MARTYNA LESZCZYŃSKA
Woda to jeden z czterech żywiołów, esencja istnienia życia na Ziemi. Jak mawiał grecki filozof Tales z Miletu – jest istotą wszystkiego. A to dlatego, że wszystko pochodzi z wody i wszystko w niej się kończy. Odgrywa zatem istotną rolę również w turystyce. I to, co najważniejsze, przez okrągły rok, oferując szeroki wachlarz atrakcji dla osób w każdym wieku.
W zależności od pory roku wykorzystanie wody zmienia się. Zawsze jednak pozostaje centralnym elementem wielu form relaksu oraz podejmowanej aktywności fizycznej.
W sezonie letnim przynosi ochłodę w upalne dni i umożliwia plażowanie oraz uprawianie sportów wodnych. Woda i towarzyszące jej krajobrazy mają niezwykły potencjał, przyciągający wczasowiczów jak magnes, niezależnie od czasu i szerokości geograficznej, na której się znajdują. Z kolei zima to idealny okres na korzystanie z dobrodziejstw hydroterapii (wodolecznictwa, jednej z najstarszych i najbardziej rozbudowanych metod fizykoterapii), zwłaszcza w regionach o bogatych zasobach naturalnych źródeł termalnych.
Europejska stolica wodolecznictwa
Do europejskich państw o najbardziej renomowanej tradycji termalnej należą Węgry. Kraj usytuowany jest na ogromnym podziemnym rezerwuarze gorących źródeł – tzw. Węgierskiej Nizinie Wielkiej – i znajduje się tu ponad tysiąc term, pośród których aż 80 posiada udokumentowaną wartość uzdrowiskową. Zwyczaj korzystania z wód termalnych na Węgrzech sięga czasów Imperium Rzymskiego. Jednym z najważniejszych miast rzymskich w starożytnej prowincji Panonia, położonym na rozległym terenie dzisiejszej madziarskiej stolicy – Budapesztu – było Aquincum (jego nazwa pochodzi od ilirsko-celtyckiego słowa Akink, oznaczającego prawdopodobnie „bogactwo wód”). Osada założona początkowo przez Celtów, służyła następnie przez pewien czas jako baza wojskowa dla legionów rzymskich, a ok. II w. n.e. zamieniła się w ogromne jak na tamte czasy, tętniące życiem miasto z łaźniami, termami, pałacami, amfiteatrami i akweduktem. Pod koniec tego stulecia Aquincum liczyło co najmniej 30 tys. mieszkańców.
Jednak największy wpływ na rozwój kąpielisk na tych terenach miała obecność Imperium Osmańskiego, które podbiło Węgry w XVI w. (to jedna z konsekwencji słynnej bitwy pod Mohaczem w sierpniu 1526 r.). Przez kolejne 100 lat Turcy wybudowali tu wiele łaźni tureckich, które działają do dziś i stanowią unikatowy element węgierskiej kultury uzdrowiskowej. Doskonałym przykładem jest Łaźnia Miłosiernych Braci Veli Bej z XVI stulecia, która pomimo remontu, nadal przypomina o pełnym przepychu osmańskim dziedzictwie stolicy Węgier. W samym Budapeszcie jest aż 14 łaźni, stąd bez wątpienia należy mu się tytuł miasta termalnego. Jeden z najstarszych i najpiękniejszych obiektów tego typu stanowią Termy Rudas (węg. Rudas gyógyfürdő), które przez wzgląd na zieloną kolumnę podtrzymującą sklepienie nad basenem, były nazywane w czasach tureckich „łaźnią z zieloną kolumną”. W 1956 r. kąpielisko to wpisano do rejestru zabytków, a choć od tego czasu było wielokrotnie modernizowane, zachowało swoje tradycyjne elementy. Goście mogą korzystać m.in. z wyjątkowego basenu znajdującego się na samym szczycie budynku, z którego rozpościera się fantastyczny panoramiczny widok na Dunaj i jego mosty.
Niektóre królewskie gmachy termalne w stylu monarchii austro-węgierskiej wydają się być bardziej częścią kompleksu muzealnego, aniżeli ogólnodostępnym kąpieliskiem. Do najbardziej eleganckich i prestiżowych należą Termy Gellerta (węg. Gellért gyógyfürdő). Ich nazwa nawiązuje do postaci Gellerta (wł. Gerardo Sagredo, węg. Sagredo Gellért, 977/980–1046), biskupa misyjnego pochodzenia włoskiego. Zginął on męczeńską śmiercią, strącony do Dunaju ze stromego wzgórza Kelem, zwanego dzisiaj Górą Gellerta (węg. Gellért-hegy, 235 m n.p.m.). Termy mieszczą się w przepięknym secesyjnym budynku wybudowanym u podnóża wzgórz budańskich (Budai-hegység) w 1918 r., tuż nad najurokliwszym odcinkiem przepływającego przez miasto Dunaju. Najsłynniejszy basen otacza dwupiętrowa kolumnada, a nad wszystkim góruje szklana kopuła. Korytarze budynku, misternie zdobione płytki ze znanej manufaktury Zsolnay, witraże oraz liczne rzeźby są inspiracją dla wielu artystów, a luksusowe wnętrza tłem dla pokazów mody, wystaw sztuki, koncertów, a nawet festiwalu wina. Eleganckie pomieszczenia z ornamentalnymi dekoracjami znajdziemy także w wielu kadrach filmowych (była tu kręcona m.in. kultowa scena z polsko-węgierskiej komedii C.K. Dezerterzy z 1986 r., w której główni bohaterowie podglądają zażywające kąpieli panie). Z kolei na ścianie Łaźni św. Łukasza (węg. Szt. Lukács gyógyfürdő) wiszą tabliczki upamiętniające wszystkie niesamowite uzdrowienia, które przypisywane są tutejszej cudotwórczej wodzie.
Kolejne renomowane miejsce, równocześnie największe tego typu w Europie, to Termy Széchenyiego (węg. Széchenyi gyógyfürdő). Ten wspaniały kompleks basenów i term nazwano na cześć hrabiego Istvána Széchenyiego (1791–1860) – węgierskiego polityka, pisarza i przedsiębiorcy. Od 1825 r., kiedy to założył Węgierską Akademię Nauk (węg. Magyar Tudományos Akadémia), poświęcił się całkowicie sprawie narodowej. Najstarszy budynek Term Széchenyiego wzniesiono w 1881 r. w północnej części Parku Miejskiego (węg. Városliget). Duża popularność tego miejsca wśród mieszkańców sprawiła, że konieczna stała się jego rozbudowa. „Nowe” termy mieszczą się dzisiaj w pięknym neobarokowym kompleksie zaprojektowanym przez architekta Győző Cziglera (1850–1905). Ich budowę rozpoczęto w maju 1909 r. pod kierunkiem Jenő Schmitterera (1885–1965). Oddano je oficjalnie do użytku w czerwcu 1913 r. Goście mają tutaj do dyspozycji aż 21 basenów, z czego trzy znajdują się na świeżym powietrzu. Dodatkową atrakcją jest możliwość gry w szachy na jednym z zewnętrznych basenów. Termy Széchenyiego wznoszą się niemal w samym sercu Budapesztu, gdzie można dojechać słynną żółtą linią metra (M1). Jest to najstarsza linia metra w kontynentalnej części Europy i druga najstarsza na świecie (za to pierwsza w pełni zelektryfikowana), otwarta w maju 1896 r. z okazji obchodów tysiąclecia państwa węgierskiego.
Inna znana madziarska miejscowość uzdrowiskowa i turystyczna to Hajdúszoboszló. Znajduje się tu największy w całej Europie Środkowej kompleks basenów z wodami termalnymi, zajmujący łącznie powierzchnię ponad 30 ha. Jego historia sięga końca 1925 r., a na wody geotermalne o temperaturze 70°C trafiono przez przypadek, podczas wykonywania odwiertów głębinowych związanych z poszukiwaniami ropy naftowej i gazu. Równie dużą sławą cieszy się jezioro Hévíz, przez cały rok porośnięte tropikalnymi liliami wodnymi, sprowadzonymi tutaj w XIX w. z Indii. Usytuowane w zachodnich Węgrzech (na terenie komitatu Zala), ok. 2 godz. jazdy samochodem od Budapesztu, blisko Balatonu, jest największym (ma 47,5 tys. m² powierzchni) naturalnym jeziorem termalnym w Europie. Temperatura wody zimą i jesienią wynosi ok. 24–26°C, a latem 33–38°C. Przy brzegu łatwo sięgnąć płytkiego dna i zanurzyć swoje stopy w ciepłym, miękkim torfowym mule. Jest to słynna naturalna borowina z Hévíz (pochodzenia roślinnego, w kolorze ciemnoszarym i o bardzo miękkiej konsystencji), unikatowy rodzaj błota leczniczego.
Znane ośrodki termalne znajdują się także na terytorium sąsiedniej Słowacji. Należą do nich m.in. Thermalpark Dunajská Streda, Bešeňová i uzdrowisko Pieszczany (Piešťany). Symbolem tego ostatniego jest rzeźba przedstawiająca chorego łamiącego i odrzucającego kule umieszczona na Moście z kolumnadą (słow. Kolonádový most). W zachodnich Czechach leży z kolei tzw. trójkąt uzdrowiskowy, który tworzą Karlowe Wary (Karlovy Vary), Mariańskie Łaźnie (Mariánské Lázně) i Franciszkowe Łaźnie (Františkovy Lázně). Miejscowości te są powszechnie znane z długoletniej tradycji uzdrowiskowej. W Karlowych Warach znajduje się 79 gorących źródeł. Bije z nich woda mineralna powstająca w granitowych skałach macierzystych na głębokości ok. 2 km pod ziemią. W centrum miasta istnieje 13 źródeł, które wykorzystuje się do kuracji pitnych (krenoterapii). Ujęto je w pięciu specjalnie wybudowanych kolumnadach, odpowiednikach polskich pijalni wód. Najgorętsze ze źródeł to Vřídlo, kryje ono słynny gejzer. Co minutę wyrzuca średnio 2 tys. l termalnej wody o temperaturze 73°C na wysokość blisko 12 m.
Kąpiele w sezonie zimowym
Kąpiel w gorących źródłach wydaje się być szczególnie atrakcyjna, gdy na zewnątrz pada śnieg, a termometry wskazują temperatury poniżej 0°C. Wody termalne są znane ze swoich właściwości leczniczych i relaksujących. Zapewniają odprężenie, obniżenie poziomu stresu, pomagają w redukcji napięcia mięśniowego oraz poprawiają ogólne samopoczucie. Stosuje się je też powszechnie w leczeniu i łagodzeniu skutków różnych schorzeń. Gorące kąpiele pomagają w łagodzeniu bólów reumatycznych stawów u osób cierpiących na artretyzm i zmniejszają stany zapalne mięśni. Woda termalna jest także kluczowym elementem rehabilitacji pourazowej oraz przy schorzeniach ortopedycznych, takich jak chroniczne zapalenie kręgosłupa, lub neurologicznych, jak np. porażenie mózgowe po wylewie. W chłodniejsze dni dużą popularnością cieszą się bez wątpienia kąpiele w gorącej wodzie na świeżym powietrzu, ale warto pamiętać, że kąpiele w chłodnej wodzie stymulują układ odpornościowy oraz poprawiają krążenie krwi, a przez to dotlenienie komórek, co przyspiesza procesy regeneracyjne i wspomaga leczenie chorób układu sercowo-naczyniowego.
Doskonale wiedzą o tym miłośnicy morsowania. Regularne krótkotrwałe kąpiele w zimnej wodzie przyczyniają się do zwiększenia liczby białych krwinek, które odpowiadają za walkę z infekcjami. Organizm przyzwyczaja się do niskich temperatur, co powoduje, że w sezonie przeziębień i grypy jesteśmy mniej podatni na choroby. W ostatnich latach morsowanie przeżywa w Polsce prawdziwy renesans. Odpowiednia ekspozycja na zimno poprawia zdolności termoregulacyjne organizmu, co oznacza, że jesteśmy w stanie lepiej znosić zmiany temperatury. Wchodzenie do dosłownie mrożących krew w żyłach zbiorników wodnych staje się popularną rozrywką w celach hartowania organizmu.
Polska wysuwa się zdecydowanie na prowadzenie pośród innych państw europejskich pod względem liczby entuzjastów tej aktywności na świeżym powietrzu. Morsowanie ma w naszym kraju stosunkowo długą historię i cieszy się dużą popularnością szczególnie w miejscowościach nadmorskich, takich jak Sopot, Gdynia, Gdańsk czy Mielno. Pierwsze morskie kąpielisko, z którego można było korzystać również poza sezonem letnim, powstało w 1808 r. w Brzeźnie. To właśnie w Gdańsku, na plaży w Jelitkowie, działa Gdański Klub Morsów, najstarszy tego typu klub w naszym kraju. Członkowie tej organizacji kultywują tradycje grupowego morsowania już od 1975 r. Klub zrzesza ponad 200 osób w wieku od kilku do ponad 80 lat. Sezon zimowych kąpieli trwa od października do kwietnia. W tym czasie wielbiciele morsowania spotykają się regularnie na plaży przynajmniej w każdą niedzielę. Polska słynie z organizowania zimowych zlotów morsów. Przez ostatnie 40 lat ogromny rozgłos zdobyły noworoczne kąpiele członków gdańskiego klubu, którzy często występują przed ekipami telewizyjnymi w karnawałowych przebraniach. Wydarzeniom tym towarzyszy tradycyjnie wspólne grillowanie kiełbasek oraz toast z szampanem. Nie brakuje też muzyki, tańców wodnych i masy pozytywnej energii. Corocznie w Polsce organizowane są zimą Mistrzostwa Polski w Morsowaniu, które odbywają się zazwyczaj w zachodniopomorskim Mielnie podczas Międzynarodowego Zlotu Morsów (jego najbliższą edycję zaplanowano od 6 do 9 lutego 2025 r.). Miłośnicy kąpieli w zimnej wodzie spotykają się tam, żeby rywalizować w różnych kategoriach, od długości zanurzenia, po liczbę zanurzeń w określonym czasie. Jest to nie tylko wydarzenie sportowe, lecz także okazja do integracji, wspólnego spędzania czasu i nawiązywania nowych znajomości. Kolejny poziom wtajemniczenia dla nieustraszonych stanowi zimowe pływanie, takie od 450 m (tzw. winter swimming). To już połączenie sprawności fizycznej z treningiem siły woli.
„Sanus per aquam”, czyli „zdrowy przez wodę”
Elementy hydroterapii (w tym zimne kąpiele w baliach) wchodzą także w skład programów zdrowotnych w komfortowych hotelach i ośrodkach spa. W końcu nazwa „spa” to skrót od łacińskiego wyrażenia sanus per aquam („zdrowy przez wodę”), stąd wykonywane tu liczne zabiegi prozdrowotne z udziałem wody. Poza tradycyjną kąpielą, oferta obejmuje często dodatkowo masaże wodne (hydromasaże), jacuzzi oraz pobyt w saunie. Wiele europejskich uzdrowisk i centrów spa zaczęło wprowadzać również wschodnie techniki terapii wodnych i wellness, zapewniając gościom unikatowe doświadczenia, które łączą starożytne filozofie z nowoczesnymi metodami leczenia i relaksu. Jedną z nich jest choćby japońska tradycja onsen, czyli podobne do europejskich kąpiele w gorących źródłach, które dzielą się na te wewnątrz budynków (furo) i te na zewnątrz (roten-buro). Ewoluujące z praktyk związanych z onsen kąpiele w wysokich wannach ofuro oferują kompleksowe oczyszczenie i relaks. Ofuro to głęboka wanna z siedziskiem, które zapewnia pozycję siedzącą i głębokie zanurzenie w wodzie. W wielu nowoczesnych wersjach wanien stosuje się różnorodne systemy oświetlenia LED oraz aromaterapii. Potęguje to doznania relaksacyjne i wspomaga medytacyjny charakter kąpieli. Projektanci mazowieckiego hotelu Manor House SPA opracowali autorską koncepcję wanny ofuro dla dwóch osób (duo ofuro). Dzięki niej rytualna kąpiel może być nie tylko prozdrowotną kuracją, lecz także romantycznym wypoczynkiem w parze. W Japonii została opatentowana również technologia nanopęcherzyków UFB dual™, metoda uzdatniania wody pitnej, która wykorzystuje istniejące w wodzie powietrze bez użycia powietrza z zewnątrz, czyniąca wodę bezpieczną bakteriologicznie. Co więcej, Manor House SPA jako jedno z nielicznych miejsc w Polsce dysponuje basenem bezchlorowym zasilanym wodą ożywioną metodami Grandera i dr. Keshego. Organizuje się na nim „Nocne koncerty na Misy Kryształowe i Tybetańskie, Kamertony wraz z Mantrowaniem”. Ich dźwięki naturalnie dostrajają organizm wyczerpany po całym dniu licznych zmagań. W holistyczną filozofię Manor House SPA wpisują się też regularne sesje jogi, które jak mało co podkreślają znaczenie harmonii umysłu i ciała. Cały kompleks pałacowo-parkowy Manor House SPA – Pałac Odrowążów w mazowieckich Chlewiskach stanowi wyjątkową strefę relaksu, zlokalizowaną w otoczeniu zabytkowego parku, w którym znajdziemy także pomniejszoną replikę słynnego kamiennego ogrodu służącego medytacji zen przy buddyjskiej świątyni Ryōan-ji (Świątyni Uspokojonego Smoka) w Kioto. Jak widać, miejsce czerpie z różnorodnych tradycji terapii wodnych praktykowanych na całym świecie. Można tutaj również doświadczyć skandynawskich i rosyjskich zwyczajów kąpieliskowych, wejść do fińskiej sauny lub zanurzyć się w ruskiej bani parowej. Witalna Wioska SPA to outdoorowe spa, gdzie odbywają się słowiańskie rytuały zdrowia pod gołym niebem. To miejsce, w którym pięknieje ciało, odmładza się dusza i oczyszcza umysł. Podczas kąpieli parowych w baniach zwanych ruskimi rozgrzewa się do wysokiej temperatury kamienie na palenisku i chochlą wylewa na nie wodę z dodatkiem olejków eterycznych, a czasem nawet piwa. Wytworzona gorąca para wypełnia wnętrze, niosąc ze sobą intensywny aromat. Ważnym elementem rytuału jest chłostanie ciała brzozowymi, a niekiedy dębowymi lub jałowcowymi gałązkami.
Wodne „nasiadówki” i rozrywka
Termy i łaźnie były stałym elementem kultury starożytnego Rzymu. W XVIII i XIX w. ten rodzaj wypoczynku stał się ważnym elementem turystyki zdrowotnej, a także ulubioną formą spędzania wolnego czasu przez artystów, arystokrację i samych władców. Łaźnie rzymskie, znane jako thermae, były nie tylko miejscem higieny, lecz także ważnym centrum społecznym, kulturalnym i politycznym. Ludzie spotykali się w nich, rozmawiali i ćwiczyli. Co istotne, rzymskie termy były otwarte dla wszystkich obywateli – niezależnie od ich statusu społecznego. Umożliwiało to kontakt pomiędzy różnymi warstwami społeczeństwa, mieli do nich wstęp nawet niewolnicy. Również i dzisiaj podczas swojego pobytu w termach można trafić na wypoczywające tu gwiazdy popkultury, sportu oraz znanych polityków. W słynnych węgierskich Termach Gellerta widziano m.in. królową Holandii Julianę (1909–2004), byłego prezydenta USA Richarda Nixona (1913–1994), angielskiego kompozytora Andrew Lloyda Webera, skrzypka Yehudiego Menuhina (1916–1999) oraz aktorów, takich jak Uma Thurman czy Ryan Gosling z rodziną.
Termy nie znają też ograniczeń wiekowych. To nie tylko atrakcja dla dorosłych. Podczas wyjazdu z dziećmi warto wybrać się do jednego z wodnych parków rozrywki. Aquaworld Resort Budapest to jeden z nowocześniejszych i największych krytych termalnych aquaparków w Europie. Obiekt jest czynny przez cały rok, dzięki czemu nie trzeba przejmować się niekorzystnymi warunkami pogodowymi na zewnątrz. W zamyśle projektantów przestrzeń parku wodnego miała nawiązywać do ruin słynnego kambodżańskiego kompleksu świątynnego Angkor Wat. Ten 5-piętrowy obiekt ma w swojej ofercie 17 basenów rekreacyjnych, basen pływacki, 11 zjeżdżalni oraz zjazdy linowe, mające imitować tropiki. W północnej części Słowacji, przy Liptowskim Mikułaszu (Liptovský Mikuláš) niezmiernie popularna (także wśród Polaków) jest Tatralandia, również czynna przez cały rok. Bonusem tego aquaparku jest jego doskonałe położenie w sercu gór, w pobliżu popularnego ośrodka narciarskiego Jasná w Niżnych Tatrach (Nízke Tatry), do którego kursują regularnie skibusy. Oprócz 14 basenów termalnych, 28 zjeżdżalni oraz Holiday Village, „wakacynej wioski” z dostępnymi 561 miejscami noclegowymi w 116 bungalowach i apartamentach, posiada także wiele instalacji typowych dla standardowych parków rozrywki.
Polska tradycja uzdrowiskowa
Polska posiada też liczne ośrodki uzdrowiskowe i sanatoria, w których stosuje się hydroterapię jako część procesu leczenia lub rehabilitacji. Do znanych uzdrowisk możemy zaliczyć m.in. Krynicę-Zdrój lub Świeradów-Zdrój, znany z wód radonowych. Największe złoża radonu znajdują się w rejonie Sudetów. Mimo iż radon jest bezbarwnym i bezwonnym radioaktywnym gazem szlachetnym, jego stosowanie w terapiach zdrowotnych jest bezpieczne, gdyż ilości promieniowania, z jakimi mamy do czynienia w uzdrowiskach, należą do bardzo niskich i są zgodne z normami bezpieczeństwa. Poza tym kuracje radonowe odbywają się pod ścisłym nadzorem wykwalifikowanego personelu. Dba on o to, aby stosowane dawki promieniowania były w pełni bezpieczne dla pacjentów. Zresztą pobyt w wodach radonowych zazwyczaj trwa jedynie kilka minut, co minimalizuje ryzyko nadmiernego narażenia na promieniowanie. Inne znane miejscowości uzdrowiskowe w naszym kraju to choćby Busko-Zdrój czy Ciechocinek, słynący z zespołu trzech tężni solankowych oraz wód siarczkowych. Ciechocińskie tężnie to największa tego typu drewniana konstrukcja w Europie. Jest ona wypełniona tarniną, po której spływa solanka, następnie przesącza się po ścianach i spływa do wanny. Pod wpływem wiatru i słońca paruje, tworząc mikroklimat obfitujący w jod, sód, chlor i brom, dzięki czemu powstaje tu naturalne, lecznicze inhalatorium.
Dużą popularnością cieszą się też ośrodki termalne usytuowane na południu kraju, takie jak Chochołowskie Termy, największy tego typu obiekt w Polsce. W jego skład wchodzi 30 niecek basenowych (prawie 3 tys. m² lustra wody). Oprócz basenów i jacuzzi z wodą termalną przygotowano tutaj specjalną strefę leczniczą z wodą siarczkową i solankową. Chochołowskie Termy gwarantują więc przypływ sił witalnych i pełną regenerację organizmu. Woda wydobywana jest tu z głębokości ponad 3 tys. m i jest bogata w liczne prozdrowotne minerały, takie jak wapń, magnez, siarka oraz sód. Zimowy krajobraz Podhala stwarza wyjątkową atmosferę, a podczas kąpieli w basenach zewnętrznych można podziwiać ośnieżone szczyty w oddali.
Miłośnicy Tatr równie chętnie zażywają kąpieli w Termie Bania, Termach Bukovina, Gorącym Potoku, Termach Szaflary czy Termach Zakopiańskich. Ci, którzy wolą Karkonosze lub Góry Izerskie, wybierają Termy Cieplickie w Jeleniej Górze. Tutejsze wody głębinowe były cenione już w czasach średniowiecza, ponieważ mogą poszczycić się największym stężeniem krzemionki w skali kontynentu. Korzystało z nich wiele ważnych postaci, takich jak niemiecki poeta Johann Wolfgang von Goethe (1749–1832), królowa Maria Kazimiera Sobieska, znana jako Marysieńka (1641–1716), czy też król Stanisław August Poniatowski (1732–1798).
Sunąc po lodzie
Kolejne szczególne miejsce w wodnej turystyce zimowej zajmuje łyżwiarstwo, zarówno profesjonalne, z udziałem bardziej doświadczonych łyżwiarzy, jak i rekreacyjne – dla amatorów. Największe sztuczne lodowisko na świeżym powietrzu w Europie znajduje się w Budapeszcie, w malowniczym Parku Miejskim. Ma ono powierzchnię ponad 12 tys. m². City Park Ice Rink (Városligeti Műjégpálya) to jedno z najstarszych lodowisk na naszym kontynencie, otwarte od stycznia 1870 r. Budynek recepcji lodowiska – Hala Łyżwiarska (Korcsolyacsarnok) z 1895 r. – wygląda jak mały neobarokowy pałacyk. Tuż obok, ale już po drugiej stronie lodowiska, wznosi się spektakularny, ukończony w 1908 r., Zamek Vajdahunyad (Vajdahunyad vára), co dodaje temu miejscu niezwykłego uroku, szczególnie wieczorem, gdy cała okolica jest przepięknie oświetlona.
Balaton to ulubione jezioro Madziarów i największe w Europie Środkowej (zajmujące powierzchnię ok. 600 km²), nazywane „węgierskim morzem”. W XIX stuleciu na zamarzniętej tafli jeziora swoich sił próbowali pierwsi łyżwiarze. Ostatni raz Balaton nadawał się do tego w 2017 r., kiedy zima pokryła go bezpieczną, grubą warstwą lodu. Jednak nic straconego, ponieważ jak donosi portal Hungary Today, 30 listopada 2024 r. w miejscowości Balatonlelle, oddalonej o ok. 35 km od Siófoku, otwarto największe po południowej stronie jeziora sztuczne lodowisko o powierzchni 1,2 tys. m², które będzie dostępne dla łyżwiarzy przez 60 dni. Dodatkowo z myślą o odwiedzających z Węgier i zagranicy przygotowano ogrzewany namiot festiwalowy o pojemności tysiąca osób, z bogatymi programami rozrywkowymi, rodzinnymi i dziecięcymi oraz imprezami tanecznymi. Interesującą atrakcję stanowi również lodowisko otwarte na dachu 4-gwiazdkowego Hotelu President położonego w samym centrum Budapesztu. Goście hotelowi mają tu wstęp wolny. Na miejscu można także skorzystać z oferty gastronomicznej. Można tutaj spróbować grzanego wina, pieczonych kasztanów, gorącej czekolady oraz mákos bejgli, tradycyjnego węgierskiego makowca przygotowywanego na Boże Narodzenie.
Największe lodowisko pod gołym niebem w Polsce znajduje się w Krakowie. Ice Park w parku im. Henryka Jordana udostępnia dla łyżwiarzy dwie klasyczne tafle (dużą o powierzchni 1,2 tys. m² i 400-metrową dla dzieci) oraz wyjątkową lodową alejkę o długości 360 m, biegnącą wśród parkowych drzew. Drugie, bodajże najbardziej znane, to lodowisko przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Ulokowane w centralnym punkcie stolicy Polski, jest czynne codziennie, a wstęp nic nie kosztuje. Otwarte lodowiska coraz częściej pojawiają się sezonowo we wszystkich większych miastach w naszym kraju.
Innym zimowym sportem dla szukających nietypowych form rywalizacji i zabawy jest curling. Choć w Polsce stosunkowo nowy, stopniowo zdobywa coraz większą popularność i przyciąga zarówno profesjonalnych zawodników, jak i amatorów. Curling to precyzyjna gra drużynowa rozgrywana na prostokątnej tafli lodu. Zawodnicy z dwóch zespołów liczących po cztery osoby rzucają ośmioma granitowymi kamieniami curlingowymi w kierunku celu nazywanego „domem”. Liczba przyznanych punktów zależy od liczby kamieni umieszczonych najbliżej środka „domu”. Lód, na którym odbywają się rozgrywki, ma specjalnie przygotowaną nawierzchnię, która musi być tak płaska jak to tylko możliwe. Dzięki temu kamienie poruszają się przy jak najmniejszym tarciu. Istotnym momentem przygotowań do gry jest spryskanie tafli czystą wodą, która po zamarznięciu tworzy kropelki. Curling wymaga od zawodników zarówno przemyślanej strategii, jak i precyzyjnie oddanych rzutów. Wszystkie te czynniki wpływają na prędkość i trajektorię kamieni, którymi zespoły próbują dodatkowo manipulować, szorując lód specjalnymi szczotkami. Jeden z graczy jest odpowiedzialny za rzuty, a pozostali za „czyszczenie” toru, czyli dynamiczne szorowanie tafli przed sunącym kamieniem.
Gra znana jest obecnie niemal na całym świecie, ale ma swoje korzenie w późnośredniowiecznej Szkocji. Z biegiem czasu dotarła też do Polski, gdzie zaczyna zdobywać swoje miejsce na arenie sportów zimowych. Curling zaczął się u nas popularyzować w latach 90. XX w., ale za symboliczny początek można uznać czerwiec 2002 r., kiedy w KRS zarejestrowano Polskie Stowarzyszenie Curlingu. Jeszcze do niedawna Polski Związek Curlingu (PZC) był główną organizacją, która zarządzała curlingiem w naszym kraju. Jednak z powodu zaniedbań został wykluczony z grona członków Światowej Federacji Curlingu (World Curling Federation – WCF) i obecnie jego miejsce zajęła Polska Federacja Klubów Curlingowych (PFKC). Realizuje ona zadania związane z popularyzacją i rozwojem tego sportu, organizuje krajowe mistrzostwa i reprezentuje Polskę na arenie międzynarodowej. Istnieje kilkanaście klubów curlingowych w całym kraju, które oferują zajęcia zarówno dla początkujących, jak i bardziej zaawansowanych graczy. Poza tym w Polsce odbywają się liczne turnieje amatorskie i towarzyskie, przyciągające drużyny z różnych miast. Regularnie organizuje się także Mistrzostwa Polski Juniorów w Curlingu, które stanowią platformę do odkrywania nowych talentów i rozwoju młodszych pokoleń zawodników. Kluby zrzeszone w PFKC prowadzą również szkolenia oraz przygotowują wydarzenia sportowe w curlingu na wózkach, z udziałem osób z niepełnosprawnością narządów ruchu, oraz głuchoniemych i niesłyszących (jest to dyscyplina paraolimpijska).
Gdy topnieją śniegi
Wiosną, kiedy turystów wciąż jest mniej, a przyroda powoli budzi się do życia, pojawia się wiele nowych możliwości atrakcyjnego wypoczynku nad wodą. W Polsce warto wybrać się w tym czasie na spływ kajakowy po Wiśle lub Narwi albo ich dopływach. Niestety królowej polskich rzek nie poleca się osobom początkującym, gdyż bywa kapryśna i wymagająca. Świetną opcję dla amatorów stanowi spokojny Liwiec – rzeka płynąca przez województwo mazowieckie, mająca ok. 142 km długości. Jej okolice są bardzo malownicze – to południowa granica historycznego Podlasia. Na całej długości rzeki wyznaczono dwa obszary Natura 2000: teren ochrony siedlisk „Ostoja Nadliwiecka” oraz obszar specjalnej ochrony ptaków „Dolina Liwca”, położony w rejonie ostrołęcko-siedleckim. Podobny poziom trudności prezentuje spływ po mazowieckiej rzece Świder, prawym dopływie Wisły, o długości ok. 89 km. Tego typu wycieczka zapewnia piękne pejzaże porośniętej borami sosnowymi ziemi otwockiej. Dodatkowo umożliwia także odkrywanie uroków tzw. świdermajerów (stylu nadświdrzańskiego), czyli drewnianej architektury letniskowej powstałej na przełomie XIX i XX w. na południowy wschód od Warszawy, wzdłuż Drogi Żelaznej Nadwiślańskiej (Kolei Nadwiślańskiej), na tzw. linii otwockiej, w ówczesnych letniskach: Anin, Międzylesie (dawny Kaczy Dół), Radość, Zbójna Góra, Miedzeszyn, Falenica, Emilianów, Michalin, Józefów, Świder (Wille Świderskie) i Otwock. Właśnie na tym obszarze powstało w 1893 r. pierwsze nizinne sanatorium chorób płucnych (przede wszystkim gruźlicy), utworzone przez karczewskiego lekarza dr. Józefa Mariana Geislera (1859–1924). Już w 1917 r. na terenie Otwocka działały 22 pensjonaty i trzy sanatoria.
Mazowsze oferuje również wiele atrakcyjnych szlaków nad Jeziorem Zegrzyńskim (Zalewem Zegrzyńskim), na którym zimą pojawiają się też bojery, iceflyery (bojery z żaglem windsurfingowym) i iceboardy (sprzęt do icesurfingu). Spływy kajakowe organizuje się także wzdłuż innych mniejszych rzek w innych rejonach naszego kraju, takich jak Nida (w województwie świętokrzyskim) czy Jeziorka (na Dolnym Śląsku). Na koniec warto jednak podkreślić, że dzięki rozmaitym ciekawym opcjom i dużej dostępności wypożyczalni sprzętu, Mazowsze stanowi doskonałe miejsce do aktywnego spędzania czasu na wodzie. A poza tym to przecież serce Polski.