Joanna Lampka

www.blabliblu.pl

Są podróże, które mają cel, i są też takie, w których cel stanowi sama podróż. Te drugie, w rytmie „slow”, spontaniczne i romantyczne niczym amerykański film drogi stają się coraz bardziej popularne. A Szwajcaria jest idealnym miejscem do ich realizacji.

I tak dzieje się już od stuleci! Szwajcaria była niegdyś jednym z obowiązkowych punktów grand touru, czyli podróży życia, którą odbywał każdy młody brytyjski dżentelmen. Arystokraci zwiedzali Włochy, Francję, a od XIX w. również kraj Helwetów, żeby poszerzyć horyzonty myślowe, nauczyć się języków obcych oraz poznać nowe kultury i obyczaje. Wiedzieli, co dobre! Szwajcaria w końcu jest tym rzadkim miejscem, które łączy dramatyzm gór i dostojność średniowiecznych miast, łagodność jezior i piękno winnic. I to się nie zmieniło od czasów grand touru. Jest jeszcze jedna rzecz, która pozostała nietknięta: pieczołowicie kultywowane tradycje i zwyczaje.

Szwajcaria ma różne oblicza i każde z nich atrakcyjne – sprzyja więc wakacjom w ruchu. Nie chodzi tu tylko o podróże samochodem. Szwajcarię można też przemierzać pieszo, rowerem, pociągiem i statkiem. Co najważniejsze, dzięki skoordynowanym ofertom szwajcarskich przewoźników turyści bez problemu połączą rozmaite sposoby przemieszczania się po kraju. Jak zwiedzać Szwajcarię? Zapraszam do krótkiego omówienia różnych pomysłów na oryginalną podróż po tym kraju.

Na początku jednak garść ogólnych informacji turystycznych. Mniej więcej 60 proc. Szwajcarii zajmują góry – Alpy na południu, wschodzie i w centrum, do tego dochodzi jeszcze Jura na zachodzie. Północ kraju jest nieco mniej atrakcyjna pod względem przyrodniczym, co nie znaczy, że nie ma tam nic ciekawego. Średniowieczne miasta i miasteczka są aż nadto interesujące, wiele tutaj jezior oraz malowniczych rzek, no i blisko w majestatyczne Alpy. Szwajcaria jest zresztą tak niewielka (zajmuje powierzchnię 41 285 km², co odpowiada mniej więcej obszarowi trzech naszych województw – dolnośląskiego, opolskiego i śląskiego), że podczas podróży po niej w zasadzie wszędzie mamy stosunkowo blisko. Niech to jednak nikogo nie zmyli przy planowaniu zwiedzania. Tak wiele tu atrakcji w każdym regionie, że lepiej skupić się na mniejszym obszarze i poznać go dokładniej, niż stawiać sobie ambitny cel poznania całego kraju w czasie jednej wyprawy.

Stellisee (2537 m n.p.m.) należy do najsłynniejszych i najbardziej fotogenicznych jezior w gminie Zermatt

Samochodem

Spektakularne serpentyny, przełęcze, wiadukty i mosty, skały, które „całują się” nad głowami przejeżdżających, oraz miliony niezapomnianych widoków czekają tutaj na zmotoryzowanych. Nic dziwnego, że Switzerland Tourism, czyli Narodowa Organizacja Turystyczna Szwajcarii, wytyczyła jedną z najpiękniejszych i najbardziej kompleksowych tras objazdowych – Grand Tour of Switzerland. Domyślacie się po nazwie, co mogło stanowić inspirację dla twórców tego widowiskowego szlaku?

Grand Tour of Switzerland tworzy zamknięty okrąg z jedną dłuższą i kilkoma mniejszymi odnogami. Aż 1634-kilometrowa trasa wiedzie głównie niewielkimi, widokowymi drogami, którymi trudno wytyczyć szlak przy pomocy nawigacji. Turyści nie muszą podziwiać spektakularnych krajobrazów jedynie zza szyby samochodowej. Na mapie Grand Tour of Switzerland zaznaczono miejsca, gdzie można się zatrzymać na nocleg, obiad, zwiedzanie zabytków, miast i muzeów, trekkingi, wjazdy kolejkami na szczyty górskie lub pływanie statkami po licznych jeziorach.

Teoretycznie trasa byłaby możliwa do przebycia w czasie jednego wyjazdu, lepiej jednak wybrać te odcinki, które najbardziej nas interesują, i w dowolny sposób skompilować atrakcje po drodze. A jest naprawdę w czym wybierać, bo Grand Tour of Switzerland wiedzie po wielu standardowych i mniej znanych perełkach turystycznych kraju: jedenastu miejscach wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO, najpiękniejszych miastach Szwajcarii, czyli Zurychu, Lucernie, Bazylei, Genewie i Lugano, a także nad jeziorami i przez Alpy. Co ciekawe, trasa przecina także Liechtenstein.

Który etap wybrać? Wszystkie są wyjątkowe, ale gdybym miała wskazać tylko dwa, poleciłabym odcinek C z Sankt Moritz do Locarno i odcinek E z Zermattu do Genewy. Ten pierwszy biegnie z tajemniczej Gryzonii, której mieszkańcy mówią w dialektach retoromańskich, przez kilka dramatycznie pięknych przełęczy górskich aż do włoskojęzycznego Ticino, nazywanego przez Szwajcarów kantonem wakacyjnym. No cóż, nie da się ukryć, że palmy falujące leniwie nad szmaragdowymi jeziorami i dziadkowie popijający espresso w ogródkach na promenadach przywodzą tu na myśl wybrzeże Morza Śródziemnego.

Drugi polecany przeze mnie odcinek zaczyna się u stóp symbolu Szwajcarii, czyli Matterhornu (4478 m n.p.m.) – szczytu o idealnym kształcie piramidy – i biegnie przez niemieckojęzyczny alpejski kanton Wallis (Valais), który po drodze zmienia język na francuski, aż do olbrzymiego jak morze Jeziora Genewskiego (zajmującego powierzchnię 581,3 km²). Tutaj zahacza o słynne Montreux z pomnikiem Freddiego Mercury’ego (1946–1991) i Vevey z muzeum poświęconym Charliemu Chaplinowi (Chaplin’s World) i wiedzie brzegiem jeziora przez winnice i urocze miasteczka aż do Genewy – miasta Jana Kalwina (1509–1564). Te dwa etapy są chyba najbardziej urozmaicone pod względem krajobrazu i zróżnicowane kulturowo oraz językowo.

Przed przyjazdem samochodem do Szwajcarii trzeba wiedzieć kilka rzeczy. Wystarczy polskie prawo jazdy, żeby prowadzić auto – nie jest konieczne posiadanie międzynarodowego dokumentu. Wjechać na szwajcarską autostradę mogą tylko samochody z ważną winietą, która kosztuje 40 franków (ok. 190 złotych) i jest ważna od grudnia poprzedniego roku do lutego następnego. Za przejazd przez niektóre tunele należy zapłacić. Parkować można tylko w miejscach wyznaczonych białą lub niebieską linią albo na parkingach. Parkowanie w miastach jest prawie zawsze płatne, więc za każdym razem trzeba się dowiedzieć, jakie zasady panują w miejscu, w którym chcecie zostawić samochód. W Szwajcarii auta na gaz należą do rzadkości, więc jeśli wybieracie się w podróż pojazdem posiadającym taką instalację, przygotujcie wcześniej listę stacji, na których będziecie mogli uzupełnić zbiornik. Spanie w samochodzie w miastach lub na parkingach publicznych może być niemile widziane. Czasem jest to tolerowane, jeśli mamy do czynienia z wyjątkową sytuacją lub dotyczy to tylko jednej nocy, ale wszystko zależy od lokalnych zasad. Generalnie jednak policja kieruje pasażerów, którzy zamierzają spać w aucie, na kemping lub inne przeznaczone do tego miejsce. Poza tym należy również uważać na przekraczanie ograniczeń prędkości w Szwajcarii. Bardzo kosztowne mandaty mogą nam wówczas przyjść do Polski.

Pieszo

Nie trzeba mieć samochodu, żeby wyruszyć w podróż po Szwajcarii. Aż chciałoby się rzec, że wystarczą dobre buty, ale to nie jest tekst tylko dla wytrawnych piechurów. Dzięki fantastycznej komunikacji zbiorowej niezmotoryzowani turyści mogą w pełni cieszyć się urokami kraju, nie siedząc przy tym w jednym miejscu. Zaproponuję kilka tras pieszych z różnych regionów Szwajcarii. Rekomendowane szlaki nie są trudne, za to widowiskowe. Czy najpiękniejsze? W internecie znajdziecie mnóstwo list tras, które ponoć tylko „zobaczyć i umrzeć”. Ja bym je przejrzała tylko po to, żeby je ominąć szerokim łukiem… Pewnie będą pełne turystów. Szwajcaria oferuje tysiące kilometrów trekkingów, a jeden bardziej spektakularny od drugiego. Nie ma więc potrzeby trzymania się listy must-see.

Szlak Pięciu Jezior

Co tam pięć jezior w kraju, w którym są ich tysiące? Te należą jednak do wyjątkowych – każde z nich ma inny kolor, w trzech z nich odbija się ikoniczny Matterhorn, a w dwóch można się kąpać. Szlak Pięciu Jezior (na oznaczeniach 5-Seenweg) wiedzie z Blauherd do Sunnegga, dokąd dociera kolejka zębata i gondolka z Zermattu. Urozmaicona trasa z przepięknymi widokami zabierze nam ok. 2,5 godz. marszu. Ale uwaga – w słoneczny, wakacyjny weekend szlak może być zatłoczony, bo to jedna z popularniejszych atrakcji regionu. Co wtedy? W okolicy Matterhornu biegnie tak wiele różnych tras pieszych, że nie wątpię, iż znajdziecie najbardziej odpowiednią alternatywę.

Creux du Van

To cud natury zachodniej Szwajcarii, w samym sercu łańcucha górskiego Jura. Skalny amfiteatr ma kształt półkola z głęboką przepaścią pośrodku, przypominającą olbrzymi krater. To miejsce upodobały sobie szczególnie dzikie zwierzęta – koziorożce alpejskie, kozice i rysie, które są tak przyzwyczajone do turystów, że nie uciekają na ich widok, tylko dzielnie pozują do zdjęć. Do Creux du Van można dojść z Noiraigue, gdzie dociera pociąg. Wędrówka pętlą jest dość wymagająca i trwa mniej więcej 5 godz.

Dookoła Seealpsee

Seealpsee znajduje się w północno-wschodniej Szwajcarii, w malowniczym Appenzellu. Odkąd przyklejony do pionowej skały drewniany budynek pensjonatu i restauracji „Aescher” znalazł się na okładce magazynu National Geographic, szlak dookoła jeziora Seealp, który biegnie nieopodal słynnej gospody, stał się wyjątkowo popularny. Trasa zaczyna się w Ebenalp (1640 m n.p.m.), dokąd można się dostać kolejką górską z Wasserauen. Niedaleko górnej stacji znajduje się oberża, o której była mowa wyżej. Szlak do jeziora Seealp biegnie ostro w dół, po drodze mijając opuszczoną pustelnię i kapliczkę w jaskini Wildkirchli. Trekking nie jest trudny, ale zdradliwy. Każdego roku dochodzi tam do wypadków, więc piechurów ostrzegają liczne znaki przypominające o odpowiednim obuwiu i prowadzeniu dzieci na smyczy, którą można wypożyczyć w restauracji. Ci, którzy chcą uniknąć ryzyka, mogą wybrać trasę z Wasserauen. Seealpsee jest uroczym górskim oczkiem, gdzie można się kąpać lub wypożyczyć łódkę. Naprawdę warto!

Szwajcarski Szlak Lodowcowy

Śpieszmy się kochać alpejskie lodowce – następne pokolenia najprawdopodobniej będą mogły je podziwiać tylko na starych zdjęciach. Szwajcarski Szlak Lodowcowy to 12-kilometrowa trasa wiodąca z górnej stacji kolejki linowej Moosfluh do górnej stacji kolejki linowej Fiescheralp w alpejskim kantonie Wallis (Valais). Szlak biegnie wzdłuż lodowca Aletsch przez punkt widokowy Gletscherblick, gdzie można podziwiać ośnieżone czterotysięczniki, a następnie w pobliżu malowniczego jeziora Märjelen. Trasa jest najbardziej urokliwa w czerwcu, gdy hale zamieniają się w ukwiecone dywany. Z kolei latem, gdy jest gorąco, orzeźwiająca bryza od lodowca przyjemnie chłodzi.

Pociągiem

Mawia się, że jeśli w Szwajcarii masz 5 min na przesiadkę na drugi pociąg, to zostaną ci jeszcze 3 min na kawę. To prawda czy mit? Przesada, ale nie ma dymu bez ognia. W godzinach szczytu na najpopularniejszych liniach spóźnienia o kilka minut się zdarzają, większość pociągów jednak jeździ punktualnie. Najważniejsze jest to, że kursują regularnie z ustaloną częstotliwością i najczęściej z tego samego peronu. Gdy podróżuję z Morges, gdzie mieszkam, do Genewy, gdzie pracuję, wiem, że pociągi mam co 10–20 min z peronu drugiego. Jeśli nawet spóźnię się na jeden skład, za kilkanaście minut złapię kolejny.

Następne udogodnienie dla podróżnych dotyczy biletów. Wystarczy kupić jeden na określony odcinek, który można przemierzyć pociągiem, autobusem, statkiem lub kolejką linową (jeśli jest publiczna). Zwykłe bilety nie są na konkretny środek transportu, ale na określoną trasę i czas, więc możemy sobie pozwolić na zagapienie się nad kawą i widokami.

Szwajcarska sieć transportu publicznego jest gęsta. Mawia się, że pociągi docierają tutaj właściwie wszędzie. To nie jest prawda, choć widok ciuchci wspinającej się na górskie przełęcze nie stanowi niczego dziwnego. Dziury w transporcie szynowym wypełniają wszędobylskie żółte autobusy pocztowe, które zapowiadają się przed ostrymi zakrętami charakterystycznym dźwiękiem trąbki ti-ta-tu – pierwszymi nutami uwertury do opery Wilhelm Tell Gioacchina Rossiniego (1792–1868).

Wszystko to sprawia, że podróżowanie komunikacją publiczną w Szwajcarii należy do przyjemnych i komfortowych zajęć. Poza tym jest też widowiskowe! To jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie sama droga może być atrakcją. Nic dziwnego, że Narodowa Organizacja Turystyczna Szwajcarii stworzyła Grand Train Tour of Switzerland, łącząc najpiękniejsze odcinki kolejowe w jedną 1280-kilometrową trasę. Zasada jest taka jak z samochodową Grand Tour – wszystko można, nic nie trzeba. Można w każdym momencie wysiąść, zatrzymać się na zwiedzanie, posiłek czy nocleg. Można wskoczyć w inny pociąg, a nawet autobus czy wypłynąć w rejs statkiem. Na te wszystkie opcje pozwala jeden bilet umożliwiający nieograniczone podróże w określonym czasie – Swiss Travel Pass.

Należy jednak wiedzieć, że choć w zwykłych szwajcarskich składach nie ma rezerwacji miejsca, w pociągach turystycznych, takich jak Glacier Express czy Bernina Express, jest ona konieczna, szczególnie w szczycie sezonu.

Glacier Express

To jedna z najpiękniejszych tras kolejowych świata. Ekspres Lodowcowy zwany jest najwolniejszym ekspresem świata, ponieważ 300-kilometrowy szlak pomiędzy Zermattem a St. Moritz pokonuje aż w 8 godz. Ale po co się śpieszyć, skoro pociąg jedzie przez sam środek Alp. Jest czas na to, żeby zrobić fantastyczne zdjęcia i zjeść ciepły posiłek, a spektakularne widoki podziwia się przez olbrzymie okna. Pociąg pokonuje 291 mostów i 91 tuneli. Największe wrażenie robi chyba wiadukt Landwasser w pobliżu Filisur w Gryzonii, który ma 65 m wysokości i 136 m długości.

Bernina Express

To kolejna propozycja Kolei Retyckich (niem. Rhaetische Bahn – RhB) z Gryzonii. Trasa z Chur lub Davos przez St. Moritz do włoskiego Tirano została wpisana w 2008 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Linia zawdzięcza swoją nazwę przełęczy Bernina, gdzie pociąg podjeżdża na wysokość 2253 m n.p.m. Mimo 7-procentowego nachylenia pokonuje stromiznę bez zębatek. Mija lodowiec Morteratsch i trzy jeziora – Lej Pitschen, Lej Nair i Lago Bianco, a także Alp Grüm i malowniczy wiadukt spiralny w Brusio. Po trzech godzinach jazdy kończy trasę we włoskim Tirano, skąd w okresie letnim kursuje autobus turystyczny do szwajcarskiego Lugano.

Najwyższa stacja kolejowa Europy na Jungfraujoch

Wielbiciele pociągów nie mogą ominąć tej wielkiej atrakcji! Nieco poniżej przełęczy Jungfraujoch (3463 m n.p.m.), na wysokości 3454 m znajduje się najwyżej położona stacja kolei szynowej w Europie. To nie tylko dworzec z punktem widokowym, ale też cały kompleks ze sklepami, kawiarniami, restauracjami, pałacem lodowym z rzeźbami, wystawą multimedialną, a w sezonie letnim Snow Fun Parkiem ze zjazdem tyrolką i trasą pieszą w wiecznym śniegu. Najbardziej niesamowite są tu widoki – przy dobrej widoczności podziwiać stąd można nawet niemiecki Schwarzwald i francuskie Wogezy.

Interlaken – Montreux

Jak obiecuje reklama, to spektakularna podróż pomiędzy dwoma światami. I coś w tym jest. W końcu wsiadamy do pociągu w Interlaken, w sercu Berneńskiego Oberlandu, przemierzamy Alpy i wysiadamy pod palmami w przepięknym Montreux nad Jeziorem Genewskim. Zmieniamy nie tylko krajobraz, ale także część językową. A po drodze podziwiamy zapierające dech w piersiach krajobrazy przez panoramiczne okna.

Rzeka Limmat przepływa przez centrum Zurychu

Rowerem

Aby było jasne – Szwajcaria jest krajem alpejskim, więc trzeba mieć prawdziwą krzepę, żeby ją przemierzać na dwóch kółkach. Krzepę lub… e-bike’a! Ze względu na ukształtowanie terenu rowery z elektrycznym wspomaganiem są tutaj bardzo popularne.

Pod względem infrastruktury rowerowej Szwajcaria znajduje się gdzieś pomiędzy krajami Beneluksu a Polską. Istnieje tutaj 12 tys. km oznaczonych ścieżek dla dwóch kółek, a rowerzyści są traktowani niemal jak święte krowy – mimo iż czasem na ostrych podjazdach tworzy się za nimi korek, kierowcy się nie niecierpliwią, a przynajmniej tego nie okazują. Jednoślady nie mogą poruszać się po chodniku, chyba że znak na to pozwala, a jeśli wzdłuż trasy biegnie ścieżka rowerowa, nie mogą poruszać się po drodze. Rowerzyści nie mają również prawa wjazdu na autostrady i do niektórych tuneli. Kask nie jest obowiązkowy, ale bardzo zalecany.

Z kolei jeśli mowa o rowerach elektrycznych: szybkie e-bike’i (do 45 km/godz.) muszą mieć wykupioną roczną winietę i posiadać rejestrację jak na motor, a ich kierowcy muszą posiadać prawo jazdy przynajmniej kategorii M. Kask jest w takim wypadku obowiązkowy.

Dzieci mające poniżej 7 lat mogą się poruszać po drogach wyłącznie w asyście osoby powyżej 16 roku życia. Rowerzyści muszą stosować się do zasad ruchu drogowego. Po zmroku jednoślad musi mieć włączone światła przednie i tylne. Policja raczej nie prowadzi kontroli trzeźwości cyklistów, jeśli nie stanowią widocznego zagrożenia dla siebie i innych.

Rower można przewozić koleją. W niektórych pociągach wymagana jest jednak do tego rezerwacja. Można też podróżować autobusem ze swoim jednośladem, jeśli pozwala na to miejsce. Z tego względu szwajcarscy przewoźnicy bardzo to odradzają w godzinach szczytu.

To tyle, jeśli chodzi o kwestie formalne. Teraz skupmy się na samych przyjemnościach – wyborze trasy. Szwajcaria oferuje mnóstwo szlaków rowerowych o różnej długości i skali trudności. Zostało wytyczonych dziewięć kilkusetkilometrowych tras krajowych, podzielonych na odcinki proponowane do przebycia w ciągu jednego dnia. Z oczywistych względów przedstawię tylko trzy, które różnią się między sobą charakterem. Przed wyprawą na rower do Szwajcarii polecam samodzielnie zgłębić temat. Trasy rowerowe krajowe i lokalne zostały opisane wyczerpująco na stronie internetowej schweizmobil.ch.

Szlak nad Renem – trasa nr 2

To chyba jedyna dłuższa trasa rowerowa, której większość odcinków śmiało mogę polecić początkującym cyklistom i dzieciom. Zaczyna się co prawda ostro podjazdem na przełęcz Oberalp (2046 m n.p.m.), ale potem jest coraz łatwiej. Szlak biegnie od źródeł Renu w jeziorze Tomasee w regionie Andermattu do Bazylei, gdzie rzeka opuszcza Szwajcarię, choć oczywiście nadal można podążać jej śladem wzdłuż europejskiego Szlaku Renu (EV 15) aż do Morza Północnego (Hoek van Holland w Niderlandach). Trasa pełna jest pozarowerowych atrakcji turystycznych. Startujemy z Alp, potem odwiedzamy retoromański region Surselva, docieramy do spokojnego Jeziora Bodeńskiego, a potem do jednej z koronnych atrakcji Szwajcarii – spektakularnego Przełomu Renu (Rheinfall) pod Szafuzą (Schaffhausen). Dalej krajobraz staje się nieco mniej urozmaicony, ale za to usatysfakcjonowani będą wielbiciele uroczych miasteczek. Rheinfelden, Stein am Rhein czy Rheinau to perełki architektoniczne, a drewniane mosty na Renie zachwycają.

Alpejski szlak panoramiczny – trasa nr 4

To wymagająca trasa, ale warta każdej kropli potu oraz łez. Pot wycisną strome podjazdy, a łzy zachwytu – okoliczne pejzaże. Szlak wiedzie z St. Margarethen w północno-wschodniej części Szwajcarii przez północne przedgórze Alp aż do Aigle – francuskojęzycznego miasteczka, które przycupnęło u podnóża gór. Najtrudniejszy, ale też najbardziej spektakularny jest trzeci etap tej trasy z ostrym podjazdem na przełęcz Klausen (1948 m n.p.m.) i jeszcze ostrzejszym zjazdem z niej. To droga tylko dla zaawansowanych rowerzystów, obytych z jazdą w ruchu ulicznym i pod górę.

Szlak jezior – trasa nr 9

Ta aż 510-kilometrowa trasa polecana jest posiadaczom rowerów elektrycznych. Wiedzie ona w poprzek Szwajcarii – od Jeziora Genewskiego do Jeziora Bodeńskiego. Zaczyna się w Montreux i najpierw prowadzi do Gruyères, nieformalnej szwajcarskiej stolicy sera i czekolady, a potem do modnego kurortu alpejskiego Gstaad, gdzie żegnamy się z częścią francuskojęzyczną. Następnie przejeżdża się przez bajkowo piękne regiony jezior Thun i Brienz aż do Lucerny i Jeziora Czterech Kantonów. To chyba najbardziej spektakularna część wyprawy – lepiej dać sobie trochę czasu na podziwianie widoków. Potem mija się centrum pielgrzymkowe Einsiedeln, a następnie jedzie wzdłuż Jeziora Zuryskiego i Walensee do Rorschach – malowniczego portu nad brzegiem Jeziora Bodeńskiego.

Gdzie zatrzymywać się na nocleg podczas wyprawy? Co z naszym bagażem? Jeśli nie chcecie się tym martwić, najlepiej skorzystać z jednej z wyspecjalizowanych w tym temacie agencji turystycznych, np. eurotrek.ch. Jeśli wolicie samodzielną organizację, szukajcie hoteli z etykietą Swiss Bike Hotels. Każdy taki komfortowy obiekt noclegowy dysponuje miejscem do przechowywania, czyszczenia i drobnych napraw rowerów oraz innymi specjalnymi usługami, które mogą okazać się przydatne na trasie.

Położone w centrum tzw. Riwiery Szwajcarskiej, przy wschodnim krańcu Jeziora Genewskiego, Montreux

Statkiem

Szwajcaria to nie tylko królestwo gór, ale również wody. Może i kraj nie ma dostępu do morza, ale za to jezior znajdziemy tu w bród – ponoć ok. 1,5 tys. Są urocze oczka wodne, w których odbijają się Alpy, są też jeziora olbrzymie jak morza. Przebycie z Genewy do Villeneuve, czyli z jednego do drugiego końca Jeziora Genewskiego, zajmuje ok. 1 godz. 25 min jazdy autostradą!

Nic dziwnego, że transport wodny na największych jeziorach kwitnie, i to nie tylko ten turystyczny. Wiele osób codziennie dopływa do pracy, korzystając z tego, że bilety na statki są niewiele droższe od tych na pociąg, a do tego honoruje się abonamenty i Swiss Travel Pass. W sezonie oprócz typowych tras komunikacyjnych kompanie żeglugi śródlądowej organizują m.in. rejsy wieczorne na zachód słońca, a także kulinarne i połączone ze zwiedzaniem.

Gdzie na rejs?

Jezioro Genewskie

Po Jeziorze Genewskim kursują świetnie utrzymane statki w stylu belle époque, które same w sobie stanowią atrakcję turystyczną. Największe wrażenie robi chyba parowiec La Suisse z 1910 r. ze złoconym galionem w kształcie syreny. Rejs, który polecam, wyrusza z Lozanny do Francji, a następnie wraca wzdłuż szwajcarskiego brzegu, mijając spektakularny średniowieczny zamek obronny Chillon, Montreux, Vevey i tarasowo położone winnice Lavaux. Na statkach znajdziemy restaurację i bar, gdzie można się posilić. Lepiej zarezerwować stolik, szczególnie jeśli wybieramy się na rejs w weekend w porze lunchu lub kolacji.

Jezioro Czterech Kantonów

Jezioro Czterech Kantonów uchodzi za najbardziej różnorodne jezioro Szwajcarii. Niektóre jego odnogi są tak ściśnięte stromymi górskimi zboczami, że krajobraz przypomina nieco fiordy Norwegii. Rejs po jeziorze można potraktować czysto turystycznie lub jako formę transportu z Lucerny do jednego z popularnych celów wycieczek, np. na szczyt Rigi (1797 m n.p.m.), rozległy masyw Pilatus (2128 m n.p.m.) czy łąkę Rütli, gdzie 1 sierpnia 1291 r. został podpisany dokument założycielski Szwajcarii.

Jezioro Zuryskie

Zurych to największe miasto Szwajcarii. Jest jednak jedna rzecz, która sprawia, że nie czuć w nim wielkomiejskości – jezioro, które daje oddech od zgiełku. Brzeg Jeziora Zuryskiego to miejsce relaksu zuryszan, ale też najlepszy i najszybszy sposób na ucieczkę z miasta. Statki Zuryskiego Towarzystwa Żeglugowego (ZSG – Zürichsee-Schifffahrtsgesellschaft) – Dream Boats – kursują po rzece Limmat i Jeziorze Zuryskim aż do miasteczka róż Rapperswil z obecnie zamkniętym Muzeum Polskim.

To nie są wszystkie propozycje wypoczynku na wodzie w Szwajcarii. Trudno byłoby jednak choćby się zbliżyć do wyczerpującego opisania wszystkich ofert. W części włoskojęzycznej kuszą wycieczki statkami po jeziorze Lugano do czarujących Morcote i Gandrii oraz po jeziorze Maggiore do Włoch czy wysp Brissago z ogrodem botanicznym. Rejsy po rzece Aare z Solury (Solothurnu) reklamują się jako najpiękniejsze wyprawy wodne w Szwajcarii. Jezioro Bodeńskie zachęca wyspą kwiatów Mainau i urokliwymi miasteczkami nad Untersee. Nie mówię nawet o propozycjach całodniowych rejsów przez połączone kanałami jeziora Murten (Morat), Neuchâtel i Biel (Bienne). Szwajcaria to nie tylko góry – dokądkolwiek się wybieracie, zwróćcie uwagę na podróże statkami – warto!

Wpław

Trudno mówić o podróżowaniu wpław, choć dryfowanie w szwajcarskich rzekach można uznać za jakąś formę przemieszczania się. I dlatego jako ciekawostkę ostatni, krótki rozdział poświęcę ulubionej aktywności Szwajcarów. Mowa tu o pływaniu w rzekach, co jest szczególnie popularne w największych szwajcarskich miastach. W pogodne dni na Limmacie w Zurychu, Renie w Bazylei, Aare w Bernie czy Rodanie w Genewie aż gęsto od śmiałków na dmuchanych flamingach, pontonach lub po prostu płynących wpław z kołem lub szczelnym workiem marynarskim, do którego można schować wszystkie rzeczy osobiste. To nie jest nielegalne – na brzegach rzek znajdują się nawet tablice informacyjne na temat bezpiecznych zejść do wody, zagrożeń i ograniczeń dla pływaków, jak również dotyczące tego, co można robić w rzece, a czego nie. Zabroniono np. skakania z mostów, który to zakaz Szwajcarzy regularnie łamią. Z kolei w Renie nie wolno przepływać na drugą stronę  – to może być niebezpieczne ze względu na potężne statki pasażerskie i towarowe, które mają dla siebie wyznaczone strefy. Pływanie w rzekach nie ma zbyt wiele wspólnego z tym w zbiornikach stojących. Najważniejszym zadaniem pływaka jest omijanie przeszkód, nadanie kierunku dryfu i utrzymanie się na powierzchni. Pęd nadaje sam prąd wody. Ale przestrzegam przed zbyt lekkim traktowaniem tej atrakcji. Szwajcarskie rzeki należą do zimnych i zdradliwych, a nurt jest wartki. Jeśli nie jesteście pewni swoich umiejętności pływackich, weźcie ponton i nie zapomnijcie o kamizelkach ratunkowych.

Szwajcaria ma tak wiele do zaoferowania pod kątem turystycznym, że podróż po tym kraju może być ciekawszą alternatywą niż wakacje stacjonarne. W dodatku poruszanie się po kraju Helwetów różnymi środkami transportu jest bezproblemowe i bezpieczne. Wystarczy tylko życzyć szerokiej drogi – o wrażenia się nie martwcie!

Victorinox – szwajcarska firma, która podbiła serca klientów na całym świecie

Wszystko zaczęło się w 1897 r., kiedy Karl Elsener I (1860–1918) opatentował „Oryginalny Szwajcarski Scyzoryk Oficerski i Sportowy”. W 2022 r. Victorinox świętował 125. rocznicę powstania tej szwajcarskiej ikony, która jest symbolem jakości, funkcjonalności, innowacji i kultowego wzornictwa oraz kamieniem węgielnym w historii marki. Jej początkiem był otworzony w 1884 r. w szwajcarskiej miejscowości Ibach warsztat ślusarski, w którym Karl Elsener I zajmował się ostrzeniem oraz produkcją noży. Ogromne zaangażowanie, wysoka jakość i pasja przyczyniły się do dużego sukcesu małego zakładu rzemieślniczego. W trakcie niecałej dekady produkowane narzędzia zyskały sławę, co wpłynęło na zwiększone zapotrzebowanie na nowych pracowników i dalszy rozwój warsztatu. Spełnienie marzenia o świetnie prosperującej firmie w ciężkich czasach było nie tylko powodem do świętowania, ale dowodem na docenienie kunsztu i precyzji, które poznał cały świat. To historia, która inspiruje do podążania za tym, co się kocha, do podejmowania wyzwań i bycia otwartym na to, co nowe.

Z czasem czerwony scyzoryk stał się symbolem kreatywności. Jego funkcje zachęcają do tworzenia dzieł sztuki, przedmiotów codziennego użytku, do odkrywania i otaczania się naturą, aż po własnoręczne naprawianie sprzętów. W 1977 r. szwajcarski scyzoryk został doceniony przez artystów i trafił do nowojorskiego muzeum sztuki nowoczesnej MoMA, zostając głównym tematem wystawy designu. W latach 80. i 90. zyskał nowych fanów dzięki popularnemu serialowi telewizyjnemu MacGyver, w którym główny bohater często używa scyzoryka, prezentując wachlarz jego możliwości. Finalnie w popkulturze stał się narzędziem, które może uratować właściciela od różnych kłopotów. Ważny jubileusz rodzinna marka obchodziła w 2017 r., kiedy firma Victorinox wyprodukowała swój 500-milionowy scyzoryk i wprowadziła na rynek specjalną edycję przeznaczoną wyłącznie dla pracowników. Obecnie szwajcarski brand produkuje ok. 10 mln scyzoryków rocznie i oferuje ponad 400 różnych modeli. Regularnie sprzedawane modele oferują od jednej funkcji (Swiss Army 1) do 73 funkcji (Swiss Champ XXL). Najlżejszy szwajcarski scyzoryk oficerski waży 17 g (Escort), najcięższy – 353 g (Swiss Champ XXL), a scyzoryk Victorinox Classic stanowi zdecydowanie najczęściej sprzedawany model w historii firmy Victorinox.

Wielofunkcyjny scyzoryk nie jest jednak jedynym produktem, który uwielbiają miłośnicy marki. W ofercie firmy znajdują się też cenione przez podróżników z całego świata torby i akcesoria podróżne, wysokiej klasy noże do użytku domowego i profesjonalnego, zegarki oraz wody toaletowe.

Firma Victorinox doskonale zdaje sobie sprawę, jakim wartościom zawdzięcza swój sukces i właśnie one są częścią obietnicy, którą składa wszystkim klientom: doskonała szwajcarska jakość, niezwykła i niezawodna funkcjonalność, kultowe i ponadczasowe wzornictwo oraz nieustanne dążenie do perfekcji we wszystkich oferowanych produktach.

Produkty firmy są dostępne w 120 krajach na całym świecie, a w Polsce świat Victorinox można poznać w firmowych salonach marki oraz na stronie internetowej www.victorinox.com