ALINA WOŹNIAK
<< Każdego roku przyjeżdżają tu miliony turystów spragnionych słońca, złotych plaż, wyśmienitej kuchni, wielowiekowych zabytków, egzotycznych pejzaży i wszelkiego rodzaju atrakcji: od kursów medytacji przez górskie wędrówki po zabawę w nocnych klubach. Moda na Tajlandię nie przeminęła i jeszcze długo będzie się utrzymywać. >>
Królestwo Tajlandii to monarchia konstytucyjna, na której czele stoi król (aktualnie Rama IX – Bhumibol Adulyadej). Leży w Azji Południowo-Wschodniej na Półwyspie Indochińskim i części Półwyspu Malajskiego. Należą do niego również setki wysp w Zatoce Tajlandzkiej i na Morzu Andamańskim. Duża różnorodność stref roślinności (lasy monsunowe, równikowe, namorzynowe, sawanny) sprawia, że w granicach tego państwa żyje wiele gatunków zwierząt, m.in. słoń indyjski, niedźwiedź malajski, lotokot, lampart czy zagrożony wyginięciem tygrys.
Bogate dziedzictwo kulturowe kraju, otwartość i gościnność jego mieszkańców oraz rozbudowana infrastruktura od lat przyciągają w te strony zarówno zwolenników turystyki zorganizowanej, jak i indywidualnych podróży. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie: miłośnicy luksusu i backpakerzy, plażowicze i wędrowcy, bywalcy klubów nocnych i ci, którzy stronią od rozrywek.
W Tajlandii rozwijają się wszystkie rodzaje turystyki – przyrodnicza, krajoznawcza, imprezowa, zakupowa, aktywna czy medyczna (w 2012 r. z tej ostatniej skorzystało ponad 2 mln cudzoziemców!). Prywatne szpitale, przychodnie i kliniki oferują szeroki zakres usług: od stomatologii przez liposukcję, czyli odsysanie tłuszczu, po operacje zmiany płci (poddała się jej w Bangkoku m.in. posłanka na Sejm RP Anna Grodzka). Natomiast liczne wspaniałe ośrodki spa & wellness zadbają o nasze ciało i ukoją duszę.
FOT. TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
„Mai pen rai”
Tajlandia jest ogromna (ma niemal 515 tys. km² powierzchni) i niezmiernie zróżnicowana. Znajdziemy w niej spokojne zatoczki i nigdy nie zasypiające miasta, plaże dzikie i takie, które cały czas pulsują życiem, dziewicze wysepki, porośnięte dżunglą góry, pola ryżowe, tradycyjne wioski i nowoczesne miejscowości, luksusowe restauracje i przenośne garkuchnie, zabytkowe świątynie i słynne dyskoteki, oddalone od cywilizacji ośrodki medytacji i kluby go-go w modnych kurortach. Na turystów czeka rozbudowana baza noclegowa: elitarne rezydencje, hotele niemal wszystkich czołowych międzynarodowych sieci, luksusowe resorty, skromne hostele, pokoje do wynajęcia i proste chatki – do wyboru, do koloru i na każdą kieszeń.
Cudzoziemcy lubią przyjeżdżać do tego kraju także ze względu na jego pomocnych, kontaktowych, łagodnie usposobionych, ceniących spokój i umiar mieszkańców. Tajowie to dumny naród, szanujący tradycję, ale jednocześnie otwarty na inność. Nie poddali się ani wpływom kolonialnym, ani komunistycznym, a w dobie masowej turystyki i homogenizacji kultury nadal zachowują swoją odrębność i chętnie dzielą się swoimi zwyczajami z przybyszami (np. w szkołach i na kursach tajskiego gotowania, masażu, języka i rzemiosła). Warto jednak nauczyć się od nich przede wszystkim cierpliwości, powściągliwości i uśmiechu, będącego kwintesencją wrodzonej pogody ducha. Tajlandię określa się często jako królestwo spokoju. Tajowie, w przeważającej większości buddyści, perfekcyjnie opanowali sztukę niepoddawania się irytacji. Dlatego zamiast kolejnej pamiątki z wakacji lepiej przywieźć stąd umiejętność godzenia się z losem, a zatem mai pen rai („nie przejmuj się”)!
Raj nieutracony
Rozwój turystyki stanowi dla Tajlandii błogosławieństwo i przekleństwo jednocześnie – zapewnia dochód 2 mln mieszkańców, generuje przychód 7,3 proc. PKB, lecz grozi degradacją przyrody. Jeszcze 20 lat temu w wielu miejscach można było poczuć się niemal jak Robinson Crusoe, dziś powstały w nich drogi, wyrosły hotele i sklepy. Rajską wyspę Koh Phi Phi Don niegdyś zamieszkiwali tylko lokalni Cyganie. Gdy odwiedziłam ją pierwszy raz, żaden z kilku tutejszych skromnych hotelików nie posiadał klimatyzacji, a ciepła woda uchodziła za luksus. Soczyście zielony naturalny pas wybrzeża oddzielający dwie zatoki za każdym moim kolejnym pobytem zmieniał się w coraz bardziej wielobarwny kompleks nowych budowli. Po sukcesie filmu Niebiańska plaża z Leonardem DiCaprio w roli głównej turyści oblegają również pobliską bezludną Koh Phi Phi Leh.
Archipelag Phi Phi został zniszczony przez tsunami w 2004 r. W usuwaniu skutków żywiołu pomagali wolontariusze z całego świata, m.in. zgrupowani w Phi Phi Dive Camp (zbieranie śmieci z rafy koralowej) i HiPhiPhi (praca przy odbudowie domów). Okazało się więc, że obcokrajowcy potrafią nie tylko napawać się urokami tego zniewalającego zakątka, lecz także włączyć się w przywracanie jego piękna.
Ekologiczna Tajlandia
Na szczęście państwo Tajów nie zamieniło się w betonowo-szklane królestwo i nadal znajdziemy w nim enklawy wolne od wpływów nowoczesności, a wśród nich aż ponad 100 parków narodowych (pierwszy był ustanowiony w 1962 r. Khao Yai), rezerwaty przyrody i tereny chronione. Na wybrzeżach nie buduje się hoteli wyższych od palm kokosowych (choć na początku boomu turystycznego różnie z tym bywało). Nawet powierzchnię największej i najbardziej rozwiniętej wyspy Phuket nadal w 60 proc. porasta dżungla. Wiele ośrodków noclegowych w całym kraju wprowadziło też ekologiczne rozwiązania (użytkowanie energii z paneli słonecznych, wykorzystywanie wody deszczowej do podlewania ogrodów, przygotowywanie posiłków z żywności naturalnej, stosowanie energooszczędnego oświetlenia, recykling, ograniczanie zużycia detergentów itp.).
Rosnącą popularnością cieszy się również ekoturystyka, której patronują agencje ochrony środowiska, ministerstwo turystyki oraz różne fundacje i zrzeszenia (np. Green Leaf Foundation czy TCDF Eco-Logic). Jednym z największych przedsięwzięć jest projekt 7Greens, propagujący wycieczki agroturystyczne. Uczestnicy takich wypraw zatrzymują się z dala od utartych szlaków, obserwują życie tajskich rolników i sami biorą w nim udział: pomagają przy uprawie ryżu i bawełny, mieszkają u Tajów, poznają lokalne tradycje, pracują jako wolontariusze.
Turyści, którzy wypoczywają w popularnych kurortach, coraz częściej kupują wyroby miejscowego rękodzieła artystycznego, wypożyczają rower zamiast samochodu, wybierają knajpki z organicznym jedzeniem dostarczanym przez okolicznych rolników. Takie proekologiczne nastawienie widać szczególnie w północnej Tajlandii, która zawsze przyciągała miłośników dziewiczej przyrody. Wiele lat temu wprowadzono tu królewski program rolniczy mający na celu upowszechnianie upraw warzyw i kawy na dotychczasowych nielegalnych polach makowych. Dzięki wciąż rozwijającemu się sektorowi ekoturystyki założenia te dużo łatwiej zrealizować.
Urok stolicy
Według opublikowanego przez MasterCard rankingu Global Destination Cities Index 2013 Bangkok zajmuje pierwsze miejsce na liście najczęściej odwiedzanych miast na świecie. Wstępne szacunki mówią o rekordzie w 2013 r., który ma sięgnąć zawrotnej liczby: 15,98 mln turystów! Ciekawe, czy o takiej popularności marzył założyciel dynastii Czakri – król Rama I, gdy ustanawiał nową stolicę w 1782 r. Dziś ta kosmopolityczna metropolia łączy w sobie azjatycką atmosferę i buddyjski mistycyzm oraz wpływy zachodnioeuropejskie w postaci nowoczesnej architektury, odbywających się tutaj międzynarodowych kongresów i targów czy centrów zakupowego szaleństwa. Drapacze chmur wyrosły obok klasztorów i świątyń, klimatyzowane galerie handlowe i luksusowe hotele – w sąsiedztwie ulicznych bazarów, lepianek i domków duchów, a tuk-tuki (zmotoryzowane riksze) przedzierają się między nowymi modelami japońskich samochodów i w cieniu szybkiej naziemnej kolejki BTS SkyTrain. To miasto nigdy nie zasypia. Nocą przeobraża się w wielki bazar, gdzie można kupić wszystko – od papierowych parasolek, przez amulety, kość słoniową i smażoną szarańczę po podróbki rolexów czy artykułów od Gucciego – i skorzystać z usług erotycznych.
FOT. TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
Serce Bangkoku bije w Wielkim Pałacu Królewskim, który stanowi prawdziwe arcydzieło sztuki. Odbywają się w nim audiencje u króla, uroczystości państwowe i religijne. Najświętszym miejscem jest tutaj Wat Phra Kaew (Świątynia Szmaragdowego Buddy) z narodowym talizmanem Tajów: wykutym z zielonego nefrytu posążkiem Buddy. Nieopodal wznosi się największa i najstarsza bangkocka budowla sakralna: Wat Pho (Świątynia Odpoczywającego Buddy) z prestiżową szkołą tajskiej medycyny tradycyjnej i masażu (są również klasy dla obcokrajowców), gdzie przekonamy się o dobroczynnym działaniu technik relaksujących, które odblokowują kanały energetyczne i głęboko odprężają, przywracając równowagę duchową. Chwila wyciszenia i odpoczynku na pewno przyda się podczas zwiedzania miasta, bo potrafi ono przytłoczyć Europejczyka swoją wielkością, zmęczyć hałasem, korkami, smogiem i upałem, choć równocześnie zachwyca i zadziwia feerią barw i aromatów, kunsztem zabytków i wschodnią gościnnością.
FOT. TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
Duszą stolicy i jej osią jest rzeka Menam (Chao Praya), po której pływają barki, łodzie i tramwaje wodne. Warto spojrzeć na Bangkok z jej perspektywy. W wodach Menamu przeglądają się eleganckie hotele, takie jak legendarny Mandarin Oriental, zbudowany w 1879 r., czy nowsze Shangri-La Hotel, Chatrium Hotel Riverside Bangkok i Ramada Plaza Menam Riverside Bangkok, a liczne świątynie i szklane elewacje wieżowców mienią się w słońcu. Na wybrzeżu rozłożyły się różne centra handlowe i rozrywkowe, np. Asiatique The Riverfront – otwarty w maju 2012 r. ogromny teren handlowo-rekreacyjny (bulwar nadrzeczny, ponad 1500 sklepów i lokali gastronomicznych, teatr, pokazy tańców, diabelski młyn itd.). Nadal jednak najpopularniejszą dzielnicą handlową pozostaje Chinatown z setkami sklepików, straganów, knajpek, zielarni i gabinetów tradycyjnej medycyny chińskiej.
Z głównego nurtu rzeki warto skręcić, aby popłynąć do dzielnicy Thonburi (dawniej odrębnego miasta), gdzie pośród labiryntów kanałów (klongi), stanowiących niegdyś miejskie arterie, wyłania się zupełnie inny świat: do drewnianych, skromnych domków na palach przylegają werandy obrośnięte pnączami egzotycznych kwiatów, przy brzegach kołyszą się stare łodzie, a w mętnej wodzie radośnie taplają się dzieci… Wycieczka do tej części stołecznego okręgu to podróż do przeszłości – do czasów, gdy Bangkok nazywano „Wenecją Wschodu”.
Czar tropików
Na południe od stolicy, zarówno w kontynentalnej części Tajlandii, jak i na licznych wyspach, spełniają się marzenia o tropikalnych wakacjach. Pełno tu piaszczystych, skąpanych w słońcu plaż, lagun mieniących się wszystkimi odcieniami błękitu i turkusu, malowniczych zatok (jedną z najpiękniejszych jest Phang Nga uwieczniona w filmie o brytyjskim agencie Jamesie Bondzie Człowiek ze złotym pistoletem), urokliwych jaskiń, cudownej roślinności czy skalnych ostańców wyrastających z krystalicznie czystej wody. Na turystów czeka w tym rejonie mnóstwo ofert rekreacyjnych i sportowych. Do wyboru mamy olbrzymią liczbę niezmiernie interesujących kierunków: od pulsującego życiem kurortu Pattaya (ok. 130 km od Bangkoku) przez największą wyspę Phuket (543 km² powierzchni) po niewielkie wysepki, gdzie nie dotarła jeszcze masowa turystyka, szczycące się dziewiczą przyrodą, spokojną atmosferą i zapierającymi dech w piersiach widokami – zarówno na lądzie, jak i pod wodą (np. Koh Tao, czyli Wyspa Żółwi, w Zatoce Tajlandzkiej na archipelagu Samui niedaleko wodnej granicy z Malezją, Koh Lanta Yai i Koh Similan czy Koh Racha Yai w pobliżu Phuket).
FOT. TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
Warto odwiedzić też trzecią co do wielkości tajską wyspę – Koh Chang (217 km²), leżącą na wschodnim wybrzeżu, w pobliżu granicy z Kambodżą. Aby do niej dotrzeć z Bangkoku, trzeba polecieć samolotem do Trat (lot trwa godzinę) i następnie wsiąść na prom lub łódź motorową. Wyspa zachwyca pięknymi plażami (szczególnie w zachodniej części), gęstym lasem deszczowym, granitowymi wzgórzami, liczącymi sobie 200 mln lat, malowniczymi wodospadami, autentycznymi wioskami rybackimi i rafą koralową. Można tu wybrać się na snorkeling, nurkowanie głębinowe, rejs jachtem, kajakiem lub łodzią albo trekking na słoniach. Na przybyszów czekają liczne wypożyczalnie skuterów, klimatyczne bungalowy, świetne knajpki serwujące przepyszne ryby i owoce morza, ale także pub irlandzki, supermarkety, stragany i salony masażu. Natomiast te osoby, którym marzy się błogi relaks na odludnej i cichej wysepce, powinny popłynąć na sąsiednie Koh Mak lub Koh Kood. Na tej ostatniej znajduje się oryginalny, idealnie wkomponowany w naturalne otoczenie kompleks luksusowych willi Soneva Kiri, oferujący wypoczynek zgodnie z filozofią slow life – dla szczęśliwych turystów smakujących życie.