MAGDALENA BARTCZAK

« Litwa pomimo geograficznej, historycznej i kulturowej bliskości jest jednym z tych krajów, które nie są zbyt dobrze znane Polakom. W oczach wielu naszych rodaków stanowi wciąż dość mało oczywiste miejsce na spędzenie urlopu. Wielka szkoda, bo spodobałaby się zarówno miłośnikom przyrody i osobom aktywnym, jak i turystom interesującym się raczej kulturą, historią czy kulinariami. Sąsiadka Polski ma wszystko, co potrzebne, aby zainteresować podróżników. »

Z Litwą graniczymy od północnego wschodu. Możemy ją odwiedzać bez problemu, bo również należy do strefy Schengen. Z krajem tym łączy nas też Bałtyk. Warto więc skorzystać z okazji, żeby się do niego wybrać.

Za sprawą wspólnych dziejów i sentymentu do kresów, który nadal żywi wielu Polaków, Litwa wydaje się naszym rodakom znajoma. To właśnie z ziemiami leżącymi dziś w jej granicach związane są takie osobistości ze świata kultury, nauki czy polityki jak Adam Mickiewicz, Ignacy Domeyko, Eliza Orzeszkowa, Józef Piłsudski, Czesław Miłosz, Czesław Niemen i Tadeusz Konwicki. Jak już wspomniałam, spodoba się tu jednak nie tylko osobom pasjonującym się historią.

Kościół św. Franciszka i św. Bernarda w Wilnie

 

MIASTO GIEDYMINA

Miejscem, które wzbudza najwięcej emocji i patriotycznych uczuć w polskich sercach, jest bez wątpienia Wilno. To największe pod względem powierzchni miasto krajów bałtyckich (zajmuje obszar 401 km²) do 1795 r. było stolicą Wielkiego Księstwa Litewskiego w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a w latach 1922–1939 leżało w granicach II Rzeczypospolitej. Jeszcze przed II wojną światową Polacy stanowili ponad połowę mieszkańców Wileńszczyzny i mniej więcej 70 proc. populacji samego Wilna. Stąd pewnie wielu polskich turystów, nawet tych przybywających tu po raz pierwszy, szybko nabiera przekonania, że znalazło się w znanych sobie stronach.

Niewątpliwie swój wielki urok litewska stolica zawdzięcza nie tylko zabytkom, licznym i różnorodnym (m.in. budowlom w stylu gotyckim, renesansowym czy klasycystycznym), lecz także okolicznym gęstym i bujnym lasom. Wilno otaczają zalesione wzgórza, które schodzą ku Staremu Miastu niczym kolejne rzędy amfiteatru. Scenę stanowi rozległa dolina, utworzona przez dwie pobliskie rzeki: spokojną Wilię i wpadającą do niej Wilejkę, przypominającą rwący górski strumień. Tak strategicznie położona okolica zachęcała do osiedlania się. Wilno jest ośrodkiem bardzo starym – według archeologów jego początki sięgają mniej więcej V w., choć pierwsze wzmianki o nim pochodzą dopiero z 1323 r. Właśnie wtedy w liście wielkiego księcia litewskiego Giedymina (upamiętnionego wieloma pomnikami w całym kraju) do papieża Jana XXII pojawiła się adnotacja, iż powstał on w „naszym mieście Wilnie” (in civitate nostra Vilna). Władca, który panował w latach 1316–1341 i uchodzi za twórcę potęgi Litwy, wzniósł tutaj m.in. pierwszą drewnianą warownię i bardzo dbał o rozwój przyszłej stolicy. Zaczęła ona rozkwitać od 1387 r., gdy zorganizowano w niej uroczystość przyjęcia przez Wielkie Księstwo Litewskie chrztu. Wówczas ośrodkowi nadano prawa miejskie. Miasto powoli przemieniało się w barwny tygiel, w którym mieszały się ze sobą elementy różnych kultur i religii.

Ślady tej wileńskiej mozaiki przetrwały do czasów współczesnych, o czym świadczą chociażby spisy powszechne przeprowadzane jeszcze w okresie, gdy Litwa była jedną z republik ZSRR (1940–1991). Według nich w Wilnie mieszkali przedstawiciele nawet 70 różnych narodowości. Ludzie z rozmaitych grup etnicznych ściągali tu przez lata z różnych stron, m.in. z terenów dzisiejszej Białorusi, Rosji, Ukrainy, Niemiec, Austrii i Czech. Nad Wilią osiedlali się bardzo licznie Tatarzy, Karaimi i Żydzi. Miasto długo zresztą określano mianem Jerozolimy Północy – było jednym z najważniejszych ośrodków kultury judaistycznej na świecie. Echa wielokulturowej przeszłości można dziś dostrzec choćby w architekturze. W Wilnie znajdziemy kościoły katolickie, cerkwie i synagogi. Jednym z najważniejszych śladów po Polakach jest oczywiście Ostra Brama, która została postawiona na początku XVI w. i stanowi jedyną pozostałość po fortyfikacjach okalających niegdyś miasto. W powstałej w niej kaplicy przechowuje się obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, przez wielu wiernych uważany za cudowny. Został on namalowany najpewniej na początku XVII w. przez anonimowego autora i wkrótce potem zawisł na Ostrej Bramie.

Nasi rodacy odwiedzają w Wilnie również cmentarz Na Rossie – jedną z najważniejszych polskich nekropolii. Znajduje się tu m.in. mauzoleum Matka i serce syna (z 1936 r.), w którym złożono serce Józefa Piłsudskiego, oraz groby Joachima Lelewela, Władysława Syrokomli czy Euzebiusza Słowackiego (teoretyka i historyka literatury, dramatopisarza, tłumacza, ojca słynnego poety). Na cmentarz warto wybrać się także ze względu na jego wyjątkową atmosferę i malownicze położenie na wzgórzach wśród drzew.

Niezwykły charakter ma też Zarzecze. Należy ono do najstarszych rejonów Wilna, rozciąga się na wschód od Starego Miasta, na prawym brzegu Wilejki. Choć jeszcze do niedawna było omijane przez turystów, bo uchodziło za niebezpieczne i zaniedbane, dziś cieszy się opinią jednego z najciekawszych i najbardziej urokliwych miejsc w stolicy. Opanowane przez wileńską bohemę Zarzecze bywa porównywane do paryskiej historycznej dzielnicy Montmartre czy kopenhaskiego osiedla Christiania i rzeczywiście coś w tym jest – można tutaj poczuć wolnego ducha, a przy okazji wpaść do galerii, usiąść w klimatycznej kawiarni lub przespacerować się którymś z mostów przerzuconych przez Wilejkę. W 1998 r. mieszkańcy ustanowili tę część miasta… niezależną republiką (Užupis), z własną konstytucją, flagą i hymnem, władzami, a nawet patronem. Ten ostatni, Anioł Zarzecza, stoi na kolumnie na jednej z ulic i dmie w trąbę.

Odwiedzić tę osobliwą republikę z pewnością powinni ci, którzy pragną przyjrzeć się Wilnu z jego najbardziej oryginalnej strony, choć tak naprawdę cała stolica przyciąga artystyczną atmosferą. Pełna jest krętych uliczek i zaułków, nad którymi w szumie okolicznych rzek unosi się duch poezji, legend i niemal namacalnej historii. Jak pisał w eseju Aby duchy umarłych zostawiły nas w spokoju (przedrukowanym w zbiorze Szukanie ojczyzny, Kraków 2001) Czesław Miłosz, który spędził tu lata młodości i wielokrotnie wracał do rodzinnych stron w utworach, [h]istoria tego miasta jest tak dziwaczna, że po prostu zaprasza, aby przenosić ją w wymiar baśni, co też nieraz czyniono, i opowieści zmieniały się zależnie od tego, kto opowiadał: czy byli to Litwini, czy Polacy, Żydzi czy Białorusini.

Mierzeję Kurońską zamieszkiwali niegdyś Kurowie

 

POLACY W LITEWSKIM ŚWIECIE

Niegdyś Polacy licznie zamieszkiwali również Kowno, obecnie największy ośrodek przemysłowy kraju. Blisko 94 proc. z jego 330 tys. mieszkańców stanowią dziś Litwini. Z tego powodu bywa ono często nazywane ostoją litewskości. W dwudziestoleciu międzywojennym, gdy Wilno leżało w granicach Polski, właśnie tutaj została de facto przeniesiona litewska stolica. Na każdym kroku znajdziemy w Kownie ważne historyczne obiekty – częściowo odrestaurowany krzyżacki zamek, imponujący główny plac ze strzelistym Ratuszem, liczne świątynie, np. Bazylikę Archikatedralną Świętych Apostołów Piotra i Pawła, będącą największą gotycką budowlą sakralną na Litwie. Obowiązkowo trzeba się wybrać na spacer najsłynniejszą kowieńską ulicą – 1,6-kilometrową aleją Wolności, która łączy Stare Miasto z nowocześniejszą częścią. Jest jedną z najdłuższych ulic w Europie przeznaczonych wyłącznie do ruchu pieszego.

O tym, jakie znaczenie dla polskiej społeczności miało Kowno pomimo swojej litewskości, przypominają m.in. nazwy ulic i pomniki – przede wszystkim te poświęcone Adamowi Mickiewiczowi. Nasz wieszcz narodowy wkrótce po skończeniu studiów przez kilka lat mieszkał tu i pracował jako gimnazjalny nauczyciel literatury, historii i prawa. Właśnie podczas pobytu w tym mieście pisał takie swoje znane dzieła jak Ballady i romanse (wydane w 1822 r.), Grażyna (opublikowana w 1823 r.) oraz część II i IV Dziadów (powstawały w latach 1820–1821), choć sam miał przyznać, że Kowno było dla niego dużo mniej inspirujące niż Wilno, za którym zawsze tęsknił, gdy je opuszczał.

 

TAK BLISKO, TAK DALEKO

Mimo tych silnych kulturowych i historycznych związków, jakie przez lata łączyły nasze kraje, i popularnej opinii, że Kresy Wschodnie wciąż są ważne dla Polaków, powinniśmy pamiętać, że Litwini mają mocno zakorzenione poczucie odrębności etnicznej, kulturowej i językowej i dbają o zachowanie tożsamości narodowej. Język litewski (z grupy bałtyckiej wchodzącej w skład podrodziny bałtosłowiańskiej), uważany za jeden z najstarszych języków indoeuropejskich, może brzmieć dla nas egzotycznie i już na poziomie podstawowych zwrotów stanowić barierę trudną do pokonania. O ile więc ze Słowianami z innych krajów porozumiemy się raczej bez problemu, o tyle tu nie jest już tak łatwo. Nawet proste wyrażenia takie jak laba diena („dzień dobry”), ačiū („dziękuję”), į sveikatą („na zdrowie”) albo iki pasimatymo („do widzenia”) nie kojarzą się nam z niczym znajomym.

Wielu Polaków wybierających się na Litwę nadal bywa przekonanych, że z jej mieszkańcami dogada się po polsku, ale to błędne założenie. Według najnowszych statystyk nasz język zna bądź rozumie nie więcej niż 6 proc. obywateli kraju. Warto postawić więc na angielski lub przyswoić sobie kilka najważniejszych słówek czy połączeń wyrazowych po litewsku – wówczas na pewno zrobimy dobre wrażenie. Tym bardziej że nasi sąsiedzi są ze swojego języka bardzo dumni i pielęgnują go z ogromną pieczołowitością, o czym świadczy choćby fakt, że unikają używania zapożyczeń. Na hotel mówi się tutaj viešbutis, na hostel – bendrabutis, hamburger to mėsainis, a hot-dog – dešrainis. Jesteśmy małym krajem, który wielokrotnie musiał walczyć o swoje miejsce na mapie i niezależność – powiedziała mi kiedyś Litwinka poznana w podróży po jej pięknej ojczyźnie. Te zmagania zostawiły ślad w języku litewskim, używanym dziś przez blisko 3 mln ludzi na świecie.

 

SAHARA PÓŁNOCY

Na terytorium tego największego z nadbałtyckich państw (65 300 km2 powierzchni i 2,8 mln mieszkańców) znajduje się m.in. 5 parków narodowych, 30 parków regionalnych, 3 państwowe rezerwaty przyrody, 2 rezerwaty kultury i ok. 300 obszarów chronionych. Mające prawie 100 km długości wybrzeże pokrywają plaże, lasy i wydmy. Natura obdarzyła Litwę bardzo hojnie i choć w kraju brakuje wielkich puszcz czy wysokich gór – najwyższe wzgórze (Wysoka Góra, Aukštojas) wznosi się na zaledwie 293,84 m n.p.m. – to tutejsze krajobrazy zadziwiają różnorodnością.

W tej krainie morenowych wzgórz i łagodnie pofalowanych równin, szerokich dolin, bystrych rzek i setek jezior, odbijających w sobie niebo, do największych cudów przyrody zalicza się Mierzeja Kurońska. Oddziela ona Zalew Kuroński od otwartego Morza Bałtyckiego. Jej południowa część leży w granicach rosyjskiego obwodu kaliningradzkiego. Północny, litewski odcinek liczy 50 km. Wąski półwysep zbudowany jest z wielkich i piaszczystych wydm, porośniętych gęstymi, sosnowymi lasami, w których żyją m.in. łosie, sarny, dziki, lisy i ponad 300 gatunków ptaków. Ze względu na bogactwo fauny i flory oraz niezwykłe zagęszczenie tych wszystkich skarbów natury na niewielkim terenie Mierzeja Kurońska – określana mianem Sahary Północy lub Sahary Europy Wschodniej – od 2000 r. gości na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Duży fragment półwyspu od lat znajduje się też pod ochroną jako część założonego w 1991 r. Parku Narodowego Mierzei Kurońskiej.

W tekstach dotyczących tego regionu często można spotkać informację, że leży tu miasto Nerynga (Neringa). W istocie jednak składa się na nie pięć dawnych osad rybackich, dziś funkcjonujących jako osobne miasteczka: Preila, Pervalka, Alksnynė, Juodkrantė i największe z nich Nida (ok. 2,5 tys. mieszkańców). Jeśli chcemy nocować na mierzei, warto zatrzymać się w którymś z nich. Półwysep znakomicie zwiedza się na rowerze, bo prowadzi wzdłuż niego ścieżka rowerowa. To zresztą świetne miejsce na aktywny wypoczynek. Zadowoleni będą również miłośnicy żeglarstwa czy windsurfingu – znajdą tutaj idealne warunki do uprawiania tych sportów.

Na atrakcyjne znaleziska na Mierzei Kurońskiej mogą liczyć poszukiwacze złota Północy, czyli bursztynu, z którego Litwini są ogromnie dumni. Ponoć największe na świecie muzeum tego skarbu morza (Palangos gintaro muziejus) działa w położonej niedaleko miejscowości Połąga. Jest ona najpopularniejszym, a zarazem najbardziej klimatycznym litewskim kurortem, pełnym pięknych, szerokich plaż oraz drewnianych willi i chałup, za sprawą których turyści z Polski nazywają ją nadbałtyckim Zakopanem. Na przełomie XIX i XX w. często bywali w niej polscy artyści i inni przedstawiciele krakowskiej i zakopiańskiej bohemy, m.in. Stanisław Witkiewicz, Lucjan Rydel, Leon Wyczółkowski czy Tadeusz Miciński. Przemianę z niewielkiej osady rybackiej w miejscowość wypoczynkową Połąga zawdzięcza rodzinie Tyszkiewiczów, która w pierwszej połowie XIX stulecia odkryła to miejsce i zaczęła je stopniowo rozbudowywać. Polscy arystokraci wznieśli tu elegancki pałac w stylu neorenesansowym otoczony ogrodem. Na ich zlecenie powstał także teatr, neogotycki kościół i malownicza przystań. Obok tej ostatniej pod koniec XIX w. wybudowano długie, drewniane molo, z którego dziś – jak twierdzą sami Litwini – można podziwiać jedne z najpiękniejszych zachodów słońca nad Bałtykiem.

Dziedziniec zewnętrzny z rezydencją księcia, troki

 

ZIMOWE ATRAKCJE

Nadbałtyckie plaże, lasy i zatoki najlepiej odwiedzić wiosną, latem bądź wczesną jesienią. Za to zimowe miesiące sprzyjają wizycie w Druskiennikach – mieście położonym na południu Litwy, tuż przy granicy z Białorusią i ok. 50 km od Polski. Jego nazwa związana jest ze źródłami solankowymi (słowo druska to po litewsku „sól”, a druskininkas oznacza człowieka zajmującego się warzeniem soli), których w okolicy odkryto aż siedem. Tutejsze wody mineralne zawierają m.in. związki jodu, magnezu, wapnia i żelaza. Mają korzystny wpływ na układ odpornościowy i pokarmowy czy serce. Ze względu na te naturalne skarby już w 1794 r. dekretem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego Druskiennikom nadano status miejscowości leczniczej. Dziś litewski kurort cieszy się opinią jednego z najlepszych uzdrowisk klimatycznych i balneologicznych w całej Europie.

Właśnie tu znajduje się ogromny park wodny w kompleksie Druskininkų sveikatinimo ir poilsio centras AQUA, największy i najpopularniejszy na Litwie, a zarazem należący do największych na kontynencie. Rozciąga się na powierzchni 30 tys. m2. W rzeczywistości stanowi park rozrywki, w którym da się spędzić weekend albo nawet parę dni i wciąż odkrywać nowe atrakcje. Czekają w nim tropikalny klimat z temperaturą sięgającą 30°C, strzeliste palmy, błękitnolazurowa woda i bary z egzotycznymi koktajlami – przynajmniej na chwilę można więc oderwać się od szarej rzeczywistości i przenieść w inny, rozgrzany słońcem świat. Skorzystamy tu z basenów ze zjeżdżalniami i wodnymi kaskadami, wanien masujących oraz strefy z 20 różnymi saunami i łaźniami. Oferta kompleksu obejmuje też liczne zabiegi wellness i spa – są wśród nich rozmaite rodzaje masaży, programy hydroterapeutyczne i regeneracyjne, kuracje pielęgnujące i odżywiające skórę twarzy i całego ciała. To prawdziwa oaza, gdzie rozbrzmiewa muzyka relaksacyjna i dźwięki przyrody.

Ci, którym marzy się nieco bardziej aktywny wypoczynek, również znajdą w Druskiennikach coś dla siebie i to całkiem niedaleko parku wodnego. Mowa o leżącym po drugiej stronie Niemna ośrodku sportów zimowych Snow Arena. Jest on najsłynniejszym tego typu kompleksem nie tylko na Litwie, lecz także w tej części Europy. Tak naprawdę nie trzeba do kurortu przyjeżdżać właśnie zimą, bo białemu szaleństwu można się tutaj oddawać przez cały rok – w samym sercu Snow Areny umieszczono całoroczny stok narciarski o krytej trasie liczącej ponad 460 m długości. Łącznie wszystkie dostępne trasy dla miłośników nart i snowboardu mają ponad 1,1 tys. m. Liczba ta robi wrażenie, szczególnie jeśli uświadomimy sobie, że Litwa stanowi raczej nizinny kraj.

Willa Dalija (dawna Willa Maurytanka z końca XIX w.) w centrum Druskiennik, pensjonat dla gości

 

SPECJALNOŚCI STOŁU

Innym popularnym uzdrowiskiem są Birsztany, malowniczo położone wśród sosnowych lasów nad Niemnem, usytuowane ok. 80 km na północ od Druskiennik. Pełno w nich obiektów sanatoryjnych, z których wiele zbudowano w połowie XIX w., kiedy powstały tu ujęcia wód mineralnych i odkryto bogate złoża borowiny. Dlatego większość najważniejszych zabytków w mieście stanowią budowle uzdrowiskowe. Należy do nich działające od 1927 r. sanatorium o nazwie Tulipan (Tulpės), gdzie z głębokości ponad 120 m wydobywa się wysokozmineralizowaną wodę Vytautas, będącą litewskim specjałem. Na zainteresowanie zasługuje też prawdziwy symbol tego spokojnego miasteczka, czyli dawny dom zdrojowy z 1855 r. znany jako Kurhaus, wpisany na listę zabytków dziedzictwa narodowego. Pomiędzy tymi dwoma charakterystycznymi budynkami wyrasta Wzgórze Pieśni, pokryte drewnianymi rzeźbami nawiązującymi do litewskich pieśni ludowych, które określa się słowem daina. Stanowią one niezmiernie ważny element kultury Litwinów, nierozerwalnie związany z ich historią.

Inną istotną częścią kulturowego dziedzictwa Litwy jest jej kuchnia, bazująca głównie na mięsie i ziemniakach. Słynie ona również z przepysznego pieczywa – ciemnego, robionego na zakwasie, z dodatkiem miodu, kminku i rodzynek. Najlepiej jeść go w duecie z idealnym na upały chłodnikiem litewskim. Warto także spróbować popularnej w kraju potrawy, z której Litwini są dumni, czyli cepelinów (kartaczy). Pod tą nazwą kryją się duże, podłużne pyzy z mięsem, nadzieniem grzybowym, białym serem bądź rybą. Serca turystów skradają też zwykle litewskie bliny – placki ziemniaczane podawane ze śmietaną lub sosem. Poza tym trzeba się skusić na babkę ziemniaczaną (znaną również jako kugelis), czyli zapiekankę z utartych ziemniaków, wymieszanych ze skwarkami ze świeżo stopionego boczku albo słoniny.

Istotny wpływ na tutejsze kulinarne zwyczaje mieli pochodzący z różnych stron mieszkańcy Litwy, a dawniej – Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jednym z popularnych miejscowych przysmaków jest wywodzący się z kuchni tatarskiej kindziuk, wędzona wędlina wieprzowa. Inną wartą grzechu specjalnością są kibiny (kybyny) – pieczone pierożki z drożdżowego ciasta, wypełnione zazwyczaj farszem z jagnięciny lub coraz częściej wołowiny i wieprzowiny. Choć danie to także od dawna gości w litewskim menu i wielu Litwinów uważa je za rodzime, to w rzeczywistości przywędrowało razem z Karaimami, którzy przybyli do tego regionu pod koniec XIV w. z Krymu i posługiwali się karaimskim zaliczanym do języków tureckich. Kilkaset rodzin zamieszkało w Trokach, miejscowości położonej prawie 30 km na zachód od Wilna. Jej symbol stanowi potężny zamek, stojący na wysepce na samym środku jeziora Galwe.

Karaimi zajmowali się głównie handlem, rolnictwem i ogrodnictwem. Cieszyli się przy tym względną autonomią w ramach księstwa – otrzymywali liczne przywileje, pozwalające na posiadanie ziemi czy powoływanie własnego, odrębnego samorządu. Mogli też wznosić swoje świątynie (kienesy) oraz praktykować religię i kultywować tradycje, w tym również te kulinarne. Wspomniane kibiny najlepiej popijać bulionem, popularnym na Litwie kwasem chlebowym, tradycyjną ziołową nalewką lub którymś z ciemnych piw, uchodzących za specjalność tego kraju.

A jeśli już mowa o napojach alkoholowych, to wizyta u naszych sąsiadów będzie z pewnością niepełna bez spróbowania lokalnych win, produkowanych przede wszystkim w regionach północno-wschodnich. Ze względu na niższe temperatury i warunki naturalne siłą rzeczy miejscowe trunki różnią się od tych z Europy Południowej. Zamiast winogron Litwini stawiają na inne owoce – przede wszystkim wypełniające ich sady i lasy jabłka, czarne porzeczki, aronie, wiśnie czy dzikie jagody. Wytwarzane z nich wina mają więc nieco słodszy smak i są zwykle podawane jako aperitif lub wino deserowe. Choć sama tradycja winiarska jest na Litwie dość młoda – sięga początków XX w. – to już w latach 30. XX stulecia niektóre winnice, jak choćby Voruta założona w miejscowości Onikszty (Anykščiai), zaczęły być doceniane na świecie. Do cieszących się uznaniem wytwórców należy także m.in. Gintaro Sino. Ta rodzinna winiarnia znajduje się tuż przy granicy z Łotwą, w mieście Jeziorosy (Zarasai). Produkuje słodkie, intensywne w smaku wina z jabłek, malin, porzeczek, jagód, wiśni i innych owoców.

Przeciwwagę dla słodkich trunków stanowią te wytrawne i półwytrawne. Wytwarza się je na południu kraju, w mieście Olita (Alytus). Słynie ono głównie z win musujących, powstających na bazie takich popularnych szczepów jak riesling czy chardonnay. Są one sprowadzane z Włoch i na miejscu przechodzą wtórną fermentację. Tutejsze musujące wina Alita uchodzą za jedne z najbardziej znanych i najlepszych tego typu win w regionie .

Choć więc pewnie niewielu turystom kraj ten kojarzy się akurat z takim napitkiem, dla Litwinów, tak wysoko ceniących swoje lokalne tradycje, również winiarstwo stało się kolejnym powodem do dumy. Podczas odwiedzin na Litwie warto się przekonać, czy mają rację. Przykład rozwijania w ostatnich latach produkcji win stanowi zresztą dobre podsumowanie tego, co można odkryć u naszych sąsiadów. To niewątpliwie kraj pełen różnorodności, który jeszcze niejednym potrafi zaskoczyć.