini czy Białorusini. Niestety Polacy do tej pory nie doczekali się „polskiego szlaku”, który aż się prosi, szczególnie w mieście, w którym do 1940 r. działały polskie szkoły, organizacje, a także przedsiębiorstwa. Niedawno na spacer polskimi śladami zdecydował się zaprosić mieszkańców Rygi były pastor Ernests Ivanovs, wyśmienicie znający język polski. Może to początek jakichś zmian?

Słodki posmak czekolady i słona woda Bałtyku 

Gdy zmęczymy się historią, warto odwiedzić muzeum należące do Laimy, a więc „czekoladowe miejsce” przy ulicy Miera. Laima, łotewski producent czekolady, ma swoje korzenie sięgające 1870 r. Firma została założona przez Theodora Riegerta i początkowo działała pod jego nazwiskiem. Można porównać ją do polskiego Wedla. 

W zeszłym roku największe muzeum słodyczy w krajach bałtyckich, Muzeum Czekolady Laima (Laimas šokolādes muzejs), obchodziło swoje dziesięciolecie. W ciągu tych 10 lat odwiedziło nas ponad 300 tys. gości – chwali się w rozmowie z All Inclusive Laura Bagātā, dyrektorka ds. komunikacji norweskiego koncernu Orkla na Łotwie – Orkla Latvija, do którego należy Laima (najnowszy hit tego przedsiębiorstwa to czekolada pistacjowa, Laima słynie także z bombonierek). Każdy odwiedzający Muzeum Czekolady Laima może prześledzić początki produkcji czekolady sprzed ponad 150 lat. Nasza placówka muzealna służy jako miejsce do poznania dziejów Laimy od jej początków w 1870 r. i daje możliwość poznania łotewskiej produkcji czekolady wszystkimi zmysłami, w tym słuchem, smakiem, wzrokiem i dotykiem – deklaruje Laura Bagātā. – Wizyta w muzeum to ekscytujące przeżycie nie tylko dla dzieci, lecz także dla dorosłych i każdego, kto może nazwać się miłośnikiem czekolady. Na przestrzeni lat nasza placówka muzealna gościła zarówno tych, którzy chcą poznać historię czekolady, jak i tych, którzy pragną uczcić swoje święto w niecodziennej atmosferze (od przyjęć dla dzieci po wyjątkowy przystanek w dniu ślubu) i stworzyć niezapomniane, słodkie pamiątki z czekolady.

No dobrze, zrobiło się czekoladowo, może więc czas trochę odetchnąć i pojechać do pobliskiej Jurmały, aby wykąpać się w Zatoce Ryskiej, pochodzić po licznych dzielnicach, do których można dotrzeć pieszo albo kolejką, która wyrusza z głównego dworca w Rydze (Rīga Pasažieru), żeby zatrzymywać się w każdej dzielnicy Rigasztrand, czyli Ryskiej Plaży. Tak ten kurort nazywano na początku XX stulecia, nie tylko wśród Niemców bałtyckich. 

Jeśli nigdy nie byliśmy w Jurmale, warto zacząć od stacji Majori (30 min kolejką z centrum Rygi). Majori, serce Jurmały, oferuje mieszankę naturalnego piękna i tętniących życiem atrakcji, dzięki czemu jest ulubionym miejscem turystów – mówi nam Ina Aišpure, dyrektorka ds. marketingu Baltic Beach Hotel & SPA, 5-gwiazdkowego hotelu, położonego tuż przy samej plaży w Majori. Można wykupić tam nie tylko komfortowy pobyt na wakacje, lecz także wpaść niezobowiązująco na drinka z balsamu ryskiego albo na smaczny deser. Do najbardziej lubianych miejsc w Majori należy główna ulica uzdrowiska, a więc Jomas. Ten tętniący życiem deptak jest pełen uroczych kawiarni, restauracji i sklepów. To idealne miejsce na spokojny spacer i poznanie lokalnej kultury – dopowiada Ina Aišpure. Przy ulicy Jomas znajdziemy kuchnię wielu narodów, w tym tak egzotycznych dla większości Polaków, jak ormiański czy uzbecki (na Łotwie jest to raczej codzienność gastronomiczna). Park Leśny w Dzintari (Dzintaru mežaparks) to z kolei piękny zielony teren, idealny dla rodzin, oferujący place zabaw, ścieżki spacerowe i wieżę widokową, ze wspaniałym widokiem na okolicę. Plaża Majori jest znana z dziewiczych piasków i zachęcających wód. Stanowi ona obowiązkowy punkt wizyty dla miłośników plażowania. Jest dobrze utrzymana i gwarantuje różne udogodnienia zapewniające komfortowy pobyt – zachwala lokalne atrakcje Ina Aišpure. Dodaje jeszcze jeden „tip”, a więc muzeum miejskie, które zapewnia wgląd w historię i dziedzictwo kulturowe Jurmały. Udaje nam się porozmawiać z dyrektorem tej interesującej placówki Ernestsem Sviklisem. 

Na bagnach Ķemeri

Muzeum Jurmały składa się z czterech jednostek strukturalnych, z których każda odzwierciedla inny aspekt historii miasta. Budynek główny i ekspozycja muzeum znajdują się przy ulicy Tirgoņu. Można się tutaj zapoznać z dziejami kurortu i rozwoju Jurmały. W swoich pomieszczeniach muzeum oferuje także wystawy sztuki i historii. Mamy również Dom Aspazji, łotewskiej pisarki, żony narodowego wieszcza Rainisa, przy prospekcie Zigfrīdsa Meierovicsa. Wystawa poświęcona jest późnemu etapowi życia tej słynnej łotewskiej literatki. Dzięki niej zwiedzający, poza świadectwem życia pisarki, mogą mieć również wgląd w XX-wieczną historię Jurmały – wylicza Ernests Sviklis. 

Jednostkę strukturalną muzeum stanowi też Dom Wystawowy Bulduri (Bulduri to nazwa jednej z dzielnic kurortu, znanej ze słynnej konferencji narodów Europy Wschodniej w 1920 r.) przy ulicy Muižas. Jest to sala wystawowa sztuki współczesnej, na drugim piętrze można tu odwiedzić pracownię pamiątkową słynnego lokalnego artysty Valdisa Bušsa (1924–2014). Przy ulicy Tīklu znajduje się także skansen skupiający się na rybołówstwie i życiu rybaków w XIX i XX stuleciu, ukazujący ich jako integralną część ludności wybrzeża.

Gdy mamy trochę więcej czasu, aby zwiedzić Jurmałę, koniecznie trzeba się udać do Parku Narodowego Ķemeri (Ķemeru nacionālais parks). Serdecznie zapraszamy – mówi nam Agnese Balandiņa, pracowniczka parku i menedżerka Agencji Ochrony Przyrody. My jednak wysiadamy na stacji kolejowej Ķemeri i kierujemy się najpierw nie do parku narodowego, ale do parku zdrojowego, w którym znajduje się wiele interesujących miejsc, takich jak cerkiew prawosławna, pięknie odnowiona wieża ciśnień, a także glorieta, w której można się napić dobrej kawy i zjeść lody. Park został zrewitalizowany w ostatnich kilku latach. 

Obiektem, który przyciąga największą uwagę, jest dom uzdrowiskowy z czasów dyktatury Kārlisa Ulmanisa (1877–1942), rządzącego Łotwą w latach 1934–1940. To przepiękny przykład modernizmu. Dom uzdrowiskowy wyszedł spod ołówka znanego łotewskiego architekta Eižensa Laubego. Dziś niestety stoi pusty, choć w ubiegłych latach pojawił się cień nadziei, że znów zacznie przyjmować gości, plany te jednak nie doczekały się realizacji.

Po zwiedzeniu malowniczego parku zdrojowego kierujemy się do Parku Narodowego Ķemeri. Ludzie zazwyczaj myślą, że istnieje tylko jedno wejście do parku. Tymczasem, jeśli skorzysta się z pociągu relacji Ryga-Tukums, można wysiąść nie tylko w samym Ķemeri, lecz także w Kūdrze lub Smārde – instruuje nas Agnese Balandiņa. Park Narodowy Ķemeri został założony w 1997 r. i jest trzecim co do wielkości na Łotwie, ma powierzchnię 381,65 km². Na jego terenie występują lasy, bagna, torfowiska wysokie, łąki, a także płytkie przybrzeżne jeziora i wydmy porośnięte suchymi lasami sosnowymi. Słynie on ze źródeł wód mineralnych. Wykorzystuje się je w pobliskich uzdrowiskach. Park Narodowy Ķemeri stanowi część sieci Natura 2000. 

Obok można zobaczyć również Jezioro Śloka (Slokas ezers), piękny zbiornik, który swoją nazwę wziął od dzielnicy Sloka. Jest to jurmalskie blokowisko, gdzie można zwiedzić piękny kościół luterański. Jaunķemeri to już z kolei miejsce dla osób, które widziały park narodowy i chcą się po prostu wykąpać w Bałtyku – informuje Agnese Balandiņa. Jaunķemeri (część miasta na zachodzie) to nie tylko plaża, kąpielisko i cenione centrum rehabilitacji (Kūrorta Rehabilitācijas Centrs – Jaunķemeri), lecz także dobra lokalna restauracja „Neptūns” (działająca już od 1968 r.), w której zjemy m.in. zupę rybną. 

Bardzo często się tam zatrzymujemy, kiedy jesteśmy w Jaunķemeri – informuje mnie Irēna Lieģeniece, polska dziennikarka, prowadząca niegdyś audycję w Radiu Łotewskim (Latvijas Radio). Otóż Jurmała oferuje wspaniałe smaki, a jeśli chcemy skosztować czegoś naprawdę wyjątkowego, to koniecznie musimy skierować się do restauracji „36.line”, usytuowanej w dzielnicy Dubulti. 

***

Kończymy już naszą krótką, ale pełną atrakcji wycieczkę po Rydze i Jurmale. Obiecujemy sobie, że wpadniemy tu na dłużej, z jednym dniem koniecznie zarezerwowanym na Kurlandię. Może to być np. blisko 70-tysięczna Lipawa (Liepāja), trzecie co do wielkości miasto na Łotwie, może być pocztówkowy Przylądek Kolka (Kolkasrags), dzielący Zatokę Ryską od otwartego Bałtyku, a może nawet Łatgalia (Latgale), która oferuje atrakcje takie jak Centrum Sztuki Marka Rothko w Dyneburgu (Daugavpils). Nie odwiedziliśmy też wszystkich interesujących muzeów: następnym razem wpadniemy zatem do ryskiego Muzeum Kolejnictwa (Dzelzceļa muzejs), trochę dłużej rozgościmy się na cudownych jurmalskich piaskach albo po prostu pojedziemy w kierunku Windawy (Ventspils), która przywita nas… krowami. 

Na Łotwę warto wracać. To kraj kompaktowy, sam pobyt w Rydze i Jurmale daje już pojęcie o tym, jak wygląda życie w tym nadbałtyckim państwie, choć ambitny turysta chciałby dotrzeć do pozostałych łotewskich prowincji. Chyba że się spieszy, bo ma już pociąg do sąsiedniej Estonii albo na Litwę. 

À propos, jesienią ruszy bezpośrednie połączenie kolejowe z Rygi do Tartu. Może wtedy zabierzemy was do Estonii…