RAJMUND BAKALARZ
« W poprzednich wydaniach magazynu „All Inclusive” zachęcałem gorąco do poznawania Słowacji od strony historyczno-architektonicznej. Nie ukrywam, że tę formę zwiedzania lubię najbardziej i taki sposób spędzania wolnego czasu uważam za najlepszy na świecie. Ale przecież nie wszystkich pociąga oglądanie starych rzeczy, rozpadających się zamków czy wnętrz pałaców, na których swoje piętno odcisnęły dzieje. Powiem więcej, niektórzy w ogóle nie lubią historii, a zwiedzanie takich miejsc uznają za stratę czasu. »
Na szczęście każdy z nas ma możliwość decydowania o tym, jaką formę wypoczynku wybierze, a Słowacja oferuje szeroki wachlarz atrakcji w różnych lokalizacjach. W tym numerze magazynu All Inclusive przedstawię kilka interesujących miejsc, w których można spędzić czas na zabawie i relaksie. Bo przecież nawet tacy zakręceni na punkcie historii i zamków ludzie jak ja potrzebują od czasu do czasu zanurzyć się w wodzie, poleżeć na słońcu i napić się dobrego wina!
Ten stosunkowo niewielki kraj, zajmujący powierzchnię ok. 49 tys. km², daje nam szansę spędzenia czasu w miłej atmosferze, wśród niesamowitej przyrody, i to przez cały rok. Bo wszak niezależnie od tego, czy akurat zielenią się drzewa, czy też raczą nasze oczy żółcią lub czerwienią, czy musimy mrużyć oczy od letniego słońca albo słonecznych promieni odbijających się od obficie spadłego śniegu, są tu miejsca, które zawsze poprawią nasze samopoczucie, pozwolą złapać oddech, zachwycić się krajobrazem, ale także otworzą nam możliwość odpoczynku po zmaganiach się z codziennością. Słowacy dobrze wiedzą, że w ich kraju istnieją takie interesujące zakątki, które przyciągają zarówno rodzimych turystów, jak i przybyszów z różnych stron świata. Nie brakuje wśród nich Polaków, którzy coraz częściej i coraz chętniej korzystają z bazy noclegowej i różnorodnych atrakcji za naszą południową granicą. Turyści znajdują tutaj cenne chwile wytchnienia, mogą zadbać o kondycję i zdrowie, a także po prostu dobrze się bawić.
SPACER W KORONACH DRZEW I WIEŻE WIDOKOWE
Przykładem miejsca, w którym przez cały rok zarówno młodzi, jak i starsi znajdą coś dla siebie, jest Bachledka Ski & Sun. Z punktu widzenia Polaków ten ośrodek górski ma jeszcze jeden dodatkowy plus, albowiem leży tuż za granicą z naszym krajem, a zatem można dostać się do niego łatwo i szybko. Poza wspaniałymi widokami na Tatry Bielskie (Bachledka znajduje się na granicy Tatrzańskiego i Pienińskiego Parku Narodowego) czeka tu ogrom różnego rodzaju atrakcji, m.in. duży interaktywny leśny plac zabaw dla dzieci nazwany Królestwem Lasu, Twierdza Rycerzy Zakonu Smoka, labirynt czy megatrampolina. Dorośli również nie będą się nudzić, gdyż mogą skorzystać np. z jazdy trójkołowcem górskim po 2,5-kilometrowej trasie. Wzrost poziomu adrenaliny w organizmie zapewniony! A to nie wszystko – po podróży trójkołowcem na ziemi, można wznieść się wyżej i skorzystać z tzw. Ścieżki w Koronach Drzew. Jej długość wynosi ponad 600 m. Jeśli ktoś nie ma lęku wysokości, z radością pospaceruje wśród koron drzew na wysokości 24 m nad ziemią. Spacer można zakończyć na tarasie 32-metrowej wieży widokowej, skąd niektórzy wracają suchą zjeżdżalnią rurową, liczącą sobie 67 m. Magiczna kraina Bachledka oferuje też kolejkę linową oraz ponad 150 km oznakowanych szlaków dla cyklistów (można wypożyczyć rower elektryczny) i pieszych. W tutejszej panoramicznej restauracji, skąd widać Tatry jak na dłoni, serwowana jest tradycyjna kuchnia (z domowym makaronem), lokalne piwo i miód. W pierwszej połowie sierpnia odbywa się tu Góralski Festiwal Folklorystyczny, który w 2024 r. doczekał się już 28. edycji.
Oprócz wspomnianej najbardziej popularnej Ścieżki w Koronach Drzew, mieszczącej się w malowniczej Dolinie Bachledzkiej (Bachledowej Dolinie), która rozciąga się na północnych stokach pasma Magury Spiskiej, w obrębie miejscowości Zdziar (Ždiar), możemy też skorzystać z wieży widokowej zwanej Mewą w obłokach (Čajka v oblakoch), usytuowanej w górach nad dobrze znanym, „bajkowym” zamkiem w Bojnicach. Z wysokiej na 30 m wieży (nachylenie chodnika wynosi 6 proc.) zobaczymy nie tylko wspaniały zamek i miasto Prievidza, lecz przede wszystkim niezwykle intrygujący krajobraz. Odważniejsi, zamiast schodzić z Mewy w obłokach, trzymając się poręczy, mogą z niej zjechać zjeżdżalnią. Muszę przyznać, że mnie serce podchodzi do gardła na sam widok, więc raczej odpuszczam takie przyjemności. Dla wielu turystów taki zastrzyk adrenaliny może być jednak dokładnie tym, czego potrzebują podczas odpoczynku.
Miłośnicy podziwiania krajobrazów z wież widokowych znajdą na Słowacji sporo takich miejsc. Oprócz tej z Doliny Bachledzkiej możemy skorzystać z kilku innych, jak Tokaj (w miejscowości Malá Trňa w powiecie Trebišov), Vyhliadka Hradová w Koszycach, Čerešenka (we wsi Čižatice) czy Rohuľa (Vyšná Jedľová) w okolicach Preszowa. Nie wolno zapomnieć także o Bratysławie, gdzie poza wjechaniem na słynne UFO warto wybrać się na pieszą wycieczkę na Devínską Kobylę (514 m n.p.m.), czyli najwyższe wzniesienie w stolicy Słowacji, na którym również stoi wieża widokowa. Rozpościera się z niej wspaniały widok na zamek Devín, a przy dobrej pogodzie można podobno dostrzec nawet Wiedeń. Niestety nie miałem do niej szczęścia w tym miejscu, więc nie mogę tego potwierdzić.
ATRAKCJE, WELLNESS I SPA
Zanim wymienię kilka polecanych hoteli i ośrodków oferujących usługi wellness i spa, chciałbym jeszcze zachęcić do odwiedzenia paru miejsc, które mogą spodobać się zarówno rodzicom, jak i dzieciom. Na pewno należy do nich TrickLandia w Starym Smokowcu (Starý Smokovec). Na powierzchni 1 tys. m2 można oddać się różnym złudzeniom optycznym. W parku znajdziemy się nie tylko wśród bajek i słowackich baśni ludowych, lecz także zobaczymy miasta i zamki, a do tego pomieszczenia antygrawitacyjne oraz lustrzany labirynt. Nie da się ukryć, że to wyjątkowe i magiczne miejsce. Dla lubiących aktywny wypoczynek połączony z podziwianiem natury Słowacja oferuje wiele atrakcji. Przykładowo można skorzystać z parku linowego TARZANIA Alpinka w dolinie Čermel (kraj koszycki) lub Parku Wiewiórek w Szczyrbskim Jeziorze (słow. Štrbské Pleso, czynny tylko latem), wjechać kolejką linową na szczyt Łomnicy (Tatrzańska Łomnica w kraju preszowskim), zjechać torem bobslejowym w Koszycach, spłynąć przełomem Dunajca (Pieniny, Czerwony Klasztor, słow. Červený Kláštor – kraj preszowski) lub skorzystać z kite ridingu w miasteczku Podoliniec (kraj preszowski).
A takich wyjątkowych miejsc na Słowacji jest znacznie więcej i pewnie na opisanie ich wszystkich należałoby poświęcić cały numer magazynu. Na szczęście internet pozwala na szybkie znalezienie różnego rodzaju obiektów, z czego znaczna ich część leży tuż za granicą z Polską. W ciągu paru minut będziemy zatem w stanie znaleźć wiele interesujących lokalizacji, zarówno ze względu na ich położenie wśród pięknych górskich szczytów, jak i bogatą ofertę, obejmującą różnego rodzaju atrakcje dla młodszych i starszych.
Wspomniałem już o licznych na Słowacji hotelach łączących ofertę noclegową z działalnością wellness i spa. Dlatego pozwolę sobie kilka z nich wymienić. W każdym znajdziemy różnego rodzaju zabiegi, które pomogą zarówno naszemu ciału, jak i wpłyną na poprawę ducha. Co ważne, nasi sąsiedzi dysponują bogatą siecią hoteli i pensjonatów na niemal każdą kieszeń. Znajdziemy tu zatem obiekty droższe, jak Grandhotel Praha, APLEND Kukučka w Tatrzańskiej Łomnicy, Horizont Resort czy Hotel Hills w Starej Leśnej, Grandhotel i APLEND Vila Olívia w Starym Smokowcu czy wreszcie hotele FIS i SOREA Trigan w miejscowości Szczyrbskie Jezioro. Hotele i pensjonaty usytuowane w sercu gór stanowią doskonałą bazę wypadową dla miłośników wysokogórskich przygód. Można się z nich wybrać na Gerlach (2655 m n.p.m.), Rysy (2501 m n.p.m.) czy Łomnicę (2634 m n.p.m). Turyści, którzy boją się dużych wysokości, łańcuchów i przepaści, wybiorą raczej niższe szczyty, które też będą wymagały sporego wysiłku i dostarczą niezapomnianych wrażeń.
Region Liptów zaprasza przede wszystkim do swoich aquaparków. To tutaj znajdują się dwa najpopularniejsze wśród polskich turystów, czyli Bešeňová we wsi Beszeniowa (słow. Bešeňová) w powiecie Rużomberk i Tatralandia w Liptowskim Mikułaszu (słow. Liptovský Mikuláš). Z kolei ze znanych i popularnych hoteli można wymienić następujące: Galeria Thermal Bešeňová lub Akvamarin Hotel Bešeňová, Holiday Village Tatralandia lub Apartmány Liptov w Liptowskim Mikułaszu albo Wellness Hotel Chopok w Dolinie Demianowskiej (słow. Demänowská Dolina). W tej ostatniej malowniczej dolinie warto polecić także takie obiekty jak: Tri Studničky, Ski & Wellness Residence Družba, SOREA SNP i Hotel Grand lub Hotel SKI. Na uwagę w Liptowie zasługują również: kompleks Maladinovo nad malowniczym zbiornikiem zaporowym Liptovská Mara lub SOREA Máj w Liptowskim Janie albo Demänová Rezort w Liptowskim Mikułaszu. Jeśli ktoś zdecyduje się na pobyt we wschodniej Słowacji, nie może pominąć Barca hotel & restaurant w Koszycach, AquaCity Mountain View i Hotelu Riverside w Popradzie. Ze słowackich term, poza słynnymi Bešeňovą i Tatralandią, należy polecić m.in.: Moderné kúpele Turčianske Teplice, Meander thermal & ski resort Oravice, Thermal park Vrbov, AquaCity Poprad czy Thermalpark Dunajská Streda i Thermal Corvinus Veľký Meder na Wyspie Żytniej (słow. Žitný ostrov).
CIEKAWOSTKI KULINARNE I FESTIWALE
Poszukiwanie ciekawostek kulinarnych i smakowanie lokalnych przysmaków stanowią jeden z fascynujących aspektów podróżowania. A tego na Słowacji nie brakuje. Chociaż oczywiście najpopularniejsze wciąż pozostają, według mnie, bryndzowe haluszki (bryndzové halušky), wyprażany ser (vyprážaný syr) czy różnego rodzaju polewki (uwielbiam soczewicową), to można też znaleźć miejsca, które słyną z jednego dania lub potraw przyrządzanych z określonych produktów. Chciałbym np. zachęcić do odwiedzenia miejscowości Slovenský Grob, która – nie bez powodu – została nazwana gęsią stolicą Słowacji. To niewielka miejscowość leżąca blisko Bratysławy, na Małokarpackim Szlaku Winnym (o którym napiszę niżej). Działa tutaj wiele restauracji specjalizujących się właśnie w daniach z gęsiny. Dostaniemy w nich zarówno mięso, jak i rosół z gęsi, a także mięso (również podroby) w lokszach (lokše, naleśniki z ciasta ziemniaczanego). O smalcu z gęsiny nie wspominam, bo według mnie to jeden z najlepszych wyrobów. Smakuje wybornie na chlebie, a dodany do innej potrawy na pewno ją zmieni nie do poznania!
Osoby lubiące nowe wyzwania zachęcam do udziału w kursie robienia tradycyjnego sera zwanego Korbáčiková niť. Podczas niego nauczą się one, jak przygotować słynne korbačiki, czyli sznurówki. Tego typu warsztaty kulinarne odbędą się 26 października 2024 r. we wsi Kosorín (powiat Żar nad Hronem, kraj bańskobystrzycki).
W jednym z poprzednich numerów magazynu All Inclusive (zima 2023/2024) pisałem już o winach, wspomniałem też o kilku festiwalach. Skupiłem się jednak przede wszystkim na opisaniu regionów winiarskich i szczepach uprawianych na terytorium Słowacji. Tym razem chciałbym zaproponować kilka największych festiwali winnych w tym państwie. Jestem pewien, że każdy koneser szlachetnych trunków, znajdzie tam coś dla siebie, zwłaszcza że słowaccy winiarze produkują coraz więcej coraz lepszych win, które znajdują uznanie nie tylko na Słowacji, lecz także na całym świecie.
W pierwszej połowie września odbywają się dwa słynne już festiwale. Pierwszy z nich to „Dzień w winnicach” (słow. „Deň vo vinohradoch”). W tym roku warto pojechać z tej okazji do Modrej, zwanej niekiedy „Perłą Karpat”, 7 września. Zapowiada się tam niezwykle barwna i intrygująca impreza, której organizatorem jest Stowarzyszenie Małokarpacki Szlak Winny (Združenie Malokarpatská vínna cesta, www.mvc.sk). Miłośnicy wina tokajskiego nie mogą odpuścić sobie „Dnia Otwartego Winiarni Tokaj” (słow. „Deň otvorených Tokajských pivníc”), którego już 19. edycja odbędzie się 14 września 2024 r. w regionie słynącym z tego wyjątkowego trunku (www.tokajregnum.sk). Warto zatem odwiedzić takie miejscowości jak Viničky, Veľká Bara oraz Veľká Tŕna i Mala Tŕna. Z informacji przekazanych przez organizatora (Občianske združenie Tokaj Regnum) wynika, że pomiędzy winnicami ma kursować specjalny autobus. Wiadomo przecież, iż po spożyciu tak cennego trunku nie powinno się raczej siadać za kierownicą. Trzeba też pamiętać, że liczba biletów na imprezę jest ograniczona do 900 sztuk, a zatem i w tym wypadku trzeba się pospieszyć.
Z kolei w połowie listopada (15–16 listopada 2024 r.) odbędzie się 24. edycja „Dni otwartych piwnic” (słow. „Deň otvorených pivníc”), organizowana również przez Stowarzyszenie Małokarpacki Szlak Winny. To dwudniowe szaleństwo cieszy się ogromną popularnością już od blisko ćwierćwiecza. Piwnice z winem mieszczące się na Małokarpackim Szlaku Winnym (MVC) otworzą swoje podwoje dla spragnionych. To jedna z największych tego typu imprez w tej części Europy. Swoją chęć otwarcia 130 piwnic dla zwiedzających zgłosiło aż 160 winiarzy z obszaru rozciągającego się od Trnawy po stolicę kraju. Warto w tym miejscu zaznaczyć, co czynią też organizatorzy, że wydarzenie spotyka się z ogromnym zainteresowaniem, zatem może być problem z parkowaniem i noclegami. Warto zadbać więc o zakwaterowanie dużo wcześniej!
Sezon na szlachetne trunki nie kończy się nigdy, trochę gorzej jest z dostępem do winnic. Ale jeśli ktoś nie zdąży dotrzeć do piwniczek słowackich winiarzy na koniec lata lub wczesną jesienią, może to zrobić także w listopadzie, co zapewniają mu właśnie „Dni otwartych piwnic”. Wówczas to kolejny raz winiarze z Małokarpackiego Szlaku Winnego znów chętnie będą gościć koneserów wina, w tym wielu z Polski. W dwa listopadowe dni na skosztowanie czekać będą stare, dobre trunki, ale również – a może przede wszystkim – te młode, które mają zarówno wielkich wielbicieli, jak i przeciwników. Ale jedno jest pewne – smakują one inaczej, oryginalnie, i po prostu trzeba ich spróbować! Warto wtedy pojechać do Račy, dawniej podbratysławskiego miasteczka, a obecnie dzielnicy stolicy Słowacji, na produkty z czerwonego szczepu frankovka (ale nie tylko), skoczyć do Devína, żeby odwiedzić słynną piwnicę Aloisa Sonntaga i skosztować np. porzeczkowego wina, które – zapewniam – zostaje w ustach i pamięci na długo (tak całkiem prywatnie dodam, że to jeden z owocowych trunków, za którym nieustannie tęsknię…). Jak już skosztujemy wyrobów winiarzy z Bratysławy i jej najbliższych okolic, możemy udać się do innych pobliskich miejscowości, z których na pewno wypada zajrzeć do Świętego Jura (słow. Svätý Jur), z jego starymi, historycznymi piwnicami, czy też do miasta Pezinok, gdzie warto wejść do zamkowej piwnicy (i jak tu uciec od dawnych dziejów?!). Tutejszy zamek (działa w nim obecnie komfortowy Palace Art Hotel Pezinok) przeszedł kilka dość istotnych zmian, z których najpoważniejsze miały miejsce w XIX stuleciu, a od 1936 r. był on siedzibą… Słowackiego Stowarzyszenia Winiarzy (słow. Slovenské vinohradnícke družstvo), które we wrześniu 1951 r. zostało wchłonięte przez Państwową Fabrykę Winiarzy! Część tej ostatniej stanowiła gorzelnia, która od 1968 r. produkowała znaną na całym świecie karpacką brandy special (Karpatské brandy špeciál) z rycerzem na etykiecie. Zniszczony zamek kupił w 2015 r. wydawca i publicysta Štefan Šimák (1948–2021) i od tego czasu rozpoczęła się jego dzisiejsza historia. Po gruntownej rekonstrukcji i wyposażeniu w nowoczesną technologię historyczna budowla stała się m.in. siedzibą Winiarni Zamkowej (słow. Zámocké vinárstvo, www.zamockevinarstvo.sk). Po odbudowie zamek jest jednym z najważniejszych ośrodków kulturalnych i społecznych na Słowacji. Poza tym można także wskoczyć na chwilę do pobliskiej wioski Limbach w powiecie Pezinok (sam do niej nie dotarłem jeszcze, ale eksperci polecają lokalny Limbasšký silván, więc trzeba będzie wreszcie się tam wybrać na degustację). Do najbardziej znanych miejsc związanych ze szlachetnymi trunkami na terenie małokarpackiego regionu winiarskiego należą Trnawa ze swoimi wieloma piwnicami oraz niesamowita Modra, chyba najsłynniejsze „winne” miasto u naszych południowych sąsiadów. A jeśli ktoś nie zdąży na wino w połowie listopada, może to zrobić pod koniec tego miesiąca i skorzystać z imprezy o pięknej nazwie „Smaki Małych Karpat” („Chute Malých Karpát”). Jej 7. edycja będzie miała miejsce 23 listopada 2024 r. (www.chutemalychkarpat.sk).
Kiedy już nie da się odwiedzić piwniczek, zawsze można przyjechać do stołecznej Bratysławy, do Narodowego Salonu Win Republiki Słowackiej (Národný salón vín Slovenskej republiky), który znajduje się w rokokowym Pałacu Apponyi’ego w Muzum Winiarstwa (Apponyiho palác, Expozícia vinohradníctva, oddział Muzeum Miasta Bratysławy – Múzeum mesta Bratislavy). Warto tutaj wykupić program degustacji szlachetnych trunków, z których najpopularniejszy nazywa się 72 vín za 100 minút, czyli 72 wina w 100 minut. Do win otrzymuje się świeży chleb, ale można też dokupić ser. Przechodzi się przez pięć pomieszczeń, w których czeka na spróbowanie (jak damy radę) wspomnianych 72 szlachetnych trunków, pochodzących z sześciu regionów Słowacji. Wina są oczywiście odpowiednio schłodzone, a ich wyboru dokonał właśnie Narodowy Salon Win Republiki Słowackiej.
W pierwszym pokoju skosztujemy win musujących (słowaccy winiarze przypominają przy tej okazji, że Słowacja jako pierwsza po Francji – ale dzięki francuskiemu żołnierzowi Hubertowi, który zakochał się w słowackiej pannie i zaczął tu wytwarzać takie wino – zaczęła produkować szampana, aczkolwiek nazwa tego rodzaju wina jest zarezerwowana dla win z Szampanii). W tym pomieszczeniu dostępne są także szlachetne trunki ze szczepów müller thurgau, grüner veltliner, rýnsky i vlašský riesling, dunaj czy devín. W drugiej sali spróbować można win z dobrze znanych odmian winorośli, jak sauvignon czy pinot. Z kolei w trzecim pokoju prezentuje się nieliczne u naszych południowych sąsiadów różowe i czerwone szlachetne trunki. Warto również wspomnieć, że podczas degustacji smakoszom może towarzyszyć profesjonalny sommelier, który chętnie podzieli się informacjami na temat próbowanych win.
Na marginesie tego, o czym wspomniałem już wcześniej, muszę przypomnieć, że przepisy drogowe na Słowacji są zdecydowanie bardziej rygorystyczne niż w Polsce. Kierujący pojazdem w tym państwie nie może mieć nawet śladowych ilości alkoholu w organizmie. Bardziej obrazowo zabrzmi, że zawartość alkoholu we krwi musi wynieść 0,00 promila. Trzeba też pamiętać, że słowaccy policjanci nie mają zwyczaju wdawać się w rozmowy, tylko od razu nakładają na prowadzącego mandat, który może wynieść od 232 do 996 euro, kierującemu grozi także odebranie prawa jazdy na okres od 1 roku do 5 lat. W przypadku, gdyby ktoś nie chciał poddać się badaniu koniecznemu do ustalenia zawartości alkoholu w organizmie, traktowany jest natychmiast jako osoba podejrzana o bycie pod wpływem alkoholu. Warto również pamiętać, że w obszarze zabudowanym prędkość pojazdu nie może przekraczać 50 km/godz. I w tym wypadku też warto się do tego dostosować, bo raczej nie da się wytłumaczyć słowackiemu policjantowi, że 60 km to przecież prawie tyle co 50… Dodam też, że za przekroczenie dopuszczalnej prędkości, oprócz wspomnianego już mandatu, grozi utrata prawa jazdy do 3 lat.
Pisząc o ciekawych wydarzeniach, nie można oczywiście pominąć festiwali muzycznych, coraz liczniej organizowanych na terytorium Słowacji. Podczas nich goście z Polski zaczynają stanowić całkiem pokaźną liczbę widzów. Dotyczy to głównie mieszkańców południowych terenów naszego kraju, którzy mają te wydarzenia o przysłowiowy rzut kamieniem. A czasami nawet łatwiej i szybciej dla nich pojechać na pobliską Słowację, niż „ciągnąć się” do Warszawy, Łodzi czy Poznania, a o Trójmieście już nie wspomnę.
Pod koniec sierpnia (od 29 do 31 sierpnia 2024 r.) organizowany jest na kempingu Rybníky w Opatovcach niedaleko Trenczyna wyjątkowy festiwal „Punki dzieciom” („Punkáči deťom”, www. punkacidetom.sk). To niezmiernie oryginalne wydarzenie, podczas którego dzieci poznają ideologię, style ubierania i uczesania, a przede wszystkim muzykę punkową, która na Słowacji cieszy się całkiem sporą popularnością. Sam chciałbym wziąć udział w takim festiwalu, bo podejrzewam, że może to być niezwykle intrygujące i niepowtarzalne doświadczenie. W tym samym czasie, 30 i 31 sierpnia, w Żylinie odbywa się Żyliński Festiwal Piwa (Žilinský Festival Piva, www.zilinskyfestivalpiva.sk), podczas którego również można się pobawić, pograć w gry, napić się piwa i posłuchać muzyki. Jednym zdaniem – dostać wszystko to, co jest nam potrzebne, żeby dobrze zakończyć wakacje. Z kolei w Nitrze na terenie Agrokomplexu w ostatnie dni sierpnia, 29 i 30 sierpnia 2024 r., ma miejsce Rubicon Festival (www.rubiconfestival.sk). W tym roku będzie to już jego 3. edycja. Jeśli ktoś postanowi spędzić końcówkę lata w Bratysławie, może udać się nad jezioro Złote Piaski (Zlate piesky) na jeden z największych i najpopularniejszych w tej części Europy festiwali, a mianowicie Uprising Festival (www.uprising.sk). W 2024 r. odbywa się już jego 17. edycja – 30 i 31 sierpnia. To wspaniałe miejsce zwłaszcza dla miłośników muzyki reggae czy R&B.
Jeśli ktoś nie zdąży na piwny festiwal do Żyliny, w dniach 13–14 września podobny festiwal organizuje się w Koszycach – Košický Festival Piva (www.kosickyfestivalpiva.sk). Tutaj też można zabawić się na różne sposoby, a przy okazji posłuchać muzyki i skosztować złocistego napoju. Fani brzmień elektronicznych, eksperymentalnych i improwizowanych, powinni odwiedzić na przełomie listopada i grudnia Bratysławę, albowiem w słowackiej stolicy odbywa się wówczas – od 27 listopada do 1 grudnia 2024 r. – NEXT Festival: Advanced Music Festival (www.nextfestival.sk).
Z kolei miłośnicy muzyki klasycznej mogą pojechać do bratysławskiej dzielnicy Ružinov, gdzie w pierwszym tygodniu września ma miejsce Symfónia umenia 2024 (www.symfoniaumenia.sk). W tym samym czasie, od 6 do 8 września 2024 r., warto wpaść na kemping do miasta Sereď nad Wagiem, gdzie odbywa się Mýšačka Fest Open Air. W październiku Bratysława zaprasza na Bratislavské Jazzové Dni (od 18 do 20 października 2024 r., www.bjd.sk).
I na koniec muszę jednak wrócić do historii. Bo jakże by to było, gdyby chociaż jedna impreza z historią w tle nie znalazła się w artykule o Słowacji. Otóż w połowie sierpnia tego roku w Bratysławie zaplanowano widowiskowe Bratysławskie Dni Koronacyjne (Bratislavské korunovačné dní). Jak łatwo się domyślić, w te trzy dni (od 16 do 18 sierpnia) możemy uczestniczyć jako widzowie w procesji koronacyjnej świeżo koronowanego władcy Węgier, w której udział bierze blisko 200 aktorów w strojach z epoki. To niesamowite wydarzenie, gdy słowacka stolica zmienia się ponownie w węgierskie miasto Pozsony (słow. Prešporok), a widzowie mogą choć na chwilę poczuć się jak za bardzo dawnych lat. Podczas Bratysławskich Dni Koronacyjnych pojawiają się zespoły szermierzy ze Słowacji i Czech, nie brakuje także przedstawień teatralnych. A sam barwny korowód w historycznych kostiumach przechodzi uliczkami Starego Miasta (Staré Mesto) – z Zamku Bratysławskiego (Bratislavský hrad) na główny plac miejski – Hlavné námestie. Z pewnością warto być wówczas w klimatycznej słowackiej stolicy i wziąć udział w niezmiernie widowiskowych Bratysławskich Dniach Koronacyjnych!