RAJMUND BAKALARZ

Niewielka, malownicza Słowacja tętni życiem i emocjami nawet w chłodne, zimowe dni. To kraj, który potrafi zapewnić turystom, narciarzom i kuracjuszom intensywne doznania. Jest pełen uroku i piękna, a jego mieszkańcy z dużym entuzjazmem celebrują każdy dzień, o czym przekonamy się, szalejąc na stokach w słowackich ośrodkach narciarskich czy oddając się błogiemu relaksowi w licznych uzdrowiskach.

Na całej połaci śnieg – ta wspaniała piosenka Kabaretu Starszych Panów, ku zgrozie bardzo licznego grona miłośników zimowego szaleństwa, zaczyna opisywać przeszłość. Coraz częściej zima wcale nie wygląda jak zima, a śniegu w wielu miejscach właściwie już nie ma. Dobrze to widać w mieście, w którym mieszkam, czyli Warszawie. Od wielu już lat pojawia się on sporadycznie, a jeśli już jest, to bynajmniej nie zachwyca swą bielą, bo zdecydowanie częściej natychmiast zamienia się w brzydką, szaroburą breję. I problem ten nie dotyczy tylko polskiej stolicy, lecz także pojawia się coraz częściej w różnych częściach naszego, i nie tylko naszego, kraju. Zdaję sobie sprawę, że śnieg jest potrzebny, aby np. zasilił po roztopach rzeki, ale nie będę ukrywał, że zimno znoszę najlepiej, gdy patrzę na piękne zimowe krajobrazy w telewizorze. Wychodzenie na mróz nie należy do moich ulubionych zajęć. Nie wszyscy jednak są takimi piecuchami, śnieg i zimno im nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, potrafią z tych darów natury czerpać wielką przyjemność.

Polska oferuje bardzo wiele różnorodnych miejsc, w których miłośnicy śnieżnych zabaw mogą dostarczyć sobie adrenaliny, ale równie wielkim powodzeniem cieszą się takie lokalizacje u naszych południowych sąsiadów, którzy z racji ukształtowania powierzchni swojego kraju z zimowymi sportami i aktywnościami są zżyci zapewne w dużo większym stopniu niż my. Najlepszy tego przykład stanowi hokej, uważany na Słowacji za sport narodowy. Co prawda słowacka reprezentacja w ostatnich latach nie zdobywała mistrzostwa świata (uczyniła to w 2002 r.), to jednak stale utrzymuje się w elicie. Jak ważny to sport dla naszych południowych sąsiadów widać po liczbie i jakości drużyn, po częstym werbowaniu ich zawodników do czeskiej ligi. Ale nie ma się co dziwić, wszak „zimne hale” znajdziemy w bardzo wielu miejscowościach. Dzięki temu młodzi ludzie mają gdzie ćwiczyć, żeby później stawać w szranki z największymi gwiazdami. W ramach ciekawostki mogę podać, że w tutejszej ekstralidze gra 12 drużyn, a w polskiej jedynie 9. W pierwszej lidze na Słowacji występuje 13 zespołów (w polskiej 15), a w drugiej 15 (w polskiej 10). Pamiętać jednak musimy, że Republika Słowacka (Slovenská republika) liczy sobie niecałe 5,5 mln ludności, a Polska 38 mln. Pozwolę sobie wymienić też kilka miejsc u naszych południowych sąsiadów, w których działają kluby sportowe ekstraklasy i pierwszej ligi. W ten sposób chciałbym unaocznić czytelnikom magazynu All Inclusive, że nie są to wcale największe miasta i że sportowcy żyją i pracują również w stosunkowo niedużych miejscowościach. W ekstralidze mamy drużyny z takich miast, jak np. Nowa Wieś Spiska (Spišská Nová Ves), Michalovce, Zwoleń (Zvolen), Żylina (Žilina), Trenczyn (Trenčín), Koszyce (Košice) czy stołeczna Bratysława (Bratislava), ale już w pierwszej lidze znajdują się zespoły z takich miejscowości, jak np. Dubnica nad Váhom, Humenné, Żar nad Hronem (Žiar nad Hronom), Levice, Skalica, Detva, Trebišov czy Topolczany (Topoľčany). Trudno sobie wyobrazić, żeby chociaż w kilkunastu podobnej wielkości polskich miastach działały tak drogie w utrzymaniu, mimo iż cieszące się ogromną popularnością kluby sportowe. Hokej przyciąga do hal ogromne rzesze fanów, z których zapewne ci młodsi zasilają potem lokalne drużyny. Rozgrywki najważniejszej ligi zaczynają się już we wrześniu i trwają do marca, potem rozpoczyna się play-off, czyli odmiana systemu pucharowego, stosowana po zakończeniu sezonu zasadniczego, mająca na celu wyłonienie drużyny mistrzowskiej. Zatem, przebywając w zimie na Słowacji, niemal nie ma możliwości, aby nie zobaczyć chociaż jednego meczu hokejowego. Bilety są oczywiście w bardzo różnych cenach, średnio od 10 do blisko 40 euro, ale w określonych miastach i w przypadku pewnych spotkań (wiadomo, że np. mecz sąsiadów, czyli Slovana Bratysława i HK Dukli Trenczyn przyciągnie ogromną rzeszę fanów) za lepsze miejsca w danej hali możemy zapłacić nawet ponad 100 euro.

Zacząłem ten tekst od hokeja, bo w tym sporcie zimowym Słowacja odnosi największe sukcesy. Może się też pochwalić prawdziwą gwiazdą narciarstwa alpejskiego. Urodzona w 1995 r. w Liptowskim Mikułaszu (Liptovský Mikuláš) Petra Vlhová to aktualna złota medalistka zimowych igrzysk olimpijskich, a także pięciokrotna medalistka mistrzostw świata. Jeśli chodzi o biathlon, bobsleje, saneczkarstwo, snowboarding, biegi i skoki narciarskie, mimo posiadania dużej liczby ośrodków, gdzie sportowcy mogą ćwiczyć, na razie tak dobrze nie jest. Owszem, pojawiają się czasami zwycięstwa (np. w biathlonie), ale to zdecydowanie za mało, jak na aspiracje Słowaków. Warto zatem śledzić, jak sportowcy z tego kraju będą sobie radzić w kolejnych sezonach, zwłaszcza że automatycznie włącza nam się wtedy potrzeba zdrowej sąsiedzkiej rywalizacji.

Nart można używać w profesjonalnej rywalizacji sportowej, ale jazda na nich od zawsze traktowana jest również jako atrakcyjna forma zimowego czynnego wypoczynku. Chociaż zakup odpowiedniego stroju i sprzętu, a potem wykupienie zakwaterowania i skipassów w kurorcie narciarskim dość sporo kosztuje, to jednak liczba korzystających z tej formy aktywności wzrasta niezwykle szybko. Z jednej strony to dobrze, bo, po pierwsze, wpływa to korzystnie na kondycję społeczeństwa. Poza tym powoduje rozwój już istniejących i powstawanie nowych profesjonalnych ośrodków narciarskich, a co za tym idzie – zwiększenie ruchu turystycznego. Z drugiej strony jednak coraz więcej malowniczych szczytów traci swój naturalny urok, gdyż przekształcane są w miejsca, które muszą spełnić wymagania współczesnego człowieka. A temu nie wystarczą same stoki i trasy narciarskie, ale życzy sobie jeszcze rozbudowanej i pełnej atrakcji infrastruktury, która zajmuje coraz większe powierzchnie. Jeśli tych ośrodków nie powstało zbyt wiele, to przyroda może jakoś „poradzić sobie” z ich obecnością, ale jeżeli będzie tworzyć się ich coraz więcej, zmiany będą nieodwracalne. Jak zawsze, wszystko ma swoje plusy i minusy. Najważniejsza jest równowaga, umiarkowanie i zachowanie harmonii w przyrodzie. Zdaje się jednak, że dobrze rozumieją to Słowacy – naród, który kocha życie i swój piękny kraj. 

NA CAŁEJ POŁACI SŁOWACJI ŚNIEG

W tym tekście chciałbym wspomnieć o kilku profesjonalnych ośrodkach narciarskich, które oferują swoim klientom niemal nieograniczoną ilość usług. Na stronach internetowych znajdziemy liczne rankingi, które przyjmują za podstawę różne kryteria, zatem najlepiej sprawdzić samemu, czy akurat dane miejsce nam odpowiada. A wiadomo, że trzeba wziąć pod uwagę zarówno dojazd, formę zakwaterowania, liczbę i dostępność wyciągów, różnorodność, jakość i długość tras zjazdowych, jak i inne atrakcje, z których można korzystać w przerwach między szusowaniem po zaśnieżonych stokach. Każdy powinien wypróbować kilka ośrodków sportów zimowych, aby znaleźć taki, który usatysfakcjonuje go zarówno pod względem infrastruktury, panującej atmosfery, jak i cen. Przyjrzałem się kilku takim miejscom (a jest ich na Słowacji naprawdę bardzo dużo), więc pozwolę sobie je wymienić, mając nadzieję, że chociaż kilku czytelników magazynu All Inclusive zechce je odwiedzić.

Kiedy zerkniemy na wspomniane już wyżej rankingi, ale też popytamy znajomych, którzy bywali często u naszych południowych sąsiadów, na pewno dowiemy się, że warto zainteresować się Tatrzańską Łomnicą (Tatranská Lomnica). To jeden z najpopularniejszych, nie tylko wśród Słowaków, ośrodków. Od bardzo wielu lat przyciąga turystów i wielbicieli białego szaleństwa, bowiem to miejsce szczególne. Po pierwsze, jest najwyżej położonym ośrodkiem narciarskim na Słowacji – kolejka wywozi tu na wysokość 2190 m n.p.m., na Łomnicką Przełęcz (Lomnické sedlo), na tzw. dach Tatr. Po drugie, można stąd podziwiać spektakularną panoramę Tatr Wysokich (Vysoké Tatry) z liczącym sobie 2655 m n.p.m. Gerlachem na czele. Zatem ci turyści, którzy nie przepadają za jazdą na dwóch deskach, przyjeżdżają tutaj wyłącznie po to, żeby sycić oczy przepięknymi widokami. I takich osób jest naprawdę bez liku, bo nie trzeba się wspinać na szczyt, tylko można skorzystać z wygodnej kolejki, a właściwie aż z trzech! Oczywiście nie mogę w tym miejscu nie podać informacji ważnej dla narciarzy. Otóż Tatrzańska Łomnica oferuje najdłuższą i najbardziej stromą trasę zjazdową na Słowacji, liczącą 5,5 km długości, przy czym różnica wysokości wynosi aż 1,3 km. Chociaż śniegu nie brakuje tu niemal przez cały sezon zimowy, to jednak ostatnie zmiany klimatyczne powodują, że część nartostrady jest sztucznie naśnieżana.

Taka sytuacja staje się niestety normą niemal w każdym miejscu, np. według mnie w drugim pod względem popularności ośrodku narciarskim na Słowacji, a mianowicie w Jasnej (Jasná). To centrum sportów zimowych leży w Niżnych Tatrach (Nízke Tatry) i ma w swojej ofercie trasę liczącą 5,1 km, ciągnącą się od szczytu o pięknej nazwie Chopok (2024 m n.p.m.). Oczywiście to nie jedyny zjazd, który oferuje Jasná, gdyż jest ich jeszcze kilka, a zatem każdy – w zależności od posiadanych umiejętności – będzie w stanie znaleźć tu coś dla siebie. Dodam tylko, że na szczyt można wjechać koleją linową Jasná – Chopok, a więc osoby pragnące tylko zwiedzać, też mogą się tutaj dostać bez nadmiernego wysiłku!

Niedawno wyczytałem, że w bieżącym sezonie otwarta zostanie nowa, oświetlona aż 238 lampami, niebieska trasa zjazdowa nr 10 „Chaletova”, która powstanie w rejonie Otupne-Brhliska. Jak informują jej twórcy, dostać się na nią będzie można 8-osobową kolejką gondolową, której dolna stacja znajduje się przy 4-gwiazdkowych hotelach: Pošta Jasná (1117 m n.p.m.) i Grand (1100 m n.p.m.). Dzięki swoim 2,7 tys. m zyska miano najdłuższej oświetlonej trasy dla narciarzy i snowboardzistów w Europie Środkowej, poza Alpami! 

Tatrzańska Łomnica i Jasná to miejsca bardzo dobrze znane polskim narciarzom, oferujące najwyższe, a co za tym idzie – najdłuższe i najtrudniejsze trasy. Ale przecież wielu amatorom białego szaleństwa wystarczą odrobinę krótsze zjazdy, np. takie liczące sobie od 2 do niewiele powyżej 3 km. Nartostrada Rużomberok (Ružomberok) – Hrabovo (tzw. Hlavná, czyli Główna) ma długość 3,9 km i różnicę poziomów 642 m. Na szczyt tutejszej góry Malinné (1209 m n.p.m.) da się wjechać m.in. nową, 8-osobową kolejką gondolową, a przy okazji można podziwiać liczne, piękne górskie pasma oraz urokliwą Kotlinę Liptowską (Liptovská kotlina). Jest to idealna trasa dla miłośników carvingu, a więc jazdy na krawędziach nart, dzięki czemu nie wytraca się prędkości. 

Z kolei do tych mniejszych nartostrad należą np. Kojšovská hoľa (wysokość 1246 m n.p.m. – długość 2,7 km) i Kubínska hoľa (1346 m n.p.m., również liczy sobie 2,7 km, co czyni z niej najdłuższą na Orawie). Ponad 2,5 km czeka na amatorów jazdy na dwóch deskach na stoku na Wielkiej Raczy (Veľká Rača, 1236 m n.p.m.) – jednym z najpopularniejszych, odwiedzanych zarówno zimą, jak i latem, ośrodków na Słowacji. Tutejsze międzynarodowe centrum sportów zimowych Snowparadise – Veľká Rača Oščadnica informuje, że na szczyt można się dostać wygodnie z trzech miejsc (Dedovka – 4-osobową kanapą, Marguška – także 4-osobową kanapą i Lalíky – 6-osobową gondolą; całkowita przepustowość wyciągów to 9,7 tys. osób na godzinę!).

Równie popularne są kolejne ośrodki. Jeden z nich to Szczyrbskie Jezioro (Štrbské Pleso), z trasami liczącymi sobie 2,35 km, a przy tym najwyżej położona osada na Słowacji (na wysokości ok. 1350 m n.p.m.). Można stąd podziwiać Wysokie Tatry (Vysoké Tatry), udając się np. na Rysy (2501 m n.p.m.) czy Krywań (Kriváň – 2495 m n.p.m.). Dostępne są oczywiście stoki narciarskie o różnym stopniu trudności, a wjechać na nie można dzięki kolejkom krzesełkowym i orczykom. Podobną popularnością cieszy się centrum sportów zimowych w miejscowości Stary Smokowiec (Starý Smokovec). Na miłośników białego szaleństwa czekają tu trasy o długości 2,1 km. To dość rozbudowany ośrodek, czego przyczyną był… huragan, który w listopadzie 2004 r. zniszczył ogromny obszar tutejszych lasów (o powierzchni co najmniej 14 tys. ha). Postanowiono zatem wykorzystać tę katastrofę, żeby poszerzyć stare, istniejące już wcześniej trasy narciarskie. Muszę w tym miejscu nadmienić, że w Starym Smokowcu znajduje się również tor saneczkowy, a zimą odbywają się widowiskowe mistrzostwa w rzeźbieniu w lodzie – Tatry Ice Master. Najbliższą, 10. edycję tego wydarzenia zaplanowano na 18 i 19 stycznia 2025 r. w Smokowieckim Siodełku (Hrebienok – 1285 m n.p.m.) w Tatrach Wysokich. Podczas dwóch dni rzeźbiarze lodowi z 10 krajów z całego świata tchną życie w 50 t lodu, które zamienią w 35 unikatowych dzieł sztuki. Ze Starego Smokowca na Hrebienok kursuje wygodna kolej linowo-terenowa. Przejdźmy wreszcie do trzeciego niezwykle popularnego ośrodka, czyli PARK SNOW Donovaly. Znajdziemy tu trasy zjazdowe liczące sobie w sumie 11 km i ścieżki do uprawiania narciarstwa biegowego. Ze względu na sztuczne oświetlenie oraz naśnieżanie (na odcinku 7,4 km) w tym centrum sportów zimowych można szusować nawet nocą. Strefa dla dzieci w Donovalach – Fun Park – stanowi największy ośrodek nauki jazdy na nartach w Europie Środkowej. Na obszarze 12,5 tys. m² znajduje się dziewięć wyciągów taśmowych i karuzela, które są bardzo pomocne w trakcie szkolenia. W tutejszej szkółce pod okiem wykwalifikowanych instruktorów albo samych rodziców dzieci uczą się jazdy na nartach – i to już od ukończenia trzeciego roku życia.

Inne modne centra sportów zimowych z trasami liczącymi sobie łącznie kilka kilometrów długości to m.in. Relax Center Plejsy (5 km) oraz Roháče Spálená (7 km zjazdów). W obu ośrodkach stosuje się sztuczne naśnieżanie, a na narciarzy czekają wygodne kanapy, dzięki którym bez problemu można dostać się na szczyty.

Bezpieczeństwo jest kluczowe

Stali czytelnicy magazynu All Inclusive z pewnością wiedzą, ale muszę przypomnieć nowym, że Słowacja należy do strefy euro, a zatem w momencie przeliczania waluty możemy poczuć dyskomfort. Ale kiedy porównamy ceny u naszych południowych sąsiadów z tymi w polskich ośrodkach narciarskich, że już o alpejskich nie wspomnę, ta różnica wcale nie jest taka duża, a może się też okazać, że po słowackiej stronie Tatr bywa nawet taniej, zwłaszcza, gdy uwzględnimy jakość oferty. W większości miejsc, podobnie jak w naszym kraju, da się zapłacić elektronicznie, aczkolwiek idący z Zachodu trend wycofywania się przy mniejszych kwotach z płatności kartami na rzecz gotówki i na Słowacji zaczyna się pojawiać. Na szczęście bankomaty są tu dość powszechne.

Robiąc kosztorys wyjazdu, należy uwzględnić przejazd na miejsce i powrót, nocleg (ceny podobne jak w Polsce), skipassy oraz ubezpieczenie, do którego wykupienia oczywiście gorąco namawiam. Bardzo ważne jest posiadanie EKUZ, czyli Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego, ale nie wszystkie świadczenia medyczne pokrywa to ubezpieczenie – jego zakres zależy od wewnętrznego systemu danego państwa. Problem pojawia się właśnie w przypadku Słowacji i narciarstwa. Pozwolę sobie w tym miejscu wymienić sytuacje, w których osobiście poniesiemy koszty leczenia, a zacznę od informacji najważniejszej – otóż ratownictwo górskie jest płatne. To niezmiernie istotna wiadomość, którą należy wziąć pod uwagę, wyjeżdżając w góry i to nie tylko na narty, lecz także np. w celach czysto turystycznych. Za każdą interwencję słowackich ratowników górskich należy zapłacić i niestety nie są to małe kwoty. Inne koszty to m.in. opłata „wstępna” w nagłych wypadkach stomatologicznych i cena wykorzystanych przez dentystę materiałów, a także od 2 do 10 euro za wizytę na pogotowiu (Lekárska služba prvej pomoci, Ústavná pohotovosť). Jeśli pacjent musi pozostać w szpitalu, ta opłata nie jest pobierana. Hospitalizacja również należy do bezpłatnych świadczeń, ale już osoba towarzysząca choremu płaci 3,30 euro za każdy dzień pobytu. Transport medyczny na Słowacji i do Polski jest płatny (0,10 euro za 1 km). Podobnie jak wybrane leki.

Po powrocie do Polski można ubiegać się o zwrot kosztów leczenia, składając odpowiednie dokumenty (w tym wszystkie rachunki) do określonego oddziału NFZ, jednak zostaną one zwrócone zgodnie z polskimi stawkami, a co za tym idzie, prawdopodobnie nie będzie to nigdy kwota, jaką wydaliśmy, chorując na Słowacji. Nie chciałbym zniechęcać do wyjazdów do naszych południowych sąsiadów czy odwodzić od białego szaleństwa, ale przygotowując się na narciarską wyprawę, podczas której istnieje przecież pewne ryzyko poniesienia uszczerbku na zdrowiu (o upadek na stoku nie trudno), warto, a nawet należy, zadbać o zabezpieczenie się przed nieprzewidzianymi skutkami wypadków.

Po wypoczynek i zdrowie

Ponieważ nie wszyscy lubią zabawę na śniegu, a miłośnicy nart też czasami muszą odsapnąć po licznych zjazdach, polecam zapoznanie się z niezwykle bogatą ofertą słowackich uzdrowisk. Nie tylko podreperujemy w nich nasze zdrowie, lecz także wspaniale się zrelaksujemy. Centra spa i wellness u naszych południowych sąsiadów położone są w urokliwych miejscach, często blisko wartych zobaczenia obiektów lub malowniczych tras spacerowych, do tego zapewniają wiele dodatkowych atrakcji.

Podróż po uzdrowiskach Słowacji możemy zacząć w jednym z najbardziej znanych i lubianych, czyli w Pieszczanach (Piešťany). Poza tym to największy ośrodek spa w tym kraju. W dziejach tego miejsca wspomina się o żołnierzach napoleońskich oraz arabskich szejkach. Kurort z prawdziwego zdarzenia powstał tutaj w XVIII w. Renomę Pieszczany zdobyły, gdy dzierżawił je Ľudovít Winter (1870–1968), słowacki przedsiębiorca żydowsko-węgierskiego pochodzenia. Do dzisiaj perłę tutejszej Wyspy Zdrojowej stanowi budynek hotelu Thermia Palace (obecnie 5-gwiazdkowy Ensana Thermia Palace). To intrygująca, secesyjna budowla, w której znajduje się odsłonięty w maju 1932 r. jedyny duży obraz olejny o tematyce słowackiej Alfonsa Muchy (1860–1939), częstego gościa obiektu. To miejsce, które po prostu muszą odwiedzić wszyscy miłośnicy twórczości tego wspaniałego czeskiego grafika i malarza. Innym znanym gościem uzdrowiska był niemiecki kompozytor Ludwig van Beethoven (1770–1827). Warto zauważyć, że w przerwie między zabiegami można wyskoczyć na chwilę do pobliskich, bardzo atrakcyjnych miejscowości. Na pewno warto zobaczyć Trnawę (Trnava) i rozległe ruiny zamku Beckov. Zafascynowanych naturą skusi Eko Park Piešťany, czyli zoo ze specjalnymi strefami zabaw dla najmłodszych.

Uzdrowisko specjalizuje się w leczeniu chorób zapalnych i zwyrodnieniowych układu ruchu, a także nerek. Do leczenia służy tutejsza borowina, która zawiera aktywną siarkę i blisko 20 szczepów bakterii siarkowych. To podobno jeden z najlepszych na świecie peloidów, czyli tworzyw leczniczych, powstałych w wyniku procesów geologicznych i biologicznych. Pieszczańska borowina, w połączeniu z wodą termalną i specjalistycznymi zabiegami, łagodzi stany zapalne stawów. Wzmacnia też układ odpornościowy. Poza tym wspomaga regenerację chrząstki i spowalnia proces degeneracji stawów. W ostatnich latach uzdrowisko poszerzyło zakres działań o leczenie chorób układu nerwowego. W licznych tutejszych hotelach można także skorzystać z innych form wypoczynku, np. basenów czy saun.

Trenczyńskie Cieplice (Trenčianske Teplice) to kolejne miejsce oferujące kuracje z użyciem borowin oraz wód termalnych, których wiek szacuje się na ok. 20 tys. lat! Temperatura w leczniczych basenach waha się od 25,3 do 39°C. Dzięki temu tutejsze wody działają przeciwbólowo. Uzdrowisko specjalizuje się w leczeniu i profilaktyce schorzeń narządów ruchu oraz chorób układu nerwowego i łuszczycy. Przebywając w tym kurorcie, powinniśmy skorzystać również z okładów z błota mineralnego pochodzenia wulkanicznego (fango – z włoskiego „szlam leczniczy”) i fango z parafiną (parafango). Na miejscu znajdziemy wiele komfortowych hoteli, duże, zajmujące powierzchnię aż 1 tys. m² centrum wellness WellMed w hotelu Slovakia, a z hotelu Krym dostaniemy się bezpośrednio do odkrytego basenu z podgrzewaną wodą! W pobliżu leży Trenczyn (Trenčín), gdzie można podziwiać górujący nad miastem zamek (Trenčiansky hrad), piękny o każdej porze roku. Trenczyńskie Cieplice są chętnie odwiedzane m.in. z powodu oryginalnej architektury. W 1888 r. powstał tu wspaniały Hammam w stylu mauretańskim, który stanowi wierną kopię projektu przygotowanego dla wicekróla Egiptu – Isma’ila Paszy (1830–1895). I na koniec nie mogę nie wspomnieć o tutejszym wyjątkowym festiwalu. W 2024 r. miała miejsce jego 78. edycja. To Hudobné leto, czyli po polsku „Muzyczne lato” – impreza trwająca od końca czerwca do września, podczas której występują najlepsze zespoły, zarówno muzyczne, jak i teatralne, słowackie, ale nie tylko.

Rajeckie Cieplice (Rajecké Teplice) usytuowane są niedaleko Żyliny (Žilina), a zatem całkiem blisko naszej południowej granicy. To kolejne wyjątkowe uzdrowisko (znane jako Spa Aphrodite – Kúpele Rajecké Teplice), znajdujące się między malowniczymi masywami górskimi, oferujące wody termalne kuracjuszom od XIV stulecia! To miejsce interesujące nie tylko pod względem architektonicznym (nawiązuje do antyku!), lecz także historycznym. To tu, w jednym z hoteli (4-gwiazdkowym Aphrodite Palace), na rok przed II wojną światową ukryte zostały klejnoty koronacyjne czeskich królów. Nie da się również pominąć faktu, że w Rajeckich Cieplicach urodził się jeden z zamachowców na znienawidzonego protektora Czech i Moraw, zbrodniarza wojennego Reinharda Heydricha (1904–1942) – słowacki generał major (za życia sierżant – rotmistr) Jozef Gabčik (1912–1942). Na miejscu znajdziemy aż 11 basenów z wodą leczniczą. Lokalni specjaliści zajmują się leczeniem chorób neurologicznych, a Spa Rehab Clinic – dolegliwości bólowych układu ruchu. Warte uwagi jest też centrum Natural Spa z saunami, basenami (krytymi i odkrytymi) oraz zabiegami hydroterapii (np. kąpielą solankową) i fińską sauną Kelo, wyłożoną liczącym sobie 200 lat drewnem kelo! To największy tego typu obiekt na Słowacji – może pomieścić ok. 80 osób. W okolicy warto zobaczyć Sulowskie Skały (Súľovske skaly) ze ścieżką edukacyjną i ruinami późnośredniowiecznego zamku obronnego Súľov (Súľovský hrad). Do wsi Rajecká Lesná przyciąga słynna, składająca się z 300 figur, całoroczna Szopka Słowacka, nazywana także „słowackim Betlejem” (Slovenský betlehem). Z Rajeckiej kotliny pochodzi jedna z najpopularniejszych wód mineralnych na Słowacji – Rajec, która sprzedawana jest również w różnych wersjach smakowych. Ja najbardziej lubię tę o smaku czarnego bzu. Jest po prostu rewelacyjna!

Turčianske Teplice, znajdujące się niedaleko Bańskiej Bystrzycy (Banská Bystrica), to kolejne słynne uzdrowisko. Moderné kúpele Turčianske Teplice oferują komfortowe hotele z usługami medycznymi oraz centrum medical spa z saunami, basenami i jedynym w kraju aquaparkiem z wodą leczniczą. Uzdrowisko specjalizuje się w leczeniu dolegliwości układu ruchu, problemów urologicznych i z przewodem pokarmowym. Turčianske Teplice reklamują się też specyficzną kuracją, polegającą na nakładaniu na twarz i ciało płatków złota, które działają regenerująco i odmładzająco na skórę. W okolicy można zwiedzić dużą jaskinię krasową we wsi Dolný Harmanec – Jaskinię Harmaniecką (Harmanecká jaskyňa) o długości blisko 3,2 km, a także drewniany kościół artykularny (protestancki) z 1725 r. w Hronseku, jeden z pięciu tego typu zabytków na Słowacji, wpisany w 2008 r., wraz ze znajdującą się w pobliżu barokową dzwonnicą, na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO (jako „drewniane kościoły w słowackich Karpatach”).

Zamku w Bojnicach (Bojnický zámok) reklamować specjalnie nie trzeba, bowiem ten romantyczny, „disneyowski” obiekt dość często służy jako jedna z wizytówek kraju. Ale nie wszyscy wiedzą, że w jego pobliżu działa także zespół uzdrowiskowy – Kúpele Bojnice. O tutejszych wodach pisano już na początku XII stulecia (w liście króla węgierskiego Kolomana Uczonego, ok. 1074–1116), a pierwsza wzmianka o uzdrowisku pochodzi z XVI w.! W kuracji wykorzystywana jest woda termalna, a leczy się głównie choroby reumatyczne i kobiece, układu ruchu i nerwowego oraz nerek. Czas wolny w Bojnicach można spędzić, spacerując, zwiedzając niezwykły Bojnický zámok lub korzystając z wieży widokowej zwanej Mewą w obłokach (Čajka v oblakoch).

Takich interesujących uzdrowisk znajduje się na Słowacji więcej, niestety objętość nawet tak obszernego magazynu jak All Inclusive nie pozwala na wymienienie ich wszystkich. Na koniec zatem pozwolę sobie wspomnieć jeszcze o Bardejowie (Bardejov). Otóż kilka kilometrów na północ od centrum tego powiatowego, 30-tysięcznego miasta leży Bardejów-Zdrój (Bardejovské Kúpele). To uzdrowiskowe, zamknięte miasteczko (samochody parkują przed wejściem na teren ośrodka), w którym można nie tylko przenieść się w czasie (do dwóch epok), lecz także naprawdę wypocząć. Doświadczyłem tego w 2024 r. i naprawdę polecam. Znajduje się tu wiele domów zdrojowych o różnym standardzie. Ja wybrałem komfortowy hotel Alžbeta. Dlaczego zdecydowałem się zatrzymać właśnie w nim? Otóż to właśnie w jego murach przez pewien czas mieszkała słynna cesarzowa Elżbieta Bawarska (1837–1898), popularna Sisi lub Sissi (w hotelu przygotowano z tej okazji niewielką salę pamiątkową), a bywał car Rosji Aleksander I Romanow (1777–1825) i druga żona Napoleona I, Maria Ludwika Austriaczka (1791–1847). To naprawdę wspaniały przeskok do XIX w., który wpływa na atmosferę tego miejsca. Spacerującym towarzyszy muzyka, grana na żywo w określonych godzinach! Wysłuchanie wiedeńskiego walca podczas delektowania się wodą mineralną to niesamowite doznanie. Drugi przeskok w czasie zaliczymy, korzystając z tutejszych zabiegów. Ogromna liczba kuracjuszy powoduje, że można się poczuć niczym w przychodni z lat 70. minionego stulecia. Na szczęście nie wpływa to na jakość samych zabiegów i niezwykłe samopoczucie, jakiego doznajemy po ich zakończeniu. Ja skorzystałem z okładów parafinowych na kolana, które odmawiają mi współpracy, masażu, oraz dwóch kąpieli: jednej w wodzie termalnej, a drugiej w wodzie wymieszanej z piwem. To krótkie, bo zaledwie 15-minutowe kuracje, ale sprawiają ogrom przyjemności i poprawiają samopoczucie. Wieczorem można wypocząć w basenach (otwartym i krytym), saunach lub komorze solnej. Na miejscu znajdują się również m.in. bardzo urokliwy skansen (Muzeum Architektury Ludowej w Bardejowie-Zdroju, oddział Muzeum Szaryskiego w Bardejowie) i jedna z najdłuższych na Słowacji drewnianych kładek (ponad 54-metrowa tzw. Kładka Przyjaźni), a w pobliżu koniecznie trzeba zobaczyć zabytkowy Bardejów oraz ruiny zamku obronnego Makowica (Makowica Zborowska – Zborovský hrad) na terenie historycznego Szarysza (Šariš).