Alicja Micuła

 

Rozrzucone na turkusowych wodach Oceanu Indyjskiego wyspy lśnią jak klejnoty u wschodniego wybrzeża Tanzanii. Zanzibar (Unguja) jest największą z nich. Należący do Tanzanii obszar po stworzeniu w 1964 r. Zjednoczonej Republiki Tanzanii (z połączenia dwóch odrębnych państw – Tanganiki i Zanzibaru) zachował status autonomiczny. Wyspa zyskała na popularności wśród turystów podczas pandemii COVID-19, gdy władze tego kraju w Afryce Wschodniej uznały, że restrykcje nie są konieczne.

 

Zanzibar od Polski dzieli ponad 10 godz. lotu. Ten nie tak dawno odkryty przez Polaków wakacyjny kierunek cieszy się dużym powodzeniem, szczególnie w czasie, gdy na półkuli północnej panują chłodna jesień lub mroźna zima. Ostatnio do grona biur podróży wysyłających klientów z Polski na Zanzibar dołączył touroperator Join UP! Polska, który zabiera na tę tanzańską wyspę spragnionych słońca turystów od października 2023 r.

Podczas pobytu w Zjednoczonej Republice Tanzanii nie obejdziemy się bez znajomości podstawowych zwrotów w języku suahili (swahili, kiswahili): jambo! (wym. dżambo!) – „cześć!”, hakuna matata – „żadnych zmartwień”’ „nie martw się”, i pole-pole – „spokojnie” „powoli”. Inne przydatne słowa to: kwaheri! – „do widzenia!”, asante – „dziękuję”, asante sana – „dziękuję bardzo”, samahani – „przepraszam” czy habari? – „jak się masz?”.

Rajskie wakacje

W Tanzanii, w której przez cały rok panuje stabilna temperatura wahająca się między 25 a 30°C, znajdują się trzy z najsłynniejszych cudów Czarnego Lądu: Kilimandżaro, rezerwat Ngorongoro – określany jako naturalna Arka Noego, i Serengeti słynące z największej na świecie populacji dzikich ssaków. Najwięcej turystów odwiedza Zanzibar od połowy grudnia do końca lutego. Głównie są to Francuzi, Włosi, a ostatnio również liczni Polacy i Czesi. Wschodnia część wyspy ma piękne plaże, ale również duże pływy, ponieważ wody Oceanu Indyjskiego potrafią cofnąć się nawet o kilkaset metrów. Południe to jeszcze mało turystyczna część Zanzibaru. Znajdziemy tu jednak rajskie plaże i dobrze zorganizowaną infrastrukturę nurkową, dzięki której możemy odkrywać bajecznie kolorowe rafy. Najwięcej hoteli powstało w północnej części wyspy, w okolicach dawnej rybackiej wioski Nungwi.

Algi z Zanzibaru

Poza białymi plażami i turkusową wodą o przyjaznej dla człowieka temperaturze można podziwiać tutaj pocztówkowe zachody słońca. O poranku, podczas odpływu, miejscowe kobiety zbierają pęki alg na odsłoniętym brzegu oceanu. Suszą je potem na drewnianych konstrukcjach ustawionych na plaży. Zanzibar należy do światowej czołówki eksporterów alg morskich.

Udany wypoczynek

Unguja stanowi doskonałe miejsce na błogi wypoczynek w cieniu palm, w luksusowych hotelach budowanych w afrykańskim stylu. Pokryte strzechą budynki stoją pośród bujnej zieleni i oferują dostęp do śnieżnobiałych plaż. Właścicielami hoteli są głównie Włosi, Francuzi, Holendrzy i Turcy, a także coraz częściej Polacy. Poza luksusowymi obiektami na Zanzibarze zobaczymy dziurawe drogi, rozwalające się domy kryte blachą i liche stragany uginające się pod obfitością egzotycznych owoców i warzyw. Kraj ten jest jednym z najbiedniejszych na świecie. W 2023 r. wartość PKB szacowano tu na 85,42 mld USD (w Polsce obecnie to 880,055 mld USD).

Dzieci na Zanzibarze

Nie wszyscy rodzice uznają obowiązek szkolny za ważny, gdy dzieci są potrzebne do pracy w polu. Na wyspie uprawia się m.in. bataty, ryż, trzcinę cukrową, orzechy nerkowca, ananasy, mango, papaje oraz banany (różnych rodzajów i kształtów). Edukacja jest obowiązkowa i bezpłatna do 15. roku życia. Przez 8 lat szkoły uczniów obowiązuje noszenie mundurków. Poza językiem suahili wszystkie dzieci uczą się angielskiego. Niezdanie egzaminu po szkole podstawowej skutkuje wysłaniem delikwenta na pół roku do pracy w polu. Potem dostaje on kolejną szansę.

Narodowy sport Tanzanii

Nieoficjalnym narodowym sportem Tanzanii jest piłka nożna. Nawet w najmniejszych wioskach znajdzie się boisko z prowizorycznymi bramkami. Mecze odbywają się też na zanzibarskich plażach. I jeśli na pytanie: Skąd jesteś? – pada odpowiedź: Z Polski, to jedyną osobą kojarzoną z naszym krajem jest tu Robert Lewandowski.

Luksusowe hotele

Najwięcej wysokiej jakości obiektów noclegowych znajduje się na północy wyspy. Ciepło na Zanzibarze jest przez cały rok, również w listopadzie, mimo tzw. małej pory deszczowej. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Duża pora deszczowa to czas między marcem a majem. Liczba dni z opadami deszczu w tym okresie wynosi średnio od 12 do nawet 17. Tropikalne ulewy trwają dość krótko, parasole wszędzie są pod ręką, a ciepły deszcz to całkiem przyjemne doznanie.

Podczas mojego pobytu miałam okazję przebywać w kilku luksusowych obiektach noclegowych na Zanzibarze. Poniżej przedstawiam ich krótką charakterystykę.

Gold Zanzibar Beach House & SPA (należący do The Cocoon Collection), 5-gwiazdkowy hotel z 76 pokojami w miejscowości Kendwa na północy wyspy, zajmuje dużą przestrzeń tuż przy plaży. Architektura budynków jest mieszanką wpływów afrykańskich i arabskich, a wille z prywatnym basenem stanowią wręcz idealny wybór dla rodzin z dziećmi. Właściciele hotelu wspomagają mieszkańców Zanzibaru. Ich fundacja Sofia Luna Azzola, organizacja non-profit, wspiera miejscowe szkoły, domy dziecka i przedszkola.

Waridi Beach Resort & SPA, 4-gwiazdkowy obiekt z 62 pokojami, usytuowany w malowniczej miejscowości Pwani Mchangani, tuż przy jednej z najlepszych plaż północno-wschodniego wybrzeża Zanzibaru – bezkresnej, z krystalicznie czystą wodą i białym piaskiem. Bungalowy stoją tutaj rozrzucone w ogrodzie z tropikalną roślinnością. Jest nawet komfortowy, 60-metrowy Apartament Sułtański (Sultan Suite).

Royal Zanzibar Beach Resort to 5-gwiazdkowy ośrodek w stylu kultury suahili. Na gości czekają w nim restauracje z naprawdę dobrym jedzeniem, centrum spa, baseny infinity (co najmniej jedna krawędź jest ukryta, tworząc wrażenie bezkresu), siłownia na świeżym powietrzu, plac zabaw dla dzieci – a to wszystko na zadbanym terenie, łącznie ze specjalnie, na płasko, formowanymi palmami. Problem komarów przenoszących malarię na Zanzibarze właściwie nie istnieje. Hotele regularnie opryskują teren preparatami antykomarowymi, a każde łóżko jest zaopatrzone w moskitierę.

Właściciele Royal Zanzibar Beach Resort również angażują się w działalność społeczną, łącząc chętnych do wykupienia biurek dla dzieci w lokalnej szkole z miejscowymi przedsiębiorcami. Koszt jednego mebla to 95 tys. TZS (szylingów tanzańskich), czyli ok. 43 USD lub 39 EUR. Można kupić biurko i zamówić wyrzeźbienie na nim np. naszego imienia lub nazwy firmy. Meble dostarczane są do szkoły raz w miesiącu.

Hotel My Blue położony jest tuż przy białej plaży w Nungwi. To 4-gwiazdkowy obiekt z wyjątkową atmosferą, gdzie można poczuć wakacyjny luz. Nic dziwnego, że został nagrodzony jako świetne miejsce na ślub lub miesiąc miodowy. Gości przyciąga tu niezobowiązujący klimat, restauracja ze stolikami stojącymi wprost na piasku, baseny i bary pośród kwiatów, palm kokosowych i bananowców, a do tego spektakularne zachody słońca.

Gorące afrykańskie rytmy i zachody słońca

Poniedziałek w My Blue jest dniem z muzyką na żywo. Orkiestra serwuje gorące afrykańskie rytmy. Jest ciepły wieczór, a obsługa restauracji wpada w żywiołowy taniec, śpiewając i grając, na czym tylko się da, łącznie z garnkami. Dołączają do nich turyści.

Antonio, menedżer hotelu My Blue, który przyjechał tutaj z Rzymu, twierdzi, że nie ma bardziej beztroskiego życia niż na Zanzibarze. Słońce, przejrzysta woda, ekologiczne jedzenie jest w oceanie lub rośnie na drzewach, ludzie zawsze uśmiechnięci, pozdrawiający każdego napotkanego najczęściej podwójnym Jambo, jambo!. Czegóż chcieć więcej od życia?!

Wszystkie plaże Zanzibaru są publiczne i zgodnie z obowiązującym prawem należą do mieszkańców wyspy. Oznacza to, że teren hotelowy kończy się kilka metrów od plaży (często jest oddzielony leżącymi pniami palm), a po niekończących się piaskach nad Oceanem Indyjskim może spacerować każdy.

 

Masajowie

Hotele są strzeżone – zarówno od strony plaży, jak i lądu – przez Masajów. Bramy wjazdowe otwierają masajscy ochroniarze. Są też zatrudniani do pilnowania porządku na terenie obiektu. Na ogólnodostępnych częściach plaż Masajowie proponują wycieczki, masaże, handlują koralikowymi bransoletkami, okularami przeciwsłonecznymi czy figurkami z hebanu. Część z nich ma małe sklepiki z kolorowymi tkaninami, obrazami i innymi pamiątkami z wyspy. Zaczepiają właściwie wszystkich, ale nie są nachalni. Obie strony się uśmiechają, nawet jeśli transakcja nie dochodzi do skutku.

Masajowie przyjeżdżają na Zanzibar z Tanzanii lub Kenii. Ubierają się tradycyjnie, w shúkà (co w języku masajskim oznacza „płótna”), które zawijane są dookoła ciała. Po jednej części owija się na każdym ramieniu, a trzecia jest zakładana na wierzch. Płótna te mają zazwyczaj czerwoną barwę z dodatkiem innych kolorów (np. niebieskiego) i posiadają wzory (np. szkocką kratę). Narodowym „tańcem” Masajów są skoki. Im który wyżej podskoczy, tym jest bardziej atrakcyjny. Taki tradycyjny masajski taniec nosi nazwę adumu. W zanzibarskich hotelach organizuje się specjalne wieczory, podczas których Masajowie prezentują swoją kulturę.

Beztroski Zanzibar

Dzisiaj Zanzibar to turystyczny raj, do którego na wypoczynek przybywają goście z całego świata. Większość z nich swoją przygodę z tą afrykańską wyspą rozpoczyna od znajdującej się na zachodnim wybrzeżu stolicy – miasta Zanzibar. Jego historyczne centrum, z architekturą bezlitośnie niszczoną przez wilgoć i upływ czasu, nazwano Stone Town (Kamienne Miasto). Użyty do budowy domów powstały z rafy koralowej kamień wapienny jest mało odporny na działanie warunków atmosferycznych. Życie mieszkańców Stone Town upływa głównie na handlu, ale jest też czas na przesiadywanie na plaży lub grę w bao (tradycyjna gra, bardzo popularna wśród ludności Zanzibaru; jej nazwa w języku suahili oznacza „planszę”). Młodzi ludzie uprawiają skoki do wody, grają w piłkę, ujeżdżają swoje stalowe rumaki lub stoją na chodnikach, obserwując toczące się dookoła życie. Targ Darajani (Darajani Bazaar albo Darajani Market) jest miejscem, gdzie można nabyć prawie wszystko – kolorowe tkaniny, rękodzieło, przyprawy i świeże produkty: owoce, warzywa, ryby i owoce morza. Rozłożone na płachtach, w miskach, wiadrach – szybko znajdują nabywców. Wieczorny targ uliczny odbywa się tuż przy plaży, w ogrodach Forodhani (Forodhani Gardens). Tu z kolei można kupić wszelkiego rodzaju fast foody, świeże owoce, lody… lub wspomóc karmiciela gromady kotów.

Zabytkowe Stone Town

Stone Town, starą część miasta Zanzibar, wpisano w 2000 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. To labirynt wąskich i krętych uliczek, dziurawych oraz błotnistych podczas ulewy. Architektura stanowi połączenie wpływów afrykańskich, arabskich, indyjskich i europejskich, jako że przez lata wyspa była głównym centrum handlu w tej części Oceanu Indyjskiego. Wznosi się tutaj tzw. Dom Cudów (House of Wonders), największy i najwyższy budynek w Stone Town, w którym zamontowano pierwszą w całej Afryce Wschodniej windę, oraz pałac, który służył niegdyś jako rezydencja sułtana. Obecnie mieści się w nim muzeum poświęcone historii i kulturze Zanzibaru i Wybrzeża Suahili. Jest też Stary Fort (Old Fort), zbudowany przez Arabów z Omanu po wypędzeniu z wyspy Portugalczyków w 1699 r., i katedra stojąca w miejscu dawnego targu niewolników. Edykt delegalizujący niewolnictwo na Zanzibarze wydał sułtan Bargasz (Barghash bin Said, 1836–1888) dopiero w 1873 r. Wtedy to w miejscu, gdzie sprzedano w niewolę setki tysięcy ludzi, rozpoczęto budowę anglikańskiej świątyni. Na jej dziedzińcu znajduje się przejmujący pomnik upamiętniający niewolników zakuwanych w łańcuchy i przetrzymywanych w straszliwych warunkach.

Najkrótsza wojna w historii

Imperium handlowe na wschodnim wybrzeżu Afryki stworzył Sa’id ibn-Sultan (1791–1856), władca Maskatu, Omanu i Zanzibaru. W 1840 r. przeniósł on stolicę sułtanatu z Maskatu do Stone Town. W tym czasie Zanzibar stał się główną potęgą w Afryce Wschodniej. Pełnił również funkcję stolicy handlowej zachodniej części Oceanu Indyjskiego. Przez wyspę transportowano pochodzącą z terenów Afryki Środkowej kość słoniową oraz dziesiątki tysięcy niewolników. Od 1828 r. sułtan rozpoczął przekształcanie Zanzibaru i sąsiedniej Pemby w największe na świecie miejsca uprawy goździków. W 1839 r. podpisał kolejny już układ o współpracy z Wielką Brytanią, co doprowadziło do powstania brytyjskich placówek handlowych na wybrzeżu sułtanatu i uzależnienia tego kraju od polityki Londynu. Brytyjczycy skłonili sułtana do zniesienia niewolnictwa w Omanie, co zaszkodziło gospodarce, ponieważ było ono jedną z jej najważniejszych gałęzi. Kiedy w 1890 r. Wielka Brytania i Cesarstwo Niemieckie podpisały traktat Helgoland-Zanzibar, w wyniku tej umowy, podczas panowania sułtana Alego ibn Sa’ida (1854–1893), Zanzibar stał się brytyjskim protektoratem. Kiedy 25 sierpnia 1896 r. w Stone Town zmarł sułtan Hamad ibn Suwajni (1857–1896), zanzibarski tron zdobył Chalid ibn Bargasz (Chalid ibn Barghasz al-Busa’idi, 1874–1927), który uchodził za stronnika Niemiec. Nie mogli się z tym pogodzić Brytyjczycy, którzy liczyli na to, że politykę przychylnego im zmarłego władcy będzie kontynuował wyznaczony przez nich na następcę Hammud ibn Muhammad (1853–1902). Wystosowali więc ultimatum wzywające Chalida ibn Bargasza do abdykacji. Sułtan Zanzibaru nie przyjął brytyjskich żądań, co doprowadziło do najkrótszego znanego międzynarodowego konfliktu zbrojnego. Wojna angielsko-zanzibarska trwała zaledwie 38 min 27 sierpnia 1896 r. W jej wyniku zginęło ok. 500 żołnierzy sułtana i mieszkańców Stone Town, głównie w zniszczonym przez brytyjski ostrzał od strony morza pałacu. Brytyjczycy mieli jedynie jednego poważnie rannego podoficera. Na tron wstąpił Hammud ibn Muhammad, a na Zanzibar narzucono kontrybucję w wysokości żołdu wypłaconego marynarzom, kosztów amunicji i węgla, zużytych przez angielskie okręty w czasie krótkiego konfliktu zbrojnego.

Dom Freddiego

Dzieciństwo na Zanzibarze spędził Freddie Mercury, który urodził się w Stone Town we wrześniu 1946 r. jako Farrokh Bulsara. Wokalista zespołu Queen mieszkał tu przez kilka lat. Wyjechał stąd z rodzicami i młodszą siostrą Kashmirą do Anglii jako 18-latek w 1964 r., w wyniku rewolucji na Zanzibarze. Nigdy już nie wrócił na wyspę, a po napisaniu piosenki My Fairy King z debiutanckiego albumu zespołu Queen, wydanego w 1973 r., przybrał pseudonim artystyczny Freddie Mercury. Nim został energicznym i charyzmatycznym wykonawcą, uważanym za jednego z najlepszych showmanów w historii muzyki rockowej, sprzedawał ubrania, buty, a podczas wakacji dorabiał w dziale cateringu na lotnisku Heathrow, które znajdowało się blisko jego domu. Dziś ma swoją gwiazdę w gwiazdozbiorze Kasjopei oraz asteroidę (17473) o nazwie Freddiemercury. Jego imieniem nazwano również gatunek róży o herbaciano-morelowych płatkach, o odcieniu zbliżonym do jego legendarnej kurtki. W Stone Town można zwiedzić jego muzeum (bilet kosztuje 10 USD), a chodząc po uliczkach starej części miasta Zanzibar, poczuć klimat miejsca, w którym dorastał ten geniusz rocka.

Cenniejsza niż srebro

Tanzańska wyspa słynie z przypraw, z których najdroższa jest wanilia. Kilogram kosztuje obecnie ok. 250 USD. Tak wysoka cena nie powinna dziwić, gdyż jej uprawa wymaga specjalnych warunków. Każdy kwiat wanilii, który zakwita tylko raz na dwa lub trzy lata, a otwiera się jedynie na kilka godzin w ciągu dnia, musi być zapylony ręcznie. Poza Zanzibarem największe uprawy wanilii znajdują się na Madagaskarze i w Indonezji.

Plantacji na wyspie jest wiele. Można je zwiedzać albo kupić na miejscu aromatyczne przyprawy i smaczne owoce. Uprawia się tu m.in. goździkowce, palmy kokosowe, imbir, kolendrę, gałkę muszkatołową, czosnek, trawę cytrynową, czerwone banany, papaje, limonki, mango, ananasy, chlebowce czy marakuje.

Poczuć się jak Liz Taylor

Tanzanit – przezroczysty, niebieski w odcieniach minerał – przez pewien czas uznawany był nawet za szafir. Określano go mianem „szafiru Meru”. Nazwa tego minerału, z którym biżuterię można kupić w Stone Town, pochodzi od Tanzanii, w której został odkryty. Do gemmologii wprowadził go dopiero w 1967 r. hinduski poszukiwacz drogich kamieni – Manuel de Souza. Modę na biżuterię z tanzanitem, który podkreślał wyjątkową barwę jej oczu, rozpowszechniła słynna amerykańska aktorka Elizabeth Taylor (1932–2011). Ten tanzański minerał jest bardzo rzadkim i wyjątkowo atrakcyjnym kamieniem jubilerskim. Jeśli więc chcemy przywieźć pamiątkę z Zanzibaru, to poza przyprawami, masajską bransoletką z koralików czy kolorową afrykańską sukienką kanga warto pokusić się o biżuterię z błękitnym tanzanitem.

Z Zanzibaru na safari

Safari w języku suahili to po prostu „podróż”, „wycieczka”. Będąc na Zanzibarze, nie sposób nie skorzystać z okazji znalezienia się wśród dzikich zwierząt Afryki. To obowiązkowy punkt wizyty w pełnej atrakcji Tanzanii. Lecimy więc z wakacyjnej wyspy na Oceanie Indyjskim na Czarny Ląd, do Mikumi.

Park Narodowy Mikumi (Mikumi National Park) leży koło blisko 500-tysięcznego miasta Morogoro, pomiędzy górami Uluguru i Udzungwa. Utworzono go w 1964 r. To czwarty co do wielkości park narodowy w Tanzanii, zajmujący powierzchnię 3230 km². Słynie on m.in. z dużej populacji słoni i bawołów. Na jego terenie rozciąga się sawanna z akacjami, baobabami, tamaryndowcami indyjskimi, drzewami kiełbasianymi (Kigelia africana) oraz setkami dużych i małych zwierząt. Na safari w Mikumi lecimy z Zanzibaru samolotem Tropical Air. Niezwykły to przelot nad turkusową wodą Oceanu Indyjskiego, a potem nad zielonością Czarnego Lądu. Lądujemy na gruntowym lądowisku Mtemere (Mtemere Airstip), będącym bramą do Parku Narodowego Mikumi i sąsiedniego rezerwatu zwierzyny łownej Selous (Selous Game Reserve), wpisanego w 1982 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.

Nie wychylać się

Na turystów czekają już miejscowi przewodnicy. Nas do swojego terenowego wozu zabiera Eric. Wyruszamy z nim na safari. Eric nie rozstaje się z telefonem. Wymienia się z kolegami najświeższymi informacjami o tym, gdzie są zwierzęta. I tam szybko jedziemy. Mamy szczęście do żyraf, które są wszędzie. Napotykamy też stado rozleniwionych lwów, słonie, bawoły, guźce, a nawet krokodyla. Tuż obok niego, w błotnistych basenach w rejonie Kikoboga, kąpały się hipopotamy. Na szczęście nie zamierzały wychodzić na brzeg, więc mogliśmy bezpiecznie je podziwiać. Eric pozwolił nam tu wysiąść, ale na reszcie trasy nawet nie można było wysunąć ręki poza obręb samochodu. Kiedy koła jednego z aut zapadły się w pomarańczowej, mazistej ziemi, nikt nie wyskoczył, żeby je wypchnąć. Tylko kilkukrotne popychanie z tyłu zderzakiem innego terenowego pojazdu wydobyło nieszczęśników z błota. A lwy już się oblizywały… Po obiedzie na terenie parku czekaliśmy spokojnie na samolot, ale zaczęło się chmurzyć i spadł drobny deszczyk. Na szczęście pilot już podchodził do lądowania. Takiego tempa podczas wsiadania do samolotu nie doświadczyliśmy już nigdzie indziej. Nagle tanzańskie pole-pole przestało obowiązywać. Po błyskawicznym lądowaniu i starcie wszyscy odetchnęli, bo błoto na pasie startowym podczas deszczu mogło nam uniemożliwić opuszczenie Mikumi, tak jak zdarzyło się to już niektórym turystom.

Wielka Piątka bez lamparta i nosorożca

W Parku Narodowym Mikumi można zobaczyć tzw. Wielką Piątkę Afryki (po angielsku The Big Five of Africa) – afrykańskiego słonia sawannowego, nosorożca czarnego, lwa, bawołu afrykańskiego i lamparta. Zwierzęta te tradycyjnie uchodzą za najgroźniejsze na kontynencie, co jednak nie odpowiada w pełni rzeczywistości, bo najwięcej osób na Czarnym Lądzie zabijają hipopotamy. Pojęcie Wielkiej Piątki powstało w czasach urządzanych w Afryce polowań, kiedy to powodem do dumy dla każdego myśliwego było zabicie grubej zwierzyny znanej ze swojej waleczności. Dzisiaj – na szczęście – więcej korzyści dla kontynentu przynosi organizowanie safari z aparatami fotograficznymi, a nie strzelbami. Podczas naszej wycieczki poza lampartem (Panthera pardus), który jest najbardziej nieuchwytnym zwierzęciem Wielkiej Piątki, i nosorożcem, widzieliśmy wszystkie pozostałe duże ssaki. Populacja czarnych nosorożców, gatunku występującego głównie w Republice Południowej Afryki (RPA), Namibii, Zimbabwe i Kenii, w Afryce liczy zaledwie ok. 6,5 tys. sztuk. W czasie naszego safari napatrzyliśmy się za to na stada zebr, małp, antylop, guźców i żyraf żerujących na akacjach i drzewach tamaryndowca. Ogromne słonie (największy odnotowany na Czarnym Lądzie osobnik tego gatunku ważył ok. 11 t) i żyrafy uwielbiają jego owoce, które kształtem przypominają długą fasolę. Pod omszałą skórką znajdują się czarne nasiona z lepkim miąższem o słodko-kwaśnym smaku. Poza ssakami w Mikumi żyje ponad 400 gatunków ptaków – stałych mieszkańców oraz migrantów z Europy. Najlepszym okresem na wizytę w tym parku narodowym są miesiące od czerwca do października, ale listopad też był dla nas łaskawy.

Ryszard Kapuściński (1932–2007), mieszkający podczas styczniowej rewolucji w 1964 r. w stolicy Zanzibaru, pisał tu Heban, wydany w 1998 r. zbiór reportaży afrykańskich. I tak w książce opisał swoje safari: Wszędzie, gdzie spojrzeć, olbrzymie stada zebr, antylop, bawołów, żyraf. Wszystko to pasie się, hasa, bryka, cwałuje. A jeszcze tuż przy drodze nieruchome lwy, trochę dalej – gromada słoni, a jeszcze dalej, na linii horyzontu, wielkimi susami pomykający lampart. Nieprawdopodobne to wszystko, niewiarygodne. Jakby widziało się narodziny świata, ten szczególny moment, kiedy jest już ziemia i niebo, kiedy są – woda, rośliny i dzikie zwierzęta, a jeszcze nie ma Adama i Ewy. A więc właśnie ten świat ledwie narodzony, świat bez człowieka, a to znaczy – także i bez grzechu, widzi się tutaj, w tym miejscu, i jest to naprawdę wielkie przeżycie.

Wielki błękit na Blue Safari

Na całodniową wycieczkę na wysepkę Kwale w zatoce Menai (Minai), z jedną z najlepszych raf koralowych na zanzibarskim archipelagu, wyruszamy wcześnie rano. Z plaży koło wioski Fumba na południowym zachodzie Zanzibaru ze względu na odpływ przedostajemy się płaskodenną łódką na drewniany tradycyjny arabski statek żaglowy dau (dāwa, ang. dhow). Od tej chwili otacza nas bezmiar turkusowo-szmaragdowej, krystalicznie czystej wody. Płynąc na wysepkę Kwale, pijemy wodę ze świeżych owoców kokosa i wyjadamy miąższ. Obserwujemy też wynurzające się co kilka chwil delfiny. Potem – już nad rafą koralową – pływamy zaopatrzeni w maski, rurki i płetwy. Przewodnicy rzucają do wody kawałki miąższu kokosa. Natychmiast gromadzą się przy nich stada kolorowych pasiastych rybek. Jak się ma szczęście, można tu spotkać ogromne żółwie morskie. Po podziwianiu morskich stworzeń brodzimy po pas w wodzie, bo podczas odpływu łódź nie dotrze do brzegu. Chodzimy potem po śnieżnobiałym piasku pięknych plaż. Mielizny (ang. sandbanks) znikają pod wodą podczas przypływu.

Najstarszy baobab

W przybrzeżnej płyciźnie widać różnokolorowe rozgwiazdy oraz jeżowce, na które należy uważać. Dlatego też – poza okularami przeciwsłonecznymi i kremem z filtrem – podczas Blue Safari buty do wody należą do podstawowego wyposażenia. Na początek idziemy w kierunku najstarszego baobabu o przedziwnych kształtach. Liczy on sobie ok. 500 lat. Kilkadziesiąt lat temu został powalony przez burzę, a leżący na ziemi ogromny pień po jakimś czasie wypuścił korzenie. Baobab nadal więc rośnie, ale jakby w poprzek. Wnętrza pni tych ogromnych drzew często służyły mieszkańcom Afryki za całkiem wygodne domostwa, spichlerze lub zbiorniki wody.

 

Kolory w zatoce Kiwani

Po tradycyjnym zanzibarskim obiedzie – do wyboru były grillowane owoce morza, kurczak, langusta, krewetki, ryby, frytki, ryż, sos suahili na bazie mleczka kokosowego z warzywami i przyprawami oraz tropikalne owoce – mamy czas na relaks na piasku lub zakupy w okolicznych budkach. Przy plaży jest ich wystarczająco dużo, z mnóstwem rzeczy przydatnych i niekoniecznie potrzebnych, ale za to jakich pięknych. I w dodatku te żywe afrykańskie kolory! Potem pełni wrażeń płyniemy do zatoki Kiwani, zwanej przez miejscowych Blue Lagoon (Błękitną Laguną), z wodą tak ciepłą, jakbyśmy weszli do wanny. Jest to naturalny basen otoczony wiecznie zielonymi namorzynami, nazywanymi lasami pływowymi. Podczas codziennych odpływów i przypływów woda wyrzeźbiła tutejsze skały w najdziwniejsze kształty.

 

RAMKA

Przydatne informacje dla podróżujących na Zanzibar i do Tanzanii

  • Waluta Tanzanii – szyling tanzański (TZS). Obecnie 1000 TZS = ok. 1,6 PLN.
  • Paszport musi być ważny minimum sześć miesięcy od dnia przekroczenia granicy.
  • Wiza – można ją uzyskać w placówkach dyplomatycznych Tanzanii, na lotnisku w Zanzibarze oraz na głównych przejściach granicznych. Koszt wizy turystycznej jednokrotnego wjazdu, ważnej przez 90 dni, to 50 USD. Istnieje też opcja zapłacenia kartą Visa lub Mastercard.
  • Jeśli wymieniać dolary, to najlepiej te o nominale 50 i 100 USD. Otrzymamy wtedy lepszą cenę. Na Zanzibarze honoruje się tylko banknoty wydane po 2010 r. Starsze nie są akceptowane. Najkorzystniej zrobić wymianę w kantorach w Stone Town, ale szylingami tanzańskimi nie zapłacimy nigdzie poza Zanzibarem i Tanzanią, więc nadwyżkę trzeba wymienić na miejscu. Podczas wypłacania pieniędzy z bankomatu za każdym razem pobierana jest prowizja, tak jak przy płatnościach kartą (w dużych hotelach, części restauracji i sklepów) – od 3,5 do 7 proc.
  • Warto mieć drobne w dolarach na napiwki i w miarę możliwości banknoty euro, bo Masajowie otrzymują jako napiwki również bilon euro i często proszą o wymianę go na banknoty.
  • W dzień wyjazdu z hotelu pobierany jest podatek turystyczny, który wynosi 5 USD za osobę za noc w luksusowych obiektach 5- i 4-gwiazdkowych oraz 4 USD w hotelach 3- i 2-gwiazdkowych.
  • Komary na Zanzibarze raczej nie są problemem, za to podczas safari lepiej użyć stosownych repelentów.
  • Czas na Zanzibarze – czas polski + 2 godz.
  • Na czas lotu warto zabrać – poza wodą do picia – książki, gazety, krzyżówki czy film do obejrzenia na urządzeniu mobilnym.